Ściana - Urbi
Proza » Obyczajowe » Ściana
A A A
Debiut polecony przez Redakcję Prozy
Data edycji: 3.11.2012



Robiłam to od dawna. Nie pamiętam już kiedy to się zaczęło, może tkwiło we mnie od początku, tylko szukało ujścia i jedynie musiałam uświadomić sobie, że wchodzę w życie tamtych z całym natręctwem podglądacza, potajemnego obserwatora.
Potrafiłam odróżniać już każdy dźwięk, zgrzyt, skrzypnięcie, ich natężenie i powtarzalność. Teraz ona wstaje, wsuwa stopy w ciepłe kapcie, powłóczy nimi w stronę kuchni, nastawia wodę. On podnosi się ociężale, siedzi przez chwilę na brzegu starej wersalki, opiera głowę na rękach, mierzy się z siłą własnej woli, z koniecznością rozpoczęcia kolejnego dnia.
Potem ona przynosi mu kawę – ponownie słychać szuranie drobnych, kobiecych stóp w pokoju. On bierze od niej kubek, kawa jest już posłodzona więc miesza tylko łyżeczką kilka razy, stuka o ścianki, podchodzi do okna, otwiera je by zapalić pierwszego papierosa i popić stęchły dym mocną, czarną kawą z cukrem.
Słyszę jak włącza radio, które napełnia małą kawalerkę niezrozumiałym jazgotem, ale pozwala im nie rozmawiać. Nie rozmawiają więc, nie opowiadają sobie snów, nocnych przemyśleń i lęków, planów i nadziei na budzący się dzień. Po prostu obchodzą się ostrożnie, świadomi swojej obecności jak nieuleczalnej choroby.
Ona smaży jajecznicę, podczas gdy on idzie pod prysznic. Odgłos spływających po jego plecach stróżek wody wywołuje we mnie uczucie czułości, zwiększa naprężenie mojego ciała, które naraz dopomina się o swoje prawa. Wtedy cała staję się zmysłem słuchu, wstrzymuję oddech i pochłaniam tę ciszę nagiej, męskiej skóry, oklejonej przezroczystą błoną, taflą, pod którą widzę go, lecz nie mogę dotknąć.
Po kilku minutach zakręcane kurki wyrywają mnie z odrętwienia. Zapewne obwija ręcznikiem szczupłe biodra i człapie mokrymi stopami przed lustro. Stoi tak przez jakiś czas – najpewniej goli się i bada pobieżnie podkrążone oczy, zarys szczęki, powiększające się zakola, stan uzębienia. Gdybym była niewidzialna, właśnie wtedy chciałabym podejść do niego od tyłu i przylgnąć do ociekających kropelkami, napiętych pleców, wetknąć nos w zagłębienie szyi, otoczyć moimi bezcielesnymi ramionami szeroki tors i zakotwiczyć dłonie na jego piersi, by unosiły się wraz z jego klatką piersiową w rytm oddechu.
Wtopiłabym się w niego i zamarła na krótki moment zastanawiając się czy można żyć tak we dwoje jakby się było kimś jednym, jakby ta druga osoba wcale nie stanowiła ciężaru tylko jawiła się jasną smugą w oknie, radosnym podmuchem wiatru, wyzwolonym z gardła krzykiem.
Ale przecież mnie tam nie ma, jest ona i on, i to oni muszą mierzyć się ze sobą, swoim życiem, byciem razem na wyciągnięcie ręki.
Gdy siadam przy swoim stole, przy swojej filiżance kawy, z mlekiem i cukrem, czasem z kawałkiem ciasta lub słodkiej bułki, odtwarzam sobie przed oczami ich codzienność pełną szram, która stała się i moją codziennością. Wiedziałam już, że byli małżeństwem z kilkuletnim stażem, że nie mieli dzieci, zdaje się, ona poroniła tuż po ślubie, ale nie potrafili o tym rozmawiać, tak jak nie rozmawiali o wielu innych sprawach, nie oznaczając ich nawet etykietkami: „ważne”, „mniej ważne”, „nieistotne”. Mieszkali koło mnie od ponad roku, oddzieleni cienką ścianą, która nie była wcale przezroczysta, ale niekiedy, przy odrobinie wysiłku – mogła się taką wydawać.
Przywykłam już do tego, a raczej uzależniłam się, uzależniłam się od jego obecności tuż za tą ścianą, ją traktując jako dodatek do niego, bonus, coś zbędnego, w chwili zamyśleń traktowanego jak tło. Nie przeszkadzała mi – gdy się nad tym zastanawiałam, dochodziłam do wniosku, że wcale nie pragnęłam być na jej miejscu, nie chciałabym być nawet sobą na jej miejscu, miejscu przy jego boku – toczyć tę monotonię, widzieć ją, dostrzegać w każdym okruchu swego istnienia rozczłonkowanego na dwoje, istnienia doprawionego czyjąś obcością, czyimś niezadowoleniem, grymasem zniechęcenia.
Nie miałam przecież żadnej gwarancji, że przy mnie on stałby się inny, stałby się sobą – poweselał, rozluźnił się nareszcie, określił swe rozmazane kontury. Wiedziałam jedynie, że kiedy mijaliśmy się na schodach, gdy wracał z pracy a ja właśnie wychodziłam na zakupy, oboje zwalnialiśmy kroku i bez słowa chłonęliśmy swoją bliskość, niewymuszoną, prawdziwą, nieskomplikowaną.
I mijaliśmy się, niespiesznie, lecz jednak zawsze, za każdym razem, nieodwołalnie, mijaliśmy się w końcu. Mijaliśmy się jak wszyscy inni.
Ponoć można przyzwyczaić się do pewnego rodzaju smutku. Staje się on wtedy częścią ciebie, częścią większej całości, która być może rozpadłaby się, gdyby nie podtrzymywać jej cierpkim spoiwem nostalgii i rozczarowania.
Myślę, że może i lepiej wpisać się, wpiąć się w jakąś stałość, pewność i niezmienność, nie przestając marzyć o niespełnialnym, stanąć w bezpiecznej odległości i klatka po klatce oglądać wyblakłe fotografie zdarzeń, zmięte nieszczęściem twarze, łzy rzucane pod obojętne stopy. Może tak jest rzeczywiście lepiej. I może właśnie dlatego nie wierzę w prawdziwą miłość i nadal, niezmiennie, nasłuchuję zza ściany.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Urbi · dnia 08.10.2012 18:45 · Czytań: 2280 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 9
Komentarze
mike17 dnia 08.10.2012 19:50
Ciekawe studium psychologiczne.
Cienka ściana i obok cudze życie, wyczuwalne, bo słyszalne.
Wiele tu słuchu i odczuć z niego płynących.
Analizowania postaw.
Odrzucenie rutyny jako treści codzienności.

Kameralnie.
Spokojnie, aczkolwiek czuć bunt przeciwko utartym schematom.
Domowo, co nie znaczy, że dobrze - czasem, jak tu, jest to zwykła nuda i żałość...

Podobało mi się - lubię realizm w takim wydaniu.
Warncholio dnia 08.10.2012 20:55
Drogi Urbi,

Jesteś niesamowity. Już pierwsze słowa wzbudziły we mnie niesamowitą ciekawość - cytuję - "Robiłam to od dawna..." Potem narosło to we mnie i przeczytałem - cytuję -" Nie pamiętam już kiedy to się zaczęło" . Coraz bardziej rozbudzony przeczytałem - cytuję - "może tkwiło we mnie od początku, tylko szukało ujścia".
Kolejne słowa znasz dobrze.

Trzymaj tak dalej.

Pozdrawiam.

W.
Urbi dnia 09.10.2012 14:01
Cieszę się z pozytywnego odbioru "Ściany", bo to tekst bardzo mi bliski. Traktuje o strachu przed codzienną bliskością, która to zbyt często przynosi zastój, uposzednia się, banalizuje. Jest tu sporo realizmu i poglębiony psychologizm postaci, nie dało się inaczej, choć rzeczywiście wypada to kameralnie i jednowątkowo. Dziękuję mike'owi 17 i Warncholio za wyażenie swojej opinii. Nie umiem komentowć swoich tekstów, są jakie są, każdy może je rozumieć na swój sposób, wynikają najcześciej z tzw. prawdy chwili, która czasem przedłuża się w niekończoność, pozostwiając utarte przekonania w mojej głowie, że tacy właśnie jesteśmy.
zajacanka dnia 09.10.2012 17:52
Całkiem udany debiut, że tak powiem oszczędnie. Niezły klimat blokowego (?) podglądactwa, choć tym razem nie wzrokowego, a akustycznego. Na duży plus.
Pozdrawiam, oczekując kolejnych tekstów.
Wasinka dnia 09.10.2012 18:35
Stworzyłaś klimat, atmosferę, która staje się przez czytelnika wyczuwalna, obrazy tkwią przed oczyma, a dźwięki drgają w uszach podobnie jak u bohaterki.
Poruszyłaś ważny temat, aktualny od zawsze. I dobrze go oprawiłaś.
Ściana tutaj "niejedno ma imię".

Czasem przecinki się gubią, np.
Nie pamiętam już(,) kiedy to się zaczęło
kawa jest już posłodzona(,) więc miesza tylko
otwiera je(,) by zapalić
Słyszę(,) jak włącza radio
zamarła na krótki moment(,) zastanawiając się(,) czy można żyć tak we dwoje(,) jakby się było kimś
nie stanowiła ciężaru(,) tylko jawiła się
gdy wracał z pracy(,) a ja właśnie wychodziłam

Czasem masz nagormadzenie "się", można coś pokombinować (np. tutaj: I mijaliśmy się, niespiesznie, lecz jednak zawsze, za każdym razem, nieodwołalnie, mijaliśmy się w końcu. Mijaliśmy się jak wszyscy inni.
Ponoć można przyzwyczaić się do pewnego rodzaju smutku. Staje się on wtedy częścią ciebie, częścią większej całości, która być może rozpadłaby się, gdyby nie podtrzymywać jej cierpkim spoiwem nostalgii i rozczarowania.
Myślę, że może i lepiej wpisać się, wpiąć się)

Pozdrawiam zmierzchnie i witam z uśmiechem na PP.
julass dnia 09.10.2012 19:23
początkowo byłem sceptycznie nastawiony bo zdania co on/ona robią mi nie brzmią za bardzo i wydaje mi się że już tak gdzieś kiedyś czytałem... ciekawie cię robi od zakręcanych kurków i potem już poziom się utrzymuje co jest bardzo pozytywne...
Trzcina dnia 09.10.2012 19:46
Musiałam przeczytać kilka razy by przekonać się, jak wiele powierzchni nachodzi tu na siebie.
Ja tylko o emocjach.
Jest ich tu tyle, że można by napełnić niejeden basen.
Samotność, frustracja, nieśmiałość, beznadzieja...
Mówić by i mówić. Bardzo plastyczne odczucia. Mądre i ostrożne słowa.
Mijamy się, nie patrząc sobie w oczy, nie łapiąc okazji w dłonie, nie szukając szczęścia ze strachu, że może okazać się gorsze niż w marzeniach.
To takie smutne i prawdziwe.
Pisz o trudnych emocjach, zawsze warto. Szczęście samo się obroni.
Pozdrawiam.
B.
zawsze dnia 09.10.2012 19:48
No! To wysoko postawiłeś (postawiłaś) sobie poprzeczkę. Dobry, dobry tekst, trzyma równy poziom, wysoki. Warto skorzystać z wasinkowych rad. Bardzo udany tekst.

Gorące pozdrowienia!
Urbi dnia 09.10.2012 20:09
Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z tekstem. Wierzcie lub nie, ale dostałam po nim twórczego paraliżu (może ktoś ma na to radę?). Ta beznadzieja, znikomość szans na ludzkie porozumienie i ogromny dystnas do budowania świata we dwoje, rozsiewają gorycz, której trudno się pozbyć.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:81
Najnowszy:pica-pioa