Lirycznie, owszem. Tak miłe romantykom "jaskółcze gniazdo" w powietrzu sobie wisi i nie wiemy, gdzie ci bohaterowie zasiądą. Czy na ganku drewnianego dworku, czy na plebanii, czy na przyzbie chaty, czy pod wiatą przystanku autobusowego? "Złe oczy" wystarczą (chyba), więc "ludzi" można wykreślić. Spalanie najczęściej dokonuje się w płomieniach, w ogniu - zatem albo "spalą nas", albo coś innego zrobią "w ogniu". Ten "płaszcz konarów złocistych", czyli gałęzie typu "złotokap", są jeszcze spoko, ale już "korzeń drzewa różanego", którym to korzeniem podmiot ma być opleciony, rodzi skojarzenia raczej mistyczne. "Drzewo różane" i "łąka" to słowa, które w polskiej poezji dźwigają zbyt wiele naddanych znaczeń, aby można łatwo to przeskoczyć. Parą kochanków, która wpisuje się w ten wierszyk, mogą być nawet np. Heloiza i Abelard. "Filotetowe wrzosy" to, oczywiście, przełożeni Abelarda.