tło muzyczne
Błękit umierał. Wśród karmazynowych cięć. Przyjmował pręgi
złocone zmierzchem. Fotografowałaś miejsce zbrodni. Ofiara
dogorywała patrząc w obiektyw. Lustro odbiło pośmiertny grymas.
Pomarańczowe gałki oczne powoli wiotczały. Spojówki traciły klarowność.
Fale przylgnęły do fałdów sukienki. Czerń mieszała się z pianą.
Morze słało westchnienia do uszu. Nie słyszałaś ich
pochylona nad ciałem, urzeczona widokiem śmierci.
Stanąłem obok, niemy świadek. Patrzyłem na nieśmiałość,
wyraźne tony spadające z linii horyzontu. Hebanowy materiał
gorzko falował. Słowa obrosły piołunem. Nie zakwitły
w przeciwieństwie do kasztanowych pąków we włosach.
Wielokrotnie odwracałem głowę słysząc ślady stóp.
Piasek wchłaniał kolejne cynobrowe krople,
krztusił się ich zapachem. Szłaś do kolejnego trupa.
z cyklu: Bez-śmiałości