Portret niepotrzebny, portret nieistotny - Figiel
Proza » Obyczajowe » Portret niepotrzebny, portret nieistotny
A A A
W listopadowe poranki mgły utrzymują się długo. Znaczą wilgocią pożółkłe trawy, otulają ogołocone z liści gałęzie drzew i snują się dymem ponad dachami, barwiąc świat monotonną szarością.

Maria stała w oknie swojego mieszkania i przyglądała się pogrążonej we mgle ulicy, z rzadka rozjaśnianej przez światła przejeżdżających samochodów. Od pięciu lat była na emeryturze, ale nawyk wczesnego wstawania był silniejszy niż świadomość, że poranne obowiązki są już przeszłością. Patrzyła na ulicę, robiąc w myślach plan nadchodzącego dnia. Tuż obok ściany śmietnika stojącego po prawej stronie budynku zauważyła wyłaniającą się małą postać, która zaraz zniknęła wśród kontenerów.

Aniela już wstała. Czy ona w ogóle śpi? A może ta pijaczka w ogóle nie sypia, tylko wciąż przeszukuje śmietniki w poszukiwaniu butelek, które sprzeda w sklepie, a za pieniądze kupi piwo albo wódkę. Jak starsza kobieta może się tak stoczyć? Ile to już będzie miała? Chyba sześćdziesiąt pięć, albo i więcej. Zupełnie nie uchodzi, aby w tym wieku pić. W żadnym kobiecie nie uchodzi, a na starość, to już zupełnie. W głowie jej się od tego picia miesza, a ludzie śmieją się, że głupia. Chociaż głupia, to ona zawsze była, odkąd pamiętam. No, ale jak może być mądry człowiek, który nigdy do żadnej szkoły nie chodził, więc ani pisać, ani czytać nie umie. Ciekawe jak to jest, patrzeć na pisane i nie widzieć, co oznaczają litery. Przecież nie da się . Okropne.


Aniela sięgnęła do pojemnika i wyciągnęła pustą, szklaną butelkę, którą przetarła rękawem kurtki. To samo zrobiła z następną i kolejnymi.
Towarzyszący jej pies o wyglądzie szpica zaskomlał niecierpliwie.
- No już, już. Idziemy.
Wyciągnęła jeszcze dwie butelki, schowała do kraciastej, plastikowej torby i skinęła na psa:
- Chodź, zaraz dostaniesz jeść. Lubisz jeść, prawda?
Pies postawił uszy i pytająco przechylił głowę. Aniela pogłaskała go po kudłatym łbie.
- Dobry piesek, mój… mój. Chodź, sprzedamy butelki.


Malwina stała na przystanku i niecierpliwie wypatrywała autobusu. Dziś nie mogła pozwolić sobie na żadne spóźnienie. Przed południem musi znaleźć się w Warszawie, żeby pozałatwiać sprawy związane z mieszkaniem. Od tego przecież zależy jej przyszłość. Stolica jest szansą, nie wolno jej zaprzepaścić. Spojrzała jeszcze raz w kierunku, z którego powinien nadjechać autobus, ale wciąż go nie było. Kobieta stojąca tuż obok, przy przejściu dla pieszych, na moment przykuła jej uwagę.

Wygląda jak mała małpka. Jest taka malutka i drobniutka. Ile może mieć? Metr pięćdziesiąt? Ma twarz pomarszczoną jak bibułka. I dziwne skrzywione, jakby asymetryczne usta. Zupełna małpka. Śmiesznie wyglądają te chudziutkie nogi w walonkach. Po co jej sklepowy fartuch na golfie? Kurtkę przydałoby się wyprać, a ta wełniana, niebieska czapka, to przecież za duża. Spada na oczy. Jakby ją ładnie ubrać, wyglądałaby jak porcelanowa laleczka. Brzydka, ale laleczka.
Jak na nią mówią?... Aniela - pijaczka?


Drzwi sklepu otworzyły ze skrzypieniem dawno nie oliwionych zawiasów. Pomieszczenie sprawiało wrażenie nieuporządkowanego i unosił się w nim charakterystyczny zapach, właściwy małym sklepom wielobranżowym. Hanka wysunęła głowę z zaplecza krzycząc donośnie.
- Już idę, idę!.

Eh, to tylko Aniela. Znowu wariatka coś tam nuci pod nosem. Jak zawsze. Co ona ma z tym śpiewaniem. Nic, tylko śpiewa i śpiewa. Biedna kobieta, głupia. Pewnie znów będzie butelki sprzedawać na piwo. Na zeszyt już jej nie dam, choć syn zawsze płaci jak przyjeżdża w sobotę. Kupuje jej jedzenie na cały tydzień, bo przecież alkoholiczce pieniędzy nie da, a jak chleb i jajka kupi, przynajmniej z głodu nie umrze. Wciąż pije, a potem leży nieprzytomna na ulicy, aż ją sąsiedzi zabiorą. Jak oni to wytrzymują, taki porządny blok, nawet klatkę schodową w kafelkach mają, i mieszkania piękne. Szkoda dla pijaczki takiego. O, mojej Ance to by się przydało, bo nie ma, a pijaczka i tak zniszczy. Znów tego kundla przyprowadziła, tyle razy mówiłam, żeby z nim nie przychodziła do sklepu. Przy drzwiach sika, a potem klienci marudzą, że brudno. Ciekawe ile ma tej swojej emerytury? Wojskowa, to chyba dużo. Niby tylko sprzątaczką całe życie była, ale zawsze to emerytura z wojska. Nic dziwnego że syn zabiera jej pieniądze. Doszczętnie by straciła. Sama rządzić się nie umie, a przecież jej teraz chłopak do domu nie weźmie, żeby niańczyć. Pracę ma. Po śmierci męża tak się rozpiła. Oj, ma z nią chłopak problem. A z rozumem to u Anieli źle było już dawno. Opieka społeczna powinna się takimi zajmować.

- No, co tak, Aniela z samego rana przychodzisz? Dopiero otworzyłam.
- Butelki przyniosłam, na wymianę, siedem.
- Dwa czterdzieści pięć. To jedno piwo.
- Dobrze.Dziękuję.
- Coś jeszcze?
- Kawałek parówki dla psa? On tak lubi. Syn zapłaci. I seteczkę.
- Na zeszyt nie daję.
- Ale dla psa. I dla mnie na rozgrzanie, bo zimno. Do soboty, jak syn przyjedzie, proszę.
- Dobrze, ostatni raz.
- Oj, dobra, Hania jesteś dla mnie, dobra. Dziękuję. Przepraszam. Proszę. Dziękuję za uwagę.


Tadek przypalił papierosa i mocniej otulił się kurtką. Czekał na kumpli, jak co rano pod sklepem. Właściwe, to miał dziś pomóc ojcu przy cięciu drzewa na zimę, ale postanowił z rana wyskoczyć do chłopaków. Nie, żeby byli umówieni i mieli na dziś konkretne plany. Po prostu - postoją, pogadają, może coś wypiją. Wcale nie trzeba mieć ciężko zarobionej kasy, żeby się napić. Ludzie postawią. Ten da dwa złote, inny trzy i wino jest. Trzeba tylko grzecznie poprosić. Na razie jednak w sklepie nie było nikogo. Tylko Aniela.

Co to dziś? Czwartek? Do soboty daleko, ale jak synek wałówkę przywiezie, to będzie wyżerka. Zaraz Aniela z siatkami przyleci, przyniesie co syn kupił i żeby jej gorzałki dać. Wariatka ze dwie lufy wypije, nie więcej. Mało jej trzeba, bo przechlana. Czasem, tylko browara łyknie i już odpada. Śmieszna jest, jak się nawali. Wyśpiewuje wtedy te swoje piosenki i cieszy jak dziecko. Kompletnie jej odwala, chyba ze starości. Albo od wódki, bo przecież od dawna ćwiczy. Jak jeszcze do szkoły chodziłem to ją nastukaną widziałem. Kupa lat. Ale żarcie przynosi, tylko kasy nigdy nie ma. Mówi, że jej nie trzeba, bo wszystko ma. Ten kundel zawsze przy niej jak cień, na krok nie odstępuje, tylko felerny jakiś, bo ślepy na jedno oko. Takie zamglone ma, jak szklane.

- Dokąd to tak rano, Aniela?
- Nad rzekę, na wodę spojrzeć i ptaków posłuchać.
- A gdzie ty ptaki teraz znajdziesz ? Chyba wrony tylko.
- Zawsze są i śpiewają, tak jak ja.
- Chyba w twojej głowie Aniela, zamiast rozumu. Ptaki wiosną i latem śpiewają.
- Lato, zima… Co za różnica. A teraz co mamy?
- Listopad.
- To będą.
- Eh, Aniela, Aniela… Idź do nich, bo ci pouciekają.


Mgła kłębiła się nad brzegiem rzeki mlecznym dymem. Powietrze przesycone było zapachem wilgotnych traw i opadłych liści. Drzewa w milczeniu wyciągały nagie konary ku niewidocznemu niebu. W bezruchu cichego poranka rzeka szeptała śpiewnie, płynąc wartkim nurtem, wstrzymywanym gdzieniegdzie przez niespokojne wiry.
Aniela usiadła na brzegu skarpy zwieszając nogi nad wodą. Z torby wygrzebała parówkę, piwo i setkę wódki. Pies śledził jej ruchy wachlując rytmicznie puszystym ogonem, a gdy pachnący przysmak wylądował w jego pysku, zajął się nim z lubością.
Aniela zaś, zdjęła nakrętkę małej buteleczki, wychyliła jej zawartość jednym haustem, otarła ręka usta i potoczyła wzrokiem dookoła.


Ładnie sobie Pan Bóg to wszystko wymyślił, te drzewa, rzekę i ptaki. One są dobre. Tylko ludzi różnych zrobił. I dobrych i złych. Czasem rozmawiają, a czasem jak psa pogonią. Ale przecież pies dobry jest, bo nic złego nie robi. O, jak je kiełbasę, aż się oblizuje. Tyle ma z życia. Jedz, jedz piesku, a ja się napiję… Wtedy łatwiej i z ludźmi i ze wszystkim. Czas szybciej płynie. Jak napić się rano, to potem zaraz noc się robi, i już jest następny dzień. Blisko soboty. Sobota jest krótka, a tydzień długi. Kiedyś był krótki, a teraz nie. Jaki to dziś dzień? Nie wiem, zapytam kogo… O, już puste… a Hanka więcej nie da… Nie szkodzi…
Chodź piesku, pójdziemy poszukać butelek, czas szybciej zleci.


Wstała z trudem. W nagłym zawrocie głowy straciła równowagę, zachwiała się i stoczyła po skarpie. Rzeka przyjęła ją zachłannie. Przez krótką chwilę biła wodę rozłożonymi szeroko rękoma, wzbijając w powietrze miliony diamentowych kropli, a zaraz potem zamknął się nad nią nurt rzeki.


Tak, jakby jej nigdy nie było.


Piżmak bezszelestnie zsunął się do wody i mozolnie, stawiając opór nurtowi przeprawiał się przez rzekę.
Na przybrzeżnym krzaku pająk cierpliwie czyhał w srebrzącej się kroplami rosy pajęczynie na zbłąkanego owada.
Ptaki milczały.
Pies o wyglądzie szpica, skomląc biegał chwilę wzdłuż skarpy, a potem ułożył się przy kraciastej torbie.
Mgła powoli odsłaniała szare niebo.

.

Ciało znaleziono po tygodniu. Kondukt żałobny był tak krótki, że nie tamował codziennego ruchu. Kierowcy śmiało wymijali czarny karawan i podążających za nim kilku żałobników, nie widząc potrzeby zachowania cierpliwości i oddania zmarłej pierwszeństwa w ostatniej drodze.
Pies przez długi czas włóczył się po okolicznych śmietnikach. Pewnego dnia zniknął.


Tak, jakby go nigdy nie było.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Figiel · dnia 29.11.2011 08:52 · Czytań: 2566 · Średnia ocena: 4,8 · Komentarzy: 19
Komentarze
Hedwig dnia 29.11.2011 09:23 Ocena: Świetne!
Figiel, co można napisać po przeczytaniu takiego tekstu? Że masz talent, to Ci już o tym pisałam, ale nie chcesz wierzyć.
Przeleciało mi przez głowę wiele myśli.
1.Że tak kończą biedni, starzy i bardzo wrażliwi
2.Że będę teraz wszystkie butelki ustawiać równo koło śmietnika dla takich jak Aniela.
3. Że wszyscy inni oprócz Anieli /i tych chorych/ są bardzo szczęśliwymi ludżmi.
Tekst świetny. Serdeczności:p
Luana dnia 29.11.2011 11:19 Ocena: Świetne!
Piękne, bardzo smutne i poruszające opowiadanie. Takich życiowych rozbitków widać niestety coraz więcej. Nie wszyscy oni wywodzą się z patologicznych środowisk. Część z nich to ludzie słabi, którzy nie wytrzymali trudów i beznadziei codziennego życia i uciekli w alkohol. Ten problem pośrednio dotyka również mnie osobiście, bo od dawna mam moralny dylemat: nie wiem jak mogę pomóc tym ludziom. Często proszą o pieniądze. Mowią, że na chleb lub leki. Daję, ale wiem, że to na alkohol, bo widuję tych ludzi kupujących piwo lub wódkę w osiedlowym sklepie, albo pijących w ustronnych miejscach. I wtedy czuję się podle, bo mam wrażenie, że przykładam rękę do ich upadku... Pozdrawiam serdecznie.
Figiel dnia 29.11.2011 12:07
Hedwig, dziękuję za słowa uznania :)
W każdym przypadku za " trudnym losem" stoi przyczyna. Z reguły są nią inni ludzie, czasem sploty okoliczności, zaś otoczenie widzi jedynie skutek i zazwyczaj chętnie ocenia. Uparcie będę powtarzać,że w każdym człowieku jest coś pięknego, niezależnie od tego,jak pozornie wygląda.

Luano,

Z pozycji " stanu posiadania", "normalności" społeczeństwo bardzo łatwo feruje wyroki o oceny o czym pisałam do Hedwig. Nazywamy tych ludzi słabymi, ale każdy z nich ma jakąś historię, czasem to bardzo silni ludzie, którzy coś tam w życiu przegrali z rożnych powodów.Co by nie mówić nie mieszczą się w "normie", a ludzie niczego tak nie lubią, jak braku normy u innych, zatem spychają ich na margines, a potem dziwią się, że margines społeczny istnieje. Ci ludzie maja tez inną cechę- ich obecność lub jej brak niczego nie zakłóca, tak jakby wpadali do nas z innej rzeczywistości, tylko na ten moment, gdy zawieszamy na nich wzrok.
Z dylematem o którym mówisz dałam sobie radę w prosty sposób: pytam, co kupić, idę, kupuję, wręczam siatkę.Ten, kto potrzebował jedzenia przyjmuje z wdzięcznością. Gdy po mojej propozycji zakupu słyszę, że woli pieniądze - pytam wprost, czemu nie powie prawdy, że potrzebuje na alkohol, bo gdyby nie kłamał, pewnie by dostał, a tak nie dostanie ani dziś, ani już nigdy na nic.
Działa.
Miranda dnia 29.11.2011 14:02 Ocena: Świetne!
Figielku, już pisałam Ci swego czasu, ze lubię Twoje pisanie. Zaczytałam się i tym razem. Można jednym słowem określić - świetne!, a można też rozwinąć każdy z wątków i dyskutować. W jednej porze dnia, krótkiej chwili mglistego poranku, pokazałaś obrazki z życia kilku osób, a wszystkie zgrabnie połączone historią Anielki i jej psa. Maria, Malwina, Tadek i sklepowa Hanka patrzą na Aniele, jak na wyrzutka, jak na wybrakowany towar, a przecież ona ma piękną duszę i swój świat. Lubi śpiewać, opiekuje się kalekim psem, który dla innych jest tylko kundlem, widzi i słyszy to, czego inni nie dostrzegają, ma swoja filozofię i to wcale nie bezzasadną: "Ładnie sobie Pan Bóg to wszystko wymyślił, te drzewa, rzekę i ptaki. One są dobre. Tylko ludzi różnych zrobił. I dobrych i złych. Czasem rozmawiają, a czasem jak psa pogonią. Ale przecież pies dobry jest, bo nic złego nie robi. O, jak je kiełbasę, aż się oblizuje. Tyle ma z życia. Jedz, jedz piesku, a ja się napiję… Wtedy łatwiej i z ludźmi i ze wszystkim. Czas szybciej płynie. Jak napić się rano, to potem zaraz noc się robi, i już jest następny dzień. Blisko soboty. Sobota jest krótka, a tydzień długi. Kiedyś był krótki, a teraz nie." W tym akapicie mieści się cała prawda o Anielce. Oceniać, potępiać potrafi każdy, ale podać rękę, dobre słowo mało kto.
Zwróciłam uwagę na parę, moim zdaniem, uchybień:
- "...z rzadka rozświetlanej przez światła..."- rozświetlanej przez światła - za dużo świstów.
- "czy na w ogóle śpi..." - ona
- "Pies postawił uszy i pytająco przechylił głowę, a Halszka pogłaskała go po kudłatym łbie." - Aniela, nie Halszka
Pozwolisz skopiować ten tekst i zachować w moim skarbczyku?
Pozdrawiam serdecznie i daję - Świetne!;)
Figiel dnia 29.11.2011 15:00
Mirando,
dziękuję przede wszystkim za wskazanie błędów. Nie wiesz, skąd ja te Halszkę wzięłam? Bo ja też nie, nawet imię nie z mojego " słownika" :)
Cieszę się bardzo, że tak trafnie odczytałaś tekst. Ale Maria, Malwina, Hanka i Tadek są tu tylko narzędziem, to raczej Aniela i jej pies daje im rację bytu.
Bardzo mi przyjemnie,że pragniesz ten tekst wyróżnić zachowaniem go bliżej siebie i dziękuję za ocenę. Pozdrawiam ciepło :)
Dobra Cobra dnia 29.11.2011 19:36 Ocena: Bardzo dobre
Podoba się. I te przeskoki między kolejnymi bohaterami!

Tylko nie rozmieniaj się na drobne w pisaniu! Lepiej mniej a bardziej wyraziście.

Pozdrawiam

DoCo
Figiel dnia 29.11.2011 19:55
Dziękuję Dobra Cobro. Cieszy mnie, że się podobało i spróbuję się postarać.
Pozdrawiam.
Luana dnia 29.11.2011 20:42 Ocena: Świetne!
Jeszcze raz przeczytałam. To opowiadanie wracało do mnie przez cały dzień. I Twój komentarz. Tak, każdy człowiek ma w sobie jakieś piękno, którego często nie potrafimy dostrzec. Dziękuję za tę chwilę refleksji. Świetny tekst.
Pozdrawiam i gratuluję.
Kasiutka dnia 29.11.2011 21:53
Piękne! Jak malowany obraz w trójwymiarze!
Pozdrawiam
Figiel dnia 29.11.2011 22:50
Luano, ja wiem, że i tak widzisz. Pozdrawiam :)

Kasiutko, dziękuję za przeczytanie i pozytywny komentarz. Pozdrawiam:)
pierzak dnia 29.11.2011 23:54 Ocena: Świetne!
Poruszasz, poruszasz Figelku konkretnie. Niby zwykła opowieść o człowieku jakiego spotyka się prawie, że co chwila - przynajmniej opieram się na tym co widzę, jak wychodzę z dworców kolejowych w większych miastach - ale jakże pięknym językiem napisane. Tak bardzo jest to namacalne, że czułem się jakbym stał obok, czy gdzieś w głowie i słuchał tych myśli...

Dziękuje i pozdrawiam
Figiel dnia 30.11.2011 11:45
Dziękuję za czas poświęcony na ten tekst i komentarz. To prawda, chciałam poruszyć, ale nie silną jednorazową emocją, a takim lekkim natręctwem powrotu tekstu, właśnie wtedy gdy będziemy tych ludzi mijać. Jeżeli uda mi się choć w kilku przypadkach, to będzie niewątpliwy sukces. Jakaś cząstka godności ludzkiej wróci na właściwe miejsce. Pozdrawiam.
mariamagdalena dnia 03.12.2011 00:50
ja bardzo króciutko dzisiaj - i z dużym opóźnieniem komentatorskim
żywy i dobry tekst, postaci odmalowane z dużym realizmem, w wyraźnie nakreślonymi postaciami :)
dużo bardziej wolę Cię w takich ludzkich historiach, niż w personifikacjach, ale to tylko moje subiektywne odczuwanie
ciesze się więc jednak, że tym razem wreszcie dostałam fragment dla siebie ;)
z przyjemnością przeczytałabym też "z Twoich rąk" coś nasyconego w większym stopniu stylem, z którego utkany jest początek - bez przesady oczywiście - ale z pewnym takim bogactwem zdań
pozdrawiam
Figiel dnia 03.12.2011 12:25
Dziękuję mariomagdaleno za wizytę i cieszę się, że ten tekst trafił do Ciebie. Jak widzisz próbuje sił w stylu o jakim mówisz, ale na razie nieśmiało, bo straszliwie boję się właśnie przesady przesady, bo o to nietrudno. Ty z powodzeniem i wprawą stosujesz bogactwo, ja sobie na razie "macam". Ale będę próbować :)
Pozdrawiam
Nova dnia 06.12.2011 08:24
Najbardziej podoba mi się tytuł. Choć , na mój gust , "Portret nieistotny" w zupełności starczy...

Opowieść, niby o Anieli, ale w gruncie rzeczy o tych innych wokół niej.
"Przeleciałaś się" po różnych charakterach uzyskując efekt "przeglądu społeczeństwa" / jedynie namiastkę, ale krótka forma, więc tak musi być/, a więc konstrukcja tekstu i przekaz przemyślany.
Gdyby scenerię przenieść "do salonu", okazałoby się, że każdy z nas po trochu jest Anielą. A dlaczego?
Psychologia, filozofia, literatura, ale też i każdy z nas, na swój sposób, zadaje sobie to pytanie.
"Macaj" dalej, bo wygląda na to, że warto.:D
Nova dnia 06.12.2011 08:32
dymem na dachami domów,

Zapomniałam,
brakuje "d". Zwróć jednak uwagę,że masz 4xD! To chyba przesada: spróbuj wymówić, ha, ha
może po prostu "dymem ponad dachami"?
Figiel dnia 06.12.2011 10:41
Nowa,
dziękuję za komentarz.
Tak naprawdę to są dwa portrety - jeden niepotrzebny drugi nieistotny, bo i dwoje bohaterów. Jeden mniej ważny od drugiego.

Zamiarem była opowieść o Anieli widzianej oczyma społeczeństwa, stad jego przegląd, ale nie zmierzałam się weń zagłębiać, bo do konstrukcji tekstu wystarczający jest zarys.

Dziękuję za wskazanie błędów :) D mi się zgubiło:) "Ponad dachami" mówisz? Rzeczywiście może brzmi lepiej... Ale wymówić się da, choć tych "d" faktycznie sporo :)
Nova dnia 09.12.2011 10:06
Tak naprawdę to są dwa portrety - jeden niepotrzebny drugi nieistotny, bo i dwoje bohaterów. Jeden mniej ważny od drugiego.

Figiel/ko/.
masz w pełni rację!
A co do "zarysu", jesteśmy tego samego zdania, tylko możliwe, że jakoś mętnie to wyraziłam:smilewinkgrin:
Reasumując: przewrotny z Ciebie figiel, co lubię, więc przelecę inne Twoje teksty. Pa
Darcon dnia 02.02.2012 22:20
Bardzo mi się podobało.
Nie podobało mi się tylko uśmiercenie Anieli, wystarcza mi ten "kawałek życia", ale z zamysłem autora nie dyskutuję.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty