Witaj Fate,
rzeczywiście w tekście jeszcze należy podłubać, ale przyznam, że jak dla mnie już jest ciekawie, chociaż to jeszcze nieoheblowany kawałek drewna, wystają zadry tu i tam, to niewątpliwie ten tekst mówi, mówi o rzeczach trudnych. Zacznijmy jednak od technicznych kwestii.
siedzę w wannie
szoruję paznokcie
do czysta, do czysta... - niepotrzebna interpunkcja zwłaszcza, że nie używasz jej w całości. Jednakże, na mnie ten fragment działa niezmiernie sugestywnie. Poprzez powtórzenie odnoszę wrażenie niepokoju, wręcz kompulsywnego zachowania. Tak, jakby ów szorujący miał coś na sumieniu, jakby dręczyło go poczucie winy, jakby chciał zmyć plamy krwi z rąk, choć dawno ręce już są czyste.
raczony światłem krzyczącym niemo - tu mam problem trochę z podmiotem, czy to światło krzyczy niemo? Czy może ów raczony miał krzyczeć niemo? I jak to się ma do tej części tekstu:
krzyczę razem z nim - krzyczy ze świtałem, czy owym raczonym?
Uporządkuj, bo sytuacja liryczna staje się niejasna.
Spójrzmy tutaj:
jak dziecko wysysane posuwistymi ruchami z łona własnej matki - jeśli dziecko wysysane jest z łona matki, to niczyjej innej jak własnej ergo słowo 'własnej jest w tym wersie zbędne, bo nie wnosi nic do treści, jest tylko zbędnym zapychaczem. Przemyślałabym jeszcze te posuwiste ruchy, czy aby są konieczne? Nie wnoszą nic ciekawego, moim skromnym zdaniem. Lepiej ten wers wybrzmiałby tak:
jak dziecko wysysane z łona matki - oczywiście subiektywnie.
krzyczę razem z nim
czyszczę szybciej
do czysta! - ten fragment dopieściłabym i stworzyła na podobieństwo pierwszego, tak by tekst nabrał dynamiki, a jednocześnie był ładnie zbudowany kompozycyjnie, czyli zapisałabym tak:
krzyczę razem z nim
szoruję szybciej
do czysta do czysta
po to tylko żeby zgasić światło
w przypływie bezinteresownej chęci niesienia pomocy - tutaj też można się pozbyć nadmiaru, zgrabniej zapisać, jak choćby tak:
aby tylko zgasić światło
w przypływie chęci niesienia pomocy
To tyle technicznych uwag. Ogólnie poruszasz trudny temat i to z ciekawej perspektywy. Widzę lekarza ginekologa, którym targają sprzeczne emocje. Z jednej strony chęć pomocy kobietom, które mają prawo wolnego wyboru, a jednocześnie poczucie, że zabija życie. Stąd, kompulsywne szorowanie rąk, na których wciąż widzi plamy krwi, choć dawno już są czyste. Mocny tekst i szkoda by pozostał niedopracowany, zatem zachęcam do podłubania. Niekoniecznie zgodnie z moimi sugestiami, być może znajdziesz lepsze rozwiązania. Niemniej zabierz jeszcze tekst na warsztat, bo warto!
Pozdrawiam!