Wiersz nie wypalił z kilku powodów.
Po pierwsze: Chciał w metaforyczny sposób potraktować basen pływanie ratownika i wszystko co z tym związane, jednak zabieg jest zbyt nachalny, jakby nie dowierzał inteligencji czytelnika, w każdej strofie przypomina "tylko nie omin tej mojej dużej metafory"
Po drugie: Narracja niby ma przypominać styl knajpiano-podwórkowy. I do pewnego stopnia jest (użycie niektórych charakterystycznych zwrotów) jednak jest też w niej pewna sztuczność, zbytnie uporządkowanie. na koniec moralizuje. No i w sumie kto miałby te słowa wypowiadać? Sprzątaczka z basenu?
Po trzecie: Tytuł!
Po czwarte: A choćby nadużywanie partykuły "już"
Po piąte: Wersyfikacja. Niby banał ale to rozstrzelenie wersów drażni, i już wiersz na starcie mam malutki minusik. I takich szczególików się zbiera...
Niestety choć pomysł jest i wydaje się do ogarnięcia to tym razem się nie powiodło. Doceniam sam fakt próby, szukania nieoczywistych środków wyrazu, lecz póki co do mnie nie trafia.
pozdrawiam