Kurze łapki - ekonomista
Proza » Przygodowe » Kurze łapki
A A A

Poczułam bolesne uderzenie w ramię. Raz. Teraz drugi. Wciąż półprzytomna otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Siedziałam w rozklekotanym PKS-ie, a nade mną stał wielki babochłop, który patrzył na mnie ze złością.

- Pani weźmie te gęsi! – krzyknął mi wprost do ucha. – Wszystko zapaskudzą tymi jajkami!

- Ale o co chodzi? – zapytałam, bo szczerze pragnęłam zrozumieć czego ta kobieta ode mnie chce.

- Gęsi się pani rozlazły po autobusie! – Moje ucho znowu poczuło moc drzemiącą w głosie kobiety.

Wciąż nie mogłam zrozumieć jak to się stało, że jestem tu gdzie jestem. PKS, agresywny babochłop i gęsi. Właściwie to było mi wszystko jedno co się wokół mnie dzieje. Byłam tak bardzo śpiąca, że cała reszta nie miała znaczenia. Postanowiłam zignorować te zaskakujące anomalie wokół mnie i zamknęłam oczy. Przez kilka sekund usiłowałam zasnąć, jednak nie dałam rady. Odruch bezwarunkowy jakim jest konieczność wyjaśnienia każdej niewyjaśnionej sprawy zwyciężył.

Otworzyłam oczy, wstałam i rozejrzałam się dookoła. Wciąż byłam w PKS-ie, a więc już raczej wiedziałam, że to nie jest jakiś psychodeliczny sen. Spojrzałam na babochłopa i od razu tego pożałowałam. Najwyraźniej czekał na moją reakcję, bo nie zwracając już na mnie uwagi, zaczął jazgotać na cały autobus, że takie paniusie nie powinny bez opieki przewozić drobiu. Szczególnie tak ruchliwego. Musiała mi się wcześniej długo przyglądać, bo teraz po kolei punktowała mój strój. Zaczęła od butów, z których akurat byłam dumna. Wymarzone szpilki, które co prawda były dla mnie trochę za ciasne, ale ich soczysta czerwień i pełne zawiści spojrzenia innych kobiet świetnie rekompensowały wszelkie niedogodności i bóle. Więc babochłop sobie tak gadał, a ja zaczęłam rozglądać się po PKS-ie. Jechało w sumie kilkanaście osób. Każdy najwyraźniej zajęty swoimi sprawami. I faktycznie między pasażerami kręciło się kilka gęsi.

Tu muszę wyjaśnić, że chociaż na co dzień staram się być kobietą racjonalną, niezależną i spełnioną, to czasami i ja zaczynam działać kierując się emocjami. Nie wiem po co, ale zaczęłam liczyć te gęsi. Jeden, dwa, trzy… cztery… i pięć. Pięć gęsi, które rzekomo podróżują ze mną? Nie, coś jest nie tak. Jakie gęsi?! Musiałam zwariować, bo jak inaczej wytłumaczyć to, co teraz widzę? PKS, babochłop, gęsi, jakiś koleś próbujący złapać sygnał w swoim telefonie, starszy pan wpatrzony w okno, mężczyzna ubrany na biało w kapeluszu z gazety, dwie starsze panie karmiące moje gęsi… Pomyślałam sobie, że to miły gest i rozglądałam się dalej. Siedział jeszcze młody mężczyzna ubrany jakby był panem młodym i mała dziewczynka z misiem w dłoni. Był oczywiście jeszcze kierowca, ale…

Właśnie! Kierowca! Przecież ja z tymi gęsiami faktycznie jechałam, ale moim samochodem. Miałam je odebrać od Marciniaka z targu i przywieźć do gospodarstwa rodziców. Zabawne było to, że kiedy mama mnie o to poprosiła, oczami wyobraźni zobaczyłam kilka dużych tuszek, zapakowanych szczelnie w folię z przyklejoną metką.

Jednak gęsi nie były jeszcze tuszkami. Były równie żywotne jak ich hodowca, który dosyć niewybrednie mnie podrywał. No i skończyło się to tak, że całą gęgającą szóstkę zapakowałam na tylne siedzenie, bo do bagażnika nie miałam sumienia.

Kiedy odjeżdżałam Marciniak pukał się w głowę i chyba miał rację, bo potem jechałam przez wieś, a gęsi gęgały tak głośno, że wszyscy się za mną odwracali. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby włączyć radio. Sięgnęłam do schowka po płytę Beyonce, w tym samym momencie usłyszałam żałosne gęgnięcie między nogami, spojrzałam w dół, zobaczyłam biały kuper i odruchowo nacisnęłam hamulec! Nie zadziałał, bo gęsia szyja zaklinowała się między pedałami w taki sposób, że hamulec zablokowała, a gaz docisnęła. Zanim zdążyłam podnieść wzrok samochód uderzył w drzewo…

A więc miałam wypadek! Teraz jestem w szoku i przez ten szok zebrałam gęsi i wsiadłam do PKS-u. W autobusie, również z powodu szoku, zasnęłam i obudził mnie ten babochłop. Musi zbadać mnie jakiś lekarz! Muszę zadzwonić do rodziców, żeby ich uspokoić! Nie, bez sensu, przecież ten chłopak wciąż szuka sygnału! Muszę wysiąść! Rozejrzałam się za torebką, żeby poprawić makijaż, który na pewno mi się rozmazał w czasie wypadku. Niestety, musiałam zostawić ją w samochodzie. Zabrałam gęsi, a zostawiłam torebkę. Idiotka ze mnie.

Teraz już nie zwlekając ruszyłam w stronę kierowcy. Kiedy byłam już blisko zahamował gwałtownie i powoli odwrócił głowę w moją stronę. Tego nie da się opisać, to trzeba samemu zobaczyć. Teraz już wiem, że nie muszę tego robić, bo i tak wszyscy będą mieli okazję ją spotkać. Mówię ją, bo kierowcą okazał lub raczej okazała się być Śmierć. Przyznaję. W pierwszym momencie zbladłam, ale już po chwili odezwał się we mnie duch negocjatora. Przez lata ćwiczyłam najróżniejsze techniki, które pozwalały mi wygrywać większość negocjacji handlowych. Można powiedzieć, że próba nawiązania rozmowy ze Śmiercią była dla mnie tak samo oczywista, jak to, że czerwonego nie łączy się z różowym. To znaczy teraz już można, ale jeszcze nie tak dawno to było największe faux pas wśród korporacyjnych kobiet.

- Siadaj na miejsce kobieto – spokojnie powiedziała Śmierć patrząc na mnie swoimi oczodołami. – Jeszcze tylko trzech pasażerów i jedziemy prosto do bazy.
- Ale ja chciałam wysiąść – odparłam równie spokojnie i chociaż głos mi się trochę załamywał to dodałam. – Na żądanie.

Śmierć roześmiała się szyderczo, a w autobusie powiało chłodem. Kątem oka zauważyłam, że pasażerowie przysłuchują się naszej rozmowie. Tylko chłopak szukający zasięgu nie zwracał na nas uwagi. Naiwniak.

- Proszę nie kpić – zaatakowałam odważnie Śmierć. – Masz nas chyba zabierać z tego świata, a nie poniżać!

- Że co? – zapytała Śmierć patrząc na mnie złowieszczo.

Tu muszę wyjaśnić, że właściwie to nie wiem czy spojrzała złowieszczo, bo oczodoły mają to do siebie, że są zupełnie bez wyrazu. Wiem jednak, że ja na jej miejscu na pewno bym się wściekła na taką mądralę. Mimo to postanowiłam kontynuować.

- Że poproszę o książkę skarg i wniosków – mówiąc to wyciągnęłam rękę w stronę Śmierci. – Czekam.

- To jakiś żart?

- Nie, to nie żart. Dlaczego do tej, za przeproszeniem, bazy jadę transportem zbiorowym, chociaż wykupiłam najwyższy pakiet ubezpieczeniowy? Mam prawo do pojazdu zastępczego klasy nie niższej niż mój samochód. A to jakiś zdezolowany PKS.

- Za duży przyrost naturalny. Indywidualnie w życiu bym się nie wyrobiła... – Śmierć zaczęła się tłumaczyć, ale już po chwili odzyskała właściwy stan ducha. – Zaraz, co to za pretensje? A co mnie to wszystko obchodzi?

Śmierć ma wielowiekowe doświadczenie. Da się to wyczuć. Ja żyję, to znaczy żyłam zaledwie trzydzieści dwa lata, a ona jest z ludźmi od początku i miała okazję spotkać się ze wszystkimi. Pomyślałam, że to przyjemnie spotkać równorzędnego gracza. Więc teraz to znowu ja musiałam zaatakować.

- Nie dam się zignorować! Płacę, to wymagam. Odkąd pamiętam daję na tacę, więc chyba mam prawo oczekiwać odpowiedniego traktowania. To raz! – mocno zaakcentowałam, żeby podkreślić, że zaraz będzie dalszy ciąg pretensji. - A po drugie, dlaczego jadę z pięcioma gęsiami, które w dodatku co chwila znoszą jaja?! Gdzie jest szósta gęś?!

Mogłabym tak długo przemawiać i wymyślać różne pretensje. Miałam w życiu kilku partnerów i bynajmniej nie zawsze umilałam im życie. To dzięki nim osiągnęłam mistrzowski poziom w rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń. Dalsze gadanie nie miałoby jednak sensu, bo Śmierć zaczęła nerwowo przeglądać jakieś listy przyczepione do deski rozdzielczej. Wyglądały tak samo, jak listy spedycyjne, które wypełnia kurier, kiedy oddajemy mu przesyłkę do dostarczenia.

- Zaraz… zaraz… to był wypadek koło Białego Boru? – zapytała nerwowo Śmierć.

- Taaak… - odpowiedziałam zaciekawiona.

- Biały Bór, Biały Bór… zlecenie specjalne, godzina 10:34, z rozbitego auta zabrać pięć gęsi z tyłu i jedną z przodu i dostarczyć do… - Śmierć zaczęła czytać pod nosem treść zlecenia i nagle przerwała. – Cholera!

Wrzuciła bieg i ruszyła gwałtownie. Zrobiła to z wielkim impetem. Rzuciło mną tak mocno, że aż uderzyłam tyłem głowy o poręcz. Zabolało i nieźle mnie zamroczyło. Zamknęłam oczy i…

- No wreszcie! – odezwał się jakiś przyjemny głos. – Aleś nas wystraszyła dziewczyno!

Powoli otworzyłam oczy. Leżałam w trawie, a nade mną pochylał się przystojny strażak. Uśmiechnęłam się do niego, chociaż natychmiast tego pożałowałam, bo wszystko mnie bolało.

- Miała pani szczęście – powiedział do mnie. – Nie ma ani jednego złamania, tylko sporo siniaków i duży guz z tyłu głowy. Musi pojechać pani do szpitala, ale do wesela na pewno się zagoi. Szkoda tylko tych gęsi.

- Nie szkoda, źle im nie będzie – odpowiedziałam uśmiechając się bardzo ostrożnie.

Wszystko mnie bolało, ale kiedy sanitariusze przekładali mnie z trawy na nosze spojrzałam na samochód i zaczęłam się śmiać. Sanitariusz położył mi rękę na ramieniu, aby mnie uspokoić. Ja jednak nie mogłam przestać. Kiedy przypominałam sobie minę „nieomylnej” Śmierci uświadamiającej sobie pomyłkę to wiem, że kiedy spotkamy się po raz drugi, to ona będzie w większym stresie niż ja. Żałowałam tylko, że perspektywa kurzych łapek nie pozwoli mi z tego się śmiać o wiele dłużej.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ekonomista · dnia 10.01.2012 19:22 · Czytań: 1679 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 46
Komentarze
Elwira dnia 10.01.2012 20:03
Techniczne sprawy sobie odpuszczę, bo i tak powiesz, że tak miało być, chociaż moim zdaniem mogłoby być lepiej.
Co do treści, bardzo fajnie to rozegrałeś. Jest lekko, zabawnie, czyta się przyjemnie.
Pozdrawiam.
ekonomista dnia 10.01.2012 21:04
Elwira, najważniejsze, że się mimo to podoba, prawda?
Pozdrawiam.
Elwira dnia 10.01.2012 21:27
Nie wiem. To zależy jakie masz priorytety.
ekonomista dnia 10.01.2012 22:02
Mój jest jeden - bawić czytelnika.
Sceptymucha dnia 10.01.2012 22:20
Fajnie się czyta. Narracja lepsza niż w moim konkursowym.
:)
ekonomista dnia 10.01.2012 23:17
No bez przesady. Klimat "Procesu" oddałeś naprawdę wyśmienicie :)
zajacanka dnia 10.01.2012 23:51
Zeżarło mi cały komentarz:(
Jutro może powtórze i rozbiore na części pierwsze:D
ekonomista dnia 11.01.2012 00:01
Ty mi lepiej nic nie rozbieraj, tylko przeleć literówki i przecinki ;):D
zajacanka dnia 11.01.2012 00:06
Literówki sam sobie przeleć, a z interpunkcją idź gdzie indziej:D Masz liczne powtórzenia, szyk zdań czasami mnie rozśmiesza, ale to przecież dla Ciebie nieistotne...
ekonomista dnia 11.01.2012 00:14
Chciałem być miły... wiem, że kobiety lubią sprzątać :)
zajacanka dnia 11.01.2012 00:20
Źle trafiłeś. Chciałam tylko Ci napisać na przedniej szybie PKS-u: "Pokojówka świnia!" Zmień pokojówkę! :D
ekonomista dnia 11.01.2012 00:23
Chyba będę musiał ;)
pierzak dnia 11.01.2012 10:27 Ocena: Dobre
Ciekawa historia, którą z uśmiechem na twarzy przeczytałem do samego końca :D
Sceptymucha dnia 11.01.2012 11:16
W sumie nie zgodziłbym się. U mnie historyjka, kolejne wydarzenia, napędzają akcję. U Ciebie, przy dość prostej (krótkiej) fabule, opis (narracja) sam w sobie ma wartość i skłania do czytania. Nie wiem, czy do końca mnie zrozumiesz, więc poleciłbym coś Myśliwskiego (najlepiej starsze, sprzed "Widnokręgu" ) dla zaprezentowania czym może stać się narracja. W sumie, w konkursie jeszcze opowiadanie o Dorianie Greyu miało dobrą narrację (wyraźnie lepszą niż moja), ale tam końcówka odstręczała.
Aha, ostatnio komentowałem twoje opowiadanie ze złym bohaterem i nigdy bym nie pomyślał, że to Ty napisałeś "Kurze łapki". :) To też świadczy na plus.
Izabella Bosiacka dnia 11.01.2012 13:11
Poprzedni podobał mi sie bardziej. Bardzo szybko wiedziałam jak się ta historia skończy :)
ekonomista dnia 11.01.2012 13:49
Sceptymucha, czytałem Myśliwskiego i wiem, o czym mówisz :)
Dzięki za plusy, którymi tak chojnie mnie raczysz :D

Pierzak, to najlepsza nagroda dla każdego autora :)

Izabella, to naturalne, że kobiety szybciej mogą na to wpaść :)
Kaero dnia 11.01.2012 16:51
Wychodzi na to, że nikt nie jest nieomylny:) A kobietę z gęsią, to już naprawdę łatwo pomylić, (czy mam tu upatrywać lekkiego przytyku w stronę kobiet?).:D

Będzie to niespodzianką, jeżeli powiem, że mi się podobało? Opowiadanie, lekkie, zabawne i interesujące od początku do końca. Bardzo dobrze Ci poszła ta kobieca narracja;)

Pozdrawiam:)
ekonomista dnia 11.01.2012 17:32
Kaero, to nie moja wina, że słowo "gęś" ma tak wiele znaczeń. Nawet zastanawiałem się, nad użyciem w zamówieniu określenia "głupia gęś", bo przecież ta, która wlazła między pedały naprawdę była głupia. Uznałem jednak, że tam na "górze" nikt z podwładnych Pana B. nie odważyłby się nazwać stworzenia boskiego głupim. Nawet w liście spedycyjnym ;)
Kaero dnia 11.01.2012 20:02
ekonomisto, oczywiście, że to nie Twoja wina. To po prostu samo tak wyszło:)
ekonomista dnia 11.01.2012 20:22
Pewnie, że samo tak wyszło. Ja to tylko napisałem, w dodatku jako kobieta :D
zajacanka dnia 11.01.2012 22:17
Siedziałam w jakimś PKS-ie, a nade mną stał jakiś wielki babochłop, który patrzył na mnie ze złością.

Jakimś, jakiś – za blisko


Moje ucho znowu poczuło moc drzemiącą w głosie tej kobiety.

Moje, tej – TEJ zupełnie niepotrzebe. Wiemy, że TEJ


Spojrzałam na babochłopa i od razu tego pożałowałam. Babochłop najwyraźniej czekał na moją reakcję, bo nie zwracając już na mnie uwagi, zaczął jazgotać na cały autobus, że takie paniusie nie powinny bez opieki przewozić drobiu.

Babochłop 2x, za blisko. Znajdź coś zastępczego.
No I kto jest bez opieki? Paniusia czy drób? :) Szyk do poprawy.

Wymarzone szpilki, które co prawda były dla mnie trochę za małe, ale ich soczysta czerwień i spojrzenia pełne zawiści świetnie rekompensowały wszelkie niedogodności i bóle.

Znaczy, szpilki patrzyły :)

Więc babochłop sobie tak gadał, a ja zaczęłam rozglądać się po PKS-ie.

Całe życie wpajano mi, że zdania nie zaczyna się od WIĘC, ale w tym wypadku całkiem niezłe ma to zastosowanie. Pokazuke jak głupiutka I niewyedukowana jest bohaterka.

Były również żywotne jak ich hodowca, który dosyć niewybrednie mnie podrywał.

Były RÓWNIE żywotne...

a gęsi gęgały ta głośno,

TAK głośno


Kiedy byłam już blisko nagle zahamował gwałtownie

nagle I gwałtownie? Nie za dużo?


Teraz już wiem, że nie muszę tego robić, bo i tak wszyscy będą mieli okazją ją spotkać.

Okazję

Można powiedzieć, że próba nawiązania rozmowy ze śmiercią była dla mnie tak samo oczywista, jak to, że czerwonego nie łączy się z różowym.

A to bardzo mi się podoba!!! :D:D:D

Śmierć ma wielowiekowe doświadczenie. Da się to wyczuć. Ja żyję, to znaczy żyłam zaledwie trzydzieści dwa lata, a ona jest od z ludźmi początku i miała okazję spotkać się ze wszystkimi. Pomyślałam, że to przyjemnie spotkać równorzędnego gracza.

A tu się roześmiałam :D:D:D Doskonałe!!!


Praktykę w rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń zdobyłam dzięki nim naprawdę dużą

Zmień szyk zdania.

Walcz z interpunkcją. Nawet ja widzę duże braki.

Wiesz, że tekst mi się spodobał, nie głosowałabym na niego gdyby było inaczej. Ale trochę masz do poprawy.

Od pana na biało w papierowym kapeluszu, wiedziałam już, że to PKS do nieba :)

Fajny tekst, lekki, humorystyczny.

Czekam na inne:D
ekonomista dnia 11.01.2012 22:53
Dzięki. Jutro rano poprawię :)
Ale tego, że Śmierć zabrała nie tę gęś to nie przewidziałaś, prawda? ;)
zajacanka dnia 11.01.2012 23:13
Dwa razy usuwałam z komentarza tę szóstą z tylnego siedzenia i tę pod pedałem hamulca:D Kurczę, mocno się bestia zaplątała!:D
jivani dnia 12.01.2012 14:55
Bardzo fajne, bardzo śmieszne, bardzo miło się czyta."dwie starsze panie karmiące moje gęsi… Pomyślałam sobie, że to miły gest i rozglądałam się dalej. " - moje ulubione. :)
BTW nieźle znasz się na modowych trendach :)
ekonomista dnia 12.01.2012 19:53
Jivani, cieszę się więc, że napisałem to zdanie ;) Swoją drogą to gusta kobiet wciąż się dla mnie zagadką. Nie mam pojęcia co Ty widzisz w tym zdaniu :D
ekonomista dnia 12.01.2012 22:44
Zajacanko, skorzystałem z Twoich uwag. Dziękuję.

Spojrzałam na babochłopa i od razu tego pożałowałam. Babochłop najwyraźniej czekał na moją reakcję, bo nie zwracając już na mnie uwagi, zaczął jazgotać na cały autobus, że takie paniusie nie powinny bez opieki przewozić drobiu.


No I kto jest bez opieki? Paniusia czy drób? Szyk do poprawy.


Tutaj bez zmian, bo tak miało być dwuznacznie.
zajacanka dnia 13.01.2012 00:50
No, fakt! Same głupie gęsi! :D
Ani mi się waż komentować tego wpisu!!! :D:D:D
ekonomista dnia 13.01.2012 10:12
Ale radochę mogę mieć? :D:D:D
Usunięty dnia 16.01.2012 22:52 Ocena: Bardzo dobre
W autobusie, (z) również powodu...
próba nawiązania rozmowy ze (Ś) śmiercią była...
-A po drugie, dlaczego jadę... tu powinien być nowy akapit i spacja...
Jestem na tak:D.

Pozdrawiam
B)
ekonomista dnia 16.01.2012 23:04
Hej Amsa, dzięki za poprawki. Nie rozumiem jedynie, dlaczego tam powinien być nowy akapit?

Pozdrawiam :)
Alfeusz dnia 19.01.2012 20:46
Ubawiłem się wybornie, czytając tę historię. Obecność gęsi nie nasunęła mi żadnych dodatkowych, czy ubocznych skojarzeń. Niezły pomysł na opowiadanie, nieźle wykonany.
Pozdrawiam
ekonomista dnia 20.01.2012 16:29
Jednak uwielbiam pochwały ;):D Dzięki Alfeusz :D
langsuyar dnia 23.01.2012 10:50
Zabawne i ciepłe. Jak zmusić śmierć do oddania cie życiu? Też mam swoje opowiadanie-teze na ten temat.

Ogólnie rzecz biorąc zgrabne.
ekonomista dnia 24.01.2012 23:12
dzięki Langsuyar
zajacanka dnia 25.01.2012 00:13
Jednak uwielbiam pochwały smileysmiley Dzięki Alfeusz smiley

Pytanie z natury psychologicznych: Kto ich nie lubi? :D:D:D
ekonomista dnia 25.01.2012 14:34
Pewnie każdy lubi, ale mało kto publicznie się do tego przyznaje :D
zajacanka dnia 25.01.2012 21:49
Ja zawsze:D
ekonomista dnia 26.01.2012 00:21
Będę miał to na uwadze oceniając Twoje teksty ;)
julanda dnia 04.02.2012 11:58
Nie wiem, czy to już po korektach, ja bym pewnie bardziej szalała z przecinkami, ale mniejsza o ostateczny drobiazg, bo od tego powinni być korektorzy, marzenie ;) Wcale nie żałuję, że poczytałam. Obrazki jak z polskiej kinematografii ;), ale, jakby zamiast PKS-u po prostu zrobić "autobus", już staje się ponadczasowe, pod warunkiem, że gęsi nie będę gatunkiem zagrożonym. ;)
Pozdrawiam! :)
ekonomista dnia 04.02.2012 18:16
Przecinki... temat rzeka. Opowieść o przecinkach świetnie nadaje się na jakiś horror ;)
Mi się PKS-y kojarzą z filmami z lat 70-tych. Nie mogłem się oprzeć ;)
Jaga dnia 23.06.2012 19:07 Ocena: Świetne!
Świetne!Przeczytałam z ogromną przyjemnością.Pomysłowe, lekkie, zabawne, nieoczekiwane zwroty akcji...czysta przyjemność!
Pozdrawiam:)
P.S. Jak bohaterka zaczęła liczyć gęsi, wiedziałam, że będzie można się pośmiać i nie zawiodłam się.
ekonomista dnia 23.06.2012 19:26
Jaga, ja po prostu uwielbiam kobiety :D
Jaga dnia 23.06.2012 19:47 Ocena: Świetne!
Ja też;-)))
ekonomista dnia 24.06.2012 00:17
Czyli znasz też czarne strony tego uwielbienia? ;)
Jaga dnia 24.06.2012 21:18 Ocena: Świetne!
Na szczęście nie znam stron czarnych, bo jestem hetero:)
Kobiety które uwielbiam- odpłacają mi tym samym i tak sobie żyjemy w sielankowym uwielbieniu, w pięknej przyjaźni organizując piątkowe zloty czarownic;-)
ekonomista dnia 25.06.2012 00:09
Cholera, ja też jestem i hetero i mimo to znam tę czarną stronę kobiet :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty