Gen Nieśmierci, Rozdział 1 - Tomasz Gryga
Proza » Historie z dreszczykiem » Gen Nieśmierci, Rozdział 1
A A A
Rozdział 1


Baza 22, a właściwie jednostka 96401. Około 2000 km na wschód od Tybetu.

Turystom miasto kojarzyło się przede wszystkim z terakotową armią, odkrytą przypadkiem przez miejscowych wieśniaków, kopiących studnie w 1974 roku. Dla obcych służb wywiadowczych, Xi'an było ważnym ośrodkiem gospodarczym umiejscowionym w centrum Chin. Położone w górach Qin Ling, zasłynęło głównie wysoko rozwiniętym przemysłem technologii elektronicznych i elektrotechnicznych. Od lat sześćdziesiątych górskie okolice Xi'an stały się częścią podziemnego kompleksu baz wojskowych, rozmieszczonych po całej powierzchni Chińskiej Republiki Ludowej. W latach dziewięćdziesiątych baza 22 znacznie zyskała na znaczeniu, dzięki zastosowaniu zaawansowanych rozwiązań technicznych. Skomplikowana sieć tuneli została rozbudowana, głównie dla ochrony arsenału nuklearnego, w tym najnowszych pocisków Ziemia-Powietrze-Ziemia. W skład kontrolowanej przez SAC (Drugi Korpus Artylerii Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej) bazy 22 wchodziły: obok głowic nuklearnych - komórka dowodzenia, kilka laboratoriów i naziemny kompleks budynków.

Na lądowisku dla helikopterów ciszę zagłuszał wirnik lądującej maszyny. Światła lamp z wieżyczek ogrodzenia zdradzały zwiększoną aktywność panującą w bazie. Zaraz po tym jak ze śmigłowca wysiadł wyższej rangi oficer armii, maszyna ponownie wzbiła się w powietrze. Kapitan Chen Wei-wen ignorując silny podmuch startującego helikoptera podszedł do przybyłego generała. Wiedział, że generał Lin Mao nie tolerował mięczaków. Dwudziestu umundurowanych i ustawionych w szeregu żołnierzy salutowało. Salutując, Chen czekał, aż generał odezwie się pierwszy.
- Czy wszystko przygotowane kapitanie?
- Tak jest, generale Lin. Transport już czeka. - Chen wskazał na zaparkowanego nieopodal gokarta.
- Jak się przedstawia sytuacja? - Generał ruszył w kierunku pojazdu, Chen starał się mówić zwięźle i na temat.
- Dzisiaj rano schwytaliśmy szpiega. Od popołudnia znajduje się pod ciągłą strażą.
- Co jeszcze o nim wiemy?
- Nie jest Chińczykiem, panie generale. - Lin Mao zatrzymał się. Spojrzał na kapitana. Jego twarz wyrażała przekonanie, iż ma do czynienia z kompletnym idiotą.
- Co robił na terenie Chin?
- Nie wiadomo. Milczy. - Chen, przełknął ślinę. Musiał się wytłumaczyć z jeszcze jednej, nieprzyjemnej sprawy. Wsiedli do gokarta i ruszyli w kierunku oszklonej fasady budynku głównego. Ominęli go i wjechali do pomieszczenia wyglądającego na halę.
Kapitan Chen, kontynuował.
- Około 17:00 obiekt zaatakował strażników. Zabił trzech zanim został unieszkodliwiony.
- Jak to się stało? - Generał spojrzał na Chena oczekując szczegółów. Od początku mówił tonem nieznoszącym sprzeciwu, podkreślającym jego dominującą pozycję. Sprawiało to, że kapitan czuł się coraz mniej pewnie. Przed oczyma miał ciała trójki żołnierzy. Dwóch z rozszarpanymi gardłami i twarzami, na których zastygło przedśmiertne przerażenie.
- Nie był uzbrojony – Chen starał się jak mógł, by ukryć zdenerwowanie. - Zabił ich gołymi rękoma. Odcięliśmy laboratorium od reszty kompleksu i wypuściliśmy gaz. Obiekt wycofał się do celi. Zamknęliśmy go tam. Potem przenieśliśmy ciała do chłodni.
- Zrobiliście sekcję zwłok?
- Nie było potrzeby. Każdy widział jak zginęli. Mamy zapis z monitoringu. I czekaliśmy na pana. Generale. - Kapitan czuł się coraz gorzej. Mimo szumu włączonej klimatyzacji, było mu gorąco. Krople potu, które pojawiły się powyżej linii skroni powodowały nieprzyjemne swędzenie. Generał milczał.
- Tędy generale. - Chen wskazał na drzwi windy, prowadzącej w głąb kompleksu.

Winda ruszyła cicho i powoli. W środku miało się wrażenie zsuwania po skosie w kierunku podstawy góry. Podróż trwała około minuty. Po ponownym rozsunięciu drzwi, gdyby nie świadomość, iż znajdują się około 60 metrów pod powierzchnią ziemi, mogliby pomyśleć, że byli w jakimś budynku rządowym bez okien. Korytarze były mocno oświetlone rozproszonym, białym światłem z sufitu oraz z podłoża. Ciągnęły się na około 20 metrów w obie strony, po czym dobiegały do kolejnych korytarzy. Widocznych było kilka par drzwi, zabezpieczonych elektronicznymi zamkami na przepustki. W głębi pojawiały się i znikały grupy techników i naukowców. Nie zwracali oni baczniejszej uwagi na przybyłych. Trójka żołnierzy oczekiwała generała salutując.
- To pańska eskorta generale. - Lin, nie zwracając uwagi na żołnierzy, ruszył w kierunku centrum dowodzenia. Chen poszedł za generałem.

Centrum dowodzenia znajdowało się na przedostatnim poziomie. Było w pełni skomputeryzowane. Baza 22 posiadała dwie niezależne od siebie sieci komputerowe, których serwery znajdowały się tutaj. Centrum posiadało dostęp do kamer monitorujących niemal wszystkie podziemne pomieszczenia kompleksu, jak i teren znajdujący się na powierzchni. W pomieszczeniu o wymiarach około 15x20 metrów, pracowała bez przerwy grupa około dziesięciu techników. Na zewnątrz pomieszczenia, ciągłą służbę pełniła dwójka wartowników.

Od około minuty generał milczał. Wpatrywał się w ekran, gdzie przekazywany był obraz z celi zajmowanej przez rzekomego szpiega. Postawny mężczyzna przemieszczał się spokojnie po komórce, jakby poszukiwał drogi ucieczki. Wyglądał na Europejczyka. Obszarpane ubranie sugerowało, iż na zewnątrz musiał przebywać od dłuższego czasu.
- W jaki sposób się tu znalazł kapitanie?
- Złapaliśmy go kiedy próbował wtargnąć na teren bazy. We wczesnych godzinach rannych.
- Macie zapis z monitoringu?
- Tak, panie generale. - Po chwili na sąsiednim monitorze pojawił się obraz z jednej z kamer. W prawym, górnym rogu wyświetlona była data i czas nagrania. 17/11/10-06:34:32.
Mężczyzna stał. Właściwie to wyglądał na słaniającego się ze zmęczenia. Pozostał niezauważony do momentu, aż przedarł się przez ogrodzenie. Zaalarmowani żołnierze otoczyli go w ciągu kilkudziesięciu sekund. Mężczyzna wyglądał na niespełna rozumu. Osłaniał się przed kopnięciami i starał doczołgać do budynków. Padł strzał. Mężczyzna został raniony w ramię, ale ciągle sunął przed siebie. Po chwili na ekranie pojawił się nadbiegający kapitan Chen. Krzyczał coś do żołnierzy. Kilku z nich oddaliło się. Mężczyzna utracił przytomność. Pojawili się sanitariusze. Ułożyli go na noszach i wnieśli w głąb kompleksu.
Dalej kamera przedstawiała zapis z głębi bazy. Mężczyznę zwieziono jedną z wind i umieszczono w izolatce, na górnym poziomie B. Ułożono go na łóżku, był nieprzytomny. Sanitariusz przemył ranę i założył opatrunek. Zamknięto drzwi. Dalej nagranie zostało przewinięte naprzód, a kapitan Chen dołączył swój komentarz do obrazu.
- Szpieg obudził się około 15:00. Nie wykazywał agresywnych zachowań. Około 17:00 posłałem trójkę żołnierzy, aby eskortowali go na przesłuchanie. - Kamera przedstawiała teraz obraz z izolatki.
Zbrojone drzwi rozsunęły się i do środka wpadło trzech uzbrojonych żołnierzy. Mężczyzna spokojnie siedział na łóżku i nie reagował. Żołnierze lufami karabinów wskazywali na wyjście. Mężczyzna spokojnie wstał i podszedł do drzwi. Żołnierze wycofali się jako pierwsi. Kamera zmieniła ujęcie, ukazując obraz z korytarza. Żołnierze stali twarzami w kierunku drzwi. Mężczyzna powoli wyszedł na korytarz i zaczął się rozglądać. Skierował twarz do kamery. Ignorował ponaglania strażników, nie zdradzał żadnych emocji. Wyglądał na około 40 lat. Ciemne i potargane włosy opadały na czoło i częściowo zasłaniały brwi. Na policzkach miał liczne bruzdy i kilkudniowy, ciemny zarost. Jego oczy miały nienaturalną czerwoną barwę, ale widoczne były tylko przez krótką chwilę.
- Wiadomo już kim jest? - Zapytał generał.
- Nasi ludzie pracują nad tym od rana. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów, ani pieniędzy.

Pierwszy ze strażników ruszył przodem, pozostała dwójka miała zabezpieczyć tyły. Kiedy ruszyli, mężczyzna zaatakował. Jednym ciosem odrzucił karabin bliższego z żołnierzy na bok. Drugim, tym razem śmiertelnym uderzeniem rozszarpał korpus żołnierza i osłaniając się nim wykonał ruch jakby wgryzł mu się w szyję. Wszystko trwało zaledwie około dwóch sekund. Odrzucił ciało na bok jak lalkę i ruszył na drugiego, kompletnie zaskoczonego żołnierza.

Generał wytrzeszczył oczy wpatrując się w ekran monitora z niedowierzaniem.

Zanim żołnierz będący z przodu odwrócił się i zaczął strzelać, intruz siłował się już z drugim, pozostałym przy życiu członkiem tylnej straży. Żołnierz wystrzelił serię w dół. Przerażenie bijące z jego twarzy znamionowało, iż był świadom nadciągającego końca. Obcy obezwładnił go z łatwością. Zasłonił się nim, kiedy w chwilę później dosięgła ich seria z karabinu. Jako jedyny, ten mógł mówić o szczęściu. Miał czystą śmierć. Kiedy ostrzał ustał, obcy ruszył przed siebie na ostatniego z żołnierzy. Ten nie próbował walczyć, zajęty był walką z karabinem, który odmówił posłuszeństwa. Intruz zacisnął potężną dłoń na gardle ostatniego z żołnierzy i szarpnął. Rozerwał mu grdykę z taką siłą, że krew i kawałki mięsa poleciały na ścianę i uderzyły w obiektyw filmującej scenę kamery. Ekran monitora zalał się częściowo czerwienią. W tym momencie obserwatorzy dostrzegli, jak ktoś w głębi korytarza włączył alarm. Drzwi bezpieczeństwa zasunęły się z obu stron, odcinając tę część korytarza. Po chwili z podłoża wystrzeliły gejzery białego, skłębionego dymu. Intruz niemal odgryzł żołnierzowi głowę od tułowia. W miejscu gdzie powinna znajdować się szyja, była ciemna miazga. Tak jak poprzednio, cisnął ciałem o ziemię i zaczął wycofywać się przed gazem do izolatki. Kiedy znalazł się w środku, potężny, elektromagnetyczny mechanizm zatrzasnął drzwi.
Na korytarzu dokonywał się ostatni akt. Ciałem konającego szarpały konwulsje. Z rozerwanych arterii szyjnych coraz słabiej tryskała krew. Nogi nieszczęśnika drgały. Przez moment wykonywały synchroniczne, nieudolne kopnięcia, po czym obraz jakby zatrzymał się. Cała scena trwała zaledwie chwilę, lecz wywarła piorunujące wrażenie na wszystkich świadkach.

Generał spoglądał teraz na przekaz z celi. Mężczyzna siedział na pryczy, jakby we wszystkim co się wydarzyło, w ogóle nie brał udziału.
- Natychmiast trzeba ustalić kim on jest! Zrozumiano? I w jaki sposób przedostał się na terytorium Chin. Po tym co zobaczyliśmy, należy uznać, iż został specjalnie przeszkolony. Możliwe, że został przysłany w jakimś konkretnym celu. Na razie niech nikt się do niego nie zbliża. Przetrzymamy go trochę w tej celi. Niech osłabnie, to nie będzie już tak niebezpieczny. Wtedy go przesłucham. - Chen odetchnął. Przyjął z ulgą to, iż nie będzie musiał natychmiast organizować przesłuchania. Aczkolwiek był przygotowany i na taką ewentualność. Poza tym czuł się wyczerpany psychicznie i fizycznie.
- Niech cały czas ktoś ma go na oku. I gdyby się coś działo, natychmiast raportować.
- Tak jest, generale!
- Nie chcę już więcej żadnych niespodzianek kapitanie. A teraz udam się do swojej kwatery. Jutro podejmę jakieś decyzje.
Generał spojrzał na monitor raz jeszcze i wyszedł. W towarzystwie eskorty udał się na kwaterę. Chen patrzył na przybysza. Na ekranie wydawał się taki mały i niegroźny. Ciągle, bez ruchu siedział na pryczy. - Czym ty do cholery jesteś draniu?
Chen poinstruował obecnych w centrum dowodzenia żołnierzy i techników, aby wszelkie sprawy kierować do niego, a on przekaże je generałowi. Wydał ostatnie rozkazy i udał się na spoczynek.

Noc to względnie spokojna pora w bazach wojskowych. Większość personelu odpoczywa, ciesząc się, że to nie ich pora na wartę czy dyżur. W takim miejscu jak to, noc to również pora zwiększonej aktywności służb odpowiedzialnych za sprzątanie.
Dochodziła 2:30 - Woo Tank spojrzał na zegarek. Już od przeszło sześciu godzin szorował mopem korytarz kompleksu. Dziś rozpoczął o wiele wcześniej niż zwykle. Za sprawą strzelaniny - jak się dowiedział – na górnym piętrze bazy. Wezwano go by posprzątał. Do tej pory robiło mu się niedobrze na wspomnienie tego co zobaczył. Ciała zostały zabrane wcześniej. Podobno były trzy trupy - pomyślał zataczając kolejne koło szczotką od mopa. Nigdy nie spodziewał się, że w człowieku może płynąć tyle krwi. Krew była wszędzie. Od podłogi po sufit. Przystanął na moment, znowu zebrało mu się na wymioty. Przypomniał sobie rozmazane na podłodze ślady i bijący w nozdrza odór śmierci.
- Skończyłeś? - Zapytał jeden z uzbrojonych strażników.
- Na to wygląda. - Odpowiedział Tank. Żaden z nich nie kiwnął palcem, żeby mu pomóc.
Żołnierze milczeli. Tank wziął swojego mopa i udał się na koniec korytarza. Był niskim i wychudzonym Chińczykiem. W kulturze, gdzie wzrost określał status społeczny, nie miał szans na karierę. Ale i tak, jak na jego możliwości, skończył całkiem nieźle – myślał. - Pracuje dla kraju, w tajnej rządowej bazie Chińskiej Republiki Ludowej. Rodzice mogliby być dumni, gdyby żyli. - Pomacał dłonią zawieszoną na szyi przepustkę. - Tak, był ważną osobistością w tej bazie, miał nawet swoją prywatną kartę wstępu do ważnych pomieszczeń. - Przechodził właśnie koło kostnicy. Tutaj musiały znajdować się zwłoki tych trzech, po których musiał sprzątać. Cały incydent owiany był tajemnicą. Nikt nie chciał mu nic powiedzieć. Jakby to kim był i czym się zajmował, nie miało żadnego znaczenia. Jakby był obywatelem drugiej kategorii. Przecież za jego ciężką pracę należało mu się choć odrobinę szacunku. - Baza nie wysprząta się sama - rozmyślał. Jako członek kadry, zasługiwał na to by wiedzieć co się w bazie wydarzyło. W kostnicy znajdowały się ciała i odpowiedzi. Czuł, że chce wiedzieć to co tamci. Też chciał być kimś ważnym. A skoro większość personelu spała, a on miał przepustkę... - Nikt się nie dowie, a zresztą, gdyby go przyłapano, miejsca takie jak to również wymagały sprzątania...

W powietrzu unosił się duszący zapach środków antyseptycznych. Drzwi prosektorium, zamykając się, wydały cichy stukot. Temperatura wyraźnie spadła. Tank ustawił mop pod ścianą. Sprawdził przepustkę by mieć pewność, że będzie mógł się wydostać. Zamek elektroniczny podświetlony był na niebiesko. Kiedy ktoś używał karty, podświetlał się na moment na zielono. Panowała cisza i półmrok. Sprzątacz czuł, jakby był w jakimś innym, fantastycznym świecie. Ruszył przed siebie szerokim korytarzem. Aby nie utracić orientacji, postanowił trzymać się ściany. Szedł powoli, kuszony mdłym światłem zamka do drzwi kostnicy. Nie zauważył jak pod sufitem zamigotały czujniki ruchu, aktywując zapis kamer video. Jednocześnie uruchomiło się, połączone z detektorami ruchu, blade oświetlenie korytarza.
Tank nie znalazł tu nic interesującego. Postanowił sprawdzić co skrywają za sobą kolejne drzwi.
Stał teraz w zupełnie ciemnym i jeszcze chłodniejszym pomieszczeniu. Spodziewał się, że światło rozświetli salę, reagując na jego obecność. Mylił się. Ręką szukał włącznika. Nie znalazł. Przeniknął go głęboki, nienaturalny chłód. Zrobił kilka kroków na przód i odczuł lęk - niemal namacalny krzyk, wydobywający się z zakamarków umysłu. Drżąc, powoli zaczął wycofywać się w kierunku wyjścia. Próbował aktywować zamek, ale jego uwagę przykuł dźwięk z głębi sali. Zamarł w bezruchu i wstrzymał oddech. Serce waliło mu w piersi tak, jakby chciało zdradzić, jakiemuś niewypowiedzianemu zagrożeniu, jego położenie. Albo po prostu wyskoczyć przez gardło. Miał już dość tej wycieczki w nieznane, chciał się wydostać. Sięgnął po zawieszoną na szyi kartę. Dźwięk czegoś sunącego po podłodze sprawił, iż obrócił głowę. W kostnicy panowała całkowita ciemność, ale był pewien, że coś dostrzegł. Coś - dwa małe czerwone światełka, które mignęły w dali.
- Parszywe szczury – zawołał. Tank desperacko poszukiwał logicznego wyjaśnienia. Takiego, które byłoby do przyjęcia przez nadwyrężoną, bliską obecnością truposzy, psychikę. Sięgnął po klucz. Stał przy drzwiach wyjściowych, trzeba było tylko użyć klucza. Ale drzwi nie drgnęły. Zdenerwowanie zaczynało przejmować kontrolę nad jego działaniem. Miał roztrzęsione dłonie i skostniałe palce, przez co wypuścił kartę. Natychmiast pochwycił ją i ponownie wsunął w czytnik. Tym razem się udało. Niebieski pasek zmienił kolor na zielony i drzwi wydały charakterystyczny dźwięk. Pchnął je, aby wydostać się i wpuścić do wnętrza odrobinę światła, kiedy poczuł ciężką dłoń na ramieniu.

Tymczasem w centrum dowodzenia technik pełniący obowiązki, pił kawę i palił. Początkowo nie zwrócił uwagi na palącą się na czerwono kontrolkę, alarmującą o tym, że coś dzieje się w kostnicy. Spojrzał mimowolnie na ekran i wypluł zawartość ust na klawiaturę.

Czerwone oczy drapieżcy spoglądały z góry na skulonego ze strachu Tanka. Ich dziki blask wyparł z jego umysłu zdolność podjęcia jakiejkolwiek reakcji. Poczuł na twarzy odstręczający smród wydychanego przez monstrum powietrza. Był winien. Ileż to razy, gdy był młodym chłopcem, słyszał, iż nie należy niepokoić duchów zmarłych. Teraz śmierć wydobywała się z krateru ust stojącej przed nim postaci. Ostatnim co zobaczył, była druga para bezlitosnych ślepi wyłaniających się z ciemności.

Chen nie mógł zasnąć. Kiedy mu się to udało, rozbrzmiał sygnał intercomu.
- Cholera jasna – zaczął przeklinać, jednocześnie próbując przypomnieć sobie to, gdzie się znajduje.
- Kapitanie Chen, mamy problem – krzyczał głos w intercomie. Kiedy Chen usłyszał co to za problem, włosy zjeżyły się mu na głowie.

Gdy kapitan dotarł do centrum dowodzenia, w bazie panował już kompletny chaos. Technicy biegali po korytarzach, jak spłoszone stado. Żołnierze i wartownicy również nie wiedzieli co się dzieje. Dźwięk alarmu postawił na nogi wszystkich pracowników bazy. Raz po raz dobiegały z korytarzy okrzyki.
- Co tu się do jasnej cholery wyprawia! Chen? - Do centrum dowodzenia wpadł generał w pośpiesznie założonym mundurze i wyraźnie złym nastroju.
- Technik aktywował alarm. To normalna procedura na wypadek zagrożenia. Generale.
- Wiem jaka jest procedura! Masz mnie za kompletnego idiotę, kapitanie?
- Nie, generale! - Chen stwierdził, że w zaistniałej sytuacji, lepiej dla niego będzie, jeżeli będzie stał w pozycji na baczność.
- Melduje, że coś się stało w kostnicy!
- Mam nadzieję, że żartujesz. Chen. - Kapitan przetarł zmęczoną twarz. Ruszył w kierunku monitorów.
- Kamery! - Krzyknął w kierunku technika.
- I niech ktoś - do cholery! - wyłączy ten pieprzony alarm!
Technik w pośpiechu przełączał obraz przekazywany z kamer umieszczonych w poszczególnych korytarzach bazy. Po chwili coś znalazł. Oficerowie wpatrywali się w ekran z niedowierzaniem. Na podłodze leżały dwa zmasakrowane ciała w białych fartuchach.
- Natychmiast ogłosić ewakuacje - rozkazał kapitan.
- Nie - zaprotestował generał. - Najpierw musimy dowiedzieć się z czym mamy do czynienia.
- Panie generale! Chyba coś mam! - Odezwał się technik. Przez korytarz w sekcji B przetaczały się dwa żywe trupy. Nie trzeba było ich przedstawiać. Zebrani natychmiast rozpoznali dwójkę żołnierzy, z rozdartymi gardłami.
- Gdzie to jest? Skąd jest ten obraz? - Krzyczał Chen.
- To sekcja B, kapitanie. Na górnym poziomie. - Tam gdzie jest kostnica. - Technik mógł sobie darować dodatkowy komentarz. Zarówno kapitan, jak i generał doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Chen zdecydował się podjąć działanie.
- Zwołać ludzi. Pełne uzbrojenie. Przy głównej windzie za 5 minut.
- Rozkaz! Kapitanie. - Zawołał jeden z obecnych żołnierzy i zniknął za otworem drzwi.
-Obserwuj sytuacje – polecił technikowi generał. - Nie można spuścić ich z oczu! Zrozumiano?
- Tak, panie generale. - Technik czuł się nieswojo. Musiał przyjmować rozkazy zarówno od kapitana, jak i generała. Po chwili jednak dane mu było poczuć się trochę lepiej. Generał zwrócił się bezpośrednio do Chena.
- Dość już na dzisiaj tej niesubordynacji, kapitanie. Dość już zobaczyłem! To całkowity chaos! Brak jakichkolwiek kompetencji! Od tej chwili obejmuje dowodzenie nad akcją.
- Tak jest, generale. - Chen w sumie był wdzięczny generałowi. Czuł, że tej nocy sytuacja go przerosła. Wszystko co mogło pójść źle - poszło. Generał rzucił kapitanowi nieprzyjemne spojrzenie i wyszedł z centrum dowodzenia. Chen osunął się na krzesło.

W kwadrans później korytarze sekcji B opustoszały. Pod sufitem migotał sygnał ewakuacji. Kilkanaście metrów niżej generał kończył instruować brygadę żołnierzy.
- Jeśli zobaczycie jakiś ruch - strzelać bez ostrzeżenia! Zrozumiano?
- Tak jest!
Początkowo generał zamierzał zawiadywać akcją z centrum dowodzenia i porozumiewać się z ekipą za pomocą radia. Ale pomyślał, że będzie lepiej dla morale żołnierzy, kiedy pójdzie tam z nimi.
- Kapitan Chen będzie nadzorował akcje stąd. W tej chwili w sekcji B niema nikogo z naszych. Wszystko co się rusza to wróg. Zrozumiano? Ruszamy!

Pierwsza grupa, składająca się z ośmiu uzbrojonych żołnierzy wyszła z windy i zabezpieczyła korytarz. Po chwili winda otworzyła się i wraz z pozostałą szóstką wysiadł generał. W tym samym czasie kapitan Chen nadzorował akcję z centrum dowodzenia, kontrolując wraz z technikami obraz z kamer.
- Dobrze. Kapitanie Chen, gdzie oni są? - zapytał przez radio generał.
- Kierujcie się w prawo, w kierunku kostnicy. W tej chwili nie mamy ich na kamerach.
- Informujcie mnie na bieżąco, kapitanie. Jesteście moimi oczami. - Brygada czekała na rozkazy generała.
- Wasza dwójka - Lin wskazał na najbliżej stojących żołnierzy – zabezpieczyć windę.
- Tak jest, generale!
- Reszta za mną.
Generał ustawił po dwóch żołnierzy na każdym z rogów korytarzy biegnących w kierunku prosektorium. Kiedy dotarli do drzwi - pozostała ich już tylko czwórka.

Drzwi prosektorium były lekko uchylone. Na podłodze widoczne były świeże smugi rozmazanej krwi. Nie znaleźli ciał. Ślady prowadziły do wnętrza kostnicy, a podświetlona podłoga prowadziła prosto do jej drzwi. Temperatura spadała z każdym krokiem. Generał zaczynał żałować, iż zdecydował się brać czynny udział w akcji. Ale było już za późno żeby się wycofać. Posłał żołnierzy przodem i po chwili sam przekroczył próg kostnicy. Nie widział prawie nic. Ciemność rozpostarła skrzydła i zazdrośnie strzegła swych tajemnic.
- Kapitanie, do cholery! Zróbcie coś z tym światłem!
- Tak jest, generale - rozległ się cichy głos w radiu.

Zanim nastała światłość w korytarzach rozległy się strzały.

Sygnał ewakuacji automatycznie otworzył wszystkie zamki na całym piętrze. Również ten do izolatki, w której przetrzymywany był intruz. Tyle, że w celi nie było go już od dawna.
- Widzimy ich, generale - w radiu słychać było głos kapitana – są na korytarzu!

Generał natychmiast wysłał żołnierzy, aby dali wsparcie tam, gdzie w tej chwili miała dokonywać się rzeź. W kilka sekund później w kostnicy został sam. Przynajmniej tak zakładał... Drzwi się zamknęły, kiedy rozbłysło światło. Generał odruchowo odwrócił wzrok, by ogarnąć pustą salę. Lecz sala nie była pusta... Tuż przed generałem wyrosła postać intruza. Tego samego, który wcześniej dokonał rzezi na mających eskortować go na przesłuchanie żołnierzach. Teraz generał mógł się przyjrzeć z bliska jego twarzy. Poorana bruzdami i strupami twarz przybysza, rozwarła się. Jego wściekle czerwone ślepia wprawiły generała w stan hipnozy, który przez chwilę nie mógł się poruszyć. Kiedy odzyskał świadomość, słyszał krzyk kapitana przez radio i poczuł stęchły odór wydostający się z rozwartej paszczy intruza. Z tego co powinno być ustami wystawały dwa rzędy długich i ostrych siekaczy. Z dziąseł sączyła się szkarłatna posoka. Paszcza rozwarła się w nienaturalny sposób i zacisnęła na twarzy generała, zdzierając z niej skórę, aż do kości. Dalej generał już nic nie dostrzegł, gdyż utracił oczy, ale za to poczuł... Poczuł jak szpony rozszarpują jego wnętrzności, a szczęki, jak u drapieżcy zaciskają się na jego gardle.

Kapitan oglądał koniec generała na monitorze, krzycząc do intercomu. Kiedy żołnierze wpadli z powrotem do kostnicy i rozpruli intruza seriami z karabinów - generał był już tylko krwawą stertą mięcha i kości z domieszką skrawków munduru.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tomasz Gryga · dnia 19.10.2012 18:49 · Czytań: 549 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Komentarze
zajacanka dnia 22.10.2012 15:15 Ocena: Bardzo dobre
Dobrze, że przeczytałam w ciągu dnia, a nie nocą, bo pewnie przyśniłyby mi się te czerwone ślepia.
Dobrze się czyta, wciąga, intryguje. Czekam na cd.:)
Tomasz Gryga dnia 22.10.2012 15:53
Rozdział 2 jest już w poczekalni. Dzięki;)
Krystyna Habrat dnia 23.10.2012 12:15
Chociaż nie jestem miłośnikiem tego gatunku, muszę przyznać, że prezentujesz dobrze napisany kawał prozy. Potrafisz zainteresować, zaintrygować (a to coś więcej) i narrację prowadzisz sprawnie.
Warto to rozpropagować wśród zwolenników horroru.
lisbeth dnia 23.10.2012 19:13
Wartka akcja, opowiadanie wciąga, fajne miejsce akcji, chińska baza, podoba mi się! (Chociaż też nie przepadam za horrorami). Ale mam trochę uwag stylistycznych:

Od lat 60'tych - chyba powinno być albo "sześćdziesiątych" albo 60.
zyskała na znaczeniu oraz zaawansowaniu technicznym - nie wiem, czy można zyskać na zaawansowaniu tech.?
Tędy, generale. Tak jest, generale. Tutaj, kapitanie - przecinki!
Chen, poszedł za generałem - a tu nie powinno być przecinka
dwoje wartowników - dwoje? czyli kobieta i mężczyzna?
Baza 22 posiadała dwie niezależne od siebie sieci komputerowe, których obsługa znajdowała się tutaj - obsługa kojarzy się z ludźmi - centrum obsługi może lepiej?
uchwycony z jednej z kamer - uchwycony przez kamerę albo po prostu "z jednej z kamer"
górnym prawym - prawym górnym. taka konwencja
Mężczyznę zwieziono jedną z wind i umieszczono w izolatce, na górnym poziomie B. Mężczyznę ułożono na łóżku - mężczyznę, mężczyznę... można zastąpić "ułożono go na łóżku"
trzech uzbrojonych żołnierzy. Mężczyzna spokojnie siedział na łóżku i nie reagował. Troje strażników lufami karabinów wskazywało na wyjście
Wszystko trwało zaledwie około dwóch sekund - to samo, co wyżej - to trzech czy troje? bo to różnica, troje sugeruje, że byli różnej płci
Z rozerwanych i wystających arterii szyjnych coraz słabiej tryskała krew - te "wystające" już bym sobie darowała
wystawały dwa rzędy nieco długich i ostrych siekaczy - "nieco"? skoro zatapiał zęby w szyjach, to chyba nie były tylko "nieco"długie?
krwista posoka - masło maślane. posoka to krew

Zabrakło mi też motywacji sprzątacza, żeby wejść do kostnicy. Skoro tak niedobrze było mu od widoku krwi to czemu jednak chciał zobaczyć zwłoki?
al-szamanka dnia 23.10.2012 21:54
Ja niestety, czytam to już drugi raz o tej samej porze, czyli przed pójściem spać. Nie znoszę horrorów, a jednak na drugi raz się skusiłam...bo dobrze napisane.
Tomasz Gryga dnia 25.10.2012 02:27
Dziękuję za miłe słowa oraz za wskazanie błędów. Już się zabieram za ich poprawę,
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty