Dawca - qaz56
Proza » Obyczajowe » Dawca
A A A
Potrafił dostrzec niedolę innych. Sam, bez niczyjego przymusu wyciągał pomocną dłoń. Nie wiedział jeszcze wtedy jak wiele może dobrego zrobić. Zaczynało się zupełnie niepozornie, od pomocy w przeprowadzeniu staruszki przez ulicę. Z dnia na dzień, dostrzegał kolejne sposobności, do czynienia dobra.

Pierwsze tygodnie po przebudzeniu świadomości miał sobie za złe, za swą dotychczasową ślepotę. Nie potrafił odszukać argumentów, mogących obronić jego dotychczasową znieczulicę. Nawet fakty pochodzenia z biednej rodziny nie był dostatecznym powodem. Wykorzystywać każdą chwilę. Od tamtego dnia, to było jego motto. Pragnienie zmiany świata opętało jego myśli, wgryzło się w jego duszę. Zakochał się w tych wszystkich „dziękuję”. Czy tak czuli się właśnie święci? Męczyły go wciąż głosy, dobywające się z głębi świadomości. Szydziły z niego. Wołały jak upiory przeszłości. Jak jego ojciec, który nigdy nie był zadowolony. Nie jesteś dość dobry- mawiał niczym mantrę. Teraz mu wreszcie pokaże!

Po mieście przemieszczał się zawsze miejską komunikacją i bardzo nie lubił aut. Odbierał zbyt dużo okazji do pomocy. Tramwaje były wręcz stworzone do robienia tych drobnych uczynków. Z namiętnością zajmował miejsce, by później móc je odstąpić staruszce. Wszystko, by tylko usłyszeć dziękuję. A jak wspaniała była możliwość pomocy kobiecie z dzieckiem! I to takiej z ciężkim wózkiem, który trzeba było wnieść do środka. Układało się doskonale, do momentu gdy zauważył, że nie tylko on pomaga. Ktoś bezczelnie okradał go z JEGO dobrych uczynków. Miał ochotę pozbyć się ich wszystkich.

Nikt nie miał prawa stanąć mu na drodze do świętości. Musiał zintensyfikować jeszcze swoje działania. Chodził codziennie do kościoła na poranną mszę szukając natchnienia. Słuchał kazań w napięciu, choć nie bardzo pojmował przykazania. Nikt nie nauczył go dekalogu. Wielokrotnie podczas czytań wyobrażał sobie siebie jako jednego ze świętych. Piękna złocista aureola, nieskazitelne białe szaty. Tego właśnie pragnął. Mądry człowiek z tego księdza, ale za mało robił. Samo pustosłowie! Działać, tu trzeba działać. Więcej już nie powrócił w kościelne ławy.

Pracował wiele i to co zarobił wydawał na wszelkie możliwe zbożne cele. Przez co zaczynał być rozpoznawany w swoim mieście. Głosy w jego wnętrzu zaczęły zarzucać mu nieskromność. Odsunął się więc w cień na kolejne kilka tygodni. Bolejąc nad koniecznością nieczynienia większego dobra. Szukał z ukrycia osób, którym trzeba było pomóc. Szukał głównie biednych, którym później wysyłał anonimowo pieniądze.

Po pierwszym roku swej działalności, zaczął myśleć o sobie jako o Dawcy. Przecież dawał wiele, nie chcąc niczego więcej niż tylko sposobności do kroczenia swą świętą ścieżką. Tracił jednak zapał. Niedola świata w żadnej mierze nie zmniejszała się. Od nikogo nie, ani jednego dobrego słowa. Żadnego dziękuję. I znów wtedy dały znać o sobie głosy z jego wnętrza. Tym razem także zwodniczo przypominały szyderczy głos jego ojca. Kpiły z niego. Nie wiedział, co z tym począć. Był tak bliski załamania. W jego świadomości, ponownie coś się odblokowało. Pojął kolejny element nieskończonej układanki. To Bóg wystawiał go na próbę jak Hioba. Był pewien. Działał od teraz z jeszcze większym zacięciem.

Jego droga do świętości skierowała go ku ludziom chorym, ku upodlonym przez los, ku takim, którzy utracili szacunek sami do siebie. Wpierw zajął się jednym z miejscowych kloszardów. Ten zapijał się do utraty zmysłów codziennie, o ile miał za co kupić najtańszy alkohol. Niestety, na tym polu nie udało mu się niczego zdziałać. Nie pomogło ani dobre słowo, ani pieniężny datek(który z radością przepito). Dawca umył i ubrał pijaka, licząc, że ten znajdzie pracę i wróci do społeczeństwa. Mylił się. Obiecał sobie wrócić do tego człowieka jeszcze raz, później. Znacznie później.

Stał się bardzo biedny. Co zarobił, oddał. Co miał, sprzedał. Sam już nie dojadał od wielu tygodni. Pomagał jednak cały czas, złoszcząc się na innych, którzy robili więcej niż on mógł. Walczył wytrwale ze swym małostkowym lenistwem. Dawał z siebie wszystko to co mógł najlepsze. Rozpoczął współpracę z hospicjum, w ramach wolontariatu. Wydawało mu się to wszystko przedsionkiem cmentarza. Pokoje w barwie nagrobków i te dwu watowe żarówki, świecące słabiej od zniczy. Ludzie go tu lubili, z jakiego powodu dokładnie, ciężko orzec. Po prostu był. Jedynie dzieci podchodziły do niego z większą rezerwą. Czasami potrafił wyglądać niczym przewoźnik na Styksie. Nie pomagał tu nawet uprzejmy uśmiech.

Głód pojawiał się już każdego dnia. Wychudł na twarzy w stopniu umożliwiającym stwierdzenie, że nie poznałaby go własna matka. Misje swą wstrzymał na kolejne kilka tygodni. W międzyczasie, okolica w której mieszkał stała się znacznie spokojniejsza. Z okolicy zniknęły wszystkie ujadające psy i bezpańskie koty. Sąsiedzi byli bardzo zadowoleni. Wakacje od świętości zaowocowały zastrzykiem energii do dalszego pięcia się pod górę. Musiał przecież wyprzedzić tych wszystkich śmiertelników o całą długość.

Poznany przez niego świat ludzi chorych, uświadomił mu jak wielkie są potrzeby. Brakowało wszystkiego. Lekarstw, rąk do pracy, sprzętu. Zupełnym przypadkiem trafił wśród ludzi oczekujących na przeszczep organów. Chciał im pomóc. W pierwszym odruchu wypisał z miejsca zgodę na wykorzystanie swych organów, po ewentualnej śmierci (choć tak po prawdzie liczył na wniebowzięcie). Przygotowywał właśnie kolejną porcję gulaszy który zamierzał wydać tego wieczora biednym i dumał jak rozwiązać problem niedoborów. Odpowiedź pojawiła się sama, z zupełnie nie oczekiwanej przez niego strony. A było to przy wydawaniu posiłku. Ludzi była cała rzesza, był i znajomy pijaczyna. Nie starczyło dla wszystkich. Tak wielu potrzebujących. Głosy z wnętrza podszeptywały rozwiązanie. Zamierzał wprowadzić je w życie. Przygotował wiele kartek.

Noce stawały się chłodniejsze, lecz i tak można było spacerować z przyjemnością w świetle księżyca. Na ławeczce którą mijał, siedziała zakochana para. Romantyczny nastrój nie udzielał się jemu. Poprawił szal i ruszył do kryjówki kloszarda. Tamten upijał się. Dawca zawołał do niego. Nie słyszał. Dalsze sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zarzucony szal owinął się wokoło szyi alkoholika szybciej niż mogłaby skoczyć kobra. Zaciśnięcie było wystarczające by udusić.
-Sądziłem, że Bóg chce bym wyciągał z bagna takich jak Ty. Stawiał na nogi. Byłem głupcem. Oświecenie potrafi przyjść z mroków. Jesteś jedynie materiałem, a ja narzędziem w jego planie!Przynoszę ulgę Twemu zbrukanemu życiu. Pewnie twe organy do niczego się nie nadadzą, ale będą inni, bezdomni oczekujący wyzwolenia z mej ręki. Będą dawcami. Bez obaw, spełnisz dobry uczynek. Zapomniałem Ci powiedzieć, właśnie zgodziłeś się przekazać swe truchło akademii medycznej.- Dawcy nie przeszkadzało, że mówił do trupa. Wsunął mu zapisaną kartkę do kieszeni i wrócił do siebie. Przed nim było wiele pracowitych nocy.

Dziś, gdy piszę te słowa od tamtych wydarzeń dzieli nas już dziesięć lat. Uważam go ze pierwszego spośród nas- apostoła pierwszej szarży. O Dawcy pamiętano tylko przez pryzmat, jego. niezrozumianych nauk. Nie wytrzymał nagonki mediów. Zmarł jednak z uśmiechem na twarzy, wiedząc, że czynił całe życie dobro. Doskonale pamiętam jak wspólnie realizowaliśmy jego prawa. Pamiętam także jak gotowaliśmy gulasz z psiny. Zawsze były po niego kolejki. A teraz ja i Ci których obdarował swym ciałem, musimy kontynuować jego dzieło. We mnie bije jego serce. Dawco, Twa świętość przetrwa. Zbliża się noc, a tu jeszcze tyle do zrobienia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
qaz56 · dnia 23.11.2011 12:37 · Czytań: 755 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Komentarze
Norules dnia 23.11.2011 16:41
Przeczytałam jakieś 20minut temu, trochę mi zajęło zebranie się na skomentowanie.
Mam mieszane uczucia, nie jest to arcydzieło, ale jest dobrze.
Temat... Tak, temat i fabuła nie należą do moich ulubionych (cała przesadzona świętość). Nie mogę odnieść tego do niczego co bym już czytała, wiec plus za orginalny pomysł.
Cytat:
bardzo nie lubił aut. Odbierały zbyt dużo okazji do pomocy

Nie zjadaj literek ;)

Pisz dalej, jak na debiut i nielubianą przeze mnie kategorię jest nieźle.
Pozdrawiam :)
pierzak dnia 23.11.2011 20:37 Ocena: Dobre
Podoba mi się koncepcja samego tekstu.
Parę zdań trochę zgrzyta,ale to jest do ogarnięcia. Tak jak sobie je przeczytałem, to trochę niedosyt mam, bo chciałbym szerszej wersji, dalszego ciągu.... a może jest coś tam dalej, czym zaskoczysz???

Debiut dobry jak dla mnie

Pozdrawiam
julass dnia 26.11.2011 01:24
Cytat:
Nawet fakty pochodzenia z biednej rodziny nie był dostatecznym
fakt

Cytat:
Od nikogo nie, ani jednego dobrego słowa.
czegoś brakuje w tym zdaniu

Cytat:
I znów wtedy dały znać o sobie głosy z jego wnętrza.
"wtedy" nie jest do niczego potrzebne

Cytat:
Działał od teraz z jeszcze większym zacięciem.
Od teraz działał

Cytat:
Jego droga do świętości skierowała go ku ludziom chorym,
"Jego" niepotrzebne

Cytat:
Pokoje w barwie nagrobków i te dwu watowe żarówki, świecące słabiej od zniczy.
dwuwatowe? serio?

to takich kilka przykładów niedoróbek... ogólnie styl i warsztat słaby... bardzo... tekst ratuje jedynie pomysł... od początku wyczuwa się psychopatę... tylko ostatni akapit... za dużo dopowiedzeń...
qaz56 dnia 28.11.2011 23:32
Dziękuję za komentarze. Wezmę pod uwagę sugestie, co należy poprawić. Po głębszym zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że ostatni akapit faktycznie jest kiepski i mocno psuje całość.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty