Gdy zobaczyłam swojego anioła cz. II - romantyczna
Proza » Obyczajowe » Gdy zobaczyłam swojego anioła cz. II
A A A

To był wyjątkowo ciężki dzień. Nie mogłam wysiedzieć w pracy. Nie lubię dusić się w czterech ścianach, kiedy za oknem świeci słońce. Wolę pracować jak jest brzydka pogoda, bo wtedy przynajmniej wiem, że niewiele tracę. Szef miał zły humor, co akurat nie było szczególną nowością.
- Pani Weroniko, czy mogę dostać papiery, o które prosiłem? – zapytał wyniosłym tonem.
- Tak panie dyrektorze, tylko jeszcze coś dopiszę i za pięć minut je doniosę – głos drżał mi jak zwykle, kiedy jestem zdenerwowana.
- Mają być już! – oświadczył uderzając ręką w stół, aż podskoczyłam.
Wstałam jak porażona i zaczęłam szybko kompletować strony. Z nerwów rozsypałam wszystkie papiery w drodze do gabinetu szefa. Przyjaciółka zawsze powtarzała mi, że jestem kompletną fajtłapą. Zawsze mnie to śmieszyło, jednak wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Wszyscy obecni w biurze – klienci i pracownicy – nagle przerwali swoje czynności i wpatrywali się we mnie. Zbierałam w pośpiechu kartki i czułam się jeszcze gorzej niż wtedy na ulicy. Gdy wreszcie uporałam się ze stertą papierów, wpadłam do gabinetu dyrektora zadyszana i z potarganą czupryną. Szef spojrzał na mnie zdziwiony, zastanawiałam się wtedy jak wyglądam i co jest nie tak. Przygładziłam włosy ręką.
- Czy… coś się stało? – zapytał.
- Tak! Nie! To znaczy, nie wiem! – krzyknęłam zrozpaczona.
W głowie miałam milion myśli na sekundę i dałabym rękę sobie uciąć, że zwolni mnie bez wahania. Jednak on podszedł do mnie, położył mi rękę na ramieniu spojrzał na mnie wzrokiem pełnym troski i rzekł:
- Niech pani idzie do domu, Joanna panią zastąpi.
To był jedyny ludzki odruch u mojego szefa, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Nie przypuszczałam, że stać go na współczucie. Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę drzwi. Po drodze napotkałam nienawistne spojrzenie Joanny. Nigdy mnie nie lubiła, zupełnie nie wiem dlaczego, skoro nawet nie próbowała się ze mną zaprzyjaźnić.
Wyszłam na świeże powietrze i od razu poczułam się lepiej, a potem zaczęłam się zastanawiać czego mój szef właściwie miał mi współczuć? Tego, że chociaż miałam dwadzieścia osiem lat, nie miałam męża ani dzieci? Tego, że moim jedynym zajęciem była praca? Tego, że nie miałam w ogóle czasu na życie osobiste, czy tego, że brakowało mi pewności siebie?
Wróciłam do mojego małego, przytulnego mieszkania, była dopiero godzina 14:00. Usiadłam w wygodnym fotelu i nacisnęłam guzik automatycznej sekretarki. Znajdowały się na niej cztery wiadomości. Pierwsza od mojej mamy:
„Karol! Chodź no tu! Gdzie to się przyciska? Bo ta baba coś mówiła, że po usłyszeniu sygnału, a ja nic nie słyszałam…”
Zakryłam twarz dłonią, nie mogłam potrzymać się od śmiechu. Moja mama nie znała się na niczym, co tylko miało związek z postępem elektronicznym. Druga wiadomość też była od niej.
„No już masz, nagrywa – usłyszałam gruby głos mojego ojca – halo? – znów zapiszczała mama – córcia? Może wpadniesz do nas na obiad, co? Daj mi znać jak się zastanowisz. Już? Karol! Jak to się wyłącza?!”
Znów zapiszczała sekretarka wydobywając z siebie kojący głos mojej przyjaciółki Magdy.
„Cześć Wera! Może miałabyś ochotę wyskoczyć na obiad po pracy? Oddzwoń i zawiadom jakie masz plany. Całuję”
Ostatnia mało treściwa wiadomość z jednym tylko odgłosem życia, a mianowicie szczekaniem psa, zastanowiła mnie. Kto też chciał się do mnie dodzwonić? I w jakiej sprawie?

*

- W sprawie kolacji oczywiście! – krzyknąłem do nic nie rozumiejącego Olka.
Znaliśmy się od dziecka i mieliśmy podobne charaktery, co utrudniało nam w pewnym stopniu kontakty. Często nasze rozmowy kończyły się na kłótniach i nie odzywaniu przez miesiąc.
- Ja ciebie Wiktor nie rozumiem! – jęczał - Zadzwoń do niej! Powiedź, że zgubiła wizytówkę, że stąd masz jej numer i zaproś ją na kolację, też mi filozofia! – obruszył się Olek.
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje przyjacielu.
- Masz rację, bo to jest prostsze niż proste – zaśmiał się– jesteś tchórz i tyle!
Na moment odpłynąłem myślami do tamtej chwili na ulicy. Przed oczami stanęła mi piękna, pociągająca kobieta o niesamowitym spojrzeniu. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie o niej. Z zamyślenia wyrwały mnie krzyki, które wydobywał z siebie mój przyjaciel.
- Okruch! Chodź tu piesku! – Olek gwizdał i uderzał ręką w kolano, by przywołać mojego weterana.
Po chwili patrzyłem jak mój potężny pies rasy amstaff gramoli się niezdarnie na kanapę, merda ogonem i wywiesza swój ogromny jęzor pokazując w ten sposób radość. Widząc daremne zmagania Okrucha z niską kanapą, uśmiechnąłem się. Olek postanowił mu pomóc i wciągnął go na sofę kładąc mu rękę na karku. Wdzięczne psisko oblizało mu całą twarz nie szczędząc uszu i dłoni.
- Psy nie mają tam wstępu dobrze o tym wiesz – skrzywiłem się na widok Okrucha na kanapie.
- Jak ja jestem, to mają – Olek zaśmiał się wystawiając mi język.
-No dobra daj już spokój temu psu i powiedz co mam zrobić! – zdenerwowałem się.
- Wiesz, co masz robić tylko się boisz! Człowieku masz trzydzieści dziewięć lat, a nie wiesz jak poderwać panienkę! – drwił ze mnie Olek.
- To jest kobieta, a nie jakaś tam panienka. I ja niby się boję, tak?
- Tak! Boisz się, boisz się, boisz się!
Zaczęliśmy się przekrzykiwać. To przypominało zabawę, a raczej idiotyczną kłótnię między dwojgiem małych dzieci. Olek zasłonił sobie uszy rękoma i powtarzał w kółko to samo, a ja byłem coraz bardziej poirytowany. Olek zawsze wiedział jak zmotywować mnie do działania.
- Dobra! Dzwonię! – postanowiłem w końcu.
- Naprawdę? Co za news! Powinieneś opisać to w gazecie! – Olek nie ustępował w kopaniu leżącego, czyli mnie.
- Dawaj ten cholerny telefon! – warknąłem.
Olek rzucił mi urządzenie, którym bawił się do tej pory przy okazji drażniąc mojego potulnego jak baranek psa.
Wystukałem numer i czekałem z zapartym tchem. Po dwóch sygnałach zacząłem panikować i posyłać Olkowi rozpaczliwe spojrzenia, jednak widząc jego rozbawiony uśmieszek, nie dawałem za wygraną. Najpierw włączyła się automatyczna sekretarka. Pomyślałem, że nie będę się nagrywać. Olek w tym czasie zabawiał Okrucha rzucając mu moją ostatnią piłeczkę do tenisa. Pies żarliwie szczekał podskakując. Spróbowałem znowu. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć łagodne i uprzejme:
- Słucham?
- Dzień dobry! – powiedziałem może ze zbyt wielkim entuzjazmem – z tej strony… pan od zderzenia czołowego.
Cisza po drugiej stronie słuchawki oraz łzy rozbawienia w oczach mojego przyjaciela zupełnie zbiły mnie z tropu. Już miałem odłożyć słuchawkę i zapomnieć o tym incydencie, kiedy kobiecy głos w końcu oznajmił:
-A tak, przypominam sobie, to pan na mnie wpadł parę dni temu! – krzyknęła uradowana swoją pamięcią – pan od gazety.
-Tak, tenże sam – uśmiechnąłem się niewiadomo do kogo.
-W jakiej sprawie pan do mnie dzwoni? – zapytała zdumiona jakby dopiero w tym momencie dotarł do niej ten fakt.
-Widzi pani, zastanawiałem się… czy może miałaby pani ochotę… eee… – jąkałem się.
Popatrzyłem na Olka, który ruszał ustami i machał ręką. Wyraźnie chciał mi podpowiadać.
-Czy dałaby się pani zaprosić… - szeptał.
-Czy dałaby się pani zaprosić – powtarzałem jak zaprogramowany.
-Na kolację…
-Na libację? To jest kolację! – poprawiłem się szybko widząc przerażenie w oczach Olka.
Dość już roztargniony i zdenerwowany całą sytuacją, bo na domiar złego Okruch zaczął przeraźliwie szczekać, zakryłem słuchawkę dłonią i wyszeptałem do Olka tłumiąc złość.
-Przestań mi podpowiadać!
Skrzyżował ręce i zrobił obrażoną minę rzucając w moją stronę przekleństwa.
-Jeśli pani nie ma ochoty – ciągnąłem do słuchawki - bądź też wydaje się to pani niestosowne w jakiś sposób… proszę się nie krępować i odmówić – wypaliłem szybko.
Nie czekałem długo na odpowiedź.
-Wie pan, w zasadzie nie widzę nic przeciwko temu… - odpowiedziała niepewnie.
Uświadomiłem sobie, że nie byłem przygotowany na zgodę, ponieważ nawet nie ustaliłem miejsca domniemanego spotkania. Nic nie przychodziło mi do głowy i zacząłem szukać ratunku u przyjaciela wysyłając w jego stronę porozumiewawcze miny, ale ten zamiast cokolwiek powiedzieć, wystawił mi środkowy palec i odwrócił się do okna. Musiałem więc liczyć tylko na siebie.
-To może spotkamy się na rynku i razem coś wymyślimy – zaproponowałem przypominając sobie o miejscu spotkań z czasów studenckich – co pani na to?
-Tak, chyba wiem, co pan ma na myśli – zaśmiała się – o której?
-O osiemnastej, może być?
-Tak – odparła – do zobaczenia.
-Do widzenia – pożegnałem się.
Zlany potem wpatrywałem się tępo w telefon, a kiedy w końcu się odwróciłem, napotkałem drwiące spojrzenie Olka. Żeby mnie dobić, co miał w zwyczaju, pacnął się otwartą dłonią w czoło i krzyknął.
-Nie myślałem, że jesteś aż takim idiotą!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
romantyczna · dnia 01.01.2012 13:02 · Czytań: 581 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Kaero dnia 02.01.2012 12:28
Widzę, że historia się rozwija:) I dobrze, że nadal rozgrywa się po kolei oczami kobiety i mężczyzny. Ten fragment, tak jak poprzedni, również przeczytałam z zainteresowaniem. Liczę jednak, że zdarzy się jakiś moment zaskoczenia i nie będzie to banalna historia o miłości, bo takich mamy już zatrzęsienie:)

Czekam na kolejne części, pozdrawiam:)
romantyczna dnia 02.01.2012 14:18
Witaj Kaero.
Miło Cię ponownie tutaj gościć :)
Obawiam się jednak, że na moment zaskoczenia będziesz musiała trochę poczekać, bo nie jest to jakaś opowiastka, a cała książka, która liczy grubo ponad 100 stron, nad którą długi okres czasu pracowałam. Póki co, mogę zdradzić, że wkradnie się drugi wątek, pozornie nie związany z całą historią, a jednak...
Bardzo dziękuję za opinię :) życzę udanej lektury i również pozdrawiam gorąco :D
pierzak dnia 02.01.2012 18:43
To komentarzem mnie zachęciłaś, do czekania na kolejne części.
Nie mówię, ze cześć pierwsza była zła, ale ta tutaj, podoba mi się bardziej.

Pozdrawiam.
romantyczna dnia 03.01.2012 12:15
Wrzucam więc kolejną część :)

Pozdrawiam
Wasinka dnia 11.05.2012 11:34
Teraz podsuwasz nam sylwetki przyjaciół bohaterów (to znaczy o Magdzie było tylko napomknięcie, ale już wiemy, że ma kojący głos, he, he), których poznajemy coraz bardziej.
I znowu zachodzące na siebie chwile wraz z emocjami i odczuciami Weroniki i Wiktora - fajnie.

niewiadomo do kogo - nie wiadomo

Pozdrawiam wytaplana w słonku.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty