„Kołduny”
Opuszczam to miasto, o którym wcześniej tylko słyszałem,
że ci wybitni narodzili się,
że wojnę z braćmi stoczyliśmy,
że serce wodza tu spoczęło.
Opuszczając to miasto - siedzibę Giedymina, smucę się.
Ta piękna (bez pieniędzy) stolica,
rozmachem nieporównywalna do złotego miasta znad Wełtawy,
porusza me serce historią, której nie znając wcześniej,
przez polskość wymuszony byłem z rozrzewnieniem Litwę wspominać.
Teraz znam i tym bardziej tęsknię.
Jeszcze żyją bohaterowie mali z tamtych czasów.
Przeżyli, zdradzieckim strzałem zabici, wartownicy,
gdy matkę wraz z synowskim sercem strzegli przed pohańbieniem.
Poetka tamtych dni wierszem naczelnika wspomina. Łzy w oczach stanęły.
Zachwyceni, opuściliśmy Rossę, odprowadzeni smutnym wzrokiem anioła
o złamanym sercu.
Roześmiani minęliśmy stragany, kupiłem polską gazetę wileńską -
- fajna suwenira z wycieczki po kresach.
Szybko, szybko...
Ostra Brama, kilka kościołów, cerkwi, i czas wolny.
Ach, przepyszne kołduny.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
paniscus · dnia 06.12.2012 21:06 · Czytań: 539 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: