umiera wieś, kiedy w kuźni głucho.
zawieszona w nostalgicznym jarzmie
i bezgłośnym stukocie końskich kopyt, w obumarłych chrapach,
stęchłym obroku i zakurzonym, zawieszonym na kołku chomącie.
na bezmiernym, obmierzłym padole
w przebrzmiałych jarach, parowach i ciżbach,
po izbach,
pozostawionych na miedzach wozach,
drewnianych kołach i strachach na wróble,
krzaczostanach porzeczki, koronach jabłoni i starowiśni żywicznych,
pękniętych kropla po kropli na wskroś.
i po nich głucho.
tu i tam krowy mleczne potykają się o babie lato
i ostatnie ziarna zboża, nieprzetrawione genetycznie w zgniłą papkę.
na bezlistnym podwórzu kilka kur rozgrzebuje ulotny porządek.
powiedziano: i ślepej kurze ziarno, a wykluje się.
byle mogła pierwsze zjeść.
byle drugie wychować.
byle jajo nie zgniło.
byle tylko l'acte kurestwo szlag trafił.
____________
23/24.04.2010
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
coca_monka · dnia 16.01.2012 12:46 · Czytań: 481 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: