Człowiek znaczy demon - Darksio
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Człowiek znaczy demon
A A A

Tak naprawdę Diabeł nie istnieje, ale Człowiek postanowił go stworzyć. Zrobił to najprostszym sposobem. Wyhodował go w sobie.


Powoli budził się z nieświadomości. Początkowo nie czuł niczego – ani bólu, ani chłodu, ani strachu, który czaił się gdzieś w najdalszych zakątkach umysłu, jakby czekając tylko na właściwy moment do uderzenia z mocą, której nie jest w stanie pokonać nawet najbardziej silna wola. Potrzebował dłuższej chwili, aby dotarło do niego, iż siedzi w kucki, nagi, oparty o zimną, kamienną, jak się w pierwszej chwili zdawało, ścianę. Wszechogarniający mrok był tak intensywny, że przełamawszy odrętwienie i zbliżywszy dłoń do oczu, która teraz nieomalże dotykała nosa, w dalszym ciągu nie mógł jej ujrzeć! Straciłem wzrok – pomyślał. Nigdy nie znajdował się w aż takich ciemnościach, aby nie mógł dostrzec własnej dłoni. Do teraz. Wniosek nasuwał się sam, choć starał się nie dopuszczać go do świadomości. Ktoś lub coś spowodowało absolutną ślepotę. Nieśmiało, bojąc się napotkać puste oczodoły, dotknął twarzy. O dziwo wszystko było na swoim miejscu, odniósł tylko wrażenie, iż to, czego dotyka jest dziwnie obce. Po dłuższej chwili zrozumiał, że opuszki palców przesuwają się po zmarszczonej, zarośniętej masce. To była twarz starca! Kim ja jestem? Próżno starał się wyciągnąć z zakamarków pamięci choćby strzęp informacji, która w najmniejszym stopniu wyjaśniałaby położenie w jakim się znalazł.

*



Dwa słowa. Tylko dwa słowa docierały do świadomości. RUDOLF, TOWER. Rudolf, Rudolf, Rudolf. Powtarzał kilkukrotnie zanim zrozumiał, że tak właśnie ma na imię. Z całych sił starał się przypomnieć swoje nazwisko. Bezskutecznie. Po dłuższej chwili zrezygnował. TOWER – ta nazwa nie kojarzyła mu się z niczym, lecz wciąż powracała, wwiercając mu się w i tak bezładne myśli.

*



Postanowił wstać. Zrazu niezdarnie, rozprostowując zdrętwiałe kończyny, z czasem coraz pewniej stawiał kroki na pokrytej kocimi łbami posadzce. Począł obmacywać ściany, które zdawały się być zbudowane z tego samego materiału, co podłoga. Były zimne i pokryte jakąś lepką substancją, o dziwnie znajomym zapachu. Nie był w stanie przypomnieć sobie skąd zna ów zapach. Powoli, krok za krokiem, przesuwał się wzdłuż muru. Napotkawszy załamanie pod kątem prostym, brnął dalej do kolejnego rogu i do kolejnego, aż powrócił w miejsce, z którego wyruszył. Zdjął go strach, graniczący z paniką, uświadomił sobie bowiem, iż pomieszczenie jest szczelnie „wybrukowane” i nie posiada żadnych okien, żadnych drzwi, żadnej drogi prowadzącej na zewnątrz. Pozostała jedyna szansa. Wyciągnął ręce wysoko ponad głowę. To, co napotkał, pozbawiło go wszelkiej nadziei. Opadł na kolana, ukrył twarz w dłoniach i cicho załkał. Sufit szczelnie pokrywał ten sam budulec, co ściany i podłoże. Ociekał tą samą lepką substancją.

*



Poczucie beznadziejnego położenia, w którym się znalazł, powoli, lecz z miażdżącą siłą zalewało świadomość. Serce łomotało jak oszalałe wręcz rozrywając żebra, jakby chciało wydostać się z klatki, w której je zamknięto. Świszczący, krótki oddech nie zapewniał odrobiny odżywczego tlenu, a uderzenia gorąca prawie doprowadzały mózg do wrzenia. Pot ściekał strumieniem z pochylonego czoła.
Jestem żywcem pogrzebany! Żywcem!!! To jakaś krypta! Ktoś mnie zamurował! Ale dlaczego? Kto? Jak? Kiedy? Myśli biegły z prędkością błyskawicy. Odpowiedzi żadnej. W końcu przyszło odrętwienie, rezygnacja z bezsensownej walki o wyzwolenie się z beznadziejnej sytuacji.

*



Mały, zielony, fosforyzujący punkcik początkowo zdawał się być złudzeniem. Kropka, nie większa niż łebek szpilki, widniała na przeciwległej ścianie idealnie na wprost jego oczu. Poczołgał się w tym kierunku. Dotknął palcem miejsca, w którym widniała, lecz, o dziwo, nie zakrył jej. Teraz widział ją dokładnie na swoim paznokciu. A więc nie stracił wzroku. Pomieszczenie wypełniał tak gęsty mrok, że miał wrażenie ślepoty. Oparł się plecami o wilgotną ścianę i nie spuszczał oczu z malutkiej plamki – iskierki nadziei. Krew nabiegła do głowy i zaczęła pulsować w skroniach. Krew, krew… KREW! Przypomniał sobie skąd zna zapach kleistej mazi, oblepiającej ściany i strop. To był zapach krwi!!!

*



Wbrew postanowieniu, nie potrafił skupić uwagi na zielonej kropce. Zapadł w sen, a raczej rodzaj letargu, z którego ocknął się, wyczuwając bardziej niż widząc czy słysząc, zmiany w pomieszczeniu. To, co dostrzegł po otwarciu oczu zmroziło go. Na przeciwległej do plamki ścianie coś świeciło bladym światłem. Z bezładnej poświaty wyłaniały się postaci. Powoli zaczął rozróżniać sylwetki małych dzieci. Szły wprost na niego. W miejscu oczu miały puste, czarne otwory. Niektóre pozbawione były kończyn. Innym z wielkich ran na brzuchach wypływały wnętrzności, oblepione larwami much. Odruchowo, z przerażenia, zaparł się o ścianę, jakby chciał przez nią przeniknąć, aby jak najdalej uciec przed okropnym widokiem. Zamknął oczy, lecz obraz nadal trwał. W końcu postaci zaczęły blaknąć, aż znikły zupełnie.

*



Po tym, co ujrzał, nie potrafił już myśleć logicznie. Darł palcami kamienne mury, próżno usiłując pokonać przeszkodę. Nagle oślepiło go jasne, rtęciowe światło. Po raz pierwszy zobaczył siebie stojącego po kostki w brunatnej mazi. Spojrzał na dłonie. Ociekały krwią. Trwało to krótką chwilę, ale wystarczyło, aby stracił przytomność. Kiedy się ocknął, w pomieszczeniu znowu zapadła ciemność. Lecz nie był w nim sam. Czuł wyraźnie czyjąś obecność. Chciał zapytać, kto tu jest. Nie zdążył. Jakaś silna ręka złapała go za gardło i zacisnęła się z taką mocą, że tracił oddech. Ujrzał parę czerwonych, demonicznych oczu, wpatrujących się w niego uważnie. Tak sobie wyobrażał diabła. Był pewien, że sam szatan przyszedł po niego. Usłyszał dziwny, operowy śmiech. W jednej chwili wszystko znikło. Boże, proszę, błagam, miej litość nade mną! – wykrzyczał na cały głos.

*



Kiedy zaczął się uspokajać, łapiąc jeszcze oddech, jak wyciągnięta z wody ryba, ujrzał unoszącą się w powietrzu, półprzezroczystą postać. Anioł – wyszeptał. Anioł przybył, żeby mnie stąd zabrać! Uchwycił się tej myśli z wielkim entuzjazmem, choć zdawał sobie sprawę, że była irracjonalna. Ale czyż jego położenie nie było irracjonalne? Nie potrafił już odróżnić rzeczywistości od majaków. Nie wiedział, czy to, co widzi, widzi rzeczywiście, czy to tylko projekcja udręczonego przeżyciami umysłu. Postać zaś była na tyle wyraźna, że dostrzegł ogromne łzy, spływające po jej policzkach. Patrzyła na niego z wielkim smutkiem i po chwili znikła. Po raz kolejny pogrążył się w rozpaczy. Zwątpił w to, że zdoła się wydostać z tej makabrycznej sytuacji.
Po chwili następne sylwetki zaczęły wychodzić wprost ze ściany. Byli to mężczyźni i kobiety o wygolonych do skóry głowach i przedziwnie poskręcanych wychudłych ciałach. Przechodzili w swoistej paradzie mimo niego i znikali za przeciwległym murem. Kiedy odszedł ostatni, jedna ze ścian rozsunęła się. Widok, jaki ujrzał zmusił go do nieludzkiego, straszliwego skowytu.

*



Siedemnastego sierpnia, tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego siódmego roku, około godziny szesnastej trzydzieści, słuchacze radia BBC usłyszeli komunikat, że tego dnia dziewięćdziesięciotrzyletni Rudolf Höss zginął śmiercią samobójczą w więzieniu w Spandau.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Darksio · dnia 20.09.2011 08:30 · Czytań: 1063 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 14
Komentarze
Almari dnia 30.09.2011 22:23
Ze spraw technicznych mam tylko jedną uwagę. Miejscami nadużywasz imiesłowów przysłówkowych uprzednich i współczesnych. Lekkie urozmaicenie nadałoby tekstowi jeszcze większej płynności i świeżości, ale to nie jest najważniejsze :) I tak czyta się bardzo dobrze. Podoba mi się konstrukcja tekstu. Przez cały czas ma się wrażenie, że to kolejna historia człowieka psychicznie chorego, a na końcu, proszę, nazwisko owego "człowieka" zmienia cały sens i spojrzenie. Jedynie te anioły bym sobie odpuściła, taki trochę utarty już symbol :)

Pozdrawiam
Elwira dnia 01.10.2011 11:38
Cytat:
Ktoś, lub coś spowodowało


Bez przecinka

Cytat:
docierały do świadomości. RUDOLF, TOWER. Rudolf, Rudolf, Rudolf. Powtarzał kilkukrotnie zanim dotarło


docierały, dotarło – powtórka

Cytat:
siłą zalewało jego świadomość.


Bez jego


Cytat:
Mały(,) zielony, fosforyzujący punkcik


Cytat:
Kropka(,) nie większa niż łebek szpilki(,) widniała na


Cytat:
z którego przecknął się,

ocknął

Cytat:
wyczuwając bardziej, niż widząc


bez przecinka


Cytat:
Po tym, co zobaczył(,) nie potrafił już myśleć


Cytat:
oślepiło go jasne(,) rtęciowe światło.


Cytat:
Chciał zapytać(,) kto tu jest.


Cytat:
Jakaś silna ręka złapała


Jakaś – zbędne

Cytat:
litość nade mną! – W(w)ykrzyczał na cały głos.

Cytat:
Kiedy odszedł ostatni z nich,


Z nich – zbędne

Bardzo sugestywny obraz. Niepokój, strach, niepewność i pewna nierealność nadają tekstowi oryginalnego wydźwięku. Mroczne, piekielne, ciężkie. Aż mnie nieco przeraziła prawdziwość uczuć.
Pozdrawiam.
Darksio dnia 01.10.2011 20:49
Almari.
Serdecznie dziękuję za komentarz. Faktycznie z imiesłowami mam pewien problem, po prostu się do mnie "kleją". ;) Anioł był jeden. Wiem, że nieco pospolity, lecz pamiętajmy, że gość był bardzo "starszej daty" i niewątpliwie mógł go sobie w ten sposób wyobrażać. Natomiast ja chciałem zaakcentować, że nawet anioł stróż był bezsilny wobec ogromu zbrodni popełnionej przez Hössa. Anioł płakał nad swoją bezsilnością i nad bezmiarem zła, wyrządzonym przez prawą rękę Hitlera, jaką był bohater mojego opka. Dziekuję jeszcze raz i pozdrawiam.
Darksio dnia 01.10.2011 21:32
Elwiro.
Za wskazanie błędów dziękuję. Za niektóre rumienię się do tej pory. W chwili wolnego czasu napewno je poprawię. Dwie kwestie jednak nie dają mi spokoju:

Cytat:
Jakaś silna ręka złapała

On nie wiedział czyja to ręka, więc myślę, że to nie jest uchybienie.

Druga sprawa;

Cytat:
litość nade mną! – W(w)ykrzyczał na cały głos.


Wypowiedź jest zakończona wykrzyknikiem, który kończy zdanie na równi z kropką. Zatem dalszy ciąg powinien być raczej rozpoczęty wielką literą, czy coś pochrzaniłem?

Nie chciałem Cię przerażać, wybacz. Lecz przerażające są czyny niektórych ludzi. Trzeba czasem pisać i o tym, by nie zapomnieć, i nie powtarzać historii. A przede wszystkim mieć świadomość tego, co było. Wymyśliłem przedsionek piekła dla zbrodniarza, ale szczerze mówiąc, mam nadzieję, że w rzeczywistości jest dużo gorsze.
Bardzo Ci dziękuję za tak dobre słowa o moim skromnym tekście. Pozdrawiam wieczornie.
Elwira dnia 02.10.2011 18:27
Cytat:
Wypowiedź jest zakończona wykrzyknikiem, który kończy zdanie na równi z kropką. Zatem dalszy ciąg powinien być raczej rozpoczęty wielką literą, czy coś pochrzaniłem?

Ale dialog rządzi się swoimi prawami. Część po myślniku jest ściśle związana z wypowiedzią, a nie osobnym działaniem, dlatego powinien być małą literą. Szykuję się na poradnik o dialogach, ale czasu ciągle brak. Widzę, że to jednak jest problem, pomimo tego, że wiele można już znaleźć w samym necie.

A przeraził mnie nie tyle sam tekst, ale sposób opisu, prawdziwość i wiarygodność. To naprawdę duża sztuka. Ja takiego bagna bym nie opisała. :)
Darksio dnia 02.10.2011 19:09
No, fakt. To ja pochrzaniłem. Dziękuję. Bardzo się cieszę, że pozostawiłem moim tekstem jakieś wrażenie. Wysyłając go na konkurs, nie liczyłem na laury. Zdawałem sobie sprawę, że jest za ciężki. Chciałem zmierzyć się z tematem, bo lubię wyzwania.
mariamagdalena dnia 03.10.2011 16:07
"Po chwili następne sylwetki zaczęły wychodzić wprost ze ściany. Byli to mężczyźni i kobiety o wygolonych do skóry głowach i przedziwnie poskręcanych wychudłych ciałach. Przechodzili w swoistej paradzie mimo niego i znikali za przeciwległym murem. Kiedy odszedł ostatni z nich, jedna ze ścian rozsunęła się. Widok, jaki ujrzał zmusił go do nieludzkiego, straszliwego skowytu."
zdecydowanie świetny fragment

gratuluję całości tekstu, jeden z lepszych w konkursie
Szuirad dnia 03.10.2011 20:17
Witaj
Przejmujący tekst. Niby człowiekowi wydaje się, ze przecież zasłużył, ze tak wymagałaby ludzka sprawiedliwość.. ale i tu pozostaje miejsce na człowieczeństwo.
Najbardziej z całego tesktu uderzyła mnie krzycząca z każdej sekundy SAMOTNOŚĆ umierania. Być może to było najgorsze w tym wszystkim, czego doświadczył. Samotność zaplombowana, przypieczętowana odejściem Anioła,l nieunikniona.
Niesamowicie sugestywne obrazy

pozdrawiam
Izolda dnia 03.10.2011 21:16
Ciężko było, oj ciężko. Wizje były i wizualizacje. Wyobraźnia się oganiała od obrazów i piszczała. No bo jak to? Jak się otrząsnąć po takim doznaniu? Przypominają się wszystkie kiedykolwiek zobaczone obrazy rzędów chudych ciał, rzędów nagich ciał i tak popada się w coraz głębsze pokłady zapamiętanych wizji i trudno się wydostać na zewnątrz. Przerażający tekst. Nie wiem jak zdołałeś pisząc, wejść do takiego bagna i nie wiem jak potem udało ci się go opuścić. Ale zrobiłeś to po mistrzowsku, ponieważ wrażenie zostało piekielne.
Darksio dnia 03.10.2011 22:00
mariamagdalena, Szuirad, Izolda.
Dziękuję wam, kochani. Serdecznie dziękuję. To, co napisaliście jest lepsze od wygranej. Wasze teksty czytałem, jak się tylko ogarnę z czasem, pozostawię swój ślad.
zawsze dnia 07.10.2011 12:59
Bardzo mocny, silnie naładowany emocjami tekst. Chyba nie da przejść się przy nim obojętnie. Obrazy są sugestywne, finał jakby mówił "teraz zamknij oczy, zobaczymy, czy taki z ciebie cwaniak".
Tekst nie jest lekki, łatwy i przyjemny, robi za to niesamowite wrażenie na czytelniku i myślę sobie, że jeśli będę kiedyś chciała się dobić czymś niezwykle ciężkim i klimatycznym zajrzę tu.
Pozdrawiam.
Darksio dnia 07.10.2011 19:37
Dziękuję, Zawsze.
Bardzo mi miło, że mój tekst został zauważony.
Wasinka dnia 11.10.2011 22:37
Zakończenie dodało nowego wyrazu tekstowi, który już i tak oddziałuje i działa na emocje dość intensywnie. Dobrze, moim zdaniem, że podbudowałeś go takim nazwiskiem. Czytelnik otrzymał dodatkowy wydźwięk, kiedy bohater przestał być anonimowy.
Dobrze napisane, obrazki przemawiają.

Z trzy przecinki gdzieś tam umknęły, a jeszcze mi się rzuciło w ucho coś takiego:

w zakamarkach umysłu / z zakamarków pamięci - te powtórzone zakamarki - mimo że dość odległe od siebie - jednak mi zaciążyły

To, co zobaczył po otwarciu oczu(,) zmroziło go / Po tym, co zobaczył - tutaj podobnie (przy okazji przecinek)


Pozdrawiam z księżycem za pazuchą.
Darksio dnia 12.10.2011 06:56
Dziękuję, Wasinko, za dobre słowo i cenne wskazówki. Postaram się coś z tym zrobić. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty