Autor: Magdalena Orzeł
Tytuł: Dotyk gwiazdy
Gatunek: współczesna literatura polska
Forma: powieść
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Grupa przyjaciół związanych ze sobą wspomnieniami młodości, przyjaźnią i tajemnicami, a nade wszystko szukających miłości. Dokonali już życiowych wyborów i uświadamiają sobie, że są więźniami własnych i kulturowych ograniczeń. Czy będą w stanie je przekroczyć? Czy odkryją skrywane prawdy?*
Ich poczynaniom towarzyszy nieznana wcześniej diamentowa gwiazda, która pokazała się pewnej nocy na miejskim niebie. Ingeruje w życie mieszkańców, wypowiadając tajemnicze Słowo:
I wtedy gwiazda rzekła: „Niech, niech, niech!!!”. Mówiła tak po trzykroć i po milionkroć. I choć nie było to żadne zaklęcie, to i tak wielu zostało przemienionych.**
Zupełnie niespodziewanie, czytelnik zostaje przeniesiony z miasta w leśne ostępy, by poznać historię Saszy i niedźwiedzicy Glorii, którzy, równie niespodziewanie, odnajdują się później w miejskim bloku.
"Bo to prosta kobieta była..." – napiszą pewnie kiedyś na moim nagrobku. Ano. I dlatego toczą się nietknięte opalizujące kuleczki obok różowego ryjka. Chrum. Kwik. Gdzieś nad głową przelatują rozbawione myśli o komecie Halleya, Gwieździe Betlejemskiej czy Polarnej. Stella Maris i oko kamery przemysłowej. Ursa Maior i Matka Ziemia. Czerń i biel
à rebours. Jasna Klara pełna zgnilizny, również moralnej. Roznosiciel Dobrej Nowiny wywołujący pandemonium. Biblijny język i z Biblią polemika...
Książka pożerająca czas i uczucia z niezwykłym wdziękiem (…) Paweł Kamza***
No i jak zachwyca, skoro nie zachwyca?
A jednak zachwyca – miejscowo. Lekkością stylu. Plastycznością opisów. Wiarygodnością postaci. Głębią pewnych przemyśleń. Brawurą niektórych metafor. I wreszcie dokładka – okładka.
Zastanawiają drukowane kursywą zdarzenia niebyłe, dialogi niewypowiedziane, przyszłość prawdopodobna, choć niekoniecznie przyszła, wśród nich prawdziwy majstersztyk na stronach 63-66 (mniejsza o nieszczęsną dozorczynię z 65). Tak, znam, z czasu połogu, te cudowne ocalenia – niepominięte stopnie schodów, zdyscyplinowane dywaniki i giętkie futryny. Niedoceniana praca Anioła Stróża, choć przecież mogło być inaczej.
Zachwyca, prywatnym, wspomnieniowym zachwytem, niezależnie od prawdziwej wartości, wątek Saszy i Glorii. Przywołuje radziecką książkę z dzieciństwa i niechęć do cyrku.
Jako prosta kobieta, porównałabym
Dotyk gwiazdy do cebuli, ale to nie uchodzi, więc posłużę się w zamian karczochem. Można smakować każdy płatek, ale można też pomijać kłopotliwe warstwy i skupić się tylko na tych dosłownych, obyczajowych. Choćby dla nich samych –warto.
Warto też zapamiętać Magdalenę Orzeł. Zachęcona stylem
Dotyku gwiazdy i bliską mi tematyką, sięgnęłam po pierwszą książkę autorki:
Dublin. Moja polska karma. Wpadłam po uszy, ale to już temat na inną recenzję.
* notka wydawnicza na okładce
**
Dotyk gwiazdy strona 10
*** fragment opinii – na okładce