Do licha, masz rację. Rąbnęłam się w liczeniu.
Chyba wzrok nie ten.
- i rozróżnianiem to żywe - to martwe = 11/5/6
Przepraszam, Tycenuś.
Ale skoro już rozmawiamy, to weź pod uwagę, że jednakowa liczba zgłosek w wersach nie jest gwarancją dobrego rytmu - tu musi być także jednakowa średniówka. Inaczej zawsze będzie haczyć.
A co do pointy, to miałam na myśli jej niezręczne sformułowanie.
Pozwolisz, że się pobawię?
- co rano stawiasz // kubeczek z herbatą
w połowie zimna // przywiera do wnętrza
jak światło z głębi // dna kiedy ciemniało
potem wychodzisz // i cisza znów miękka
wciąż mamy problem // z posegregowaniem
pełnych butelek // niedopitych herbat
próbując odkryć // co żywe - co martwe
także uczucia // które ciągle zbierasz
pozornie tłoczą // więcej niż powietrze
ale szczelina // pod słowem zbyt mała
z przękąsem mówię // lub zadowoleniem
że autobusem // stałem się za tramwaj
To tak na szybko, a teraz sam możesz się pobawić albo bierz w całości.
Dobrego.