Kruk 2 - KociKurczak
A A A
Późnym wieczorem nad pałacem cesarskim zaczęły zbierać się czarne chmury. Cesarzowa siedziała na tronie, podpierając podbródek na dłoni. Jej kruczoczarne włosy spływały w dół zasłaniając twarz. Była wycieńczona dzisiejszym dniem. Kilku zagranicznych posłów renegocjowało traktaty handlowe.

Nigdy nie lubiła polityki zagranicznej. Jednak jej ministrowie bardziej myśleli o swoich kieszeniach, niż o dobrze ludu. Rozejrzała się po sali tronowej spod półprzymkniętych powiek. Pomiędzy strzelistymi oknami wisiały portrety poprzednich władców. Nad głównym wejściem - na wprost od tronu - był portret Wielkiej Lirien. Tej, która zjednoczyła naród i pokonała najeźdźcę - ostatecznie kończąc pięciuset-letnią niewolę. Legenda głosi, że pomógł jej Kruk, bóstwo zmian. Zażądał w zamian zbyt wiele i pierwsza władczyni podstępem uśmierciła boga. Kruk wyklął całe państwo, obiecując swój powrót, gdy następcą tronu zostanie dziecię z nieprawego łoża.

Uśmiechnęła się pogardliwie.

"Czyli ja" pomyślała przyglądając się swojej przodkini. Podobieństwo było wręcz uderzające.

Burza w końcu uderzyła, rozświetlając niebo. Ryk pioruna zatrząsł szybami, wywołując gęsią skórę u kobiety. Wyprostowała się dumnie i wygładziła czarną, atłasową suknię. Kusiło ją, by zdjąć uwierające buty i rozprostować nogi na pięknym, miękkim, czerwonym, ręcznie plecionym przez pałacowe tkaczki dywanie. O tej porze nikt nie miał prawa zakłócać jej spokoju. Strażnicy stali za drzwiami. Nikt jej nie widział, ani nie słyszał. Zawsze mogła również wymknąć się tajnym przejściem, ukrytym za tkanym gobelinem, przedstawiającym stado kruków. Mimo tak nieprzychylnej historii, cały naród dalej wyznawał wiarę w Zmienny Los, a ptaki poświęcone bóstwu traktowano z wyjątkową czcią.

Cesarzowa ściągnęła ze stóp kryształowe pantofle i wstała delektując się przyjemnym łaskotaniem między palcami, gdy do odrętwiałych członków spływała krew. Kobieta miała ochotę wydalić swoją garderobianą i skazać ją na ciężką pracę w szwalni, za taki dobór strojów reprezentacyjnych. Niestety, nie mogła tego zrobić. Nikt tak, jak przebiegła starucha, nie znał się na konwenansach i tradycji. A pod tym względem młoda władczyni musiała przestrzegać zasad. Jej ojciec wziął za małżonkę kobietę z plebsu. Wprawdzie pochodziła z bogatej mieszczańskiej rodziny, ale byli zaledwie kupcami, nieposiadającymi żadnego tytułu, czy przywilejów, albo nadań ziemskich. Królewscy heroldzi długo pracowali nad ułożeniem odpowiedniego rodowodu, ale i tak wśród arystokracji pozostał niesmak. Utworzyło to bardzo silną opozycję wobec króla i jego rządów.

Przejmując tron w wieku lat nastu, młodziutka Ester musiała walczyć o władzę. Skorzystała z rady swojej służki, która pierwsza zauważyła jej podobieństwo do Matki-Założycielki. Ogłosiła się cesarzową z woli boskiej, zmieniając ustrój państwowy. Kilkoma dekretami odsunęła ministrów od realnej władzy, spychając ich do rangi doradców. Tytuły łaskawie pozwoliła zachować, po tym jak ścięła najbardziej opornych.

Czystki przez nią dokonane bardzo podzieliły państwo. Prości ludzie ją uwielbiali. Możni szemrali, za każdym razem, gdy wprowadzała dekret zrównujący prawa obywateli. Wśród doradców też nastąpił rozłam. Ale mniej głośny. Ci, którzy byli jej nieprzychylni, po prostu nie pomagali jej w rządzeniu. Po dziesięciu latach sprawowania władzy, gdy każdy obywatel miał prawo do równej opieki, edukacji i możliwości rozwoju, cesarzowa myślała, że już po wszystkim.

Niestety, potyczki w pałacu cesarskim osłabiły zdolności militarne i ekonomiczne państwa. Polityka zagraniczna wymagała nieprzychylnych traktatów, by nie sprowokować ataku. Wśród czarnych włosów ciągle młodej władczyni, zaczęły skrzyć się srebrne kosmki, a jej twarz postarzała się nienaturalnie szybko. Nic nie dały specjalne zabiegi upiększające, zdrowa dieta, czy ćwiczenia fizyczne.

Cesarzowa ledwo przeżyła poród, wydając na świat dwójkę ślicznych bliźniaków. Chłopca i dziewczynkę. Z powodu nadmiaru obowiązków musiała oddać swoje potomstwo mamce do wykarmienia. Liczyła, że za kilka lat wreszcie zdoła poświęcić swojej ukochanej dwójce dość czasu, nim dorosną nie znając wyrodnej matki.

Kolejny grzmot zatrząsł szybami. Kobieta przysiadła na schodach pod tronem, wodząc dłońmi po długich włóknach dywanu. Z ciemności poza obrębem świec poniósł się... śmiech? Chichot. Skrzeczący, gardłowy chichot. Ester zadrżała. Omiotła wzrokiem całą salę tronową, szukając źródła dźwięku. Zdawał się dochodzić z naprzeciwka. Bliżej powały. Na wprost jednak nie było niczego, poza masywnym portretem Lirien, który patrzył na drobną, zmęczoną kobietę z góry.

- To ty? - parsknęła cesarzowa. - Będę musiała zwolnić nadwornego medyka, za nieskuteczne leki, skoro portrety się ze mnie śmieją...

Znowu rozniósł się ten sam dźwięk. Brzmiał, jakby ktoś się krztusił. Oczy ester zaczęły obficie łzawić, gdy poczuła drażniący zapach dymu w powietrzu.

Zakasłała próbując złapać oddech, jednak spowodowało to tylko jeszcze mocniejsze łzawienie. Przetarła oczy dłonią. Uczucie duszności przeszło, a naokoło nigdzie nie było otwartego ognia. Zerknęła na żeliwne świeczniki. Świece dogasały zmniejszając oświetlenie sali tronowej. Przestrzenie nieprzeniknionego mroku rozlewały się coraz bardziej po pomieszczeniu. Sylwetki na obrazach. spowite ciemnością, zerkały na władczynię. Ich twarze wydawały się wykrzywione w grymasie zniesmaczenia. Jakby też przeszkadzał im zapach. Dopiero teraz go skojarzyła. Tak pachniały przypalone pieczenie z drobiu poprzedniego nadwornego kucharza, który, za domniemanie próby otrucia młodej Ester, został ścięty kilka lat temu.
Błyskawica na chwilę rozświetliła salę tronową. Kobieta zauważyła, że z portretu naprzeciw zsuwa się jakaś postać.

- Mów, ktoś ty! - krzyknęła zrywając się na równe nogi, jednak głos jej się załamał od kolejnego ataku duszności.

Postać rozłożyła skrzydła i opadła miękko na dywanie. Skrzydła gdzieś znikły, a kilkanaście metrów przed nią stała długowłosa kobieta. Ester zrobiła kilka kroków do przodu. Wyglądała zupełnie jak ona. Nie, nie jak ona. Władczyni rzuciła okiem na portret. Był pusty.

- Lirien? - zapytała niepewnie. Dłońmi próbowała rozgonić otaczający ją dym.
Obca kobieta otworzyła usta i z jej gardła poniósł się przeraźliwy, świdrujący skrzek.

Cesarzowa złapała się za uszy, jednak ból był nie do zniesienia. Przez mgłę zobaczyła, że kobieta z czarnymi skrzydłami podchodzi do niej. Zamiast ust ma dziób. Próbowała ją odgonić machając ręką. Na palcach zauważyła krew. Było jej zimno w skronie.

Stwór stał tuż przed nią. Ponownie zaskrzeczał, a Ester poczuła mdlące zawroty głowy i odpłynęła w ciemność.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
KociKurczak · dnia 25.10.2011 19:16 · Czytań: 579 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Figiel dnia 25.10.2011 20:37
Przeczytałam I i II. Druga wersja zdecydowanie lepsza. Postać Ester podoba mi się - jest w niej duma i zdecydowanie, więc chętnie dowiedziałabym się jak sobie dalej poradzi. Co do samego tekstu: przeszkodziło mi "dziecię", " kryształowe pantofle" i " zimno w skronie".Czy zwykłe "dziecko" nie brzmiałoby lepiej? Kryształowe pantofle powodują, że zamiast cesarzowej rządzącej twardą ręką widziałam Kopciuszka jadącego na bal w dyni. Wiem, konotacje...:)Zimno w skroniach zastąpiłabym "poczuła ( nagły?) chłód w skroniach". Ale to tylko moje sugestie. Będzie dalej? Pozdrawiam.
KociKurczak dnia 25.10.2011 21:12
Dziękuję za sugestie - jak znajdę chwilkę poprawię.
Planuję ciąg dalszy, ale dopiero w styczniu, bo na listopad i grudzień mam kilka tekstów do napisania... Choć, znając mnie, nie wytrzymam i gdzieś się zaplącze kontynuacja Kruka :)
mariamagdalena dnia 26.10.2011 00:32
bardzo dobre!
piękne przejście z jedynki do dwójki
na razie gratuluję że udało się tak zgrabnie bez "utraty danych" (ale wszyscy wiedzieliśmy, że potrafisz - pojedynkowy mistrzu ^^)
hmmm, a może zostaniesz KocimKrukiem? ;)

wrócę tu jeszcze i dopiszę więcej uwag (+/-) ale w tym momencie życiowym pisanie składnych komentarzy muszę odłożyć na później :p
pozdrawiam


edit:
"Jej kruczoczarne włosy spływały w dół(,) zasłaniając twarz"
"Była wycieńczona dzisiejszym dniem." - zdanie jest dobre, ale masz nagromadzenie podobnych czasowników w pierwszym akapicie, robi się trochę tumult, a "dzisiejszy" w czasie przeszłym to trefne słowo - być może "Kończący się/Mijający dzień wycieńczył ją (zupełnie)." przełamałoby te dwie obiekcje - wysłysz to i oceń
""Czyli ja" pomyślała(,) przyglądając się swojej przodkini"
"pięciuset-letnią " -> "pięciusetletnią; tak jak piszemy "stuletnie drzewo"
"pięknym, miękkim, czerwonym, ręcznie plecionym przez pałacowe tkaczki dywanie." - zbyt duże nagromadzenie przymiotników jak na jedno miejsce
"Kobieta miała ochotę wydalić swoją garderobianą" - "Kobieta" niepotrzebna, podmiot masz z poprzedniego zdania zachowany jako domyślny [cesarzowa]. "Wydalić kogoś" subiektywnie odbieram jak urzędowe np. wydalić ze studiów. Można by to ruszyć, choć samo w sobie nie jest złe. :)
"w szwalni( ) za taki dobór strojów"
"nieposiadającymi żadnego tytułu( ) czy przywilejów( ) albo nadań ziemskich" - jeśli masz dwie równorzędne w jakimś stopniu rzeczy nie stawiasz przecinka przed "czy" (np.Nie wiedziała, czy chce naszyjnik czy kolczyki.). Nie stawiamy przecinka przed "albo". Nie ma tu wtrącenia, które broniłoby obu przecinków, ale wyliczenie.
"Kilkoma dekretami odsunęła ministrów od realnej władzy, spychając ich do rangi doradców. Tytuły łaskawie pozwoliła zachować, po tym jak ścięła najbardziej opornych. " - fabularnie: po czymś takim zaduszono by ją następnej nocy.
"Wśród doradców też nastąpił rozłam. Ale mniej głośny. Ci, którzy byli jej nieprzychylni, po prostu nie pomagali jej w rządzeniu." - to do reszty nieprawdopodobne...
"kosmki" -> "kosmyki"
"krzyknęła(,) zrywając się na równe nogi"
"opadła miękko na dywanie" - jaki ruch opisujesz? na dywanie czy na dywan - jak podpowiada kontekst?
"Przez mgłę zobaczyła, że kobieta z czarnymi skrzydłami podchodzi do niej. Zamiast ust ma dziób. " - nie mieszaj czasów! "podchodzi do niej, z dziobem zamiast ust" chociażby... możesz też ustawić to zdanie inaczej

fabularnie dobrze, choć troszkę naiwnie
nie stawiaj nastolatki na równi z najwyższymi politykami państwa, bo oni z pewnością umieliby się ustawić w sytuacji, zwłaszcza jeśli młoda władczyni potrzebuje pomocy garderobianej w niektórych kwestiach :)

pozdrawiam jeszcze raz
Hapriquest dnia 28.10.2011 13:15
Zaciekawił mnie ten tekst. Bardzo ciekawie tworzysz atmosferę, super!
Przyłączam się do uwag poprzedniczki, mam tylko drobnostki do dodania:


" o dobrze ludu" - dobro ludu tak, ale dobrze nie brzmi już miło, nie mam pomysłu niestety czym zastąpić, może po prostu, ze sprawy ludu.. z pewnością znajdziesz coś odpowiedniego!

zamiast "wydalić" garderobianą raczej bym ja "oddaliła" :)
proponuję pozbyć się imiesłowów, bo czasem zaburzają linię zdarzeń "wstała delektując się", w innych przypadkach, jak w ogóle w literaturze są niewygodne w odbiorze.

i zdecydowanie "kobieta" - to niepotrzebne, bo wprowadza mnie w poczucie, ze piszesz o kimś bezosobowym.

Czekam na kolejne odsłony! Serdecznie pozdrawiam! :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty