Budzę się zupełnie nie w humorze. Nawet wieczorne spotkanie z Lennem, nie jest w stanie zmienić mojego nastroju. Przedpołudniowy trening mija błyskawicznie, ale ja zostaję na łące, by dalej ćwiczyć i droczyć się z własną mocą. Strażnicy wolą zniknąć mi z oczu. Nawet Fredrik nie protestuje i odchodzi bez słowa. Jestem mu za to wdzięczna. Muszę ochłonąć i zmierzyć się z własnymi myślami.
- Alex, chcę z tobą porozmawiać – Fredrik zagradza drogę młodemu wampirowi. – Teraz.
- Słucham – Alexander niechętnie siada w wyplatanym fotelu, ustawionym pod werandą. Wieczorny spacer będzie musiał poczekać.
- Podejrzewam, że odpowiadasz za dzisiejszy nastrój Effie – de Bran mówi spokojnie, choć w jego głosie drgają nutki irytacji. - Wyczułem wczoraj jej emocje. Była niespokojna i smutna.
- Może przymierze, które zawarła ze mną tak na nią podziałało? – Mruczy Bryce, choć nie sądzi, by Fredrik dał się nabrać. – Nic ci nie mówiła?
- Przymierze nie ma z tym nic wspólnego – wampir krąży, uważnie obserwując młodego Strażnika. - Jestem o tym przekonany. Co jej powiedziałeś?
- Nic.
- To „nic” wywołało u niej takie emocje?
- Może lepiej zapytaj Effie – śmieje się. – W końcu stanowicie parę.
- Kpisz ze mnie – głos Fredrika brzmi surowo. – Niech i tak będzie. Nie sprowokujesz mnie. Ale pamiętaj, że jesteś Strażnikiem, a to zobowiązuje. Stanowimy jedność. Wbij sobie do głowy, że w walce odpowiadamy za siebie nawzajem. Nikt z nas nie zawaha się, by cię ratować, gdy sytuacja będzie tego wymagała.
- Nawet ty? – Pyta Alex ryzykownie. – Nie pałasz sympatią do mnie.
- Zawsze myślałem, że Edan był nieobliczalnym Strażnikiem – cedzi de Bran. – Jednak on był oddany temu, co robiliśmy i nigdy nie skrzywdził Effie. Tobie zostanie to wybaczone, ponieważ jesteś młodym wampirem. Za kilkadziesiąt lat może zrozumiesz, co jest ważne. Ja akceptuję cię jako Strażnika i mimo wszystko będę ufał, że nie zostawisz ani mnie, ani nikogo innego bez pomocy.
- Wiesz, że Effie w końcu zakończy ten związek? – Bryce niespodziewanie wyrzuca z siebie. – Musisz brać to pod uwagę. Jesteś starym wampirem i wiele widziałeś.
- Coś ty jej naopowiadał?! – Oczy wampira ciemnieją z gniewu. – Dziewczyna była gotowa oddać ci ostatnią kroplę krwi, bylebyś tylko przeżył! A ty, co dajesz jej w zamian?!
- Ja mogę dać jej coś, czego ani ty, ani żaden ze starszych Strażników nie możecie jej ofiarować! – Alex triumfuje. – Wiem, że ona kiedyś przejdzie przemianę. Ale do tego czasu w jej głowie będą plątać się myśli, które dotykają milionów zwykłych kobiet na świecie!
- Powinienem opowiedzieć o wszystkim Samuelowi – Fredrik błyskawicznie pojmuje aluzję. – Ale my nie postępujemy w ten sposób. Sam mu to oznajmisz. I nie próbuj nawet kwestionować moich słów. Jestem starszy od ciebie.
- Nie jesteś moim stwórcą – Bryce wstaje i zbliża się do wampira. – Nie będę słuchał twoich rozkazów…
- A powinieneś! – Ostry głos Philippa przecina powietrze, zostawiając po sobie niepokój. – Lenn i ja nigdy nie zakwestionowaliśmy polecenia Fredrika czy Samuela.
- To prawda – twarz Lenna pozbawiona jest emocji. – Nie oni nas stworzyli, ale okazujemy im szacunek. Ty musisz się tego nauczyć.
- Macie miny, jakbyście chcieli mnie rozszarpać – Alex rozgląda się niespokojnie. Czuje się osaczony. – To się nie spodoba Samuelowi. Nie wspomnę już o Effie. Macie zbyt wiele do stracenia.
- Nie doceniasz Effie – Lenn błyska kłami w ponurym uśmiechu. – Chyba nigdy jej nie znałeś, skoro wysuwasz taką propozycję, wzbudzając przy tym silne emocje!
- Skąd o tym wiecie? – Głos mu drży. – Podsłuchujecie ją?!
- Zamknij się! – Fredrik robi krok naprzód, ale spojrzenie Philippa go powstrzymuje. Cofa się. – Pójdziesz teraz do Samuela i opowiesz mu o wszystkim. Jest przy Drzewach Pamięci.
- Powiem, że chcieliście mnie zaatakować – śmieje się, ale szybko przestaje, widząc miny Strażników. – Może popełniliście błąd, przyjmując mnie do siebie?
- To nie był błąd – odzywa się Cass. – Będziesz świetnym Strażnikiem. Już my o to zadbamy.
- Idź – ton głosu Amargeina nie pozostawia żadnych złudzeń. – Pamiętaj jednak, że czuwamy i zareagujemy odpowiednio, jeśli będziesz kłamał.
Alexander odchodzi, nie oglądając się na pozostałych Strażników. W tej chwili nienawidzi ich wszystkich. Zdaje sobie jednak sprawę, że postąpił źle, choć jakąś cząstka jego umysłu, nadal ma zamiar się buntować. Jego myśli walczą ze sobą. Bryce ma nadzieję, że wkrótce skończy się to szaleństwo emocjonalne. I nie będzie za późno...
- Dziękuję wam – Fredrik kiwa głową przyjaciołom. – Miałem ochotę go rozszarpać, ale wiem, że ten stan jest normalny u młodego wampira.
- To wkrótce minie – Lenn uśmiecha się lekko. – Ale pewne kwestie zostały już poruszone i nic tego nie zmieni. Nie możemy okazać własnych słabości i lęków. Zwłaszcza jemu.
- Fredriku, czeka nas patrol – Philippe ponagla przyjaciela. – Musimy już iść.
- Jeszcze moment – prosi. – Lenn, wiem, że Effie spotyka się dzisiaj z tobą.
- Tak, i na mnie spocznie ta rozmowa – wzdycha wampir. – Dobrze, nie martw się. Spróbuję naprawić to, co zepsuł Alex.
- Wątpię, czy da się cokolwiek naprawić – głos Fredrika jest pełen żalu. – Jednak, dziękuję. Ja porozmawiam z nią później.
- Drobiazg. Idźcie już.
Nie mam ochoty spotkać się tego wieczoru nawet z Amargeinem. Wiem jednak, że wampir czeka na mnie. Nie mogę go zawieść. Do Strażnicy idę bardzo wolno. Prysznic też trwa zbyt długo. Ubieram się z ociąganiem, a i tak spóźniam się tylko kwadrans, biorąc pod uwagę moje tempo działania. Lenna zastaję siedzącego w fotelu. Czyta gazetę, ale na mój widok wstaje, by się przywitać. Uśmiecha się, choć cień niepokoju przemyka po jego przystojnej twarzy. Nie jestem pewna, czy to z mojego powodu.
- Wybacz mi spóźnienie – przepraszam. – Dzisiaj wszystko jest dla mnie trudniejsze. Nawet opanowanie czasu.
- Nie przejmuj się – mówi wesoło. – Rozumiem cię. Usiądź proszę. Czego się napijesz?
- Poproszę wodę.
Siadam w podsuniętym przez wampira fotelu. Teraz dopiero mogę rozejrzeć się spokojnie po jego sypialni. Jest bardzo podobna do innych sypialni Strażników, także do mojej. Różni się tylko kolorystyką i drobnymi przedmiotami, które stanowią osobistą własność mieszkańca. Może jest tu odrobinę surowiej, dzięki ciemnej barwie ścian, ale ma to swój urok. Nad płonącym kominkiem dostrzegam powieszone miecze. Łóżko jest starannie zasłane i przykryte ciemną narzutą. Zasłony zaciągnięto. Lenn nalewa wodę do szklanek, a ja w tym czasie sięgam po gazetę, która leży na stoliku. Teraz rozumiem, skąd u niego niepokój. Pierwsza strona ocieka krzykliwym tytułem: „Wampiryzm uleczony! Czy to kres istnienia wampirów?!”. Pod spodem umieszczono zdjęcie jakiegoś mało sympatycznego, ale bardzo przystojnego mężczyzny w białym kitlu. Na jego twarzy gości triumfalny uśmiech. Podpis mówi, że to wynalazca metody, profesor Anrai Labraid.
- To cię tak zaniepokoiło, Lenn – bardziej stwierdzam, niż pytam, odkładając gazetę. – To prawda, co głosi nagłówek?
- Ta gazeta nie zawsze jest wiarygodna, ale jeśli uwzględnię aspiracje Labraida, to jestem skłonny w to uwierzyć – wampir ciężko wzdycha. – Czekam na potwierdzenie tej rewelacji przez bardziej wiarygodne źródła.
- Nie cieszy cię to, prawda?
- Nie cieszy, to za mało powiedziane! – Dłonie wampira zaciskają się mocno w pięści. – Ale wyjaśnię ci to trochę później. Teraz ty, opowiedz mi o tym, co tak wytrąciło cię z równowagi. Nie dziw się, wiemy więcej niż się wszystkim wydaje. Nie szpiegujemy jednak nikogo, ani nie podsłuchujemy. To nie nasze metody. Alexander już tłumaczy się z tego Samuelowi.
- Ja nie muszę tłumaczyć się nikomu – rzucam nieco zbyt ostro. – Nie wiem, czy chcę o tym rozmawiać.
- Oczywiście. Nie musisz nikomu nic mówić. Nawet Fredrikowi, choć ta sprawa WAS dotyczy – mówi surowo. – Tyle, że teraz ta kwestia wpływa na wszystkich Strażników.
Milczę, wpatrując się w krzykliwy napis. Nie wiem, co powiedzieć Lennowi, dlatego pozwalam mu przejąć inicjatywę. Dociera do mnie, że Amargein jest być może jedyną istotą, która wszystko mi wyjaśni i rozwieje obawy. Jest między nami specyficzna więź, jakieś pokrewieństwo dusz. Przyczepiam się do tej myśli, szukając w niej pocieszenia i nadziei. Chcę, by wreszcie wszystko stało się dla mnie jasne i proste.
- Dobrze – Lenn czule mnie obejmuje. – Effie, wiem, że przeżywasz teraz wiele trudnych chwil. Zostałaś Strażniczką. Obcujesz niemal tylko z wampirami. Jednego z nich pokochałaś, z każdym zawarłaś przymierze krwi, a twój były chłopak dołączył do nas przemieniony. Na dodatek władasz mocą i zdołałaś okiełznać Czarny Płomień. Domyślam się, jakie myśli kłębią się w twojej głowie i jakie emocje rozdzierają ci serce. Jestem twoim przyjacielem, każdy ze Strażników nim jest. Nawet Alexander, choć jako młody wampir nadal kurczowo trzyma się własnej teorii, że jest tylko „nieco innym człowiekiem”, a nie przemienionym. Wiemy, co Bryce powiedział. Nawet tego nie ukrywał przed nami. Widać chciał wszystkim dać jasno do zrozumienia, że jest lepszy.
- Ja tak nie uważam! – Zaprzeczam stanowczo. – Alex jest młodym wampirem. Musi jeszcze wiele zrozumieć i nauczyć się, jak istnieć. Zranił mnie jednak tą propozycją, choć wiedział, że ja i Fredrik… Jest pewny, że zatęsknię za nim, bo byliśmy ze sobą, bo łączą nas wspomnienia z ludzkiego związku. On uważa, że kiedyś zatęsknię za tym dawnym życiem, a z nim będę mogła je wspominać. Lenn, wiesz, że ja kiedyś dołączę do was?
- Domyśliłem się tego – wampir łagodnie się uśmiecha. – To będzie dla nas zaszczyt.
- Chcę, by Fredrik mnie przemienił. – Odczuwam ulgę po tym wyznaniu. – Nigdy nie chciałam zranić waszych uczuć, ale podjęłam decyzję.
- Rozumiem to, naprawdę – uspokaja mnie. – Inni także. Fredrik ma szczęście. My również, ponieważ twoja krew ożywia nasze umysły, serca i dusze. Na nowo uczymy się emocji i przypominamy sobie wszystko, czego doznaliśmy kiedyś. Effie, ale ty nie działasz, jak profesor Labraid. My nie stajemy się żywi, nie wracamy jako ludzie. Nadal jesteśmy wampirami.
- Alexander uważa, że powinnam zostawić po sobie ślad – wyznaję z trudem. – Poruszył strunę, która zabolała. Ale nie dlatego, że ma rację, tylko dlatego, że jego propozycja jest dla mnie upokarzająca! Żałuję, że z Fredrikiem nigdy nie stworzymy pełnej rodziny. Jestem świadoma tego, co mnie czeka, jakie istnienie, stanie się dla mnie wyzwaniem nowego życia. Akceptuję to całą sobą. Pragnę istnieć z wami. Nie mogę dopuścić, by Czarny Płomień znów zaczął zabijać. Skoro mam w sobie moc i jestem w stanie walczyć z tym złem, to nie mogę uciec i zapomnieć. Alexander chciał mi dać część siebie, żebym mogła pozostawić po sobie jakiś namacalny znak na tej planecie. Nie dość, że zranił mnie, to jeszcze całkowicie zlekceważył mój związek z Fredrikiem! Ja wiem, że z punktu widzenia medycyny jest to możliwe, ale nie chcę! Nie mogłabym tego uczynić ani sobie, ani Fredrikowi, ani nawet Alexowi.
- Żaden z nas nie pozostawił po sobie potomka. Nie wiem, jak Alexander – oznajmia spokojnie Lenn. – Wiem tylko, że Fredrik miał rodzinę, ale zabiła ich epidemia, a Samuel nigdy nie mówi o swoim dawnym istnieniu. Z biegiem wieków myślimy jednak o rodzinie. Odczuwamy pewną samotność, odzywają się stare pragnienia. Ale my ich nie zrealizujemy. Effie, jeśli pragniesz tego, zrób to, ale nie przyjmuj pomocy Alexandra. To zniszczy waszą trójkę.
- A co na to Fredrik? – Analizuję wnikliwie każde słowo wampira. – To byłoby dla niego przykre...
- Dla twojego szczęścia zgodziłby się bez wahania – wyznaje szczerze.
- Lenn, nie mogłabym – oddycham z ulgą, gdy wszystko nagle staje się proste. – Nie upokorzyłabym w ten sposób mężczyzny, który jest dla mnie tak ważny. Nie skrzywdziłabym ani siebie, ani jego, a tym bardziej niewinnej istoty. Alex to kiedyś zrozumie. Nie będę się złościć na niego. Powiedz mi tylko, czym kieruje się ten profesor tworząc taką metodę?
- Wiele wampirów chciałoby wrócić do człowieczeństwa, stać się znowu zwykłymi ludźmi i zwyczajnie żyć – głos Amargeina niesie w sobie jakąś złość. – Niektórych rozumiem. Zostali przemienieni wbrew sobie. Nie pragnęli takiego istnienia, jakie im przemocą narzucono. Napisano tutaj, że ich chęć posiadania rodziny czy dzieci, jest tak silna, że z nadzieją i jak zrządzenie niebios przyjęli wiadomość o badaniach profesora. Wampiry całkiem sfinansowały to przedsięwzięcie i według zapewnień Labraida, udało się. Jednak są wampiry, które chciałyby na krótko stać się ludźmi, a potem znowu przejść przemianę. Podobnie jest z ludźmi. Zaczyna pojawiać się trend, na bycie wampirem. Tylko, że ci ludzie nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. Dla nich ten sposób będzie po prostu kolejną atrakcją. Wyszaleją się, a potem wrócą do człowieczeństwa.
- Brzmi strasznie – przyznaję. – Ta metoda jest niebezpieczna?
- Tak – marszczy brwi. – Nie sądzę, by sprawdziła się przy długo istniejących wampirach, takich jak my. Może istoty młode, jak Alex lepiej by to zniosły. Szczerze, uważam, że to bardzo zły pomysł. Czuję, że to się źle skończy.
- A wampiry żyjące w Wyndham? – Pytam niespodziewanie, zdając sobie sprawę, że niewiele o nich wiem. – W mieście są przecież mieszane małżeństwa, albo małżeństwa wampirów. Mają chyba dzieci?
- Niektórzy – przyznaje Lenn. – Mieszane małżeństwa nie mają swoich dzieci. Część rodzin adoptuje niechciane maluchy, ale większość woli pomagać im w inny sposób.
- A młode wampirzyce, jak Madeleine? – Ośmielam się zapytać nie mając pewności, czy uzyskam odpowiedź. – Ile ich jest w mieście?
- Niewiele – odpowiada. – Effie, my nie rozmawiamy ze sobą o tak delikatnych kwestiach. Nie wiem, co one myślą na ten temat. Żadna nigdy nie przyszła do mnie z takim pytaniem.
- Ja również nie będę pytała je o to – zapewniam go. – Dziękuję ci.
- Effie, zawsze możesz do mnie przyjść – wstaje i podchodzi do kominka. – Postaram się pomóc, a jeśli nie zdołam, chociaż wysłucham.
- Wiem o tym – przytulam się do niego. – Chciałabym zawrzeć przymierze z tobą.
- Dzisiaj? – Jest szczerze zdziwiony. – Jesteś pewna?
- Jestem – kiwam głową. – Chcę dać wam, jak najwięcej tej mocy, która sprawia, że czujecie się szczęśliwi. Tylko tak mogę wam się odwdzięczyć za wszystko.
- Effie... – Ujmuje moją twarz w dłonie, a potem delikatnie całuje w policzek. – Z przyjemnością podzielę się z tobą krwią.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Elatha · dnia 22.07.2011 08:52 · Czytań: 686 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: