Jest słoneczny dzień, właśnie idę zapisać się na uczęlnię, zamierzam studiować na Wydziale Trunków Szlachetnych. Chcę dowiedzieć się czegoś o  uczelni. 
Uczelnia jest piękna, przypomina uniwersytet oxfordzki. Uczą się tutaj sami chłopcy, co nawet mi się podoba.
Przystąpiłam do rozmowy kwalifikacyjnej, ale to ja zadawałam pytania:
- czy tok nauczania poszerzony jest również o mniej szlachetne trunki, takie jak piwo, czy tanie wino?
-Ależ oczywiście, proszę oto lista trunków.
Przyznam, że pokaźna, zgłębienie wiedzy o nich wszystkich zajmie mi kilka lat.
Lista trunków składa się z dwóch części.
Część pierwsza: trunki szlachetne dla elit:
- burbon
- whisky
- koniak
- rum
- tequila
- gin
- aguardiente
- akvavit
- angielska gorzka
- angostura aromatic bitters
- apple jack
- aquawit
- anizetta
- armagnak
- balsam
- bemedictime
- boonekamp
- chartreuse
- cognac
- cointreau
- cordials
- inne.
Część druga: trunki nieszlachetne dla chodnikowców, z gatunku gleborzutów i mózgojebów:
- łzy Haliny
- żołądek na wierzchu
- kac o poranku
- zbuczan aromatyzowany
- komandos
- gull
- Krycha
- krzepkie
- naga prawda
- trup pod ławką
- trup w tramwaju
- trup w parku
- trup na klatce schodowej
- trup na wycieraczce
- i wiele, wiele, wiele innych

Rok akademicki rozpoczęty. Na inaugurację przybyli znamienici goście, śmietanka pijackiego światka. Patronem uczelni jest profesor Jan Moczymorda Wstrętny. Zaczęto od odśpiewania pieśni żaków-pijaków: "Wódko, wódko nasza, ty w żyłach krążysz jak krew...". Swoje pierwsze kroki na SWTW postawi 5 tysięcy studentów, chętnych pić wódę od rana aż po świt. Oto przemawia rektor uczelni, profesor Józef Kieliszek-Wychlaj:
- Drodzy moi, jakże mi miło witać was w skromnych progach naszej uczelni. Musicie być silni i dzielni, a i zdrowie mieć musicie końskie, aby podołać nauce. Bo oto wejdziecie w świat tajemny, świat żuli i kolorowych pawii. Będziecie niczym wyrzuceni z katapulty wprost do nieba, wieczna nirwana. Po opuszczeniu murów uczelni już nie będziecie tacy sami, procesy które będą w was zachodziły są nieodwracalne. Z dumą muszę wspomnieć o naszych absolwentach, których galeria zdobi ściany. Są naszą chlubą, rozsławiają alkoholizm nawet poza granicami państwa. I na zakończenie dodam, że nauczaniem naszym w znacznej mierze przyczyniliśmy się do rozpowszechnienia alkoholizmu. Już nie szokuje widok pijanej kobiety w rowie, pijanego w tramwaju, czy pijanej babci w warzywniaku. Piją nawet psy i koty. Weźcie się więc do roboty. Wiwat Obeluch!

Rozeszliśmy się do sal wykładowych. Moją panią profesor jest Kalina Malina-Czuczło-Wymiot. Mordę ma tragiczną, nie można tego inaczej nazwać, nabrzmiałą do niemożliwości. Widać lata nauczania odcisnęły piętno na jej obliczu. Blond włosy w nieładzie, zęby w rozkładzie. Odziana w kusą czerwoną sukienkę z dekoltem do pępka, mimo słusznego wieku. Jej obfite kształty kołyszą się kiedy przechadza się między ławkami. Po tym jak mówi, da się zauważyć, że jest pijana.
- Witam was wódecznie! Drodzy moi, o części teoretycznej już co nie co wiecie, przejdźmy więc do części praktycznej. W jej zakres wchodzę ćwiczenia z chlania w dużych ilościach, puszczania pawii i wycieczek w kanały. A, i od razu dobra rada: dzień zaczynamy od setuni. Co tam dalej, a, każdy z was będzie miał swojego luja przewodnika, który będzie pilnował żeby wam się krzywda nie stała. Zwłaszcza na wycieczkach w kanały. I przyjrzyjcie mi się uważnie, z czasem i wy będziecie tak wyglądać...

- Nieeeeee...!!!
Zerwałam się z krzykiem. Mąż przytulił mnie.
- Pewnie znowu jakiś koszmar?
- Gdybyś tylko wiedział jaki, uf, jak dobrze, że to tylko sen.