Anioł (cz.1) - Magicu
A A A
Od autora: Opowiadanie powstało pod wpływem pewnego spotkania, jakie miało miejsce 20 lat temu.

-  Bez Marty nie pójdziesz. Nawet mowy nie ma. – Głos mamy, dochodzący przez uchylone okno, był spokojny, ale jednocześnie nieznoszący sprzeciwu.

W ten sposób artykułowała słowa tylko wtedy, gdy zaczynało brakować jej cierpliwości.

-  Przecież jestem już dorosła! – Marzena z uporem starała się przekonać rodzicielkę do zmiany zdania. – Dlaczego wszędzie muszę targać ze sobą tego dzieciaka?

Potrafiłam ją sobie doskonale wyobrazić. Wysoka, szczupła osiemnastolatka z dużym biustem, o długich blond lokach i fiołkowych oczach. Stała teraz zapewne z ramionami skrzyżowanymi na piersi, wojowniczo wyciągniętym podbródkiem oraz zaciśniętymi ustami i nawet w takiej chwili była przepiękna. Jak królewska elfka albo księżniczka z bajki.

-  To prawda, że od dwóch tygodni jesteś pełnoletnia, ale z dorosłością nie ma to jeszcze zbyt wiele wspólnego. – Mama była nieugięta. – Poza tym, tak długo, jak mieszkasz w tym domu, obowiązują cię zasady w nim panujące, a jedna z nich mówi, że na tego typu imprezy zabierasz ze sobą siostrę. Wiesz przecież, że potrzebuje naszej pomocy w kontaktach z innymi ludźmi – dodała łagodniej.

Zasłoniłam uszy, nie chcąc słyszeć odpowiedzi Marzeny. I tak znałam jej komentarz. Gdyby Marta schudła kilka kilogramów, zaczęła normalnie się ubierać i wystawiła nos zza tych swoich książek, to jej problemy przestałyby istnieć. Bla, bla bla. Łatwo było mówić komuś, kto mógł jeść wszystko, co chciał i nigdy nie miał problemów z nadwagą.

Z poczuciem winy spojrzałam na leżące obok, w tej chwili już prawie puste, opakowanie orzeszków w czekoladzie. Z niechęcią musiałam przyznać, że Marzenę rzadko kiedy można było zobaczyć z tego typu przysmakiem. Jeśli w ogóle jadła coś między posiłkami, to wybierała raczej marchewkę, jabłko, albo ewentualnie słone paluszki z mąki pełnoziarnistej. Zazdrościłam jej silnej woli.

Właściwie zazdrościłam jej wielu rzeczy. Tak bardzo się od siebie różniłyśmy. Byłam młodsza o dwa lata, niska, zaledwie metr sześćdziesiąt jeden, i ważyłam siedemdziesiąt trzy kilogramy. Miałam cienkie, pospolite, mysioszare włosy, niebieskie oczy, pulchne, wiecznie rumiane policzki, i jak gdyby tego było mało, od najmłodszych lat musiałam nosić okulary. Nic, za czym ktokolwiek odwróciłby się na ulicy, a jeśli nawet – wiem z doświadczenia – to tylko po to, by rzucić jakąś bolesną uwagę.

-  Za godzinę masz być gotowa. – Nie wiadomo kiedy Marzena znalazła się w ogrodzie, spoglądając teraz na mnie z wyraźną niechęcią. – W innym razie przysięgam, że cię zostawię. Robert ma ciekawsze zajęcia, niż w nieskończoność na ciebie czekać.

No tak, Robert. Prymus, przewodniczący samorządu szkolnego, aktualny chłopak mojej siostry i wielki fan muzyki country. To właśnie on załatwił bilety na festiwal, odbywający się w sąsiednim miasteczku. Ku wielkiej radości mamy, przyniósł także jeden dla mnie, zyskując tym dodatkowe punkty sympatii.

Mimo, że mnie nikt o zdanie nie pytał, nie odważyłam się zaprotestować. Mama zawsze była taka szczęśliwa, gdy decydowałam się wziąć udział w zgromadzeniu większym, niż rodzinny obiad, że nie miałam sumienia jej tego odbierać.

-  Bez obaw – odpowiedziałam więc. – Zdążę na czas.

Nie chciałam drażnić Marzeny więcej niż to konieczne. I bez tego nadchodzący wieczór zapowiadał się istną torturą.

 

*  *  *

Było gorzej niż myślałam. Plac, na którym ustawiono ogromną scenę, wypełniali po brzegi ludzie obojga płci i w najprzeróżniejszym wieku. Z czystym sumieniem mogłam stwierdzić, że jeszcze nigdy w życiu nie widziałam takiej masy, skupionej w jednym miejscu. I doskonale wiedziałam dlaczego. Jak ognia unikałam tego typu zbiegowisk, które odbierały mi oddech i wywoływały na ramionach gęsią skórkę.

Poprawiłam okulary, i zaciskając kurczowo palce na ramiączkach plecaka, ruszyłam za znikającymi w tłumie Marzeną i Robertem. Ze wszystkich sił starałam się nikogo nie potrącić, jednak równie dobrze mogłam zapragnąć stać się niewidzialna. Już po kilku krokach wpadłam na podpitego jegomościa w wielkim kapeluszu i czerwonej chustce na szyi. Ten zaklął, wylawszy sobie uprzednio na koszulę zawartość, trzymanego w ręce, plastikowego kubka, po czym spojrzał na mnie przekrwionymi oczami.

-  Uważaj, jak łazisz, grubasie! – wrzasnął z oburzeniem.

-  Przepraszam – wyjąkałam, pochylając głowę. – Naprawdę nie chciałam.

Do oczu napłynęły mi łzy.

-  Marta, chodźże wreszcie! – W tym samym momencie dotarł do mnie zniecierpliwiony głos Marzeny. – Robert znalazł doskonałe miejsce.

Pośpiesznie podążyłam w ich kierunku, starając się ukradkiem osuszyć wilgotne policzki. Faktycznie, kilkanaście metrów dalej tłum rozluźnił się trochę, odsłaniając widok na jedno z kilku niewielkich ognisk, wokół którego poustawiano drewniane ławki. Przy jednej z nich stał teraz Robert, biorąc właśnie w ramiona moją siostrę. Z miną niewiniątka szepnął jej coś do ucha, a ona w odpowiedzi roześmiała się radośnie, po czym pocałowała go w policzek.

Jęknęłam na myśl o tym, że przez cały wieczór będę świadkiem umizgów zakochanej pary. Nie miałam jednak większego wyboru. Nie mogłam tak po prostu wrócić do domu, a przeczekanie kilku godzin w innym miejscu nie wchodziło w rachubę z prostej przyczyny; zupełnie nie znałam najbliższej okolicy, przez co istniała ogromna szansa na to, że natychmiast się zgubię. Nie chciałam ryzykować, zajęłam tylko posłusznie wskazane mi miejsce.

Znajdowaliśmy się blisko sceny, na której męski kwartet w kowbojskich kapeluszach i skórzanych kamizelkach przygotowywał się do występu, a strojone przez nich skrzypce zdecydowanie utrudniały konwersację. No cóż, nie robiło to jakiejś wielkiej różnicy, gdyż i tak nie miałam partnera do rozmowy. Marzena i Robert świata poza sobą nie widzieli, a dla reszty zgromadzonych byłam tylko wchodzącym w drogę, niezgrabnym grubasem. Czasami mój los naprawdę ciążył mi jak kamień u szyi.

W pewnym momencie wyczułam na sobie czyjś wzrok. Sama nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, ale byłam przekonana, że kilka metrów dalej stoi ktoś, kto od jakiegoś czasu nie przestaje mi się przyglądać.

Przez chwilę zapragnęłam rozpłynąć się w powietrzu, jednak prawa fizyki, jak zwykle, nie chciały zrobić dla mnie wyjątku. Irytujące uczucie, iż jestem obserwowana, nasilało się z każdą sekundą. W końcu nie wytrzymałam i podniosłam głowę, a mój wzrok spoczął na najpiękniejszej męskiej twarzy, jaką zdarzyło mi się w życiu oglądać; doskonale proporcjonalnej, otoczonej czarnymi, sięgającymi ramion lokami, o ciepłych oczach, szeroko rozstawionych kościach policzkowych i zmysłowych ustach.

Na moment zapomniałam o oddechu.

Właściciel owego oblicza na widok mojej reakcji uśmiechnął się szeroko, po czym sprężystym krokiem podszedł do naszej trójki.

Byłam tak bliska paniki, że zapewne rzuciłabym się do ucieczki, gdybym tylko wciąż posiadała kontrolę nad własnym ciałem.

-  Mam nadzieję, że to miejsce nie jest zajęte. – Uśmiech nie znikał z twarzy nieznajomego, a jego oczy nadal wpatrywały się w moje.

Miały niezwykły odcień płynnego karmelu i intensywność żarówek o mocy tysiąca watów. Nim zdążyłam wydusić z siebie jakikolwiek dźwięk, kątem oka zobaczyłam, jak Marzena na widok obcego prostuje się i kokieteryjnym ruchem odrzuca włosy w tył. Usłyszałam też jej głos:

-  Ależ proszę bardzo. Pomieścimy się bez trudu wszyscy razem. 

Mężczyzna nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.

-  Mogę? – zapytał ponownie, przyglądając mi się z zainteresowaniem.

Skinęłam głową, niezdolna do innej reakcji. Przybysz usiadł obok, a ja momentalnie poczułam temperaturę jego ciała. Moje policzki przybrały barwę dojrzałych pomidorów.

-  Naprawdę jesteś fanką tego typu muzyki? – Usłyszałam po chwili.

Dziwne. Nieznajomy mówił bardzo cicho, a ja doskonale rozumiałam każde jego słowo. Tak, jak gdyby między nami powstał nagle czarodziejski korytarz, absorbujący pozostałe dźwięki.

-  Raczej nie – odpowiedziałam niepewnie. – Dotrzymuję tylko towarzystwa siostrze i jej chłopakowi.

-  Miałabyś w takim razie ochotę na krótki spacer?

Zakrztusiłam się, próbując złapać oddech. Jakaś cząstka mnie pragnęła natychmiast zgodzić się na otrzymaną propozycję, reszta jednak zaczęła gorączkowo protestować.

To jakiś podstęp! Co taki facet może od ciebie chcieć? Nie zgadzaj się, jeśli nie chcesz, by jutro rano znaleziono twoje poćwiartowane zwłoki! – kołatało mi po głowie.

Na nieszczęście pytanie obcego usłyszeli również moi towarzysze.

-  Nie ma mowy! – Marzena wyglądała teraz, jak chmura gradowa. - Marta jest tutaj pod moją opieką.

-  Marta... – Mężczyzna zdawał się delektować każdą literą. - Imię oznaczające władczynię. Podoba mi się... - Czy Marta nie ma prawa samodzielnie podejmować decyzji? - zwrócił się teraz bezpośrednio do Marzeny. - Myślisz, że tak dobrze znasz jej pragnienia, by wiedzieć, co jest dla niej najlepsze?

Moją siostrę zatkało. Przysięgam, że pierwszy raz w życiu widziałam, jak łapie powietrze, by rzucić ciętą ripostę, po czym kilka razy, jak karp wyciągnięty z wody, otwiera i zamyka usta.

Robert rycersko pośpieszył jej z pomocą.

-  Przecież nie ma się o co denerwować. Jestem pewien, że Marta sama potrafi podjąć odpowiednią decyzję – powiedział, akcentując przedostatnie słowo.

Trzy pary oczu z wyczekiwaniem zwróciły się w moją stronę.

-  Oczywiście, że potrafię – odpowiedziałam po chwili wahania, nie wiedząc, co tak naprawdę mną kieruje. - Z przyjemnością kawałek się przespaceruję.

-  Marta! - W głosie Marzeny przebrzmiewało zaskoczenie, zabarwione lekką nutką strachu.

-  Zostaw ją. Wszystko w porządku – Robert nadal próbował załagodzić sytuację. - Jestem pewien, że kolega okaże się dżentelmenem. Prawda? - zwrócił się do nieznajomego, wyciągając szybkim ruchem, z kieszeni jeansów, telefon komórkowy.

Bez wahania skierował go w naszą stronę, po czym zrobił kilka fotek. Od światła lampy błyskowej, na kilka sekund straciłam wzrok. W tej samej chwili poczułam, jak ciepła, męska dłoń zaciska się na moich palcach. Dotyk ten był niczym uderzenie pioruna. Władczy, gwałtowny, docierający do każdego splotu nerwowego. To cud, że nie zemdlałam.

Mężczyzna nie dał wyprowadzić się z równowagi.

-  Nigdy nie odważyłbym się zrobić nic, czego nie pragnęłaby dama mi towarzysząca – odpowiedział z galanterią.

Nie były to słowa, które zmieniłyby nastawienie mojej siostry do całego przedsięwzięcia. Aby nie zaogniać konfliktu, pośpiesznie wysunęłam propozycję, która jako pierwsza przyszła mi do głowy.

-  Trzymaj komórkę w pogotowiu - zwróciłam się do Marzeny, wygrzebując własny telefon z plecaka – a ja, co jakiś czas, będę dawać znać, że wszystko jest w porządku.

Ta nie wyglądała na przekonaną, ale Robert od razu podchwycił moją myśl.

-  To świetny pomysł – powiedział. - Daj dziewczynie trochę odetchnąć. Zasłużyła sobie na to.

-  No dobrze - odpowiedziała Marzena z wahaniem. - Idź, ale czekam na twoje telefony punktualnie, co dziesięć minut.

Nie musiała powtarzać tego dwa razy. Zerwałam się z ławki, upuszczając przy tym komórkę na ziemię. Nim się nachyliłam, mężczyzna zdążył zrobić to pierwszy. Podał mi moją własność, po czym ponownie chwycił za rękę.

-  To nie będzie koniecznie – rzekł, patrząc na Roberta - ale jeśli ma wam poprawić samopoczucie, z mojej strony nie widzę problemu. No, chyba, że Marta będzie innego zdania.

Moje imię w jego ustach brzmiało tak egzotycznie i tajemniczo, jak gdyby naprawdę posiadało jakąś magiczną moc.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Magicu · dnia 18.01.2013 19:06 · Czytań: 719 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Komentarze
JaneE dnia 18.01.2013 19:51
Czyta się :)
Magicu masz ładny styl. Widać w nim wiele zapisanych przez Ciebie stron. Wszystko płynie tak gładziutko.

Jeśli chodzi o treść, na razie dosyć sztampowo. Łatwo było się domyślić co się wydarzy.
Osobiście nie lubię też zdań typu:

"
Cytat:
gdy­bym tylko wciąż po­si­a­dała kon­trolę nad własnym ciałem.

Cytat:
Jakaś cząstka mnie pragnęła na­ty­ch­mi­ast zgo­dzić się na otrzy­maną pr­opo­zycję, re­sz­ta je­d­nak, zaczęła gorączko­wo pro­te­sto­wać.


To tak jakby ciało bohaterki było oddzielną, samodzielnie myślącą istotą.
Rozumiesz o co mi chodzi?

Ostatnio to bardzo popularny "zabieg" w książkach. Mnie jakoś do gustu nie przypadł.

Zobaczymy co będzie dalej.
Przeczytam chętnie :)
Elwira dnia 18.01.2013 20:21
Cytat:
przez uchy­lo­ne okno(,) był spo­koj­ny

Cytat:
obok – w tej chwi­li już pra­wie puste – opa­ko­wa­nie

zastąpiłabym myślniki przecinkami
Cytat:
niska – za­le­d­wie metr sześćdzie­siąt jeden(,) i ważyłam

też przecinek zamiast myśłnika i przecinek przed i
Cytat:
po­licz­ki i(,) jak gdyby tego było mało

Cytat:
Nic, za czym kto­kol­wiek odwróciłby się na ulicy,

nazwanie siebie "nic" jest dość nieofrtunne, pomyśl, może jakoś inaczej byś to opisała?
Cytat:
Mimo, że mnie nikt o zda­nie

tu bez przecinka
Cytat:
Ma­rze­ny więcej, niż to ko­niecz­ne. I bez tego, nad­chodzący wieczór za­po­wia­dał się istną

oba przecinki zbędne
Cytat:
Było go­rzej, niż myślałam

bez przecinka
Cytat:
oku­la­ry i(,) za­ci­skając kur­czo­wo palce na ramiączkach ple­ca­ka, ruszyłam za zni­kającymi w tłumie, Ma­rzeną

a ten przecinek przed Marzeną - zbędny
Cytat:
Nie mogłam tak po pro­stu, wrócić do domu, a prze­cze­ka­nie kilku go­dzin w innym miej­scu, nie wcho­dziło w ra­chubę z pro­stej przy­czy­ny; zupełnie nie znałam naj­bliższej oko­li­cy, przez co ist­niała ogrom­na szan­sa na to, że na­tych­miast się zgubię. Nie chciałam ry­zy­ko­wać, zajęłam tylko posłusznie, wska­za­ne

wyrzuć podkreślone przecinki
Cytat:
na której, męski kwar­tet w kow­boj­skich ka­pe­lu­szach i skórza­nych ka­mi­zel­kach, przy­go­to­wy­wał

wyrzuć oba przecinki
Cytat:
Cza­sa­mi mój los, na­prawdę ciążył mi, jak kamień u szyi.

tu też zbędne przecinki
I kamień chyba ciąży u nogi, takie jest przysłowie
Cytat:
ob­li­cza, na widok mojej re­ak­cji, uśmiechnął się

znów zbędne przecinki, oba
Cytat:
zo­ba­czyłam(,) jak Ma­rze­na, na widok ob­ce­go, pro­stu­je się

jeden brakujący przecinek, a podkreślone zbędne
Cytat:
jed­nak, zaczęła gorączko­wo pro­te­sto­wać.

bez przecinka
Cytat:
kołatało mi po głowie.

kołatało mi się po głowie
Cytat:
Na nieszczęście, py­ta­nie ob­ce­go usłysze­li

bez przecinka
Cytat:
Ro­bert, ry­cer­sko, pośpie­szył jej z pomocą.

wyrzuć przecinki
Cytat:
Trzy pary oczu, z wy­cze­ki­wa­niem, zwróciły się w moją stronę.

tu też oba są zbędne
Cytat:
wyciągając szyb­kim ru­chem, z kie­sze­ni jeansów, te­le­fon komórkowy.

szyk: szybkim ruchem wyciągając z kieszeni... i wyrzuć przecinki
Cytat:
błysko­wej, na kilka se­kund

bez przecinka
Cytat:
No(,) chyba, że Marta będzie in­ne­go zda­nia.

a ten przed że do wyrzucenia

Zapowiada się intrygująca historia. O fabule trudno coś powiedzieć, może poza tym, że trochę jak z bajki brzydula spotyka księcia, co jest ideałem, ale poczekamy, jak to rozwiniesz.
Sylwetki bohaterów skreślone ciekawie, każda jest inna i to jest w nich najlepsze. Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
Sfora dnia 18.01.2013 20:22
Da, jak to ujęła poprzedniczka: czyta się.
Gratuluje umiejętności wzbudzenia tych podstawowych zwierzęcych instynktów w czytelniku.
Przyznam tylko, że jak doszłam do mega przystojniaka to się rozczarowałam, ale zobaczymy co będzie dalej.
Zdajesz sobie sprawę, że początek oscyluje pomiędzy "Zmierzchem" a "50 twarzy Greya"? :D
Hje hje.
Magicu dnia 19.01.2013 11:23
Dziękuję wam bardzo za komentarze.

JaneE, przyznaję, że przez ostatnich kilka miesięcy, każdą wolną chwilę spędzam na pisaniu. Wystukałam w tym czasie dobrych kilkaset tysięcy znaków. Sama mam wrażenie, że mój styl uległ znacznej poprawie i cieszę się, że jest to widoczne także dla innych.

Sfora, przypuszczam, iż to dlatego, że obie, wymienione przez ciebie pozycje, należą do moich ulubionych :p Dochodzę też do wniosku, że to własciwie, wcale nie jest takie złe. Obie książki, mimo druzgoczącej krytyki, mają miliony fanów na całym swiecie ;)
al-szamanka dnia 19.01.2013 12:12 Ocena: Bardzo dobre
Ha, haaaaaa, ale mi dałaś do myślenia!!! Tekst w fantastyce, a na razie nic z tego, chociaż mocno w domyśle ze wzgledu na postać nieznajomego i na tytuł :) :) :)
Zapowiada się bardzo, bardzo.
Lubię takie opowieści.
Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo będę czekać na cdn.
Bardzo! :)
Dobra Cobra dnia 19.01.2013 18:09
Dawaj dalej!
Wasinka dnia 19.01.2013 22:09
Jest ciekawie, bo - co tu kryć - temat kopciuszka i księcia z bajki miły jest naszym duszom. Mam jednak nadzieję, że rozwinie się w coś intrygującego. Zaskakującego.

Parę robaczków (głównie) :

Cytat:
kto mógł jeść wszy­st­ko, co chciał(,) i nigdy

Cytat:
ma­r­che­wkę, jabłko, albo
- bez przecinka przed "albo"
Cytat:
ru­mi­a­ne po­li­cz­ki, i
- przecinek przecuń po "i" albo zrezygnuj z niego
Cytat:
Ku wi­e­l­ki­ej radości mamy, przy­niósł także
- przecinek zbędny
Cytat:
Mimo, że mnie
- niepotrzebny robaczek
Cytat:
większym, niż ro­dzin­ny
- przecinek do wyrzucenia
Cytat:
Było go­rzej(,) niż myślałam.

Cytat:
Po­pra­wiłam oku­la­ry, i za­ci­skając ku­r­czo­wo palce
- przecinek przesuń za "i" lub wyrzuć
Cytat:
za­wa­r­tość, trzy­ma­n­ego w ręce, pla­sti­ko­w­ego
- te przecinki niepotrzebnie tną zdanie
Cytat:
-  Na­prawdę jesteś fanką tego typu mu­zy­ki? – Usłyszałam po chwi­li.
- dałabym małą literę (usłyszałam)
Cytat:
ro­zu­miałam każde jego słowo
- można wyrzucić "jego"
Cytat:
wyglądała teraz, jak chmu­ra gra­do­wa
- przecinek zbędny
Cytat:
szy­b­kim ru­chem, z ki­e­sze­ni jeansów, te­le­fon
- przecinki niepotrzebne
Cytat:
Od światła lampy błysko­wej, na kilka se­kund stra­ciłam wzrok
- bez przecinka
Cytat:
pu­n­ktu­a­l­nie, co dzie­sięć minut
- przecinek niepotrzebny


Pozdrawiam z płatkami śniegu srebrzącymi się w księżycu.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty