Blaszko.
Piszesz, że nie lubisz ekshibicjonizmu w literaturze. To Twój gust. Ja nie lubię fantasy i co z tego? Nie mówię, przecież, że nie należy pisać opowieści z tego gatunku.
Dalej piszesz o wywoływaniu współczucia w czytelnikach. Ale czy to jest passe? Współczucie jest, obok miłości, jednym z najszlachetniejszych uczuć, dostępnych człowiekowi. Cóż zatem w tym złego? Gdyby chodziło o tani poklask, współczucie wywoływane tandetnymi metodami, to jeszcze, ale tego akurat zarzucić mi nie można.
"Czy o to chodzi na tym portalu?" A czy na tym portalu chodzi o setki beznadziejnych tekstów, zupełnie niepodobnych do niczego? A jednak są i mają się dobrze.
Dalej piszesz, że tekst pod względem literackim taki sobie. A jaki ma być? Czy mam wpleść w niego epickie opisy przyrody, okraszone barwną mickiewiczowszczyzną? Gdzie świerzop i gryka jak śnieg biała? A może powinienem wprowadzić liryczny wątek o niespełnionej miłości w przedszkolu? Cholera, ale ja nie chodziłem do przedszkola! To miał być prosty, mocny tekst i taki był. Za mało "artystyczny"? A gdzie zaczyna się sztuka? Jaką miarą mierzyć "artyzm"? Przyznam, że nie wiem, powiem więcej, nie znam nikogo, kto zna odpowiedź na to pytanie. Przepraszam, nie znałem do dzisiaj, bo dziś czytając Twój komentarz już wiem, że jest co najmniej jedna osoba, która to wie.
Piszesz o stereotypach. Zły ojciec, biedne dziecko, trauma do końca życia. Taki natłok tekstów w tym temacie? Nie zauważyłem. Ja pójdę krok dalej; powiem tak:
Wszystkie tematy dotyczące obyczajowości ludzkiej są STEREOTYPOWE! Obyczajowość ludzka nie zmienia się od tysięcy lat, pomimo niesłychanego rozwoju innych dziedzin. Z tego powodu, przez ten czas opowiedziano i napisano dosłownie WSZYSTKO, co dotyczy tego tematu. Wszystko, na wszystkie sposoby i we wszystkich możliwych konfiguracjach. Zatem mam propozycję: zamknijmy temat "obyczajówki", a piszących karajmy przynajmniej zesłaniem. Piszących o miłości nastolatków należy bezwzględnie linczować. Od dziś piszemy tylko SF. Cholera, tam też już wszystko było...
Wyrzucasz mi, że napisałem tekst na podstawie własnych przeżyć. Zapewniam Cię, że robi to KAŻDY autor. Tylko nie każdy ma odwagę pisać w pierwszej osobie. Dlaczego miałem zmyślać kolejną historyjkę, kiedy życie okazało się o wiele bardziej brutalne, niż sam potrafiłbym to wymyślić?
Dlaczego nie pisać o brutalności, przemocy w rodzinie, traumie? Moim zdaniem należy o tym krzyczeć. Nie tylko pisać. Co powiesz o przypadkach zakatowania maluszka, li tylko za to, że płakał, głodny, nieprzebrany i przeszkadzał w libacji alkoholowej, lub orgii seksualnej? Takie przypadki, niestety są nagminne i cóż z tego, że rodzice później odpowiadają za swoje czyny? Za późno. Dziecko już ucierpiało i nic już nie jest w stanie tego zmienić.
Mój tekst opisuje tylko migawkę, ułamek ułamka, z tego co przeżyłem. Gdybym opisał większy fragment mojego dzieciństwa, zarzuciłabyś mi, że jest nierealny, sztucznie wymyślony.
Mój tekst ma więcej płaszczyzn. Chciałem ukazać, że pomimo przemocy, doznanej w dzieciństwie (przemoc rodzi przemoc (każdy psycholog to potwierdzi), bohater potrafi zapanować nad powielanymi genami. Choć odziedziczył pewne cechy charakteru, dodatkowo, przeżywając okropności dzieciństwa, został w jakimś stopniu skrzywiony psychicznie, bowiem wychowywał się w takiej a nie innej rzeczywistości, to jednak ma tego ŚWIADOMOŚĆ. Nie jest ideałem, popełnia błędy, przyznaje się wręcz, ze jest skurwielem, ale jednak ta świadomość każe mu pracować nad sobą, nie dopuścić do powielenia na następne pokolenia tej postawy, reprezentującej przemoc zamiast miłości. Udaje mu się i z tego jest dumny.
Także owa "trauma", którą tak gardzisz, dopada nawet silnych mężczyzn. W każdym wieku. Wyrobiłem w sobie mechanizm obronny: wyrzuciłem z pamięci wszystko, co było złe w moim dzieciństwie i wieku dojrzewania. Możesz nie wierzyć, ale udało mi się to; wyparłem z pamięci złe wspomnienia i dziś naprawdę ich nie pamiętam, tylko, że... moje życie, które pamiętam zaczyna się od dwudziestego roku życia.
Mimo to, jednak, są momenty, że takie "migawki" wylezą skądś i dokuczają jak ból zęba. I nikt, nigdy nie ustrzeże się takich "migawek". Mówię o ludziach dotkniętych tą "stereotypową" traumą.
Przeczytałaś tekst i stwierdziłaś, że jest nędzny, ale nie doszukiwałaś się głębi, a może tylko Ci się nie chciało.
Ja cham, fizol, przepraszam, że mój tekst był za mało artystyczny, żeby zaspokoić Twoje wysublimowane gusta.