stałam w chabrach cała
ledwo mógł dostrzec
kostki różowe
wśród łodyg wpół zgiętych
w gołębie
skrzydlato uleciały
włosy frywolne
pomknęły do twarzy
i były we mnie
baśnie
o sowach i paprociach
które po światło
sięgały łapczywie
słuchałeś
opuszkami palców
ręki kruchej
dłoni dzikiej
związałeś mnie tajemnicą
drzeworytem czoła
a ja usta starłam
na stróżkę popiołu
by piórem siwym
wyskrobać
nam
kawałek ziemi
nieznanej
bo czystej
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Jestem · dnia 08.05.2012 17:38 · Czytań: 573 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: