Bunt - OWSIANKO
A A A

Stanisław Grochowiak oświadczył, że bunt się ustatecznia. Poeta był człowiekiem niebywale kulturalnym, a więc nie dziwi mnie ten eufemizm. Ja nie należę do ludzi przesadnie subtelnych, toteż powiem, że bunt dziadzieje. Ale naprzód jest wściekle żwawy. I to dobrze, bo bunt jest przywilejem młodości. Powiem więcej: buntować się można tylko za młodu, albowiem buntuje się ten, kto mało wie. Bo co to za bunt w wykonaniu leciwego powściągliwca i czcigodniaka!

Mam pytanie: czy można uczynić raban będąc człekiem statecznym, dostojnym, prawie zacnym i niemal roztropnym oraz - sakramencko układnym? Podejrzewam, że wątpię. Zresztą są przykłady, dokumenty, teksty. Na przykład Bolesław Prus, Henryk Ibsen, Karol Dickens, a z niedawnych – Aleksander Sołżenicyn. Ich poglądy przechodziły ewolucję od optymizmu do pesymizmu. Nie odwrotnie.

Od jasnych stron po ciemne, by nie rzec – mroczne. Z wiekiem, a zwłaszcza z doświadczeniem życiowym, przemija entuzjazm i parcieją marzenia przechodząc w ślamazarne mrzonki. Przekwita młodzieńczy zapał, a rodzi się zmurszały sceptycyzm i pierdzielowate poglądy. Rzadziej mówi się „NA PEWNO”, częściej natomiast - BYĆ MOŻE. Jest się ostrożniejszym w wyrażaniu radykalnych sądów. Mniej nonszalanckim, a bardziej wyrozumiałym.

Już Mickiewicz napomykał, byśmy za młodu uczyli się łamać ze słabością. Jednakowoż z czym młodzi mają się łamać, skoro dopiero zaczynają swoją życiową drogę? Jak mogą biec nie umiejąc chodzić? 

Popatrzmy na dzisiejsze gazety, galerie malarskie, kina i inne karykatury. Spytajmy, gdzie jest klasyka, kto widział w repertuarze Felliniego, Bergmana, Kurosawę, a w telewizji program edukacyjny? Zobaczmy, co preferują nasze wydawnictwa i czy warszawski „Przekrój” kontynuuje krakowskie uprzystępnianie najlepszej prozy? Nic z tych rzeczy! Galerie pokazują genitalia na druciku, telewizja przedstawia filmowe jatki z meksykańską piłą w roli głównej, czasopisma - poetyckie i prozatorskie gnioty, a Szekspir w ujęciu współczesnych adaptatorów ma umysł przeżarty kretynizmem.

To nie tylko politycy każą się zachwycać bzdetami. To głównie wykonawcy ich  woli, twórcy gazet, teatralni i filmowi reżyserzy – wizjonerzy, telewizyjni układacze ramówek, misjonarze bezguścia, działając na zamówienie gawiedzi, zapędzają ogłupiałe społeczeństwo prosto do rezerwatu o nazwie kulturalny Biskupin XXI w.  

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
OWSIANKO · dnia 09.01.2013 00:19 · Czytań: 2823 · Średnia ocena: 4,2 · Komentarzy: 20
Komentarze
al-szamanka dnia 09.01.2013 08:36 Ocena: Bardzo dobre
Bunt idzie śladem Zrzędziana :)
I dobrze, czasami trzeba się wygadać, wyrzucić. co w duszy ciśnie.
Napisałeś prawdę, ale jest coś, z czym się nie zgodzę:

Z wiekiem, a zwłaszcza z doświadczeniem życiowym, przemija entuzjazm i parcieją marzenia przechodząc w ślamazarne mrzonki. Przekwita młodzieńczy zapał, a rodzi się zmurszały sceptycyzm i pierdzielowate poglądy.

To zbyt wielkie uogólnienie. Nie wszystkich dotyczy. Marzenia większości znanych mi ludzi naprawdę nie parcieją, a już chociażby ja nigdy pierdzielowatych poglądów nie miałam i posiadać nie zamierzam ;) ;) ;)

misjonarze bezguścia, działając na zamówienie gawiedzi - tu mi trochę za mało.
Owszem gawiedź ma zamówienia, ale dlaczego takie, a nie inne. Misjonarze bezguścia najpierw je ukształtowali, a teraz toczy się już tylko koło.
Jakże często "znawca" wydaje werdykt o czymśkolwiek, a gawiedź, nawet jeżeli tego nie czuje, to się zachwyci... bo głupio przyznać, że się czegoś nie rozumie, albo nie widzi tak bardzo wyraźnych i pod niebiosa opiewanych wartości.
Dzisiejszym światem rządzi skandal.

Pozdrawiam :)
OWSIANKO dnia 09.01.2013 10:11
oczywiście, że nie wszyscy intelektualnie murszeją i nie jest regułą, że na tylko starość. Znam starych rzutkich w pomyślunku (np. Picasso. Shaw, Kotarbiński, Myśliwski, Twardowski) i młodych „artystów” od epatowania własną ignorancją (typu twórców rzeźb z fekaliami w roli głównej). Zaś co do gawiedzi kształtującej gust, to masz ją wszędzie, Nawet w MENie układającym szkolne programy, likwidującym lektury i traktującym naukę historii po macoszemu. Tak samo masz gawiedź w Ministerstwie Dziadostwa Narodowego niszczącym wydawnictwa (PIW, Ossolineum) i zasłużone czasopisma literackie.
pozdrawiam
M
mike17 dnia 09.01.2013 10:19 Ocena: Bardzo dobre
Witaj, Marku!


Dobrze, że wciąż grzmisz i dręczysz temat, bo poziom rozrostu pewnych zjawisk osiągnął już zatrważające rozmiary, i co gorsza, jest to stan utrwalony, z którego niemożliwym jest powrót do pięknych czasów, kiedy żyły jeszcze jakieś zacne ideały w narodzie, kiedy człowiekiem zwać się to brzmiało dumnie.
Wiadomo nie od wczoraj, że młodzi - gniewni żyją na całym globie i w młodości chcą łamać wszelkie bariery i buntować się na to, co im nie leży i co uznają za przejaw zgniłej, drobnomieszczańskiej mentalności.
Do czasu.
Kiedy skończą studia, zaczną kosić kasę, dawny ogień jakoś podejrzanie szybko gaśnie, oddając miejsce postawie konsumpcjonistycznej w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Dominuje wzorzec życia za kredyt - ludzie po studiach chcą się szybko ustawić i jak najbardziej obłowić, więc zaciągają najpierw kredyt na mieszkanie, potem na wypasiony samochód, jeszcze później na sprzęty domowe.
Żyć przez 30 lat w cieniu niespłaconych kredytów uważam za wysoce chore i wpływające rozkładowo na psychikę, ale nie wszystkich, bo znane są mi przypadki osobników, którzy mając do spłacenia bajońskie sumy, śpią sobie spokojnie, i ich sen nie jest bynajmniej płytki.
Tak zakończył się okres "burzy i naporu".
Ideały zastąpił prymitywny materializm i hedonizm.
Na znanych mi przykładach stwierdzam coś jeszcze: zanik potrzeb duchowych.
Nikt nie sięga już po książkę, nie chodzi do kina i teatru, nie interesuje się niczym, z czego nie byłoby kasy - to ona jest nowym bożkiem i celem samym w sobie.

Jednakże ku mej radości, istnieje jeszcze grupa ludzi (i zawsze będzie), która ze swojego buntu nigdy nie wyrosła i nadal pielęgnuje swoją odrębność względem reszty społeczeństwa.
Znam podtatusiałych harley'owców, wiecznych rock'n'rollowców, którzy noszą długie włosy, skóry, mają tatuaże, sygnety i co jest dziwne i uderzające - zawsze pracują na własny rozrachunek, mając swoje firmy.
Nigdy nikomu się nie kłaniali i kłaniać nie będą.
Na piedestale jest u nich poczucie niezależności i godności własnej, której żaden szef - dupek nie będzie szargał, ani pokazywał na każdym kroku własną wyższość i rzekomą przewagę intelektualną.
Buntownicy po latach nadal wyznają swoje ideały, żyją w świecie, który jest ich wytworem, i umiejętnie balansują na pograniczu życia konformistów i własnego.

Co do sztuki, to już pisałem u Ciebie wielokrotnie, że zeszła na psy.
Telewizji nie oglądam od 2007, jedynie Discovery Channel, który uważam za super program, bo jest bardzo dynamiczny i na faktach, wciągający i niezwykły.
Reszta to szmira niskopienna, mentalna degrengolada i artystyczny gnój.
Ludzie niestety tym przesiąkli i stali się niemym trybikiem maszyny.
Hołdują nowym, coraz bardziej kretyńskim modom i trendom, sztuką nazywają instalacje pseudo artystyczne, składające się z kiczowatych, przypadkowo dobranych przedmiotów z życia wziętych, bez cienia wyczucia i smaku, tzw. sztuka nowoczesna opiera się na totalnym bezguściu, które jakoś nikomu (prawie)nie przeszkadza.
To jest żałosne.
Ale jakie czasy, tacy ludzie.
Czasy się skundliły absolutnie, więc silny oddźwięk w sztuce musiał być.
W mediach dominuje tandeta z piekła rodem, znikły dobre filmy i teatry telewizji (kiedyś mieli naprawdę niezłe sztuki), programy edukacyjne czy dokumentalne.
W zamian bezmyślna gawiedź ma przeróżne szoły z udziałem celebów, jakieś żenujące "tańce z gwiazdami" i tym podobny chłam, obliczonyna tanią rozrywkę, przy której nie trzeba myśleć.
To smutne zjawisko, ale niestety postępujące.
Dawne czasy już nie wrócą.
Obecnie może być już tylko gorzej.
Jednakże ten, komu zależy na obcowaniu z prawdziwą sztuką zawsze ją znajdzie na własną rękę i w ten sposób przetrwa prawdziwy koneser i dzieło, które nie pójdzie w zapomnienie
Andre dnia 09.01.2013 12:03 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Po­dej­rze­wam, że wątpię.


Bomba. Ja podejrzewam, iż nie wątpię, że kiedyś sobie pożyczę to zdanie, za co z góry przepraszam!
Elwira dnia 09.01.2013 12:11
Cytat:
uczy­nić raban(,) będąc człekiem sta­tecz­nym,

Cytat:
Po­dej­rze­wam, że wątpię.

no nie, nie można podejrzewać, że się wątpi, zazwyczaj wie się, co się myśli i czuje, może: Podejrzewam, że odpowiedź będzie brzmieć: wątpię.
Cytat:
par­cieją ma­rze­nia(,) prze­chodząc w śla­ma­zar­ne mrzon­ki

Cytat:
Jak mogą biec(,) nie umiejąc cho­dzić? 


Mnie się wydaje, że to nie jest do końca tak. Oczywiście reżyserzy, twórcy ramówek i inne osoby, mające wpływ na to, co trafia do odbiorcy w jakiś sposób spłycają Sztukę, ale oni są zależni od swoich szefów. Ktoś ich sponsoruje, płaci pensje, decyduje o stanowisku pracy. Oni też są trochę marionetkami w łapkach wyższych, mocniejszych od siebie. Ostatecznie zaś wszystko jest starowane przez władzę i pieniądz. Politycy nie chcę mieć myślących obywateli. Nigdy nie chcieli. Wypracowano w nich więc, że to, co lansowane jest dobre (reklama w tv) i ludzie za tym idą. Kupują nagłaśniany kicz. Stąd też wydawcy wydają, co wydają, gazety publikują, co publikują, galerie pokazują, co pokazują. Chcą zarobić, ich prawo. Kształtowanie obywateli na bezmózgowców nie jest winą braku pomysłu u osób sztuki, ale pogoni za kasą. Na Felińskiego do teatru nikt by nie przyszedł, albo przyszła garstka zapaleńców. Jeszcze może uczniowie i studenci, zmuszeni koniecznością.

Pomijam kwestię, że dotację na rozwój sztuki są ciągle cięte, gdyż zdaniem rządu - zbędne. Zresztą, co mogą wiedzieć o sztuce ludzie, którzy nie potrafią się wypowiedzieć poprawnie w ojczystym języku, a większość polityków właśnie nie potrafi?

Jednym słowem, wszędzie rządzi kasa.

Przepraszam za przydługie marudzenie.

Pozdrawiam.
OWSIANKO dnia 09.01.2013 13:28
Elwiro!
Dostałem niedawno do oceny książkę dla dzieci z prośbą o napisanie paru ciepłych słów i to od osoby, która mówiła, że jest artystką. Już sam temat był ohydny, bo ni mniej ni więcej artystka owa opisywała sentymentalne przygody kupy gówna. Od atrakcyjnych narodzin po nawóz do kwiatów. Jakie ono jest pożyteczne itd. No i w dydaktycznym sosiku. Więc nie tylko kasa i decydent mają wpływ na jakość kultury, ale i ci, których dureń utwierdza w przekonaniu, że są artystami.
Elwira dnia 09.01.2013 14:03
Odpisałam na PW. Jeśli chcesz, możesz je tu wkleić, może nawiąże się dyskusja.
OWSIANKO dnia 09.01.2013 14:33
Elwiro!
zamiast na PW, wsadzę tu:
To sobie odpowiedziałaś: Twoja recenzja była prawdziwa, lecz nie mogła się ukazać. Tak samo z dzisiejszymi recenzentami, którzy wiedzą, że jak napiszą: KRÓL JEST NAGI, to mogą sobie to opublikować „we własnym zakresie”. Więc nie ma dzisiaj wielu entuzjastów szczerego wygłaszania poglądów.
M
piorko dnia 09.01.2013 15:29 Ocena: Bardzo dobre
Mam pytanie: czy można uczynić raban będąc człekiem statecznym, dostojnym, prawie zacnym i niemal roztropnym oraz - sakramencko układnym?

Można i to nie zależy od wieku tylko od przyzwoitości, a tej uczą rodzice i to jest fundament, na którym buduje się życie. Tylko człowiek nieprzyzwoity nie zbuntuje się ( niezależnie od wieku) kiedy słyszy/czyta, że ktoś nie potrzebuje autorytetów. A jak ktoś nie ma autorytetów to także kultura, sztuka, nauka nie mają dla niego znaczenia.

Od jasnych stron po ciemne, by nie rzec – mroczne. Z wiekiem, a zwłaszcza z doświadczeniem życiowym, przemija entuzjazm i parcieją marzenia przechodząc w ślamazarne mrzonki. Przekwita młodzieńczy zapał, a rodzi się zmurszały sceptycyzm i pierdzielowate poglądy. Rzadziej mówi się „NA PEWNO”, częściej natomiast - BYĆ MOŻE. Jest się ostrożniejszym w wyrażaniu radykalnych sądów. Mniej nonszalanckim, a bardziej wyrozumiałym.

Ten "zmurszały sceptycyzm i pierdzielowate poglądy" jeszcze nie są najgorsze. Najgorsze jest zdziecinnienie i buntuję się ( ale często śmieję się też z tego) jak widzę takie dzidzio-pierniki.

Jak pomyślę np. o prof. Władysławie Bartoszewskim to widzę starszego pana ale z taką ikrą, żywotnością, jasnym umysłem i nieustającą potrzebą buntu , przyzwoitego człowieka, że wielu młodych przy nim "wysiada".
(I przepraszam za elaborat ale muszę to zacytować, na końcu mojego komentarza wyjaśnię dlaczego)

"Był listopad 1943r., młody 21 letni Bartoszewski napisał w konspiracyjnej "Prawdzie Młodych"
artykuł "Twoja rola w pracy społeczno-politycznej". Działał wtedy w Radzie Pomocy Żydom,
był zastępcą kierownika komórki więziennej oraz zastępcą kierownika referatu żydowskiego
w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu RP na Kraj. Równocześnie
pracował w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej, studiował
polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Dwudziestojednoletni Bartoszewski
miał przed oczyma osiemnastoletniego Bartoszewskiego stojącego przez kilkadziesiąt
godzin na apelu karnym w obozie oświęcimskim. Ten apel 28 października opisał potem -
na podstawie relacji - Jerzy Andrzejewski.
Dwudziestojednoletni Bartoszewski napisał w tym artykule m.in. takie zdanie:
"...Zwalczaj atomizację naszego społeczeństwa. Zrozum sam i wpajaj w innych przekonanie,
że Polska to nie kilkadziesiąt milionów "sobiepanów", ale wielki Naród, mający wspólne cele
i wspólne obowiązki wobec historii, że dolą i niedolą jesteśmy związani na śmierć i życie,
że zbrodnią jest reagować na nieszczęście dopiero wtedy, gdy się samemu zostanie zagrożonym"

W roku 2007, w wywiadzie, który prowadził z Władysławem Bartoszewskim - Michał Komar,
profesor odniósł się do swojego artykułu ( szczególnie do zacytowanego wyżej zdania) z roku 1943 i powiedział:

"Po wielu, wielu latach przeczytałem wiersz niemieckiego pastora Martina Niemollera, radykalnego narodowego konserwatysty, zrazu antysemity, zwolennika NSDAP, potem współtwórcy antynazistowskiego Kościoła Wyznającego, w latach 1937-1945 więźnia obozów koncentracyjnych w Sachsenhausen i Dachau, który doszedł - jak mi się zdaje - do podobnych wniosków:

Gdy nazi przyszli po komunistów, nie odezwałem się, bo nie byłem komunistą.
Potem przyszła kolej na Żydów, i znowu się nie odezwałem, bo nie byłem Żydem.
Potem przyszli po związkowców, i znowu się nie odezwałem - bo nie należałem do związków
zawodowych.
Potem przyszli po katolików i nie protestowałem, bo byłem protestantem.
Wreszcie przyszli po mnie - i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną.



Spytajmy, gdzie jest klasyka, kto widział w repertuarze Felliniego, Bergmana, Kurosawę, a w telewizji program edukacyjny?

Widziałam i to kilka dni temu Bergmanowskie - "Jajo węża". Kiedy byłam młoda, w latach siedemdziesiątych, wyszłam z kina w trakcie premiery tego filmu, nie byłam gotowa na bunt . Teraz obejrzałam, ponieważ buntuję się przeciwko bezkarnie odradzającemu się nazizmowi i to w Polsce. Ktoś pomyśli "po co to napisała i jaki to ma związek?" A po to, że ma to duży większy związek z tematem felietonu "Bunt" niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.

Otóż, nazizm wyrósł właśnie na bylejakości i kiczu, a także na bezwolnym przytakiwaniu i przyzwoleniu. Wyrósł na ogólnym kryzysie, nie tylko ekonomicznym. Zaczęło się od ogrodowych krasnali i volkizmu a skończyło na rzezi milionów ludzi.


Dziękuję Autorowi za temat i możliwość przedstawienia mojego buntu. Mam także nadzieję, że nie weźmie mi za złe długość tego komentarza, który rozrósł się do rozmiaru elaboratu :)
Pozdrawiam i bdb :)
Usunięty dnia 09.01.2013 16:35
Dobry, mocny felieton. Podoba się, bo skłania do refleksji, wchodzę z nim w wewnętrzny dialog, w polemikę.

"Z wiekiem... przemija entuzjazm..." - no nie wiem:) polemizowałbym. Gdzieś czytałem, dokładnie nie przytoczę cytatu, że młodzi (poeci) piszą często o śmierci, bo boją się życia, boli ich i przerasta. Starzy zaś pisza o radości i o życiu właśnie, bo boją sie, ze już niewiele tak im pozostało.
Przeczytałem z przyjemnością, jak zwykle.

pozdrawiam
duzyksiaze dnia 09.01.2013 17:35
Bunt, ale jaki? Bunt, ale czym zrodzony? Bunt jako przejaw emocji - krótkiej, afektywnej wręcz, zatem - niczym mgła - ulotnej? Bunt jednostkowy - często skazany na porażkę "liczb nikłych"? Czy też bunt zbiorowy, gdy emocja tłumu podsyca wewnętrzny ogień z jednej strony, a z drugiej dochodzą do głosu elementy psychologii tłumu, w którym buntownik skutecznie skryty może sobie pozwolić na więcej?
I wreszcie bunt twórczy, czy destrukcyjny? Bunt zasadny, czy wynikający z błędnych ocen? Bunt napędzany poczuciem wyjątkowości własnej? Bunt trwalony wreszcie... psychiczną dewiacją, gdy np. skrzywdzony przez czynnik dowolny (znajomy, obcy, urząd, państwo) dąży do rewanżu lub też popada w obłęd? Bunt na oślep, czy wyrafinowany? Wewnętrzny, czy uzewnętrzniony? Słowny, czy poparty czynem? A jeśli czynem, to w jakich granicach dozwolenia?

Widzę, że pozwoliłeś sobie na intelektualną prowokację. Bowiem znamy dobrze losy Stanisława Grochowiaka i wiemy, co przerwało przedwcześnie życie poety.
Zatem - choć naturalnie nikt nie zaliczy go do grona awanturników a nawet mimo tego, iż każdy gotów się zgodzić z przysługującym mu słusznie mianem osoby o wysokiej kulturze, to jednak biografia artysty zmusza nas do postawienia w tym miejscu pytania: o jakim buncie wspomina Grochowiak?

Czy jego przemyślenie ma charakter uniwersalny i tyczy każdego z nas, czy też jest może jedynie następstwem "wewnętrznej i osobistej niemocy" doświadczonego życiowo poety, który popada w "nałóg" już nie tylko warsztatowego nihilizmu, który wyparł z twórczości pierwiastek turpistyczny, ale i ten z nawyków, który doprowadził go do śmierci nie tylko tej artystycznej, ale i realnej.
Czy nie potrafiąc "naprzód z żywymi iść" i nie określiwszy jednoznacznie swej tożsamości w kolejnych utworach, z którego to powodu stał się przedmiotem ataków przedstawicieli "Nowej Fali" po roku 1968, szukał usprawiedliwień? Sam przecież jeszcze nie staruszek, nie poddał się owym "Bałwanom przemian".
Czy zatem zbrakło mu jedynie określonej dozy buntu? Czy czuł się zdziadziały?
Czy nie potrafił już w sobie skrzesać iskry "warsztatowej rewolucji", nie chciał dokonywać kolejnego zwrotu twórczego? Może mając w pamięci tak wciąż świeże emocje towarzyszące latom ujmowania emocji we frazy, zdał sobie oto sprawę, iż wena odeszła gdzieś bezpowrotnie, a nawet jeśli nie, to nie jest już on w stanie spełnić oczekiwań tak krytyki, jak i przeciętnego odbiorcy?
A jeśli tak, to czy "bunt ustateczniony" jest faktycznie zjawiskiem uniwersalnym?
Czy też może stwierdzenie to jest rozrachunkiem z samym sobą, a my - uchwyciwszy się szerszego znaczenia tej myśli - poszukujemy ponad jednostkowych i ponad czasowych analogii? Przenosząc je także (i przy okazji) na odległe od sztuki dziedziny życia?
Liczę na dalszą dyskusję.
Wiktor Orzel dnia 09.01.2013 23:48
Paradoskalnie do realnego buntu może doprowadzić tylko skrajnie beznadziejna sytuacja ekonomiczna. I jeśli miłościwie nam panujące partie dalej będą zajmować się wyłącznie budowaniem pozytywnego wizerunku w mediach, to ludzie wyjdą w końcu na ulicę. Śmieszne są te wszystkie rządowe pseudoakcje promujące czytelnictwo. Do czytania można pobudzić w bardzo prosty sposób. Obniżyć podatki. Teraz książka staje się towarem luksusowym i mało kogo na nią stać. Z księgarni znikają wydania kieszonkowe, wszystko się świeci jak za przeproszeniem psu jaja. Nie wspominając już o zaporowym podatku na cyfrowe publikacje, a przecież wiadomo, że młodzi raczej do biblioteki nie pójdą, tyko chętnie by sobie coś kupili przez internet. Niestety wygląda to wszystko na całkiem sprawny system intelektualnego izolowania. Obywatel mądry, to obywatel groźny.

Nie zgodzę się co do jednego. Nie można tak drastycznie generalizować współczesnej literatury. Prenumeruję kilka czasopism kulturalno-literackich i znajduję tam naprawdę wartościowe teksty. Może jeszcze jestem młody i wszystko mi nie obrzydło, ale z drugiej strony trzeba trochę przyhamować i przynajmniej spróbować trzymać się zasady złotego środka. Z Twojego tekstu bije mocna skrajność, może to tylko ekspresywna forma intelektualnego pobudzenia czytelnika? Nie dajmy się zwariować z ferowaniem wyroków, ludzie piszą całkiem dobrze i te przebłyski widać chociażby gdzieniegdzie u nas na Portalu.
OWSIANKO dnia 10.01.2013 00:51
Drogi Wiktorze!
Zgadzam się z całym Twoim komentarzem i też sądzę, że jest dzisiaj wielu dobrze piszących. Też sądzę, że gdyby nie zaporowe idiotyzmy podatkowe, byłoby normalnie z tym czytelnictwem. Ale nie GENERALIZUJĘ, tylko piszę metodą walenia w bebech.

pozdrawiam
duzyksiaze dnia 10.01.2013 15:23
Nawiążę jeszcze do wspomnianego w felietonie Aleksandra Sołżenicyna, którego też zaliczyłeś do grona osób łagodzących wraz z upływem lat swój stosunek do rzeczywistości.
Myślę, że teza to nieuprawniona. Jeśli założymy, iż teza o znaku równości między młodym wiekiem a pierwiastkiem "buntowniczym" jest zasadna, to przecież musimy pamiętać, iż Sołżenicyn urodził się w 1918r. zatem jego młodość i wczesna dojrzałość przypadły na czasy maksymalnego stalinowskiego terroru oraz II Wojny Światowej. Uwięziony w wieku 27 lat za zawarte w liście do przyjaciela (przechwycony przez NKWD) krytyczne uwagi pod adresem Stalina i jego wojennej taktyki. Odsiedział pełne osiem lat wyroku, pozbawiony dostępu do pióra. Swoje przemyślenia i opowiadania jakie w ich oparciu powstawały (jako osoba o matematycznym umyśle) zapamiętywał, by w przyszłości przelać na papier. Zatem to nie proces starzenia, ale czynnik absolutnie zewnętrzny i nie do uniknięcia w czasach terroru, wpływał na szansę uzewnętrznienia buntu. Ten był jednak stabilny wyrazem o czym świadczą dziełą literackie jakie stworzył. Przypadek zadecydował o jego literackiej sławie w czasach odwilży przełomu lat 50/60. Wtedy to otrzymał dostęp do archiwów będących kanwą do Archipelagu GUŁAG. Zgodna opinia biografów podkreśla, iż z upływem lat i pogłębianiem wiedzy odnośnie metod stosowanych przez władzę, bunt Sołżenicyna ewoluował od "ostrożnego przeciwnika", do "otwartego wroga" państwa terroru.
Można się spierać o lata aktywności na przymusowej imigracji - z pewnością jednak nie tylko upływ lat, ale też krytyczne nastawienie propaństwowych rosyjskich elit wyszczerbiły ostrość działań i wypowiedzi. Zwrot ku prawosławiu oraz idee panslawistyczne można uznać za rodzaj pewnej rezygnacji ale przecież nie za pogodzenie z losem i skręt od tezy "na pewno" ku "być może".
Bunt zatem nie może być jednostkowy, a jeśli spotyka się w dodatku z negatywnym oddźwiękiem potencjalnych "nosicieli idei buntu", to jego niwelacja wynika nie z wieku jednostki, ale szans realizacji działań - niekoniecznie o typie czczych marzeń.
Możemy naturalnie zastanawiać się nad tym, czy jego późniejsza i błędna ocena rządów Putina wynikała ze starczego przytępienia zmysłu krytycznego (niech będzie, że buntu), czy jedynie z wiary, iż każda dowolna zmiana na szczytach władzy w sytuacji zapaści gospodarczej i upadku etyki może byc tylko korzystna.
Tak, czy tak Sołżenicyn do postawionej w felietonie tezy mi nie pasuje.
Szuirad dnia 10.01.2013 22:30
Witaj
Drugi, w krótkim czasie tekst na Portalu o buncie. Jeśli dobrze kojarzę to autorstwa osób o zdecydowanie różnym wieku, doświadczeniu itp. Czyżby konsolidacja społeczeństwa lub przynajmniej jego światłej części? Nie sadzę, ale jest to jednak najprzyjemniej trochę zastanawiające :)

Z innej beczki, choć trochę do powyższego... Do pytań Duzyegoksięcia dorzucę: bunt młodych czy tych o skroniach przyprószonych siwizną? W tym kontekście sam różnicujesz.

Cytat:
Jed­na­ko­woż z czym młodzi mają się łamać, skoro do­pie­ro zaczynają swoją życiową drogę? Jak mogą biec nie umiejąc cho­dzić? 


Na pewno są to inne bunty, bunty spontaniczne napędzane gorącą krwią i emocjami, a może odwrotnie. Ale czyż to nie jest świetne pole do zdobywania szlifów? Część dostanie po kulach, podwinie ogon i z czasem zniechęcona zamilknie. Część zaciśnie zęby i będzie dalej postrzegać świat inaczej niż ci, którzy się wycofali. A sporo ukierunkuje swój bunt, zawęzi, a czasem i ochłodzi, przytępi codziennością, gdyż już przestanie odpowiadać tylko za siebie.

Ale co do ogólnego wydźwięku zgadzam się z postawioną przez Ciebie tezą. Społeczeństwo staje się coraz bardziej liberalne (choćby dwukrotny wzrost tych, co nie mają nic przeciw związkom osób dwóch płci - to tylko przykład i dalej odnoszę się ogólnie, nie tylko do tego przykładu). Czy to dobrze? Czas pokaże. ale na dzisiaj skłonny jestem przyznać, że społeczeństwo raczej gnuśnieje, od lat, jako ogół, ślepo dążąc do wtopienia się w płytką kulturę konsumpcjonizmu.

Kłaniam się zachwycony perełkami w stylu: zmurszały sceptycyzm i pierdzielowate poglądy
pozdrawiam Sz
duzyksiaze dnia 11.01.2013 10:32
"Muszą być ludzie, którzy mają odwagę mówić swobodnie."
I dalej:
"Nauka jest najlepszą drogą do tego, żeby ducha ludzkiego uczynić heroicznym."

To słowa Filippe (Giordano) Bruno.
Tego, który już jako 18 latek - ledwo co na nogi prosto stanąwszy - pobiegł. Już wtedy negował dogmaty. Już wówczas myślą światłą wybiegał daleko naprzód.
Nie mając wykształcenia matematycznego obalał teorie astronomiczne - w porównaniu do Kopernika był niemal naukowym ignorantem, takim jednak, którego bunt przeciw narzucaniu poglądów czynił zarazem myślicielem i człowiekiem światłym.
Nawet i dziś bardziej przemawia do nas śmierć na stosie (oczywiście nie tylko z powodu "nowej astronomii", jaką propagował), niż postać bliższego nam z oczywistych względów Kopernika.
Naturalnie, analizując biografię Bruna można doszukać się w niej akcentów budzących podejrzenie o nawet umysłową chorobę. Chęć stworzenia sekty, przekonanie o umiejętności skutecznego wpływania na największych nawet możnowładców, sugerują już nie tylko buntowniczą ale i pełną buty naturę. Zginął na stosie w wieku 52 lat - na tamte czasy nie tak młodo. Gdyby żył dłużej pewnie poznalibyśmy ewolucję owego buntu przeciw dogmatom.
Przejawem tego buntu była choćby negacja możliwości urodzenia dziecka przez dziewicę.
Zatem: czy każda nowa myśl musi być koniecznie równoznaczna z bluźnierczym buntem?
I - biorąc pod uwagę biografię Bruna - czy wiek ma jakikolwiek wpływ na naturę buntownika?
Bunt, czy konsekwencja? Bunt, czy poszukiwanie odpowiedzi na odwieczne pytania?
OWSIANKO dnia 11.01.2013 12:18
Drogi Książę!
Z wiekiem poglądy ulegają obróbce, a mało kiedy pisarz, czy inny desperat zostaje tym samym osobnikiem, co za młodu i tu Sołżenicyn pasuje mi wyśmienicie. Ponieważ mniemania młodości są bardziej rozświetlone niż mniemania człowieka kolebiącego się nad własnym grobem. Chodzi o tak zwany bagaż doświadczeń.
Krystyna Habrat dnia 11.01.2013 14:51
Trudno coś tu jeszcze dodać, ale to dobrze, że wzbudzasz ferment i wywołujesz komentarze tak dłuższe niż twój tekst. Wal dalej w komercjalizację, która zabija kulturę oraz Kulturę. Może ktoś wymyśli ratunek.
duzyksiaze dnia 11.01.2013 19:24
Cieszę się z dyskusji, jaką tu stoczyliśmy. Naturalnie, iż w moich wypowiedziach było nieco przekory, gdyż trzeba się zgodzić, że wraz z upływem lat, a więc nabieraniem doświadczenia, ale i osiągania określonego statusu rodzinnego/społecznego/zawodowego itd. itp., zmienia się nasz stosunek do rzeczywistości. Człowiek młody jest specyficznym "bojownikiem" (bo niekoniecznie przepełnionym buntem, a raczej entuzjazmem). Dobra materialne mogą rodzić gnuśność, brak sukcesów zaś prowadzi do rozczarowań i wycofania - "bunt" zbacza wówczas w kierunku pretensji do świata, co także prowadzi do działań gwałtownych -np. przemocy.
W skrajnych przypadkach nadchodzi depresja, lub inne zaburzenia o typie socjopatii.
Tak, czy tak - nasz bunt zależy w znacznej mierze od szansy jego uzewnętrznienia - Sołżenicyn w państwie nietotalitarnym miałby z jednej strony większą szansę na działania aktywne, ale z drugiej strony można założyć, że... nie miałby powodu do buntu.
Demokracje modyfikują ludzkie postawy - czy to negatywne zjawisko? Może i tak gdyż w jakiś sposób "oczywiste oczywiste" wyjaławiają aktywność. Gdy wszystko mamy podane na talerzu, pozostaje jedynie znaleźć odpowiedni sztuciec. Łyżką nabierzemy do woli, nożem pokroimy na mniejsze. Dlatego wybieram widelec. Ten bowiem wymaga od użytkownika pewnego rodzaju ekwilibrystyki.
Usunięty dnia 13.02.2013 12:06 Ocena: Świetne!
Ten krótki, acz bardzo treściwy tekst dotyka sedna bolączek (nie tylko) polskiej kultury vel kóltóry, jej spłaszczenia, ubanalnienia etc. Jeśli chodzi o bunt, przeciwko tym paskudnym zjawiskom można, ba, nawet trzeba się buntować! Możemy to czynić w każdym wieku i z każdej pozycji, na bardzo wiele sposobów, także tworząc, pisząc dobrą literaturę, pokazując, że można tworzyć coś nowego czerpiąc pełnymi garściami z bogatej spuścizny poprzedników, która powinna stanowić dla nas bazę. Taki przekorny bunt wbrew buntowi, płynięcie pod prąd "podprądowego" (tylko z nazwy) zalewu dziadostwa i prymitywu byłby tym buntem przez duże B, kreatywną i pokojową walką o przywrócenie kulturze godności i jakości. Amen.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty