Kupa śmiechu - ginger
Publicystyka » Artykuły » Kupa śmiechu
A A A
Opowiem Ci o pewnej przygodzie, że się tak wyrażę. O przygodzie ze służbą zdrowia w naszym pięknym kraju. Na samym początku muszę zaznaczyć, że nigdy wcześniej spraw takich nie załatwiałam, kompletnie nie mam wprawy i nie wiem, o co chodzi. Mimo tego wszystkiego, co mnie spotkało, nadal nie rozumiem mechanizmów, które sprawiły, że dwa miesiące zajęła mi sprawa, jak się okazało, prosta jak konstrukcja cepa (lub bata - jak kto woli).
Postawiłam sobie cel niezwykle ambitny - zacząć na siebie zarabiać. Najłatwiejszą drogą okazał się wyjazd za granicę. Właśnie wysyłałam potrzebne dokumenty, kiedy zauważyłam zawieruszone gdzieś orzeczenie lekarskie. Od razu zadzwoniłam do przychodni, umówiłam się na wizytę, a potem poszłam się kąpać.
Następnego dnia dzielnie wstałam z samego rana, i poszłam do swojej przychodni rejonowej. Pominę ponad godzinę spędzoną w poczekalni, bo umawianie pacjentów na konkretną godzinę jak dotąd nie weszło do kanonu. Wchodzę do gabinetu pana doktora K. (swoją drogą całkiem przystojnego), siadam na krześle naprzeciwko lekarza i podaję mu kartkę z orzeczeniem. Patrzy na nią i patrzy zza okularów wzrokiem strasznym, a po chwili jeszcze straszniejszym na mnie.
- Po co pani tu przyszła?
Tłumaczę grzecznie wszystko od początku.
- Chcę wyjechać do pracy jako au-pair, i potrzebuję zaświadczenie, że jestem zdrowa.
- A czy pani nie wie, że takie oświadczenie może podpisać tylko lekarz medycyny pracy?
Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie wiem. Przed wejściem do gabinetu pokazywałam orzeczenie pielęgniarce, która stwierdziła, że nie ma problemu. Doktor K. powiedział jeszcze, że nie mam pojęcia o sprawach, które chcę załatwiać, i że zabieram czas pacjentom potrzebującym jego pomocy. Chcąc nie chcąc wyszłam, żeby powiedzieć pani pielęgniarce co myślę o jej kompetencjach i wiedzy na interesujący mnie temat . Odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami pozostałych pacjentów, wyszłam.
W domu złapałam za telefon, żeby się umówić na wizytę u lekarza medycyny pracy. Jak się okazało, najbliższy termin za tydzień. Nie poddając się, gdyż sprawa ważna dla mnie była, udałam się do zaprzyjaźnionego miasta, aby tam się do odpowiedniego lekarza udać. Miła pani w rejestracji zapisała mnie do pana doktora W., który po zapoznaniu się z moim orzeczeniem również zaczął narzekać i oskarżać mnie o zabieranie mu czasu. Jak się okazało, potrzebne mi były badania kału... O których rzecz jasna pojęcia seledynowego ani nawet ciemnozielonego nie miałam. Znów wyjaśniłam pielęgniarce, że płacą jej za informowanie pacjentów, ja właśnie pacjentem jestem, ale o niczym poinformowana nie zostałam. Pani oczywiście nie czuła się niczemu winna, reakcją na moje wyrzuty było jedynie oburzone spojrzenie zza oprawek okularów.
Kolejny dzień, kolejna wizyta na drugim końcu mojego miasta. Laboratorium (drugie już, bo jak się okazało, w pierwszym badań mi potrzebnych nie wykonują) okazało się być tajemniczym budynkiem - labiryntem. Wreszcie trafiłam do przemiłej pani laborantki, która poinformowała mnie, że poza tym, że będę musiała przyjechać jeszcze przynajmniej dwa razy, moja, za przeproszeniem kupa, jest nie taka, jak być powinna. Rozumiesz, że chciałam wyć z wściekłości...?
Trzy dni zastanawiałam się nad tym, jak wygląda kał do badań odpowiedni. W końcu, zrezygnowana, postanowiłam kłamać. Miałam opiekować się dziećmi, a więc mieć też kontakt z jedzeniem. To był powód, dla którego badania wszystkie robić musiałam. Pojechałam do ośrodka medycyny pracy, już chciałam zacząć opowiadać historię o mojej absolutnie nie związanej z jedzeniem pracy, gdy okazało się, że trafiłam na pierwszego życzliwego mi człowieka. A zaraz potem drugiego. Pani doktor M. i pielęgniarka Z. wytłumaczyły mi, że wszystko to są jakieś wymysły niedouczonych lekarzy. Orzeczenie, które nosiłam cały czas ze sobą, podpisać powinien lekarz w mojej przychodni rejonowej. Miałam pecha trafić na takiego, który z powodzeniem stosował spychologię - po co on ma stawiać pieczątkę, skoro może zrobić to ktoś inny.
Bardzo zła pojechałam do mojej przychodni, wpadłam do gabinetu doktora K. bez kolejki i pytania, a tam pani doktor Sz. Bardzo zdziwiona usiadłam po drugiej stronie biurka. Okazało się, że kolejki nie było, więc mojej małej zbrodni nikt nie zauważył. I ta przesympatyczna kobieta w końcu podpisała mi tę nieszczęsną karteluszkę. Ach, jakaż byłam szczęśliwa.

Plusy? Zaoszczędzone 97 zł (65 za badanie i 32 za podpisanie orzeczenia) oraz wiedza na przyszłość, co do kogo należy. Minusy? Dwa miesiące stracone na bezsensowne bieganie po lekarzach, przychodniach i laboratoriach. W tej chwili pakuję się do wielgachnej walizki i staram się myśleć tylko o czekającym mnie pierwszym locie. I modlę się, żeby już nigdy nie spotkać pana doktora K.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ginger · dnia 03.08.2008 17:31 · Czytań: 1311 · Średnia ocena: 3,07 · Komentarzy: 20
Komentarze
WholeTruth dnia 03.08.2008 19:19 Ocena: Dobre
no zabawnie. ale Twoje przygody nie są opisane przejmująco. wystawię ocenę dobrą, bo posmiałam się nad Twoja kupą [bez urazy] :D
Usunięty dnia 03.08.2008 19:33 Ocena: Dobre
Cytat:
w końcu podpisała mi nieszczęsną karteluszkę
:)
Cytat:
Doktor K. powiedział jeszcze, że nie mam pojęcia o sprawach, które chcę załatwiać
no i miał rację B)
a co do badania kału, to trzy próbki, pobierane przez trzy dni z rzędu, oczywiście do specjalnych pojemników. Przechowywać w lodówce :D
miałem chyba szczęście, że to wszystko zajęło mi trzy dni, a koszty zwrócił pracodawca :D
ginger dnia 03.08.2008 19:49
Hmpf... W tym problem - pani laborantka powiedziała, że musi być świeża, a nie z lodówki :p
Miał rację. Ale on, zamiast mi pomóc, zrobił dziki bałagan w moim życiu. I za to go szczerze i z całego serca nie lubię.
Gdy to pisałam, byłam bardzo rozemocjonowana. A potem jakoś nie wiedziałam, jak miałabym poprawić, żeby lepiej było... ;)
Usunięty dnia 03.08.2008 20:02 Ocena: Dobre
"świeża" :D jakoś to słowo do próbek kału "niezbyt" pasuje ;)
Nie ma co się "złymi" lekarzami przejmować, może kiedyś jeszcze taki jeden będzie potrzebny (choć oczywiście lepiej, żeby nie był) ;)
nie mam dużego doświadczenia w prozie, ale w poezji, często pisze się coś pod wpływem emocji (jest się wtedy "rozemocjonowanym" ), a później wraca się do tego na "chłodno". Czas leczy błędy (w tekstach też) ;)
ginger dnia 03.08.2008 20:08
W tym wypadku każde poprawione zdanie wydawało mi się gorsze. Także zostawiłam tak, jak było. Może kiedyś tu wrócę i będę naprawiać :)
Hyper dnia 03.08.2008 22:42 Ocena: Bardzo dobre
No i kupa śmiechu z przewagą kupy! Widać emocje, właśnie dlatego, że tekst pisany był na szybko, jak notatka reporterska na gorąco:) do późniejszej korekty. Tytuł bardzo trafny! Znam takie perypetie... A dokąd się wybierasz?
ginger dnia 03.08.2008 22:46
Niestety, z przewagą kupy... :p
A wybieram się do Belgii. Nie martwcie się, tam też będę miała internet :p
Dzięki za ładną ocenę :)
Usunięty dnia 03.08.2008 23:01 Ocena: Dobre
hehehehe śmieszne :p
Samuel Niemirowski dnia 04.08.2008 02:13 Ocena: Dobre
Oj tam. A ja słyszałem o ginekologu, który musi sam wszystkie badania robić dla kobiet z drugiego miasta, bo tam robi ją weterynarz i on do weterynarza zaufania nie ma. Autentyk.
Usunięty dnia 04.08.2008 08:16 Ocena: Bardzo dobre
No to kupa!! - kupa śmiechu!
Kabuki dnia 04.08.2008 11:53 Ocena: Słabe
Bo ja wiem czy kupa śmiechu?
Mnie ta "notka" nie urzekła, tymbardziej fragment o tej kupie :uhoh:... trzeba było ją... tzn.to bardziej ubarwić ;P wtedy mogłoby być śmieszniej, a tak jest nijako, jeśli nie niesmacznie.

A co do tematyki, to nic odkrywczego, ze Służbą Zdrowia nie od dziś są problemy.
Zwykła notka(spostrzeżenia), której jednak nie trzebaby było upubliczniać ;)
Jack the Nipper dnia 04.08.2008 12:30 Ocena: Dobre
Historia bardzo życiowa.
Moim zdaniem jednak, lepiej by się sprawdziła jako fragment większej całości, niż samodzielna historia.
Mam tu na myśli coś w stylu anegdotek z "Przygód dobrego wojaka Szwejka", które wycięte z powieści nie są tak zabawne jak połączone z całą otoczką.
ginger dnia 04.08.2008 12:36
Chyba jeszcze za mała jestem, żeby napisać jakąś większą całość. Lepiej się czuję w takich krótkich cosiach ;)
Apple dnia 04.08.2008 12:47 Ocena: Bardzo dobre
Trzy dni zastanawiałam się nad tym, jak wygląda kał do badań odpowiedni. :lol:
śmieszne, tylko szkoda, że prawdziwe ;) b.dobry
milla dnia 04.08.2008 13:42 Ocena: Dobre
wiesz co, ginger? Ja niew iem czy cała ta sprawa była śmieszna. raczej wk....ąca:) Ale nie niespotykana. Kiedyś robiłam te badania sanepidowskie i to było straszne. NA dodatek wyleciałam z pracy, bo jako jedyna robiłam te badania i przez to spóxniałam się do roboty:D
Co do tekstu. właściwie broni się tu bez zarzutu sama historia. Są fajne niektóre zdania, ale nie jest to szczyt Twoich możliwości. POdrasowałabym ten tekst, ubarwiłą, jak stwierdziła Kabuki.
POzdrawiam
DamianMorfeusz dnia 04.08.2008 19:45 Ocena: Bardzo dobre
Fajny tekścik i prawdziwy.
Przeczytałem podobnie jak Twoje komentarze czy wypowiedzi na forum - Gingerowskie są, czyli dobrze się czyta.
bury_wilk dnia 06.08.2008 10:15 Ocena: Dobre
Dear Ginger,
na wstępię wrzucę (ż)aluzję iż co do konstrukcji bata, to może i jest prosta, ale bardzo wyrafinowana o czym powinnaś wiedzieć :p ...
Uwaga druga - po telefonie poszłaś się kąpać. To błąd strategiczny i wszystkie kolejne kłopoty były tego błędu następstwem. Powinnaś obejrzeć powtórkę Tańca z gwiazdami i wszystko byłoby zupełnie inaczej!
godzina się powtarza
patrzy na nią i patrzy zza okólarów - niezręczne

proza życia i tak naprawdę, to mało śmieszna; takich irytujących przeżyć jest niemało i jeśli temu felietonowi czegoś brak, to tego, by się z tego "niemało" jakoś bardziej wyróżnić. Ale ogólnie opowiedziane całkiem zgrabnie.
ginger dnia 06.08.2008 11:22
Trzy razy przeczytałam, żeby sprawdzić, czy gdzieś "okólarów" przez "ó" nie napisałam...
Ostatnio się jakoś batem nie bawiłam. Czekałam, aż wrócisz :p
Tak, "Taniec z gwiazdami" na pewno by wszystko zmienił. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam...

A co do śmieszności... W trakcie doprowadzało mnie to do furii. Chodziłam wściekła na wszystkich i wszystko. Ale jak sobie potem o tym myślałam, jak już miałam tę wymarzoną pieczątkę... Pozostało tylko się śmiać.
bosski_diabel dnia 07.09.2008 18:59 Ocena: Dobre
kupa kupie nierówna :):):) ale tu sie odprężyłem :):):)
bassooner dnia 14.11.2008 08:06 Ocena: Przeciętne
"Od razu zadzwoniłam do przychodni, umówiłam się na wizytę, a potem poszłam się kąpać.
Następnego dnia dzielnie wstałam z samego rana, i poszłam do swojej przychodni rejonowej."
_______________________________________________________________
Ta bliskość "poszłam" mi nie pasuje.
Dla mnie trochę przynudnawe, może dlatego, że ja jakiś chyba zakręcony jezde...
A swoją drogą ja wy te ramki z cytatami robicie???
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty