pod powiekami,
z wolna pęcznieją
szkliste ślimaki łez.
pełzną majestatycznie,
znacząc srebrzyste ślady.
wytrwale szukając drogi do ust
zaplątują się we włosy,
zabawne w swej bezradności.
rozgniatam je palcami
dziwiąc się bez końca,
jakie są miękkie i ciepłe.
zbieram je chciwie wargami,
smakuję słoną wilgoć,
chłonę wszystkimi zmysłami,
a one gdzieś wewnątrz,
uparcie się lęgną.
pachną świerkowym lasem,
wiosną,
sianem,
ziemią,
nagimi skałami...
i już rozumiem, że bez tego,
są tak samo bezbronne jak ja.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
TAMIza · dnia 02.11.2012 05:14 · Czytań: 528 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 9
Inne artykuły tego autora: