Lincz - Angelina Els
Proza » Inne » Lincz
A A A
Byłem jednym z wielu, którzy rzucali zgniłymi pomidorami w pewną młodą damę.
Dama była wysoka, brzydka i wkurzająca.
Odstraszała i prowokowała.
Miała wyłupiaste oczy i krzywe wystające zęby, długie paznokcie i długi język.
Była jedną z mieszkanek nowego osiedla.
Bogata, dobrze usytuowana i wyczekana jak mało kto.
Jej mąż pracował w banku, siostra w ministerstwie, ona nigdzie nie pracowała, była zbyt leniwa.
Zresztą kasę przynosił jej mąż, po babce odziedziczyła niezły majątek – miała więc z czego żyć, i to nie byle jak.

Nie wiem kto pierwszy wpadł na pomysł celowania do niej pomidorami. Nie wiem kto krzyknął:

– Złapmy ją i przywiążmy do drzewa!

Wiem po prostu, że zrobiliśmy to i mieliśmy z tego niezłą radochę.

Celowanie w żywą tarczę – to brzmiało zachęcająco. Ktoś rzucił hasło, ale w ferworze radości nie było szans na wyłowienie kto to powiedział.

– Ona wyglądałaby pięknie tuż przy starym dębie – krzyknął któryś – przywiązana do niego tak, by nie mogła się poruszyć, zakneblowana, by nie mogła krzyczeć.

Na początku ustaliliśmy warunki gry. Jej gęba to dziesiątka, piersi dziewiątka, brzuch ósemka, i tak dalej i tak dalej. Najmniej punktowane były palce u rąk i nóg.

Pozostało tylko ustalić termin walki, termin łapania ofiary i okoliczności oraz dostarczyć amunicję. Z tym ostatnim nie mieliśmy problemu, kolega kolegi naszego kolegi – to głupio brzmi, ale muszę to powiedzieć, bo inaczej nie wytłumaczę w czym rzecz – a więc kolega kolegi naszego kolegi dostarczył nam całą przyczepę zgniłych pomidorów. Mieliśmy amunicji co niemiara, musieliśmy tylko złapać ofiarę. Z tym poszło dużo gorzej, bo nie wychodziła często z domu, a jeśli już to wsiadała jeszcze w garażu do auta i dopiero wtedy opuszczała teren posesji. Nie dała się skusić na potencjalnych autostopowiczów – ludzi, którzy potrzebują pomocy na drodze, ani nikogo innego, kto by mógł zatrzymać ją kiedy jedzie. Jechała jak szalona, można by nawet powiedzieć: po trupach do celu. Ale i na to znaleźliśmy sposób, sprawiliśmy by jej auto nawaliło, a dokładnie mówiąc rozsypaliśmy na jezdni gwoździe, na których dama przebiła opony. Pamiętam, że wiła się jak opętana. Została zakneblowana, związana i przewieziona do ogrodu jednego z nas. Tam przywiązaliśmy ją do drzewa i patrzyliśmy na nią, popijając piwo. W pewnym momencie jeden z naszych powiedział, że to głupota.

– Ona na pewno wygada, niby nie widziała naszych twarzy, bo byliśmy zakapturzeni i nałożyliśmy jej worek na głowę, ale słyszała i słyszy nasze głosy. Rozpozna nas!

– Jest zbyt wystraszona – powiedział ktoś inny.

W ten oto sposób zakopaliśmy nasze obawy i poszliśmy po kiełbasę na grilla. Usmażyliśmy ją, zjedliśmy, a potem rozpoczęliśmy celowanie.

Ofiara wiła się jak wariatka, nie łatwo było trafić w twarz. Celowaliśmy, ale jakimś dziwnym trafem nie tam gdzie trzeba. Większość pomidorów uderzała brzuch. Może dlatego, że byliśmy już nieźle pijani. W każdym razie waliliśmy tak, że kobieta była cała umazana pomidorami, a my tak zmęczeni, że po półtoragodzinnej walce położyliśmy się na trawie i leżeliśmy na niej, patrząc w niebo.

Ktoś powiedział, że trzeba podliczyć wyniki, zsumować punkty, które zapisywaliśmy w słupkach, ale nikomu się do tego nie chciało zabrać. Zapach zgniłków unosił się w powietrzu, a my ani myśleliśmy o tytule mistrza celowania pomidorami. Prawdę mówiąc takie pierdoły jak wyniki mieliśmy gdzieś, liczyła się zabawa i to że ofiara dostała za swoje.

Ktoś poszedł po dodatkowe zgrzewki piwa. Pamiętam, że darliśmy się jak opętani. Każdy chciał jeszcze sobie porzucać, ale był jeden szkopuł – brakło pomidorów. Sypaliśmy wyzwiskami. Pamiętam czerwone twarze moich towarzyszy, moja musiała wyglądać podobnie. Krzyczeliśmy kurwa, a każdy głośniej od drugiego. Co chwila któryś z nas skradał się do ofiary, a kiedy był już blisko wydzierał się na całe gardło. Wywoływało to u niej coś w rodzaju drgawek. Trzęsła się jakby wpadła do lodowatej wody. Zaczęła się więc nowa zabawa – podchodzenie do ofiary na palcach i krzyczenie na nią. Z czasem i to nam się znudziło, znowu siedzieliśmy na trawie i piliśmy zimne piwo. Zaczęło się ściemniać i ktoś wpadł na pomysł by zapalić wielkie ognisko, a potem wyjmować z niego rozgrzane patyki i przypalać nimi ofiarę. Ktoś inny powiedział, że to byłaby gruba przesada, a jeszcze inny, że przesady w niczym nie ma. Ogniska jednak nie zapaliliśmy, nikomu nie chciało się iść po drewno i bawić w rozpalanie, siedzieliśmy nadal na trawie i gadaliśmy. Pamiętam, że rozmawialiśmy o kolejnym weekendzie i super zabawie. Potem każdy poszedł w swoją stronę, ale zanim to się stało odwiązaliśmy kobietę od drzewa i wsadziliśmy ją do auta. Kumpel, do którego należał ogród miał wielką furgonetkę, do której zmieściliśmy się wszyscy. Wyjechaliśmy za miasto. Ofiara z workiem na głowie, my z kominiarkami w kieszeniach. Pod osłoną nocy zawieźliśmy ją do lasu. Pamiętam, że wjechaliśmy bardzo głęboko – daleko od trasy głównej, a potem weszliśmy jeszcze głębiej. Kobietę przywiązaliśmy do drzewa, kilku z naszych pilnowało miejsca – liczyliśmy kroki od drogi, by wiedzieć gdzie ją przywiązaliśmy. Wróciliśmy do auta i odjechaliśmy. Mieliśmy wrócić na następny dzień, ale paru z naszych coś wypadło, dlatego przyjechaliśmy rano kolejnego dnia. Kobieta nie żyła. Pamiętam miny moich towarzyszy. Sam musiałem wyglądać podobnie. Takiej powagi nie obserwuje się codziennie. Nie wiem co myśleli ci, którzy pierwsi zobaczyli, że ona nie żyje, ale wiem co myślałem ja: bałem się. Mieliśmy przecież trupa. Ktoś powiedział, że to nie my ją zabiliśmy, bo żyła kiedy ją przywiązywaliśmy, ktoś inny, że to nie ma znaczenia, my ją przywiązaliśmy i koniec. Facet, do którego należała furgonetka zaczął panikować, klął jak szewc. Bał się, że ktoś mógł zobaczyć ją w jego ogrodzie.

Po chwili zastanowienia postanowiliśmy zakopać ją w lesie. Nie mieliśmy jednak narzędzi, więc kilku z nas zostało na miejscu, a kilku tuż przy wyjeździe z lasu, dwóch pojechało po łopaty. Uwinęli się szybko. Byli bladzi i roztrzęsieni. Trup to już nie byle jaka sprawa. Kopaliśmy szalenie, nawet na moment nie przystanęliśmy. Im głębiej, tym lepiej – mówił jeden przed drugim. Dziura była tak głęboka, że by się z niej wydostać musieliśmy być ciągnięci za łopaty przez tych, którzy stali na górze. Nie wiem kto wrzucił ją do grobu, wiem jednak, że nie byłem to ja – stałem na uboczu, umorusany, wystraszony. Do dziś widzę jak ziemia przykrywa każdy centymetr jej ciała, jak udeptujemy grób, znosimy liście i gałęzie by go zamaskować, a potem sprawdzamy czy nie rzuca się w oczy. Kiedy upewniamy się, że jest dobrze zamaskowany odjeżdżamy w milczeniu. Nikt nie odzywa się ani słowem, a każdy myśli o tym samym. Dobrze pamiętam tamto miejsce, nawet po ciemku bym do niego trafił. Co ważne kiedyś byliśmy z żoną na grzybach, bo ona lubi takie pierdoły jak grzybobranie, omal nie natknęliśmy się na grób. To chyba przypadek – myślę do dziś – że akurat w tamto miejsce zaciągnęła mnie żona. Odciągałem ją od niego, a ona szła jak szalona, mówiąc:

– Tam są grzyby.




Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Angelina Els · dnia 23.01.2012 19:19 · Czytań: 2730 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 10
Komentarze
Kaero dnia 23.01.2012 21:36 Ocena: Bardzo dobre
Przyznam, że czułam się trochę tak, jakbym uczestniczyła w jakiejś wizji lokalnej albo przesłuchaniu. Sprawca zbrodni wyprutym z emocji głosem szczegółowo opowiada w jaki sposób zabił i gdzie zakopał zwłoki. I to chyba zrobiło na mnie wrażenie, zwłaszcza w połączeniu z ostatnimi dwoma zdaniami.

Dobrze byłoby przejrzeć interpunkcję.

Pozdrawiam:)
Angelina Els dnia 24.01.2012 11:14
dzięki!
Wasinka dnia 31.01.2012 21:57
To tak celowo na początku rozenterowałaś?

Niepokojąco tutaj. Wszystko dzieje się w jakiejś dziwnej radosnej euforii, a równocześnie na spokojnie nijako, bez refleksji, zastanowienia - tak po prostu, jakby nie było w tym nic niezwyczajnego. I sposób podania tej historii sprawia wrażenie, że tak naprawdę niesamowicie łatwo sprowokować taką sytuację, że tak łatwo zmaltretować, upokorzyć, ostatecznie zabić. Że to zwyczajna zwykłość... Wszystko brzmi jak prosta anegdotka (dopiero później przychodzi lęk - ale o siebie tylko, osoba zabita nie ma znaczenia, tylko o tyle, o ile chodzi o konsekwencje). W tej sprawozdawczości tkwi jakowaś siła, potęguje się wrażenie bezmyślnego okrucieństwa, z jakim mamy tu do czynienia.
Końcówka wprowadza nieco irracjonalnego wydźwięku, co bez wątpienia działa.

Troszkę interpunkcja do reperacji. Masz też "mięliśmy", a winno być "mieliśmy" (dwa razy).

Pozdrowienia księżycowe.
Angelina Els dnia 01.02.2012 19:29
Cześć. Nie przypuszczałam, że ktoś jeszcze skomentuje.
Co do początku to sam mi się tak napisał i uznałam, że nie będę niczego zmieniać. Wydało mi się, że tak będzie ok. Jeśli chodzi o interpunkcję to czasem mam z nią problem, po prostu nie widzę gdzie jest źle, gdzie dobrze. A tak poza tym to dzięki za komentarz. Fajnie, że czytasz i coś powiesz (napiszesz).
Pozdrowienia.
TomaszObluda dnia 01.02.2012 20:40
Kosmos :D Ale to fajne. Niezły zarys scenariusza na film. Dawno nic mi się tak na necie nie podobało. Jest takie cholernie surowe, takie naturalistyczne. W każdym, razie coś w sobie ma co mnie grzeje :)

No i na koniec - Tam, są grzyby. Magnific
Angelina Els dnia 01.02.2012 21:32
wielkie dzięki!
pierzak dnia 02.02.2012 08:10 Ocena: Bardzo dobre
Spodobał mi się ten tekst. Ciekawie opisana historia, ale jednej rzeczy mi zabrakło - skoro miała tak dobrze usytuowaną rodzinę, to nikt jej nie szukał? :p

W tekście, jak dla mnie, zawarłeś naszą, niekiedy brutalną rzeczywistość, co bardzo mi przypadło do gustu. Wystarczy jakiś impuls i wszyscy są skłonni coś zrobić, co niekoniecznie jest logiczne, zgodne z moralnymi zasadami.


Pozdrawiam :D
Angelina Els dnia 02.02.2012 15:42
fajnie, że się spodobało.
dziękuję bardzo za komentarz.
MrMaldoror dnia 14.02.2012 20:39
Uwielbiam, kiedy ktoś tak pisze o ciemnej stronie człowieka. Opis przemocy bez egzaltacji, moralizowania, po prostu relacja. Taka suchość świetnie działa na utwór, a sam fakt, że narrator jest jednym z uczestników całego wydarzenia i wydaje się mocno nim zafascynowany, nadaje niezły, niepokojący klimat. Mało tego, utwór jest bardzo prawopodobny psychologiczne, taki "syndrom zemsty na bogatych" stanowi częste zjawisko, rzadko rzecz jasna wprowadzany tak radykalnie w życie. Podoba mi się również, że zwracasz uwagę na zjawisko "owczego pędu", w stylu "nie do końca wiem kto pierwszy chciał, ale skoro chciał, reszta też zachciała, to co mieliśmy się cackać", szkoda jedynie, że mamy to uwypuklone głównie na początku i przez moment pod koniec, w środku jakby tego zabrakło.
Paradoksalnie, to do czego miałbym główny zarzut, to fakt, że w opowiadaniu jest kilka momentów wypadających... zbyt delikatnie, łagodzących całość. Tzn. można było je uczynić jeszcze bardziej precyzyjnymi i bezdusznymi (np. zamiast opisywania dyskusji z pozycji narratora można było po prostu wstawić dialog). Do tego jeszcze kilka "niezgrabności" typu:

"Potem każdy poszedł w swoją stronę, ale zanim to się stało odwiązaliśmy kobietę od drzewa i wsadziliśmy ją do auta." - ejże, tak po prostu, nie wyrywała się? Można byłoby tutaj opisać jakąś próbę jej ucieczki, jak bohaterowie ją obezwładniają etc. Albo przeciwnie - wyraźnie zaznaczyć, że ofiara była na tyle zobojętniała, że już wisiało jej co tam robi z nią grupką kolesi.
"Większość pomidorów uderzała w brzuch" - trafiała raczej ;).
Dwa razy "jak opętani" na przestrzeni pobliskich sobie akapitów. Pod koniec owe "pierdoły" mocno mi zgrzytają, pewnie dlatego, że nie znoszę tego słowa pod względem fonetycznym.

Czyli jeżeli dostrzegałbym tutaj wady, to głównie w kwestiach technicznych. Niemniej, jak wspominałem na początku, bardzo dobry pomysł, a wykonanie mimo wszystko solidne. Pozdrawiam.
Angelina Els dnia 14.02.2012 20:52
wielkie dzięki!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty