Strych. Have a good night - indeed
Proza » Miniatura » Strych. Have a good night
A A A

Debiut polecany przez redakcję prozy.
Edycja: 5 września 2012



Na strychu powietrze pachnie ciepłym drewnem. Przywodzi na myśl skanseny, do których nigdy się już nie wróci. Białe ściany chłodzą skórę Hagn. W takich miejscach trzeba mieć odsłonięte ramiona. Sufit podtrzymują grube, brązowe belki, z jednej z nich wypływa żółte światło i rzuca na podłogę chłodne cienie.
Strych należy do hipisowskiej sąsiadki, która nosi trawę we włosach i słucha free jazzu. Hagn śni czasem, że dotyka jej ciemnej, opalonej szyi, a później nie patrzą sobie w oczy, kiedy mijają się wieczorem na podwórku.
Na parterze mieszka cygańska rodzina, która żyje z okradania domków letniskowych albo aptek, w zależnosci od pory roku. Hagn widuje ich czasem, jak siedzą przy stoliku ustawionym tuż pod ich oknami i słuchają muzyki z radia samochodowego, kupionego od sąsiada zza ściany. Nie patrzą innym w oczy, wywieszają pranie przed wejściem do kamienicy i mają w drzwiach odciśnięte pięści.
Na strychu hipiski noszą trawę we włosach, a Hagn połyka niebieski kolor z dymu z papierosa. Jest zmęczona. Próbuje czytać, ale brak jej sił na gęste zdania o kotach, które żyją i nie żyją, które mówia o świecie, o czasie potrzebnym na wymieszanie atomów, żeby stać się już na zawsze jednym ciałem. Zamiast tego słucha deszczu. Okna wychodzą na sine podwórze, otoczone z każdej strony kamienicami i wysokim, betonowym murem. Między nimi brukowany prześwit, od ósmej rano do szesnastej wpuszcza do środka główną ulicę. Wieczorami w każdym oknie błyska burza i rozświetla dachy zaparkowanych mercedesów. Przed północą przyjeżdża ruda studentka, ruda lesbijka albo ruda prostytutka, nikt nie wie, kim jest tak naprawdę. Wychodzi na szybki spacer z psem, jest niska i szczupła, a dudni na schodach, zupełnie jak stado nawalonych chłopów, gramolących się po szychcie do domu.
Czasem sny mówią o tym, czego trzeba się bać. Hagn długo nie może usnąć. Szumią drzewa, pocięte kratami i deszczem. Wilgotne powietrze przeciąga się po kuchni. Skrzypi sufit. Nad głową Hagn biegają dzieci hipiski i podpalają kieliszki z resztkami wódki. Mówią, że to duszki, które rozświetlają ciszę i strzegą przed torami, na których hipiska pije nocą wino ze sprzedawcą kolczyków. Hagn ma zbyt samotniczą naturę, żeby być hipiską. Nie pije alkoholu i nie sprzedaje kolczyków. Zamyka oczy i opiera twarz o zimną ścianę. Świat wokół miesza się z sennym strachem, że płacz małej dziewczynki, który słyszy za ścianą, jest śmiechem dziadka, który głaszcze jej kolana i szepcze do ucha o tajemnicach, a Hagn nie zdąży ich na czas poznać. Patrzy później na niego, jak siedzi przy stole i obrzuca tłustym, czarnym wzrokiem kuchenne szafki, wieszane na szybko przed przyjazdem jej matki. Wrzuca do kawy trzy kostki cukru i stawia ją przed nim razem z cukiernicą. Płacz małej dziewczynki jest strachem przed ciemnością.
Biała popielniczka dusi kolejne papierosy, Hagn otwiera oczy, wodzi palcem po tekście artykułu o stanie armii. Cygańskie ściany szeleszczą niezrozumiałym językiem. Fantazja, tak ma na imię córka cyganki, u której Hagn wynajmowała kiedyś pokój. Fantazja budziła ją czasem w sobotnie poranki i nigdy nie zauważyła, że Hagn chowa twarz w plecach kelnerki z kawiarni na dworcu, z którego odjeżdżały pociągi na północ Londynu. Fantazję wpina we włosy hipiska, kiedy wychodzi rano do pracy w punkcie ksero, suche liście kruszą się i osadzają na jej ramionach.
Na strychu Hagn odsypia bezsenne noce. Powinna czytać o zamglonych symetriach, ale jest zmeczona. Pije herbatę i lepią jej się usta od cukru. Słucha bluesa, a blues zamyka oczy. Dym z papierosa wsuwa się w powietrze. Kominy wyrastają z dachów i zasłaniają chmury, w jednym z okien naprzeciwko widać unieruchomione na ścianach, szare i nieżywe wspomnienia starszego mężczyzny, który chodzi o kulach i wypuszcza na dwór wielkiego wilczura. Hagn musi mrużyć oczy, żeby je zobaczyć, są za szybą i odbija się w nich słońce.
Po bezsennej nocy Hagn śni o dziewczynie, która ma długie, jasne palce i mieszka za ścianą jej domu. Na strychu jest wyjście na dach, Hagn zagląda tam czasem, kiedy nie pada deszcz i widzi wtedy życie, które toczy się za wysokim, betonowym murem. Po trawie skaczą gumowe piłki, przykrywa ją dym z grilla i rozległe matki oblizujące smoczki z piachu. Warczy motor. Świat za murem różni się tylko tym, że jest w nim trawa, bardziej zielona od betonowych płyt i czarnego żwiru.
Dziewczyna ze snu mówi czasem słowa, których Hagn nie rozumie. Ciemności trzeba nasłuchiwać. Hagn budzi się i pewność poranka razi oczy. Po jej brzuchu chodzi kot hipiski. Z dołu dudni głos młodego mężczyzny, nie wysypia się od dnia, kiedy urodziło mu się dziecko i przed ósma jest już po dwóch kawach. Po południu wozi do lasu siedemnastolatkę z pustej bramy na zatorzu i musi mieć siłę. Jego młoda żona nigdy nie odpowiada Hagn, kiedy mówi 'dzień dobry'.
Na schodach Hagn codziennie mija cichą sąsiadkę, która ładnie się uśmiecha i zdawać by się mogło, że jej szczupła sylwetka jest objawem pragnienia, żeby zajmować na świecie jak najmniej miejsca. Takie kobiety muszą być dobrymi żonami. Mąż cichej sąsiadki jest równie cichy, kłania się Hagn nisko i wycina regularnie krzewy winogron pnące się po ścianie od strony ogrodu. Trzyma się śmietników, kiedy wraca przed wieczorem do domu, Hagn siedzi na małej skarpie z kotem hipiski między nogami i obserwuje dzieci, jak noszą gruz do piaskownicy. Biega między nimi dwuletni syn małżeństwa, które dzieli ścianę z cyganami i falują mu ręce, zupełnie jak ludzikowi z materiału, ustawionemu na stacji benzynowej, żeby wiał w niego wiatr z samochodów. Hagn czasem słyszy ich krzyki, on ma doniosły i głęboki głos, ona ostry i zacięty, rzucają w siebie nieprawdą, a potem wychodzi na podwórko ich starsza córka i zapada cisza. Ciemności trzeba nasłuchiwać. Cicha sąsiadka pije wódkę, pod drzwiami piwnicy tajemniczej rudej pozwala się całować jednemu z cyganów i wtedy milczy cała kamienica. Hipiska widuje ich tam wieczorami, kiedy wychodzi na tory prowadzić pasjonujące rozmowy z inżynierem.
Hagn ma czasem wrażenie, że nie prowadzi własnego życia i dlatego tak wnikliwie obserwuje innych. Nie słucha ludzi, ale zna tembr ich głosów, wie, jak wypuszczają dym z papierosa, na kogo zerkają ukradkiem i czego się boją. Hagn ma tylko jednego przyjaciela. Od czterech lat pije z nim rano kawę i rozmawia o filozofii przyrody, fizyce kwantowej i Bogu. Pływają kajakiem po rozlewisku rzeki i spacerują między górami i piorunami. Czasem Hagn widzi w nim ojca, którego nigdy nie miała, wciśnięty między dojrzałość a starość nadrabia braki w jej wychowaniu. Jest mądry i czuły, opowiada świat i trzyma za rękę, kiedy Hagn boi się, że to już naprawdę koniec. Czasem kocha ją tak bardzo, że jest już zmęczona i chce uciec tam, gdzie nie ma historii, wartości, filozofii i miłości. ale Hagn nie może żyć bez jego miłości. Znów pije kawę i słucha, i mówi, i cieszy się, że ugotował obiad, prowadzi po ścieżkach parku za szpitalem psychiatrycznym i boi się, że to już naprawdę koniec.
Ciemności trzeba nasłuchiwać. Wczesnym wieczorem słońce przebija strych na wylot. Hagn ma jeszcze sny, a w nich dziewczyna, jest wysoka i potrafi szybko chodzić. Ma ładne oczy, spokojne i dobre, Hagn pamięta je już dziesięć lat i nie boi się w nie patrzeć tylko wtedy, gdy nie nosi okularów. Kiedyś sny Hagn nie mówiły. Nie wychodziły nad ranem spod skóry i nie zostawiały czerwonych, suchych śladów. Kiedyś Hagn potrafiła czuć więcej, niż tylko pragnienie, żeby schować się przed całym światem. Dziś wszystko jest nieprawdą, ale nic nie jest kłamstwem. Śnią się sny i się myśli. Hipiska nie potrzebuje strychu, trzyma rowery w piwnicy, a pranie szybciej schnie na swieżym powietrzu. Drewniana podłoga wbija drzazgi w plecy. Hipiska nie czyta na strychu wierszy, trzyma tam byłego męża.
Czasem Hagn musi czuć ciało bardziej obce niż jej własne i kocha się z kobietą, która jest w środku surowa jak czerwone mięso i nigdy jej nie zna. Trudno kogoś pożądać. Piersi pachną jak włosy, skóra jest szara i ostra, trzeba się spieszyć, przywiązać do łóżka ręce, zawiesić czoło nad wilgotnym, miękkim brzuchem i nie patrzeć nigdy w obłąkane oczy. Tam jest oddanie, kocham cię tak bardzo, zerżnij mnie, teraz i jutro, pod ścianą w toalecie kawiarni, ludzie będą pić herbatę i rozmawiać o samobójstwie prezesa funduszu walutowego, o długości pasa startowego na lotnisku w Amsterdamie i o tym, że do kawiarni chodzi się w sukience. Ciemności trzeba nasłuchiwać. Hagn łamie palce w kobietach, a one chcą się jej oddawać i drapią skórę na karku, głaszczą ramię w nagrodę i pozwalają palić w łóżku papierosy. Hagn nie czuje pożądania. Jestem tylko ja, wiesz? Nie potrafi, schowała skórę głęboko pod skórą i nie mówi, mówią za nią sny, nad ranem, kiedy nie wie, czy jeszcze żyje, czy już umarła. Jestem tylko do końca włosów rosnących na mojej skórze i dalej już iść nie można. Dudnią za ścianą schody, to hipiska wraca z torów, chwieje się i wyciąga z włosów źdźbła trawy. Noce są już chłodne, wsiąkają w ubrania i szyby samochodów.
Światło rozlewa się po chodnikach. Dalej już iść nie można. Strzeliste wieże z oddali wydają się niższe. Młody chuligan siedzi pod sklepem, ma czerwoną twarz i plaster przyklejony na brodzie. Trzyma w ręku biały kubek, a Hagn kastruje go wzrokiem. Hipiska mówi, że to dziewczyna. Wszyscy mówią, że to dziewczyna. Hagn trąca go ramieniem w drzwiach sklepu, a on obraca się w jej stronę.
- Uważaj, mała.
- Nie jestem mała.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
indeed · dnia 12.08.2012 09:24 · Czytań: 2151 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 26
Komentarze
Magicu dnia 12.08.2012 11:33
Przypuszczam, że pozbawienie tekstu wielkich liter miał jakiś konkretny sens, ale niestety na mnie sprawia wrażenie jednego, wielkiego błędu, przez co czyta się bardzo źle.

Mnóstwo literówek i jedno zdanie, którego zupełnie nie zrozumiałam:
"fantazja budziła ją czasem w sobotnie poranki i nigdy nie zauważyła, że hagn chowa ręce w plecach kelnerki z kawiarni na dworcu, z którego odjeżdżały pociągi na północ londynu."

Pozdrawiam
indeed dnia 12.08.2012 11:47
to zdanie rzeczywiście jest niefortunne, ale chwilowo nie mam na niego żadnego pomysłu. literówki są efektem wstawiania na szybko polskich znaków, a brak wielkich liter jest jedynie technicznym ograniczeniem, jaki narzuca mój komputer. wszystko to możliwe do poprawienia, dziękuję za opinię i pozdrawiam.
zajacanka dnia 12.08.2012 13:47
hagn śni czasem o niej, że dotyka jej ciemnej, opalonej szyi, a później nie patrzy jej w oczy, kiedy mija wieczorem na podwórku. - za dużo zaimków, przejrzyj cały tekst pod tym względem.

na strychu hipiski noszą gałęzie we włosach – trawa była fajna, ale gałęzie? ;)

biała popielniczka dusi kolejne papierosy, otwiera oczy, wodzi palcem po tekście artykułu o stanie armii. - wychodzi na to, że popielniczka otwiera oczy i wodzi palcem. Do przeróbki zdanie.

Muszę powiedzieć, że wciągnął mnie klimat tego opowiadania. Coś magnetyzującego jest w świecie hagan, jej obserwacjach, życiu. Nawet brak wielkich liter nie przeszkadza szczególnie w odbiorze, a wręcz pasuje niejako do charakteru bohaterki.

Drobiazgi, literówki do dopracowania i inne niezgrabnostki także :)

Pozdrawiam
indeed dnia 12.08.2012 17:05
już poprawione :)
Usunięty dnia 13.08.2012 00:17 Ocena: Bardzo dobre
Witaj indeed :) Jak wiesz, lubię ten tekst, czytając go teraz odniosłam wrażenie, że jest pulsujący w jakiś hipnotyczny sposób. Wysmakowany, z klimatem i humorem (ten mąż na strychu... :) Pozdrawiam ciepło i czekam na następne :)
MimiBasia dnia 15.08.2012 19:23
Dlaczego zdania zaczynasz z małej litery?
Miroslaw Sliwa dnia 21.08.2012 09:48 Ocena: Świetne!
Bardzo interesujący utwór. Szczerość, duża wrażliwość, własny styl wypowiedzi i znakomity zmysł obserwacyjny. Dystans do rzeczywistości, ale wolny od wrogości wobec niej... raczej przepełnione głębokim zamyśleniem życzliwe zadziwienie nad światem, ludźmi i sobą. Jak dla mnie "bomba". Tych kilka technicznych niedoróbek, to doprawdy szczegóły. Pozdrawiam serdecznie i sukcesów życzę.:)
Miroslaw Sliwa dnia 22.08.2012 10:54 Ocena: Świetne!
W zasadzie czuję się w obowiązku aby wyjaśnić co mnie właściwie w tym tekście tak bardzo zachwyciło dlatego jeszcze raz zabieram głos. Otóż Ci, którzy zajmują się filozofią spotkania powinni zwrócić uwagę na zjawisko, które ja nazwałbym zasadą nieoznaczoności duchowo-emocjonalnej, a któremu w istocie ten utwór został poświęcony. Przecież autorka zupełnie świadomie poprzez "kota Schrodingera" nawiązuje do "Zasady nieoznaczoności Heiseberga", a potem ekstrapoluje to na stosunki międzyludzkie. Z pozoru Hagn jest osobą rozdartą pomiędzy samotnością, która jest jej bardzo droga i której jest w stanie bronić jak niepodległości, a z drugiej strony wręcz łakomie pożąda bliskości Drugiego. Typowo ludzka sprzeczność, powiedziałby kto, ale tak nie jest. Jeśli zwrócimy uwagę na intensywność i soczystość aktów obserwacji, których dokonuje bohaterka, to zaczynamy rozumieć, że to właśnie one tworzą nową jakość w stosunku bohaterka, a Obserwowany. Hagn nie zależy na rozumowym ogarnięciu Innego, ona chce go poczuć. Wie jednocześnie, że dokonując obserwacji wpływa na jej obiekt do tego stopnia, że Drugi nie jest już tą sama osobą, którą był przed aktem obserwacji. To Hagn fascynuje. Hagn, czuje się kreatorką. Jest to jednak dziwny akt tworzenia, bo tworzywo wymyka się twórcy już na samym początku aktu tworzenia. Pomimo wszystko interakcja pomiędzy Hagn, a Innym już nastąpiła. Oto Inny jakoś, jeszcze mgliście i w niedookreślony sposób, ale stał się Bliskim. W ten sposób zanika sprzeczność pomiędzy samotnością Obserwatora, który czy tego chce (ale chce), czy nie chce, wszedł w relację z Obserwowanym. I właśnie to w "Strychu" wydaje mi się niezwykle cenne. Ten tekst jest dla mnie niezwykle ważnym przyczynkiem w myśleniu o drugim człowieku. Pozdrawiam.:)
Prometeusz dnia 23.08.2012 09:55 Ocena: Świetne!
Ten tekst polecił mi znajomy. W pierwszej chwili odniosłem się sceptycznie do jego entuzjazmu, bo literatury na poziomie wypracowań licealnych, które stanowią dziewięćdziesiąt parę procent tekstów zamieszczanych na portalach literackich, mam serdecznie dosyć. A tu takie miłe zaskoczenie, bo i forma i treść niebanalne, a wręcz intrygujące. Chętnie zaznajomiłbym się z innymi tekstami pani przedstawiającej się jako "indeed". Za ten tekst brawo, ale przydałby się jakiś szerszy kontekst. Czekam więc z niecierpliwością.
Wasinka dnia 27.08.2012 23:38
Tekst nasącza czytelnika własną, specyficzną atmosferą. Życie w centrum (czyli Hagn) otoczone innymi. I to one są opisywane, o nich się napomyka. W ten sposób, przez ich szybę niejako, przez ich perspektywę wysącza się życie bohaterki, owo jedno właśnie. Wykluwa się powoli, wraz z kolejnymi obrazami.

a później nie patrzą sobie w oczy / nie patrzą innym w oczy - czy to tak celowo? Bo szukałam dalej takich napomknięć i nie znalazłam.

Z przyjemnością popławiłam się w tym klimacie.

Pozdrawiam księżycowo i witam z uśmiechem na PP.


PS. Duże litery mogę powstawiać, jeśli takie życzenie się pojawi...
Miroslaw Sliwa dnia 28.08.2012 13:51 Ocena: Świetne!
Przepraszam; ktoś może mnie posądzić, że jestem jakiś stronniczy udzielając się tak często przy okazji tego tekstu i bardzo słusznie. Jestem stronniczy, bo to jest znakomity tekst. Autorka napisała ten "kawałek", jak to się brzydka mówi "własnymi flakami", bo tak się robi najlepszą literaturę. W tekście nie wyczułem nawet cienia fałszu, ale żeby tak pisać trzeba mieć odwagę żeby obnażyć swoja duszę i nie zatracić dobrego smaku. Pani "Indeed" zrobiła to perfekcyjnie. Życzę i wróżę jej jak najlepiej. Pozdrawiam.:)
Miroslaw Sliwa dnia 28.08.2012 14:06 Ocena: Świetne!
I to piękne: "Ciemności trzeba nasłuchiwać." Pani "Indeed" zostałem pani fanem.:)
Krystyna Habrat dnia 08.09.2012 21:32
Niezwykłe. Szczególnie jak na debiut. Tylko przez brak wielkich liter (wiem, że to niezamierzone) tekst leci monotonnie i źle się go czyta. Ja proszę o duże litery.
Miroslaw Sliwa dnia 10.09.2012 08:38 Ocena: Świetne!
I jeszcze jedna uwaga; świat Hagn najwyraźniej przypomina plotyńską Jednię (w żadnym wypadku nie mylić z solipsyzmem). Pani "Indeed", jak sądzę, ma niezłe przygotowanie filozoficzne i korzysta z tego w bardzo ciekawy sposób, a w dzisiejszych czasach "dyktatury miernot", że posłużę się cytatem z "Kisiela", to jest bardzo cenne. Pisarz, i to nieważne poeta czy prozaik, powinien być erudytą, który głęboko i konsekwentnie wmyśla się w otaczającą go rzeczywistość. Pani "Indeed" czy pani się ze mną zgadza? Pozdrawiam.:)
Ceceron dnia 11.09.2012 07:36 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo ładnie to wszystko namalowane, krótkie pociągnięcia pędzlem. Zastanawiam się, czy wytrzymałbym ten prędki i gęsty potok słów w czymś obszerniejszym niż krótkie opowiadanie.

@Miroslaw Sliwa
Pana też podziwiam, o tyle, o ile zajmuję się filozofią, nie potrafiłbym odkryć tylu związków. Jestem chyba zbyt prosty.

Pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 11.09.2012 20:36
Zaintrygowana komentarzami M.Sliwy dokładałam starań, żeby wypatrzyć w tekście cokolwiek z tego, co on tu znajduje, ale moje oczy tylko gubiły się na pustyni małych liter, niczym monotonnie rozsiane wszędzie ziarna piasku. Przebrnąć na razie nie jestem w stanie. Zatrzymuję się po kilku pierwszych krokach-akapitach.
Miroslaw Sliwa dnia 12.09.2012 09:12 Ocena: Świetne!
Nie chciałbym nikogo urazić, ale małe litery w ogóle nie przeszkadzają mi w czytaniu i rozumieniu tego tekstu. Droga pani Sokol, bo co by to było gdyby pani miała przeczytać monolog Molly Bloom z "Ulissesa" Joyce`a albo jeden z tomów "Wesel w domu" Hrabala...? Z uwag pani Indeed wynika, że nie popełniła tego zabiegu celowo.
Teraz a propos wniosków, które ja z tego tekstu wyciągnąłem. Nieskromnie powiem, że jestem bardzo oczytany, w różnych dziedzinach, a otaczającą mnie rzeczywistość w całej jej różnorodności chcę rozumieć i jak sądzę nieźle mi to wychodzi. Nasza cywilizacja niesie ze sobą ogromne dziedzictwo wiedzy, która jak najlepiej służy temu celowi i aby to osiągnąć wystarczy czytać około 100 książek rocznie przez jakieś 20 lat i po bólu.
Podkreślam jeszcze raz; nie wystarczy świata (w tym wypadku przez pryzmat literatury) czuć, należy go jeszcze zrozumieć.
Mam nadzieję, że tymi uwagami nikogo nie uraziłem. Pozdrawiam.:)
Miroslaw Sliwa dnia 12.09.2012 09:16 Ocena: Świetne!
Podtrzymuję opinię, że jest to znakomity tekst.:)
Krystyna Habrat dnia 12.09.2012 10:56
Panie Sliwa, człowieku, wielce w sobie zakochany. Czytaj uważniej. Mnie chodzi tylko o przyjęcie przez autorkę (autora) propozycji Wasinki, która chce sama wprowadzić tu duże litery, bo na razie tekst jest, jak pisałam wyżej, trudno-czytelny dla wzroku, a ja popsułam sobie już oczy na czytaniu książek.
Tak się składa, że jak większość literatury uznanej za wybitną, i Ulissesa czytywałam i czytałam. Tzn. czasem kawałkami, a raz dokładnie od deski do deski, wtedy gdy znalazłam na to wystarczająco czasu pomiędzy pracą zawodową z zabieganiem o uszczęśliwianie innych (!) a pieluchami w domu, kąpielami dzieci, sprzątaniem ich zabawek, gotowaniem i wszelkimi obowiązkami kobiety i matki. Hrabala doceniam, choć nie bardzo lubię, a mam do niego tylko sentyment, bo kiedyś jego nazwisko było zaraz za moim na liście honorariów za opowiadanie w pewnej redakcji.
Wolę sama przeczytać ten tekst, bo z pobieżnej lektury wydał mi się ciekawy, niż poznawać go poprzez zabiegi klakiera.
Zaczęłam z wielką dozą sympatii i życzliwości dla debiutantki, jak zwykle by zachęcić nowego, ale natrętne zabiegi Śliwy zniechęcają do dalszych prób jej poznania. Przesada niewskazana. A może szkoda.
Usunięty dnia 12.09.2012 11:55 Ocena: Słabe
Sokol, też próbowałam czytać ten tekst od początku, od środka, od końca i nic.Dla mnie to jest taki bełkot o wszystkim i o niczym.Też przeczytałam mnóstwo książek i nikt mi nie wmówi, że to świetny tekst.Zresztą, może dla kogoś jest świetny.Kropki może by coś zmieniły, ale to autor powinien postarać się, aby jego tekst był czytelny.
Miroslaw Sliwa dnia 12.09.2012 12:54 Ocena: Świetne!
Pani Sokol nie jestem klakierem. Udzielam się również przy okazji innych tekstów zamieszczanych na tym portalu. Niektóre z nich bardzo mi się podobają podobnie jak tekst pani Indeed. Chyba nie ma nic złego w tym, że bronię swoich opinii. Żałuję tylko, że moje zaangażowanie sprawia takie zacietrzewienie niektórych odbiorców. Koniec końców liczy się tylko tekst. Pozdrawiam.
Krystyna Habrat dnia 12.09.2012 16:33
Panie Sliwa, przyjmuję wyjaśnienie w spokojniejszym tonie, bo już, już, miałam się zdenerwować.
Ale duże litery i kropki skłoniłyby mnie do przeczytania.
Czytałam kiedyś powieść Andrzejewskiego składającą się z dwóch zdań: pierwsze -na całą powieść, drugie z kilku słów. Podobnie było w powieści Simona o I wojnie światowej: "Droga przez Flandrię" na ok. 300 stron. Obie były strawne do przeczytania i zajmujące.
greg dnia 21.09.2012 19:36 Ocena: Świetne!
Amazing.:)
Waldemar Frost dnia 22.09.2012 12:40 Ocena: Świetne!
Hagn obserwując niby świat obserwuje i bada i czule jakoś dotyka jakichś niby światów, a być może, naprawę światów , które nie mają prawa zaistnieć, ale kto wie? Ten krotki tekścik bardzo mnie poruszył.
Wiktor Orzel dnia 23.09.2012 15:27 Ocena: Świetne!
Jestem pod wrażeniem. Zaprosiłaś mnie do bardzo ciekawego, osobliwego świata. Podoba mi się narracja, podoba mi się plastyczność ukazanych obrazów. Jeden z lepszych tekstów jakie przeczytałem na PP.
DamianMorfeusz dnia 23.09.2012 18:27
Zgadzam się, że brak wielkich liter był nieco męczący. Tekst skojarzył mi się z prozą poetycką, w pierwszej chwili przestraszyłem się, że nie będzie także znaków interpunkcyjnych, a to by chyba dobiło moje oczy :)
Widzę tu potencjał i ciekawy sposób pisania. Stworzyłaś specyficzny klimat. Fragmenty trafiały w mój gust, a inne wydawały mi się być - pierwsze słowo jakie przyszło mi do głowy - bełkotliwe. No ale tak jak mówiłem - pasuje słowo "specyficzny".
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty