Coś srebrnego dzieje się w chmur dali
Wicher do drzwi puka, jakby przyniósł list.
Myśmy długo na siebie czekali
Jaki ruch w niebiosach! Słyszysz burzy świst
Bolesław Leśmian
- Bawcie się dobrze, córeczko, i … - Coś ścisnęło jej gardło. - Wesołych Świąt.
Jeszcze przez dłuższą chwilę trzymała telefon przy uchu, wsłuchując się w jednostajny sygnał przerwanego połączenia. Płynęło gdzieś tam, tysiące kilometrów od jej domu, gdzieś, gdzie nie było śniegu, makówek ani sianka pod wykrochmalonym obrusem.
Żal, który upchała pod świąteczne porządki, wypieki i dekorowanie domu teraz wypłynął zupełnie niespodziewanie.
Zostawili ich. Najpierw Maciek, który, odkąd wyjechał do Norwegii, rzadko zjawiał się w domu na święta, a teraz Ania, ukochana córeczka, zamiast Wigilii przy rodzinnym stole, wybrała wczasy z koleżanką w kraju, którego ona z trudem doszukiwała się na mapie.
Gwałtownie odłożyła telefon.
Trudno, to tylko jeden dzień. Głupie święta.
Trzeba zacząć piec rybę, zjeść i mieć to z głowy.
Przechodząc przez pokój, rąbkiem spódnicy zahaczyła o świąteczne drzewko.
Przystanęła. Czerwone i złote ozdoby migotały, poruszane powiewem nieistniejącego wiatru.
Wpatrywała się jak zahipnotyzowana, tak długo, aż bombka za bombką, zaczęła przeistaczać się w drżącą plamę światła. W każdej z nich snuła się historia innej Wigilii, innej cichej nocy.
Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie tej pierwszej u jego rodziców. Jeszcze nieśmiałej, pełnej ukrytych spojrzeń posyłanych nad zastawionym stołem. Romantycznej, wręcz filmowej. Była też ta zupełnie szalona, z płaczącymi niemowlakami i poplamioną mlekiem czerwoną sukienką. Kilka kolejnych, pełnych dziecięcego śmiechu i góry kolorowego papieru pod choinką, a w końcu ostatnie, z nastolatkami, wymykającymi się na nocne randki przed Pasterką.
A dziś?
Po raz pierwszy od tylu lat sami.
Czy w ogóle potrafią jeszcze…
- Małgosiu?
Ciepły głos zza pleców, oderwał ją od wspomnień.
Odwróciła się.
Stał przy stole.
W ciepłym świetle lichtarza, odświętnym garniturze, z nieskazitelnie ogoloną twarzą wyglądał tak, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy składał jej życzenia, których miała już nigdy nie zapomnieć.
Małgosiu?
Znała to spojrzenie. Spokój, jakim próbował ją otoczyć zawsze, gdy właśnie tego potrzebowała. Gdy przepełniona emocjami płakała , wściekała się albo szalała z radości.
Podszedł powoli.
-Widziałaś? Pierwsza gwiazda już świeci. –Zamknął jej dłonie w swoich.
Chciała odpowiedzieć, ale zabrakło słów, bo nagle przestało się liczyć wszystko, prócz tego dotyku, zapachu igliwia i śniegu padającego za oknem.
Wicher umilkł. A wraz z nim, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poczucie odtrącenia i samotność.
Wszystko było przecież tak, jak miało być.
Znów były Święta.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
JaneE · dnia 21.12.2011 19:44 · Czytań: 854 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: