Piernikiem upieczonym przez pomarszczone dłonie
wypcham sobie usta lekceważąc piąty grzech główny.
Nigdy nie byłam w tym dobra, widząc wyblakłe oczy
czekające na potwierdzenie tezy, że jest przepyszne.
Nadchodzi czas wiary, że wszystko jest możliwe
i nic się nie zmieniło. A jednak. Skórka pomarańczy
pachnąca świętami zwiastuje to, na co wszyscy czekają -
przemarznięte dłonie, mokre nosy, przeziębione myśli.
Będzie lepiej, prawie dobrze, ale przecież można sobie
wmówić na ten jeden moment. Głęboki uścisk ramion
da potwierdzenie. Jak co roku polecą gwiazdy i życzenia
bez pokrycia. Zapomnimy na chwilę o sobie.
W ustach rozleje się słodki bez smak opłatka, nadziei tej,
co zawsze. Zapachy grzybów, karpia i ości rozniosą się
po spełnionym domu, uśmiechnie się okamgnienie.
Talerz poczeka na nieprzyjście bezdomnego.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
romantyczna · dnia 08.12.2011 19:03 · Czytań: 531 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: