Fucha - Figiel
A A A
Dyniek był demonkiem od dyń.
I tylko dyń.
Właściwie, Dyniek to nie imię, tylko przezwisko, bo tak naprawdę nazywał się Capabilitius. Był demonem dworowym i jak wszyscy dworowi przez tysiąclecia patronował pracom polowym, zajmował się stajniami, chlewami, sadami, kurnikami, oraz przydomowymi ogródkami.
Problem w tym, że Dyniek był nie tylko młodym, ale i kiepskim w swoim fachu demonem. Po ostatniej wpadce z zabarwionymi na fioletowo korzeniami marchwi, które przyprawiały chłopów o zdumienie i smutek, a także przypadkowym spowodowaniu wyłysienia stada gęsi, straszących w pewnej zagrodzie na Podlasiu nieskromnym brakiem upierzenia - Naczelna Rada Demonów po krótkiej, burzliwej debacie zdecydowała, że Dyniek nie może tykać niczego, z wyjątkiem dyń.
Postanowienie zostało sporządzone na piśmie, zaś w uzasadnieniu niewątpliwej degradacji z demona na demonka napisano wyraźnie, bez ogródek i czarno na białym, że opieki nad dyniami nie sposób spieprzyć, więc z czystym sumieniem pole dyń w liczbie jednego, we wsi xxx można powierzyć Capabilitiusowi.
- O rany, dyńka z ciebie zrobili - zachichotał jeden z kolegów, zerkając na dokument przez ramię właśnie zdegradowanego demona.
No i tak został Dyńkiem.

Od tego czasu jego jedynym zajęciem było włóczenie się między zagonami i poklepywanie brzuchatych, pomarańczowych dyń, które rosły same z siebie, rozłaziły się po całym polu i w istocie nie wymagały żadnej opieki.
Najdorodniejsza z dyń stanowiła jednocześnie mieszkanie Dyńka, o które zadbał, urządzając je wygodnie, lecz bez gustu, czym się nie martwił, bo jako banitę goście go omijali, i nie miał komu dobrego smaku prezentować.
Żył sobie spokojnie, bez pośpiechu i stresów. Wygrzewał się na słońcu, a także urządzał długie, piesze wędrówki dla rozprostowania kości.
Lato mijało leniwie, potem nastała jesień, a wraz z nią nadszedł czas Halloween.
Dyniek nieśmiało zaczął myśleć o świątecznej premii, bo przecież przez całe lato nic nie zmalował, a i dynie wyglądały nadzwyczaj dorodnie.
W przeddzień tego święta poszedł odwiedzić starego karpia, mieszkającego w mulistym dnie sadzawki, i jakoś tak się zagadali, że zeszło im dłużej niż zwykle. Gdy wracając, zbliżał się do domu, zauważył roześmianych wyrostków, zbierających z pola co ładniejsze dynie. Nie zamierzał się tym przejmować, bo dyń na polu było dużo, a chłopców tylko dwóch, lecz zmienił zdanie, gdy ze zgrozą zauważył swój dom zapakowany na bagażnik czerwonego roweru.
Zdenerwował się nie na żarty, bo jak można cudze mieszkanie pod pachę zabrać, bez pytania właściciela o zgodę.
- Chuligan! Złodziej! - rozdarł się piskliwie i ruszył w kierunku czerwonego roweru.
Ten jednak tylko śmignął tuż obok purpurowego z wściekłości Dyńka, a jego właściciel nie zwrócił nań najmniejszej uwagi.
Demonek był nie tylko zły. Cierpiała jego urażona duma oraz całe jestestwo, więc niewiele myśląc wymamrotał coś pod nosem.
Trzasnęło, prasnęło, a cząstka Dyńkowej, demonicznej natury znalazła się w każdym warzywie na polu. Użycie zaklęcia jednak wyraźnie przekraczało jego - i tak liche - uprawnienia.
- No, to teraz zobaczycie - mruknął z ponurą satysfakcją.

***

Prezes Rady Demonów siedział przy biurku, i pracował nad zmuszeniem się do lektury miesięcznych raportów od inspektorów terenowych. Były one zazwyczaj nudne. Nie donosiły o żadnych szczególnych wydarzeniach, a dotyczyły raczej monotonnych, statystycznych zestawień, opatrzonych suchymi komentarzami.
Prezes nie cierpiał czytać raportów, ale należało to do jego obowiązków, więc tylko westchnął ciężko, sięgając po pierwszy z brzegu dokument. Bez entuzjazmu rozpoczął lekturę.

Z przykrością zawiadamiam, że wskutek samowolnych i przekraczających przyznane kompetencje działań pracownika Capabilitiusa, zatrudnionego na stanowisku demonka dworowego, inspektorzy terenowi stwierdzili nagłe pogorszenie relacji z ludźmi, którzy skarżą się na niezrozumiałe problemy w zakresie użytkowania i przetwórstwa płodów rolnych, a konkretnie dyń.
Inspektorzy byli świadkami rozmowy, gdzie niejaki Maciej z miejscowości xxx przysięgał koledze, że po wypiciu nalewki dyniowej własnej produkcji, na dnie flaszki odnalazł demonka, który z niewiadomych powodów groził mu palcem.
Biorąc pod uwagę, że dyniówka była wyrobem własnym - nie zachodzi podejrzenie przypadkowego zanieczyszczenia produktu w procesie technologicznym.
Rysopis rzeczonego demonka podany przez Macieja, wyraźnie odpowiada wizerunkowi Capabilitiusa, który swoim działaniem naruszył zasady współżycia społecznego i naraził na szwank dobre imię Firmy.
W związku z powyższym wnoszę o wszczęcie stosownego postępowania wyjaśniającego, celem zapobieżenia występowaniu tego rodzaju zdarzeń w przyszłości.

Prezes westchnął ponownie, i sięgnął po kolejny raport. Napisany wytłuszczoną czcionką, odróżniający się od długiego tekstu fragment, natychmiast przykuł jego uwagę.

Z doniesień wynika, że w miejscowości xxx dzieci skarżą się na konfitury dyniowe, które same złażą z kanapek wydając złośliwe chichoty, oraz chowają się po kątach, narażając młodzież na bezpodstawne zarzuty matek, iż w ten sposób pozbywają się śniadań, które powinny być spożyte. Demonek Capabilitius…

Na twarzy prezesa pojawiły się czerwone plamy. Nerwowo złapał kolejny dokument, i już po pierwszym zdaniu czerwień z twarzy przepełzła na szyję, a oddech niebezpiecznie przyspieszył.

Uprzejmie informuję, że w miejscowości xxx ludzie, kolekcjonujący dynie na kuchennych półkach zarzekali się, że widywali cudacznie wyglądające stworzenie z kolorowymi włosami, drążące w ich warzywach dziury, które powodują szybki rozkład gnilny dyń.
Ponadto, uszkodzone egzemplarze w nienaturalny sposób ożywają nocą, bucząc przeciągłym głosem, określanym jednoznacznie jako sygnał dźwiękowy o treści "buuuu", czym zakłócają sen mieszkańcom wsi. Wina za taki stan rzeczy, zdaje się spoczywać na demonku Capabilitiusie…


Prezes przerwał czytanie. Odsunął energicznie krzesło i trzema susami dopadł drzwi.
Otworzył je trzęsącymi się rękoma, po czym ryknął w kierunku najbliższego, przechodzącego właśnie korytarzem demona:
- Zebranie Rady Naczelnej! W trybie pilnym! Natychmiast!

***
Debata była długa i burzliwa..
Padały liczne argumenty i kontrargumenty. Wymyślano plany naprawcze oraz algorytmy postępowania.
Rozważano, co począć z Dyńkiem
Żaden wniosek nie został przyjęty.
Naczelna Rada Demonów ze smutkiem musiała przyznać, że nie ma takiej fuchy, której zdegradowany pracownik nie może - ze szkodą dla firmy - spieprzyć.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Figiel · dnia 17.11.2011 22:31 · Czytań: 1266 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 13
Komentarze
Hedwig dnia 18.11.2011 07:21 Ocena: Świetne!
Zaskakujesz mnie za każdym razem. Zwykłe, prozaiczne sprawy opisujesz niesamowicie, nadajesz im rożne formy, kolory, emocje.
To wielka przyjemność czytać taki tekst. Oceniam go jako świetny.
Pozdrawiam serdecznie:p
Figiel dnia 18.11.2011 14:42
Dziękuję, Hedwig za dobre słowo i ocenę :)
julanda dnia 05.12.2011 22:02
Gratuluję konkursu, ale z wczuciem się w opowiadanie mam nie lada problem... Dla przyjemności przed laty studiowałam sztukę ogrodniczą i miałam praktyki w polu..., dyń nie pamiętam, ale kolega miał dyplom z melonów, a koleżanka z cukinii. Nic a nic nie umiem sobie wyobrazić nieracjonalnego dyńka. :((((
Pozdrawiam.
Figiel dnia 05.12.2011 22:43
Julando, dziękuję.
Ja raz posadziłam - w niewiedzy - na zagonku, a jakże, w odległości dołków co dwadzieścia centymetrów, po trzy nasiona do dołka i... miałam dynie wszędzie. Dosłownie wszędzie. Nic ode mnie nie chciały tylko rozłaziły się i rosły, rosły, rosły. Absolutna fucha ogrodnicza,zero wysiłku, plon duży, aż wstrętu nabrałam :)
Kaero dnia 05.12.2011 22:51
Gratulacje :)
troll dnia 06.12.2011 00:13 Ocena: Świetne!
Degradacja z demona na demonka - to szczególnie przypadło mi do gustu. Bardzo dobrze się czyta :) I szczerze powiem, że niejednokrotnie spotykałem takich Capabilitiusów... przesuwanych z miejsca na miejsce, od fuchy do fuchy, aż wreszcie znajdowano im taką, gdzie przysparzali najmniej problemów i tyleż mogli zepsuć. Ciekawe, czy Dyńka wyrzucili...
Świetne :)
Nalka31 dnia 06.12.2011 01:21
Gratulacje i kolejnych sukcesów. Uśmiałam się czytając przy tym setnie. Masz niewątpliwie dar opowiadania ciekawie i z humorem. Pozdrawiam. :)
mariamagdalena dnia 06.12.2011 02:01 Ocena: Świetne!
no i mamy dowód na docenienie Twojej twórczości :)
gratulację i - jak widzisz - to tak jak z dyniami. wrzucasz nasionka, a świetna Twoja proza wyrasta sama :) a i tematyka jaka wdzięczna
wiary w siebie i dużo dużo weny :D
:świetniam poniżej:
julanda dnia 06.12.2011 13:18
Figielko, jeśli tak Ci się "skubane" rozpanoszyły, to teraz wierzę, że mogłaś wpaść na pomysł tego opowiadania, nie ma innego wytłumaczenia, tylko jakieś 'licho"!
Ja, niestety nie miałam nigdy ogródka, zostałam papierowym teoretykiem, w ogóle nie lubię wkładać pazurków w ziemię, nawet w doniczkach. ;( Pozdrawiam!
Almari dnia 06.12.2011 18:10
pólkach zarzekali się - półkach


Kilmat twoich opowiadań mogę już rozpoznać na odległość, a to chyba największa pochwała dla artysty. Nie wiem jak to robisz, ale każde słowo przenosi mnie do twojego świata, czysta manipulacja! Genialny humor bajkowo-chochlikowy. Świetne wykorzystanie konkursowego rekwizytu - Dyni. Mimo że z tego dyńka taki psujek, to polubilam go niebywale :)
Figiel dnia 06.12.2011 18:23
Kaero,
dziękuję :)

trollu,

Również pięknie dziękuję.Słusznie Ci się skojarzyło, bo tak naprawdę to o nich jest ta humoreska. Co do Dyńka, to sama jestem ciekawa co z nim poczną, żeby znów czego nie spsocił...:)

Nalko32,
dziękuję i cieszę się, że Cię rozbawiłam.

mariomagdaleno,
jakże byłoby pięknie, gdyby wena skutkująca świetną prozą pleniła się jak te moje nieszczęsne dynie. Ale nie ma lekko... :)

julando,

no, bo właśnie przez ten "skubany" eksperyment dynie mi się skojarzyły... A grzebać też nie lubię, bo w ziemi są pędraki,robaki i różne brr... takie :)

Almari,
dziękuję Ci za słowa uznania. To naprawdę wielki komplement :)
Wasinka dnia 07.12.2011 23:27
Jak na Figla przystało, tekst w figielkowej konwencji napisany. I napisany lekko, w bajkowo-gawędkowym klimacie, z uśmiechem i konkretnym obrazkiem podskórnym (czy też poddyniowym).
Gratuluję zwycięstwa i dyniowego natchnienia.
Pozdrowienia księżycowe.
Figiel dnia 08.12.2011 00:54
Dziękuję, Wasinko, cieszę się, że Dyniek bawi. W sumie całkiem fajny z niego demonek, tylko wpadki zalicza... :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty