Usunięty dnia 28.01.2012 12:33
Nie zachwyca, chociaż powinno mnie zachwycać. Nie zachwyca, bo skupiam się na tekście, nie na przeżyciach Autorki (wyjaśnienie genezy utworu kompletnie niepotrzebne). Są w wierszu pewne niezręczne momenty - dlatego zgrzyta i nie wydaje się urzekający. Po pierwsze: czemu służą wielkie litery na początkach wersów? Są przecinki, wielkie litery i wielokropki (paskudztwo!) ale brak kropek, sygnalizujących końce zdań - taka niekonsekwencja interpunkcyjna irytuje. Z jednej strony dajesz wskazówki, jak odczytywać tekst (taka jest rola interpunkcji; pokazujesz, gdzie zawiesić myśl, gdzie zrobić pauzę) z drugiej - robisz to tak niedbale, że zrażasz niektórych czytelników do tekstu. Co więcej - te wielokropki nie są wcale potrzebne. Osobiście nie lubię, kiedy autor w ten sposób wymusza na mnie określone odczytanie utworu, w myśl jedynie słusznej interpretacji. Tymczasem ilu czytających, tyle interpretacji. Inna sprawa: słownictwo. Po co te archaizmy, szyki przestawne, metafory dopełniaczowe i wydmuszki słowne, stwarzające tylko niepotrzebny patos (a przez to niezamierzony komizm)? Czy na co dzień też używasz form "twe", "swe", "me"? To są formy przestarzałe, nie ma ich w języku codziennym, jaki jest więc sens wprowadzania ich do poezji? Żeby udziwnić? Wbrew pozorom w poezji wcale nie jest tak, że im dziwniej, tym lepiej. Najważniejsze, żeby autor panował nad treścią, żeby każde słowo było w najodpowiedniejszym dla niego, idealnie dobranym miejscu. Odnoszę wrażenie, że momentami tekst wymyka Ci się spod kontroli. Popracowałabym nad nim.