Dziewictwo - shinobi
Proza » Miniatura » Dziewictwo
A A A
Przed
W średniowieczu i wcześniej takich jak oni zostawiali odartych w polu lub lesie, a wrony dziobały im oczy. Siedzieli rzędem na tle białych ścian. Krzywe postacie z obrazów Boscha, ale smutne jakoś głębiej. Coś pierwotnego było w owej trzeciej od lewej gębie, wręcz mordzie troglodyty o zębach łatanych resztkami kiełbasy, o wardze opadającej jakimś pulchnym, zaślinionym łukiem w kierunku kolan, a niezdolnej – bo tak obfitej – sprostać sile ciążenia. Złośliwy Stwórca wywinął ją obcęgami a potem gwoździem przybił do brody mokrej i lepkiej, jakby nie zdążyła obeschnąć z resztek wód płodowych, w których wymoczyła się w życiu prawie poprzednim, tym lepszym. Na widok pielęgniarek przechadzających się co i rusz, w te i we wte, ślinił się jakoś dziwnie, może jak pies do kości, a świdrujące oczka uważnej ropuchy obserwującej owada, ten jedyny posiłek, ledwie przypadek czasu posuchy, wyrażały nie tylko niemy podziw, chorą fascynację, co nawet pragnienie, absurdalną nadzieję, że jakakolwiek piękna, gdziekolwiek spotkana, ulegnie pokusie, muśnie mu uszko i szepnie: „Chodźmy do kibla...”. A może to po prostu był smutek, albo drżąca samotność szukająca uwagi, minimalnego zadowolenia tlących się jeszcze szczątków jądra człowieczeństwa. Kto to może wiedzieć.
- To chyba w nerwach wytrawiłem dziewictwo. Pamiętam, kuliłem się, jak pies, a przelewałem jak woda. Pod wpływem czegoś, bodźców jakichkolwiek, zwłaszcza ludzi, szczególnie matki i ojca. Siadywała w kuchni, przy odrapanym stole i nerwowo skubiąc lewą, krwawiącą już, bo tak wyeksploatowaną brew, szukała może odpowiedzi na najbardziej neurotyczne pytanie: „Co powiedzą ludzie?”. Tkwiła godzinami w owym śnie, może półśnie. Z kołaczącym sercem, duszą na ramieniu, próbowałem czasem, mimo matczynej obecności, wśliznąć się do kuchni po szklankę wody, albo kawałek chleba. Wtedy zawsze budziła się z letargu i niby niewinnie, ale z jakimś przykrym uśmiechem, zadawała to pytanie, które miało w sobie coś z węszenia. Byłem wtedy cały rozdygotany, cały w nerwach, rozważałem, czy może wziąć szklankę i rzucić nią o ścianę. Czasem zaś wyobrażałem sobie, że trzema, czterema susami pokonuję niewielką odległość, raptem paręnaście schodków, jedno piętro, pomiędzy mieszkaniem, a piwnicą, wracam z siekierą i... Wie pani, nawet nigdy nie starczyło czasu na walnięcie szklanką o ścianę, bo on przeważnie wtedy już był w kuchni. Materializował się znikąd w najmniej spodziewanych momentach. Kucał w przepierdzianych gaciach przy otwartej lodówce i coś tam grzebał, a pewnie też słuchał, bo potem mówił: „Zostaw go, jest miętkim chujem zrobiony, nigdy nie interesowały go pizdy!”. Stwierdzenie zawsze trochę wisiało w powietrzu, akurat tyle bym zdążył zastanowić się, czy rozwalić mu mordę. Ale to się nigdy nie stało, miałem... mam za mało charyzmy.
- Może... – Pani Doktór patrzyła na ową targaną delirium tremens wargę – może dam ci jakieś leki? Uspokoisz się trochę.
- Uspokoję się trochę... Dobrze, mogę uspokoić się trochę.
„Jakieś leki... Chemiczny plaster na kaleką duszę, kurwa! Wesołość w pakiecie za jedyne dwieście złotych w promocji.”, coś błysnęło w chorej głowie, zmiął receptę i wyrzucił do kosza.
W domu nie miał nic do roboty, to połknął sześćdziesiąt miligramów chlorowodorku mianseryny i poszedł spać.

***


Po
Kupił lokalną gazetę. Wszedł do budki telefonicznej, gdzie upał był nie do zniesienia, jak w szklarni, w samo południe. Zadzwonił, spytał o adres i cenę. Lokal, spelunka właściwie, mieściła się w centrum miasta, na skrzyżowaniu ulicy jakiejś z jakąś, nad zakładem pogrzebowym. Może od razu umrze. Śmierć i pochówek w cenie, w imię Ojca i Syna, też Ducha, koniec dramatu, kurtyna w dół, amen.
Wszedł jak do gniazda, do nory. Kurwy wiły się tam jak larwy na padlinie, popiskiwały. Tanie, nawet nie rubensowskie, zwyczajnie tłuste i żółte, osłonięte niczym, bo nie miały na sobie już nawet wstydu. Chichotały rozchylonymi lubieżnie ustami, a w każdych niby perła w małży, tkwiła guma do żucia przerzucana z uporem i nieustannie z jednego kącika ust, w drugi.
Dygotał wszelkimi emocjami.
- To którą chcesz, kochasiu? – nie tylko gumę już żuły, też słowa.
Wybrał najmniej brzydką. Kobietę po przejściach i wszelkich chorobach duszy, pomarańczową, jak kurczak papryką natarty i wypieczony trochę za bardzo. Kosmata niby małpka, sczesywała łój z włosów wprawnymi ruchami wyspecjalizowanego zwierzątka, ćmiąc przy tym peta - pyk, pyk, pyk - by usta mieć zawsze gotowe, a mięśnie dobrze rozgrzane. Zaprowadziła go do tej klitki, celi właściwie, jakieś łóżko tam było, kupione gdziekolwiek i tanio, może na pchlim targu. Dobre, jak gąbka chłonęło wydzieliny plugawe.
- Idź, podmyj się, tam obok jest toaleta. – pykała, wypuszczała dym to gębą, to nosem.
Poszedł, a potem wrócił. Położył się jak na łożu śmierci, jak w trumnie, ale nie tak chciałby umierać, upodlony, nikczemny.
To nie było niebo, ani tym bardziej piekło. Wiedział to, bo w niebo nie wierzył, a w piekle już bywał. Nie było tam Boga, ni diabła, tylko ten wszechświat w jego głowie zatrzymany w nieustającej fazie Wielkiego Wybuchu, z obumierającymi atomami, których protony, neutrony i elektrony buntują się przeciwko trwaniu. Narodziny i śmierć, może też zmartwychwstanie. Słońce przedzierające się przez liście. Poranek w ogrodzie i koncert trzmieli. I charyzmatyczny schizofrenik wspinający się po wodzie na swój krzyż, by znaleźć ukojenie w śmierci.
Drugi raz zerżnął ją od tyłu, nie tyle nawet zerżnął, co zerżnąć spróbował, bo skończył nim zaczął.
- I co, nie bolało? – zapytała, gdy się ubierał. Słowa opuściły jej usta wraz z kłębem dymu, a były szydercze.
- Nie – wycedził tak jakoś, tak mimo woli to z niego wyszło, bo może coś innego miał, czy tam chciał powiedzieć.
- Godzina jeszcze nie minęła...
- Ale chyba już pójdę... do widzenia. – uciekł.
Wyszedł na rozprażoną ulicę, w blask, w słońce. „CHUJ CI W DUPĘ”, nabazgrała jakaś ręka niewprawna tuż nad przepełnionym śmietnikiem. Znalazł jakiś winkiel, zwymiotował za nim. Myśląc może o zmarnowanej recepcie starł z wargi resztkę rzygowin.

shinobi
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
shinobi · dnia 03.07.2012 08:46 · Czytań: 3416 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 20
Komentarze
zajacanka dnia 03.07.2012 14:38
He,he, oglądalność duża :)

Shinobi,

dośc sugestywnie namalowałeś ten obrazek, bo wykrzywiona, zniekształcona twarz debila, idioty, no – schorowanego człowieka, od rana majaczy mi przed oczyma. Sceny brudne, dość przejmujące, choć nie na tyle, żeby jakkolwiek współczuć bohaterowi. Niesmaku też nie zostawiło, choc gdzieś tam na końcu języka zamajaczył. Ogólnie udało Ci się, bo nie tylko czytałam, ale czułam innymi zmysłami również.

Ukłony. :)
shinobi dnia 03.07.2012 16:57
Dzięki. :) Trochę żałuję, że nie podeszła Ci "Ryba", bo tak ją lubię. :)

Pozdrawiam, miłego popołudnia. :)
dr_brunet dnia 03.07.2012 18:33 Ocena: Świetne!
Bardzo prawdziwe, realne. Nie czuję niesmaku, raczej chłonę niedopowiedzenia."W nerwach wytrawiłem dziewictwo"-perła:)
shinobi dnia 03.07.2012 20:44
Dzięki. :)
mike17 dnia 07.07.2012 11:16
Ostra historyjka, nie powiem, jakby czytał swojego JIMMIEGO.
Dobrze operujesz słowem, czyta się bez napięć i na luzie.
No i jest naturalizm, który mnie osobiście zawsze pociągał.
shinobi dnia 07.07.2012 11:26
Dzięki Mike. :)
zawsze dnia 21.07.2012 19:56
Przeczytało się jednym haustem, nie roniąc ni słowa. Mocno, nieustępliwie wgryzło się w głowę, bardzo na plus, bardzo do polecenia. Zrobiło na mnie wrażenie, jak widać, dla takich tekstów warto tu wracać :). Pozdrawiam
shinobi dnia 21.07.2012 20:39
zawsze - dziękuję bardzo za miły komentarz. :)
wienczyslaw dnia 09.05.2013 22:25 Ocena: Świetne!
Cytat:
Kurwy wiły się tam jak larwy na pa­dli­nie, po­pi­ski­wa­ły.


można znaleźć więcej takich smaczków. świetnie napisane. nie trzeba nic wykreślać :)

.........................

takie pytanie warsztatowe. piszesz "jednym tchem", czy "na raty"? dużo poprawiasz potem? wygląda to na mocno przemyślane ale czasem się zdarza, że tak właśnie wychodzi spod reki od razu.
shinobi dnia 09.05.2013 22:45
wienczyslaw - dzięki za dobre słowo.
Piszę raczej na raty. Czasem niektóre większe fragmenty powstają prawie "z ręki", ale i tak całość wymaga kilku czytań i korekt.
wienczyslaw dnia 09.05.2013 22:50 Ocena: Świetne!
dobrze Ci to wychodzi. ciekawa jest dysproporcja między liczbą odsłon, a komentarzy. za mocne? nie wiedzą ludzie co napisać? wstydzą się?
shinobi dnia 09.05.2013 22:57
Tak to jest z tą portalową prozą, że liczba odsłon, a liczba czytań to nie to samo. Pewnie kluczem do liczby odslon jest tytuł, coś jak w przypadku Twojego "ostrego porno". :)
Cristtimm dnia 09.05.2013 23:19
Znam ten tekst.
Kiedyś tam, na jednym z portali (to będzie opowieść wspomnieniowa ;) ) przeczytałam tekst Shinobiego i wlazł mi on mocno w duszę. Z buciorami, ciężkimi, takimi utytłanymi... i poprosiłam Autora (nie, nie o rękę - jak już niektórzy pomyśleli), ale o... albo nie! nie zdradzę o co... To będzie taki tekst wspomnieniowy ze słodką tajemnicą.
Ha!
cześć Shinobi ;)
zajacanka dnia 09.05.2013 23:39
Nie przesadzajmy z tą oglądalnością, shinobi, wienczyslawie. To było w chwili, kiedy na PP coś się spieprzyło. wszystkie teksty z tego dnia/okresu miały taki problem. teraz ino pamiątka została. miła, jak sądzę :) pozdrawiam panów ;)
Almari dnia 23.10.2013 18:26 Ocena: Świetne!
Tego mi było trzeba. Takiego liścia w twarz (zaznaczam, że nie lubuję się w S&M ;)), ale twoją miniaturkę czyta się jednym tchem. Wszystko dograne, przemyślane, nawet te luźne noty odautorskie przy końcowym dialogu nie rażą. Problem trudny, i jak zwykle potraktowany z nutą ironii i sarkazmu do życia, którą tak u ciebie lubię. Dobrze pokazany stosunek geja do kobiety i jej ciała, obrzydzenie spowodowane rozdziewiczeniem z płcią, która nas nie pociąga także. O emocjach wylewających się z tekstu nie muszę wspominać, bo to już jest zawsze w pakiecie w twoich tekstach :)

Jednym słowem dziękuję za pomoc przy dowenowaniu. Tekst spełnił swoją rolę.

Buziaki, shin
shinobi dnia 23.10.2013 18:36
Dziękuje bardzo za wizytę i komentarz. :)

Wiesz, rzuciłaś nowe światło na mój tekst, bo zupełnie nie myślałem o geju pisząc to mini. Tekst może nasuwać taką interpretację i pewnie nasuwa, mi tu bardziej chodziło o człowieka upokorzonego insynuacjami na temat bycia gejem, czy o człowieka upokorzonego w sensi ogónym, może upokorzonego tym, że w ogóle zyje. Odbieram to za dobrą monetę, bo może to oznacza, że tekst jest rzetelny, skoro można go zinterpretować po swojemu? Cieszy mnie ta interpretacja.

Z drugiej strony zastanawiam się skąd ciągle w moich tekstach pojawiają się geje, kupa i kłopoty ze wzwodem. Chyba muszę iść do psychoanalityka. ;)

Pozdrowienia! :)
Almari dnia 23.10.2013 18:50 Ocena: Świetne!
Kurczę, mi się od razu skojarzyło z gejem ;p Ale to bardzo dobrze, wiele interpretacji się nasuwa, jak zawsze przy twoich tekstach.

Oj, nie idź, bo cię wyleczą i będziesz chory inaczej, a szkoda by było, żeby ten brud z miniatur zniknął ;)
shinobi dnia 23.10.2013 18:51
Brud zbyt głęboko we mnie tkwi, żeby kiedykolwiek mógł zniknąć. :)
Usunięty dnia 08.12.2013 19:11 Ocena: Świetne!
Pewien dość znany, acz kontrowersyjny psychoterapeuta (nazwiska nie wymienię, bo za słabo go wypróbowałam, abym mogła nakręcać mu pijar) zabierał swoich klientów do burdeli, aby uzmysłowić im, jak wiele odbierają sobie, nie dostrzegając tego, co mają na wyciągnięcie... penisa.

Fajny kontrast pomiędzy tym co, może dać kolesiowi pani doktór, a tym co dostaje od przypalonego kurczaka. Pokazanie, że człowiek, jakkolwiek nisko by nie upadł, zawsze chce czegoś więcej. Ale zwykle nie wie, jak to sobie wziąć.
I znowu wolniejszy tekst. I znowu ciary na plecach.

Cytat:
Zło­śli­wy Stwór­ca wy­wi­nął ją ob­cę­ga­mi(,) a potem gwoź­dziem przy­bił do brody

Cytat:
ku­li­łem się, jak pies

bez przecinka
Cytat:
aku­rat tyle(,) bym zdą­żył za­sta­no­wić się,

Cytat:
Pani Dok­tór pa­trzy­ła na ową tar­ga­ną de­li­rium tre­mens wargę(.) – ...może dam ci ja­kieś leki? Uspo­ko­isz się tro­chę.

Cytat:
jak w szklar­ni, w samo po­łu­dnie.

bez przecinka
Cytat:
z jed­ne­go ką­ci­ka ust, w drugi.

bez przecinka
Cytat:
po­ma­rań­czo­wą, jak kur­czak pa­pry­ką na­tar­ty

bez przecinka
Cytat:
- To którą chcesz, ko­cha­siu? – (N)ie tylko gumę już żuły, też słowa.

Cytat:
- Idź, pod­myj się, tam obok jest to­a­le­ta. – (P)y­ka­ła, wy­pusz­cza­ła dym to gębą, to nosem.

Cytat:
- Ale chyba już pójdę... do wi­dze­nia. – (U)ciekł.

Cytat:
My­śląc może o zmar­no­wa­nej re­cep­cie(,) starł z wargi reszt­kę rzy­go­win.


Najlepsze, moim zdaniem:
Cytat:
Sia­dy­wa­ła w kuch­ni, przy odra­pa­nym stole i ner­wo­wo sku­biąc lewą, krwa­wią­cą już, bo tak wy­eks­plo­ato­wa­ną brew, szu­ka­ła może od­po­wie­dzi na naj­bar­dziej neu­ro­tycz­ne py­ta­nie: „Co po­wie­dzą lu­dzie?”.
shinobi dnia 08.12.2013 19:33
Fajnie, że to odkopałaś Morfino.
Cieszy mnie pozytywna opinia, bo to dobry tekst, jeden z moich ulubionych, własnych.
Przepatrzę wypunktowane błędy, poprawię.

Psychoterapia to być może jakaś wyrafinowana forma prostytucji, nie wiem, bohater był tu w sumie u psychiatry.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty