W zaświaty - Miranda
Proza » Inne » W zaświaty
A A A
Mam do ciebie żal. To ty zniszczyłaś moje życie. Te słowa miałam wciąż na końcu języka przy każdym naszym spotkaniu. Nigdy ci tego nie powiedziałam, bo zawsze czekałam na porozumienie. Na to, aż ty pierwsza zaczniesz. Nie doczekałam się, bo ty uważałaś, że masz rację, ze to ja jestem wszystkiemu winna. Ale czy tak było naprawdę, mamo?
Męża ty mi wybrałaś. Tak było. Ja go znalazłam zaledwie kilka tygodni, po prostu zaczął za mną chodzić, prosić o spotkanie, a ty od razu uznałaś, że powinnam wyjść za mąż, że pasujemy do siebie jak dwie połówki jabłka. Był przystojny, typ południowca, pasował do moich blond włosów, przynosił czekoladki i kwiaty, a po pijaku całował cię po rękach, klękał i prosił o przebaczenie, zaklinał się, że już nigdy więcej, bo on tak z miłości, z zazdrości, z obawy, że go odtrącę. Mówiłaś wtedy:
- To dobry chłopak, chce się poprawić, zobaczysz, przy naszej rodzinie oduczy się pić. Dajmy mu szansę.
A ja wtedy kochałam swojego "zwierza", tak nazywałaś mojego chłopaka. Kochałam całą sobą. Ukradkiem spotykałam się z nim, żeby chłonąć jego urok, sycić duszę barwami słów, napawać marzeniami, snuć wariackie plany na przyszłość. Z potajemnych spotkań wracałam odmieniona i ty już wiedziałaś z kim się spotkałam.
Nie chciałaś uwierzyć, że ten "zwierz", to ktoś na moją miarę. Dla ciebie był nikim. Zwykłym nikim. Nie przystąpił do matury, uciekł kiedyś z domu, chodził w kożuchu wywróconym na lewą stronę i olewał wszelkie konwenanse, i co najgorsze, nosił za cholewą długich wojskowych butów kordzik po dziadku, marynarzu. Nie wiedziałaś, że ja też chciałam takiego wolnego życia, od zawsze. Nie zdobyłam się na odwagę, by to wprowadzić w czyn, bo byłam grzeczną dziewczynką, pindeczką z dobrego domu.
Cholera, jaki to był dobry dom? Jaką miarą go mierzyć?
Coniedzielne wymuszone spacerki do kościoła całą rodziną, po to by się pokazać ze swoją pobożnością, codzienne wspólne obiady, święta wyprawiane na pokaz, uśmiechy na zewnątrz, „bogate” stroje i meble. I to wszystko. Naprawdę wszystko, mamo. Wyrosłam w tym domu, ale czułam się przybyszem z innej planety. Z mojej planety. Z tej samej planety był on, mój ”zwierz”.
Kiedy ten, uwielbiany przez ciebie piękniś, gwałcił mnie po pijaku w pokoju obok, a ty oglądałaś swój ulubiony serial, nie krzyczałam, bo bałam się ciebie. Bałam, bo wiedziałam co powiesz:
- To twoja wina. Jak suka nie da, to pies nie weźmie.
A jednak ten pies wziął bez pytania, brutalnie, po pijaku i jeszcze o tym opowiedział rodzinie.
- Nareszcie jest moja - chełpił się. - Zdobyłem ją. Już mi nie ucieknie do tego swojego amanta.
A potem wszystko poszło gładko.
- Spaskudził cię, to teraz ślub, bo żaden chłopak nie weźmie sobie napoczętej kobiety.
Gdybym wtedy wiedziała, że to napoczęcie, to nic ostatecznego...

I był ślub. Podobno piękny, dla ciebie. Byli goście, muzyka, marsz weselny, prezenty, życzenia... Ja pamiętam tylko mojego „zwierza”, stojącego w bocznej nawie, z kępką zasuszonych wrzosów.
- To dla ciebie, na pamiątkę – powiedział drętwym głosem, wręczając mi przed kościołem te skromne, a jakże znaczące kwiaty.
Wiedziałam. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, bo czułam się jak zdrajczyni. To były wrzosy z naszego tajemnego miejsca. Tam po raz pierwszy mnie pocałował i przyrzekliśmy sobie, że każdego roku o tej samej porze będziemy odwiedzać to miejsce.
Akurat ta pora, to był dzień mojego ślubu.

Mamo, czy wiesz, że ten mój ”zwierz”, zdał maturę, skończył studia, jest szanowanym i zacnym pracownikiem? Po kilku latach ożenił się z kobietą starszą o dziesięć lat, zbudował dom, posadził drzewo, ale nie spłodził syna, bo jego żona... Teraz ją pielęgnuje po kolejnej chemii.
A mój mąż? Wiesz co z nim. Już go nie ma. Zapił się. Zostawił mi krocie długów i syna. Sama wychowałam swoje dziecko, nauczyłam dobrego życia i wyrwałam z marazmu bylejakości. To mi się udało, bo uciekłam od ciebie. Za późno, wiem, ale dobre i to. Nigdy nie powiedziałam synowi kim był jego ojciec. Może powinnam...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miranda · dnia 28.07.2012 09:15 · Czytań: 878 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Komentarze
julanda dnia 28.07.2012 15:40
:( Straszna historia. Opowiedziana obrazowo i chwała Autorce, że się streściła w tylu zdaniach. Przynajmniej to lepsze od seriali, którymi się edukuje naród. :( Nie wiem, czemu realia się nie zmieniają, nie przyjdzie kres na tego typu historie. Samo życie, ja jednak wolę inne, zmyślone opowieści.
To kolejne edukacyjne, tylko, czy młode pokolenie nie jest już dziś parę kroków dalej z problemami? Zawsze można zalecić oryginalną już dziś lekturę Hedwig Courths-Mahler, w innej scenerii. ;)
Pozdrawiam! :)
MimiBasia dnia 28.07.2012 16:20
Przygnębiająca historia. A ta scena, gdy "zwierz" przyszedł do kościoła z kępką zasuszonych wrzosów, och... :(
zajacanka dnia 28.07.2012 20:13
Smutne i dość przygnębiające, ale napisane tak, że się czyta jednym tchem.

Pozdrawiam, Mirando :)
Hedwig dnia 29.07.2012 18:16
Mirando, tak napisany tekst nie czyta się tylko połyka.
Bo to jest "samo życie."
Pozdrawiam serdecznie:)
Monia81 dnia 29.07.2012 19:58
Smutne, zwłaszcza, że życie pisze takie scenariusze.
Czyta się lekko, tekst zaciekawia od samego początku.

Pozdrawiam:)
Wasinka dnia 30.07.2012 09:20
Mocno zakreślony dramat braku wpływu na swoje poczynania, dziwnego, bolesnego uzależnienia od matki, bezwolności... W niektórych momentach aż ściska, a podczas całego czytania ma się grudę niezgody w okolicach klatki piersiowej...

Pozdrawiam z poniedziałkiem słonecznym.
Olowiany Zolnierzyk dnia 31.07.2012 02:52
To bardzo osobisty tekst. Wierzę, że jest prawdziwy. Ależ w nim emocji i ... żalu.

Ps
jeżeli to sposób na oczyszczenie, to pisz dalej. Lecz jeśli ten tekst jest fikcją, to podziwiam talentu, bez względu na popełnione błędy.
Miranda dnia 31.07.2012 09:31
Dziękuję za czytanie, komentarze i oceny. Ostatnio mam smutne teksty, mimo wesołej pory roku.
Pozdrawiam i macham przyjaźnie;)
Dobra Cobra dnia 03.08.2012 12:14 Ocena: Bardzo dobre
Co to za wychowanie, że mamusia nie pozwala dziecku dokonywać własnych wyborów! To taka hodowla dziecka, które ma być cały czas zależne od rodziciela.
Zdaję sobie sprawę, że jest wiele takich rodzin, ale może dzięki poruszonemu przez Ciebie tematowi ktoś tam spojrzy na swoje życie inaczej. Że można właśnie inaczej, po swojemu. Że można zaufać swoim wyborom, które dyktuje serce.

Bdb!:)

Pozdrawiam,

Dobra Cobra
JaneE dnia 05.08.2012 01:26
Jak mało potrzeba, aby zmarnować życie. Jedna zła decyzja, strach przed sprzeciwieniem się.
Tylko czasem tak trudno jest powiedzieć "nie".

Bardzo dobrze napisany tekst.
darspan dnia 06.08.2012 23:09
Często zdarza się, że matki traktują córki jak swoją własność. Wszelkie próby usamodzielnienia spotykają się z ich zdecydowanym sprzeciwem. To matki zaborcze, toksyczne, kochają swoje dzieci... tak, jak kocha się rzecz nabytą.
Słusznie napisałaś, że jedynym ratunkiem była ucieczka, ale do podjęcia takiej decyzji potrzebna jest dojrzałość, o czym matki toksyczne wiedzą i porażają swoją toksycznością dorastające dzieci, manipulując uczuciami.
One to robią ze strachu przed samotnością i z nieporadności, bo nie umieją kochać. Znałem taką matkę, której dziecko nie potrafiło uciec. Miało ciężkie życie, podobne do opisywanego przez Ciebie. Do dzisiaj z podziwem patrzę jak odwiedza systematycznie grób swojej ciemiężycielki. To może zrozumieć tylko ten, kto to doświadczał...
Temat zmuszający do refleksji, więc daję ocenę <świetne>
Dariusz
Miranda dnia 07.08.2012 15:58
DCobro, JaneE, Darspanie - niestety, takie matki zdarzają się i nie są to pojedyncze przypadki. Szczególnie starsze pokolenia uważają, że dziecko jest narzędziem w rękach rodziców. Być może sami byli tak wychowywani i inaczej nie potrafią. Miłość do dziecka jest u nich wypaczona i chora, ale oni o tym nie wiedzą, a może nie chcą wiedzieć? Podobny temat poruszyłam w "Remedium", o ojcu.
Pozdrawiam

Darspan - dzięki za ocenę, ale jej nie widzę::D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty