Z życia wzięte - 3 - Hedwig
Proza » Obyczajowe » Z życia wzięte - 3
A A A
Miała 34 lata. Od kilku lat była mężatką i matką 2 synków.
Pracowała w dość znanej firmie, a praca jaką wykonywała była bardzo ciekawa. Wiązała się z częstymi wyjazdami za granicę. Firma miała siedzibę w wieżowcu, który znajdował się w pobliżu jego pracowni. Często gdy przechodziła obok, spoglądała w jej stronę.
Gdy urodziła drugiego synka zdecydowała, że weżmie 3-letni urlop wychowawczy, żeby lepiej zająć się dziećmi i domem.
Pewnego dnia mama do niej powiedziała:
- Może jednak do niego pójdziesz? Minęło już tyle lat, może się zmienił. Masz takie udane dzieci, zabierz je ze sobą. Niech zobaczy jakie ma wnuki.
Zdecydowała się pójść. Zabrała ze sobą tylko młodszego rocznego synka, bo starszy w tym czasie był w szkole.
Idąc do niego obiecywała sobie, że będzie spokojna i zniesie wszystko.
Synek zasnął w czasie jazdy tramwajem. Nie chciała go budzić, tylko przytuliła do siebie mocniej. I ze śpiącym dzieckiem na rękach stanęła przed drzwiami pracowni. Chciała zadzwonić, ale drzwi otworzyły się wcześniej. Otworzyły się także duże okna pracowni i jacyś panowie zaczęli wynosić olbrzymią rzeżbę. Usiadła na ławeczce obok i obserwowała całą akcję. Gdy już rzeżbę załadowano na samochód podeszła bliżej do pracowni.
Stał jeszcze w drzwiach i palił papierosa. Gdy ją zobaczył, rzucił niedopałek, przydeptał go butem i powiedział:
- Niech pani poczeka, dam pani parę złotych na mleko dla dziecka.
Poczuła łzy napływające do oczu, więc zaczęła w myślach liczyć do dziesięciu. A on w tym czasie wrócił i wyciągnął do niej rękę z jakimiś monetami.
- Jestem Hania - powiedziała tak jak 16 lat przedtem.
Chyba trochę się speszył, bo szybko schował rękę, cofnął się i zaczął przypatrywać jej i śpiącemu dziecku.
Długo trwającą ciszę przerwał głos kobiety, która ukazała się w drzwiach pracowni.
- Chodż szybko, bo dzwoni ksiądz kanclerz - powiedziała do niego.
- Poczekaj tu - powiedział - zaraz wrócę.
Znowu usiadła na ławeczce, przytuliła jeszcze mocniej śpiącego synka. Zastanawiała się czy przypadkiem już teraz nie wrócić do domu. Tym bardziej, że usłyszała dochodzące z pracowni słowa:
- Bardzo proszę, proszę przyjechać. Czekamy na księdza.
Po chwili wyszedł i zaprosił ją do środka.
Gdy wchodzili kobieta w pracowni spojrzała na nią pytająco.
- Przyszła do mnie córka - powiedział - a to chyba jej dziecko.
- A to jest moja pani - przedstawił ją córce śmiejąc się.
W milczeniu podały sobie ręce.
Wtedy dziecko rozbudziło się. Rozejrzalo się, spojrzało na nią, potem na dwie obce twarze, potem znowu pytająco na nią i pięknie się uśmiechnęło.
- Proszę usiąść tutaj - powiedziała tamta pani - zaraz zrobię herbatę.
- Chłopiec czy dziewczynka? - zapytał.
- Chłopiec - odpowiedziała - mam jeszcze starszego synka, chodzi już do szkoły.
- Oj, to dobrze - ożywił się - nawet nie wiesz jak bardzo chciałem mieć synów. Może odziedziczyliby po mnie talent.
- Ale masz córki. I one nie odziedziczyły po tobie talentu - powiedziała spokojnie, chociaż dużo ją ten spokój kosztował.
Tamta pani podała herbatę i ciasteczka dla dziecka. Powiedziała: - Ślicznego ma pani synka.
A on intensywnie przypatrywał się swojemu młodszemu wnukowi i zaproponował:
- Może usiądziecie tutaj, bo tu jest lepsze światło. Daj mu jakąś zabawkę do ręki. O tak, dobrze. Jak on ma na imię?
- Marcinek.
- Marcinku - zawołał do niego - popatrz tutaj, odwróć główkę. Wspaniale, nadaje się.
Wstał, wziął do ręki dłuta, odsłonił dużą, zaczętą rzeżbę. Powiedział:
- Zajmij go tak, żeby się za bardzo nie ruszał. Ma wspaniałe rysy. Wykorzystam je bo właśnie rzeżbię Madonnę z Dzieciątkiem.
I spoglądając na małego wnuczka zaczął rzeżbić w drewnie twarz Dzieciątka.
Siedziała nieruchomo z dzieckiem na kolanach bojąc się głębiej odetchnąć. Nie wierzyła własnemu szczęściu, myślała, że to wszystko jej się śni. Herbata dawno wystygła, dziecko zaczęło wyciągać rączki do ciasteczek i wiercić się.
- Chyba muszę mu zmienić pieluszkę bo się zsiusiał. Możemy przerwać? - zapytała po godzinie.
Nie odpowiedział, bo ktoś zadzwonił do drzwi i jego pani poszła otworzyć. Dopiero słysząc jakieś głosy odłożył dłuta.
- Witamy, witamy księże kanclerzu. O - i ksiądz Jacek też przyszedł - powiedział serdecznie, gdy zobaczył dwóch księży wchodzących do pracowni.
Zrozumiała, że pozowanie się skończyło, wstała, zmieniła dziecku pieluszkę i zaczęła je ubierać.
- Przyszliśmy zobaczyć jak postępują prace przy rzeżbieniu Madonny z Dzieciątkiem - powiedział ważniejszy ksiądz.
- Och, bardzo dobrze, bo właśnie odwiedziła mnie córka i wnuczek. A że wnuczek ma piękne rysy, więc trochę je ukradłem dla Dzieciątka - zażartował.
- To bardzo dobrze - ucieszył się drugi ksiądz - jest pan wyjątkowo dobrym człowiekiem. Nawet rysy najbliższych osób chce pan uwiecznić w swoich dziełach.
- Czy zdaje sobie pani sprawę z tego jak wspaniałym człowiekiem jest pani ojciec? -zapytał ją nagle ważniejszy ksiądz.- Bo widzę, że jest nie tylko wybitnym rzeżbiarzem, ale także wspaniałym ojcem i dziadkiem. Na pewno jest pani z niego dumna.
Odwróciła się od nich ubierając dziecko. Nie chciała, aby zauważyli łzy w jej oczach. Nic nie odpowiedziała.
- Oj, coś mi się wydaje, że nie jest pani najlepszą córką. No cóż, tak to czasami bywa z dziećmi. Nie zawsze potrafią docenić rodziców i ich miłość. Czy mam pani przypomnieć piąte przykazanie? - kontynuował ksiądz.
Wtedy odwróciła się i spojrzała wspaniałemu ojcu prosto w oczy. Wcale się nie speszył tylko powiedział:
- Idziesz już? To ucałuj ode mnie Krzysia. I powiedz mu, że bardzo za nim tęsknię.
- Twój starszy wnuk ma na imię Michał - powiedziała spokojnie.- Nie możesz za nim tęsknić, bo nie wiedziałeś, że istnieje. Podobnie jak ten młodszy, którego zobaczyłeś dzisiaj po raz pierwszy, bo cię niespodziewanie z nim odwiedziłam.

Zapadła cisza. A ona wzięła dziecko na ręce i wyszła szybko z pracowni.

Lata świetlne od tego czasu minęły. A ja ją widzę jak patrzy na znajdującą się w jednym z warszawskich kościołów rzeżbę Madonny z Dzieciątkiem. I jak na próżno szuka w twarzyczce Dzieciątka podobieństwa do swojego, małego wtedy synka.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hedwig · dnia 19.10.2011 09:46 · Czytań: 998 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 14
Komentarze
anik122 dnia 19.10.2011 11:01
Historia przejmuje do głębi. Wzruszyłam się. Ładnie piszesz i tak spokojnie :)
Hedwig dnia 19.10.2011 11:12
Do Anik122
Bo już...."lata świetlne minęły". Dziękuję:)
Elatha dnia 19.10.2011 14:00
Świetny tekst :). I ta emocjonująca końcówka. Gdyby skończyło się "typowo" byłabym lekko rozczarowana. na szczęście twoja bohaterka miała w sobie wiele odwagi, żeby publicznie powiedzieć prawdę. Bardzo mi się to podoba :).

Pozdrawiam serdecznie :).
Krzysztof Suchomski dnia 19.10.2011 14:25
Wróciłem do poprzednich odcinków, by je sobie przypomnieć. Autentyzm jest największą zaletą Twojej historii. Nie czuję w niej ani odrobiny fałszu - to odnosi się także do sfery języka.
Świetnie dobrane trzy scenki są esencją trwającej dziesiątki lat historii kilku osób. Końcowy akapit zdaje się zamykać nie tyle historię (bo ta trwa), lecz Twą opowieść. Brawo.
Pozdrawiam
Figiel dnia 19.10.2011 14:54
Kolejna zwyczajna- niezwyczajna opowieść. Bardzo podoba mi się,że używasz prostych słów i malujesz nimi czytelne obrazy. Jednocześnie bardzo delikatnie i pięknie, bez żadnej nachalności w kierunku czytelnika połączyłaś w pary słowa słowa klucze: dziecko- dzieciątko Jezus, matka - Madonna. Ta kobieta jest madonną, z jej spokojem, uporem i cierpliwym przyjmowaniem kolejnych doświadczeń.Bardzo przemawiający do mnie obraz. Pozdrawiam
Hedwig dnia 19.10.2011 19:46
Do Elatha. Dziękuję, będzie jeszcze 4-ta część :)
Do Krzysztofa Suchomskiego. 1-szą część pisałam bardzo spontanicznie, nie wierząc że mi ją puszczą. Nad 2-gą i 3-cią już się dłużej zastanawiałam. Dziękuję:)
Do Figiel.Dziękuję za ten piękny komentarz.:)
Miranda dnia 20.10.2011 01:50 Ocena: Świetne!
Witaj Hedwigo
Niewiele mogę dodać do tego co napisali poprzednicy. Tekst czytałam z samego rana i potem jeszcze raz i jeszcze. Kolejne obrazy zapadają w pamięci, poruszają, budząc emocje: wzruszenie, złość, zadziwienie. Czytając, utożsamiam się z Twoją bohaterką i powiem szczerze, że chylę przed nią czoło, a postawa ojca napawa mnie odrazą, złością. Mam wiele zrozumienie dla ludzkich słabości, potknięć życiowych, ale ten człowiek nie zasługuje na jedną jej łzę, na jedno westchnienie. Egoista, hipokryta, człowiek o wielu twarzach na własny użytek i nic więcej. Piszesz oszczędnie, bez emocji, a mimo to, a może dlatego czytelnik znajduje w Twoim tekście wiele treści i emocji.
Nie jestem dobra w sprawach interpunkcji, ale zauważyłam brak kilku przecinków przed spójnikami: że, żeby, gdy, bo, a także brak wielu pauz przed i po spacjach.

Uważam, że zdanie należałoby zapisać inaczej: "Wstał, wziął do ręki jakieś dłuta, odsłonił jakąś dużą, zaczętą rzeźbę." - Najlepiej wyrzucić obydwa "jakieś".

Usterki dostrzegłam dopiero przy kolejnym czytaniu, bo przy pierwszym - czytałam i przeżywałam treść. Nie wypisuję, sama przejrzyj tekst i na pewno znajdziesz.
Daję notę: Świetnie! Wiem, ze będzie jeszcze czwarta część i aż się boję, co może się zdarzyć, bo nie sądzę, że coś miłego dla bohaterki.
Pozdrawiam :)
Hedwig dnia 20.10.2011 05:02
Mirando, dziękuję bardzo:) Starałam się poprawić błędy.
CelinaDolorose dnia 21.10.2011 14:06
Smutek złapał mnie za serce, ale tak jak w tytule - to jest właśnie życie. Lubię takie "esencjonalne" historie. Nie przepadam natomiast za narracją tego typu - przebija mi z niej nieco pretensjonalny styl, ale to tylko moje odczucie - łatwo jest kogoś krytykować, więc nie bierz sobie moich słów do serca- tak tylko smęcę ;)
Dodam tylko jeszcze, że o ile mnie wzrok nie myli- musisz zmienić 'ż' na 'ź' w wyrazie 'rzeźba' (żeby uzyskać 'ź'- wciskasz x i prawy Alt równocześnie). Chętnie będę śledzić inne twoje prace, by zobaczyć jak nabierasz "dojrzalszych kształtów" (a zapowiada się całkiem obiecująco). Pozdrawiam serdecznie!
Hedwig dnia 21.10.2011 14:24
Dziękuję, także za informację dotyczącą "ź" - będzie mi to potrzebne w części 4-tej.Pozdrawiam :)
CelinaDolorose dnia 21.10.2011 15:26
Nie ma za co - przez dłuuugi czas miałam ten sam problem :) a nie miałam zamiaru się wymądrzać ;) warto też sprawdzić na dole ekranu w pasku zadań, gdzie można zmieniać język czy włączona jest opcja języka polskiego - bo czasem jest jeszcze polski z jakąś cyferką w nawiasie- wtedy też są problemy techniczne z ogonkami, kreskami i kropkami ;) Jeszcze raz pozdrawiam!
Luana dnia 25.10.2011 14:49 Ocena: Świetne!
Tak, jak poprzednie części, emocjonujące, poruszające. Ojciec dziewczyny miał swiadomość, że ją skrzywdził. Stąd jego zachowanie przy gościach z kurii. Udawanie, że jest dobrym ojcem i troskliwym dziadkiem. Chciał dobrze wypaść. Żałosne... Twoje pierwsze próby pisarskie i tyle pochlebnych ocen. Gartlacje!
Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg.:)
Hedwig dnia 25.10.2011 19:50
Dziękuję Luano:), 4-ta część w poczekalni. Pozdrawiam serdecznie
Krystyna Habrat dnia 13.03.2012 17:19 Ocena: Świetne!
Świetne! Oszczędnym stylem wyrażasz bardzo wiele.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:72
Najnowszy:pica-pioa