Czaczarapacadavere
Występują:
Maria Magdalena Trup
Pan Czesław Trup- mąż Marii Magdaleny
Ksiądz
Bóg
Scena I
Występują: Maria Magdalena Trup, Pan Czesław Trup, Ksiądz oraz Bóg
Rzecz się dzieje na cmentarzu. Maria stoi nad mężem, który leży na starej, zniszczonej kanapie pijąc piwo.
Maria Magdalena:
Dopada mnie wściekłość drogi mężu, gdy tylko widzę jak…
Pan Czesław:
Nie mów do mnie kobieto!
Krzyczy.
Maria Magdalena:
No właśnie, do jasnej cholery, o tym mówię!
Pan Czesław:
O czymże?
Maria Magdalena:
Nie widzisz mnie!
Pan Czesław: obraca głowę, spogląda na żonę i mówi:
Chciałbym…
Maria Magdalena:
Nie żartuj sobie, dziadzie! Chodzi mi o to, że od kiedy…od kiedy stałeś się trupem, w ogóle nie myślisz o nas!
Pan Czesław:
A o czym mam myśleć? Byłem pewien, że po śmierci już nigdy się nie spotkamy.
Maria Magdalena:
Chciałeś tego?!
Pan Czesław:
No wiesz…
Nagle, na scenę wpada zbulwersowany ksiądz.
Ksiądz:
To nie tak miało być!
Maria Magdalena:
O czym ksiądz…
Ksiądz: przerywa
Ja nie do ciebie.
Odwraca się do Czesława, a ten wstaje podniecony.
Pan Czesław:
Sprawdził ksiądz?
Ksiądz:
Sprawdziłem i nie wiem.
Pan Czesław:
Jak to ksiądz nie wie?
Ksiądz:
Nie wiem…to nie takie proste.
Pan Czesław:
A może księdzu nie zależy?! W końcu to nie ksiądz musi się z tą babą użerać!
Maria Magdalena:
O czym mowa? Czyżby o mnie?
Pan Czesław: wściekły
Nie, skądże! Idź kobieto!
Maria Magdalena: odchodząc
Herbaty zrobię.
Ksiądz:
Czytałem i z pism wynika, że małżeństwem jesteście do śmierci.
Pan Czesław:
No i co w tym trudnego?
Ksiądz:
Bo jest też napisane, że na zawsze, i na dobre i na złe.
Pan Czesław:
Ale po śmierci to już nie działa.
Ksiądz:
Bo ja wiem…mnie się tam zdaje, że póki chodzicie po ziemi, to działa.
Pan Czesław:
I co ksiądz radzi w takiej sytuacji?
Ksiądz:
Oddaj mi twoją kobietę.
Pan Czesław: dziwi się
W jakim celu?
Ksiądz:
Dla Boga.
Pan Czesław:
A Bogu ona po co?
Ksiądz:
Oj dla mnie, dla mnie…Kucharka, sprzątaczka…rozumiesz? Ja żywy to i jeść potrzebuję.
Pan Czesław:
A bierz ją sobie.
Ksiądz:
Kobieto! Kobieto!
Maria podchodzi, niosąc tacę z filiżankami herbaty.
Ksiądz:
Od dziś jesteś moja.
Maria Magdalena:
Ale w jakim sensie?
Ksiądz:
W każdym.
Maria Magdalena:
Ale czy w każdym wolno?
Ksiądz:
Wolno, wolno. Bóg kazał.
Maria Magdalena:
Ale czy mój mąż nie będzie zbyt tęsknił?
Ksiądz:
Da radę.
Maria Magdalena:
Dasz radę, pączuszku?
Pan Czesław: z ironią
Spróbuję…
Maria Magdalena:
Zatem lecę się pakować.
Bóg: wskazując na księdza
Czyżbyś w moim imieniu tą kobietę zgarnął do siebie?
Ksiądz: z otwartą gębą wpatruje się w niebo, ale nic nie widzi
Słyszałeś?
Pan Czesław:
Co?
Ksiądz:
Boga.
Pan Czesław: ze śmiechem
Jasne! Mówi do mnie bez przerwy.
Ksiądz:
Przestań! On mówi! On mówi do mnie!
Bóg:
Zadaję ci pytanie, mój sługo.
Ksiądz:
Jasna cholera!
Pan Czesław:
Nie gniewaj się, nie gniewaj.
Śmieje się dalej.
Ksiądz:
Ja nie do ciebie, tylko do nieba.
Bóg:
Odpowiadaj!
Ksiądz:
Nie chcę!
Pan Czesław:
Kobiety?
Bóg:
Czemu ją zabierasz w moim imieniu?! Mów!
Ksiądz:
Jestem niewinny.
Pan Czesław:
Przecież cię nie oskarżam.
Ksiądz:
Wiem, ale…
Bóg:
Skończysz marnie! Na ziemi będziesz jako trup przesiadywał dniami i nocami na cmentarnym gruncie, jak nie odpowiesz!
Ksiądz:
Już mówię.
Pan Czesław:
No ja czekam, bo nie rozumiem.
Maria Magdalena:
Spakowałam się!
Ksiądz:
Jestem grzesznikiem!
Maria Magdalena:
Nie prawda!
Pan Czesław:
Kobieto, zamknij się!
Ksiądz:
Moje życie pełne rozpusty, kobiet miałem wiele i trupich kobiet wiele…
Maria Magdalena:
Nie możliwe!
Ksiądz:
I tą kobietę chciałem do łóżka…
Bóg:
Lecz nie wolno ci w moim imieniu!
Ksiądz: płacze, pada na ziemię i ją całuje
Przepraszam!
Maria Magdalena:
Ależ ja się nie gniewam. Chętnie pójdę.
Bóg:
Żegnaj i więcej niech tak się nie zdarzy.
Ksiądz:
Przyrzekam…
Maria Magdalena: podniecona
Miłość?
Ksiądz:
Co?
Maria Magdalena:
Przyrzekasz mi miłość?
Ksiądz:
Czy nie słyszałaś kobieto, co z tobą zrobię?!
Pan Czesław:
Tylko ostro, żeby nie miała siły mnie odwiedzać!
Krzyczy uradowany.
Ksiądz:
Tobie przyrzekam!
KONIEC