Biegła przez las wąską ścieżką. Drzewa gęsto porastały dolinę, nie przepuszczając żadnych jasności. Zmęczona ucieczką przed światem, przysiadła na niewielkim pniu. W gęstwinie jasnozielonych, soczystych traw zauważyła biedronkę, która kolorem i wielkością różniła się od tych, które dotychczas spotykała. Była czarna w czerwone kropki i dwukrotnie większa. Spoglądała na dziewczynę małymi ślepkami.
- Pewnie jesteś zdziwiona - przemówiła i podfrunęła z zieleni i przysiadła na jej ramieniu. - Nie musisz się niczego obawiać - dodała.
Dziewczyna popatrzyła zdumiona. Poczuła zimno wydobywające się spod maleńkich stóp. Podniosła z ziemi liść i przykryła trzęsące się z zimna zwierzątko.
- Zrodziłam się z porannej rosy. Byłam przezroczysta i nie posiadałam duchowego wnętrza. Pewien smutny człowiek podarował mi kolory i cząstkę własnej duchowości. Teraz jestem widoczna i czuję emocje. Jestem nieszczęśliwa, bo on też taki był - żaliła się biedronka.
- Świat zmienił się na gorsze Jest dużo zła i szarości. Ludzie odebrali światu jasne kolory. Posmutniał. Zwinął się w kłębek jak bezdomny kot. Teraz płacze i tworzy oceny smutku. Słońce od czasu do czasu próbuje go pocieszyć i wschodzi nadzieją. Równie często rezygnuje i zachodzi z powrotem niepocieszone, odciskając na jego łzach smugę jasności zniekształcaną przez ruch fali. Gwiazdy w największym zwątpieniu zdobią jego dom jasnością w tajemnicy przed okiem śmiertelnika - w najgłębszym śnie.
Biedronka nic nie odpowiedziała na te słowa. Pokiwała tylko wymownie główką, że rozumie.
- Jeśli chcesz, możemy razem poszukać promyka - zaproponowała dziewczyna.
Biedronka wzbiła się lekko ponad ramię, strącając liść i zadowolona z propozycji zatrzepotała delikatnie skrzydełkami. Już nie czuła tak wielkiej samotności i smutku. Na jej powierzchni pojawiło się więcej czerwonych kropeczek. Już nie była taka ponura.
Dziewczyna pogłaskała biedronkę opuszkiem palca, żeby nie uszkodzić delikatnej struktury. Spotkała towarzyszkę, która zrozumiała, co czuje. Były do siebie tak bardzo podobne. Nawet czerwona sukienka pokryta kropkami, potwierdzała to podobieństwo.
Nagle spośród gęstwiny konarów i liści zobaczyły promyk. Usłyszał ich rozmowę. Przedzierał się jasnością.
- Biedronko, spójrz, nie musimy szukać, to on znalazł nas. Udało mu się pokonać ciemność.
Biedronka zaczęła wzbijać się wysoko, by powitać nadzieję.
- Jesteśmy uratowane - powtarzała.
Promyk uśmiechał się jasno. I górował nad ciemnościami i zwątpieniem. Dziewczyna wstała z pnia. Uradowana odwzajemniała uśmiech. Teraz wiedziała, że może zaufać jasnej postaci, która drugi raz podarowała jej wiarę.
Zamknęła oczy. Otwierając je zobaczyła biedronkę, która sfrunęła na jej rękę. Była czerwona w czarne kropki i normalnej wielkości. Podfrunęła do jej policzka, znajomo zatrzepotała skrzydełkami i odleciała. Wzbiła się wysoko - gdzieś ponad to, co już niezauważalne, stając się znakiem dla innych, że wszystko jest możliwe.
- Ja też nigdy cię nie zapomnę - wyszeptała dziewczyna. - Zawsze będziesz dla mnie małym cudem.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
wodniczka · dnia 13.08.2011 20:29 · Czytań: 1167 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 16
Inne artykuły tego autora: