Anioł (cz.2) - Magicu
A A A
Od autora: ...dla Romualda...

Nieznajomy, nie czekając na odpowiedź, odwrócił się, po czym pociągnął mnie lekko za sobą. Bez chwili namysłu skierował się w stronę pobliskiego wzgórza, porośniętego brzozowym laskiem. Nie wybierał jakoś specjalnie drogi, jednak tłum w dziwny sposób, rozchodził się przed nim na strony, niczym w trakcie wystudiowanej choreografii. Właściwie wszystko wyglądało zupełnie naturalnie. Nikt nie zwracał na nas uwagi, jednak w odpowiednim momencie każdy robił dwa kroki w bok.

Co u licha? - pomyślałam, czując delikatne uczucie niepokoju. A może podniecenia? Nie byłam pewna. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje i w jaki sposób znalazłam się w sytuacji, tak niepodobnej do wszystkich, jakie do tej pory przeżyłam. Była ona groteskowo-nierzeczywista, lecz o dziwo, sprawiała mi wielką przyjemność. Rozluźniłam się.

Gdy zostawiliśmy za sobą wszystkich gości koncertu i weszliśmy odpowiednio daleko, pomiędzy pokryte biało-szarą korą drzewa, mężczyzna zwolnił. Po kilku krokach zatrzymał się obok ogromnego, zwalonego pnia.

-  Usiądziesz? - zapytał łagodnie.

Nieśmiało skinęłam głową, po czym zajęłam miejsce. Nieznajomy przysiadł bezpośrednio na ziemi, opierając plecy tuż obok mojego uda i zapatrzył się w jakiś odległy punkt.

-  Skoro już się tutaj znalazłam – powiedziałam cicho. – To chętnie dowiedziałabym się, jak masz na imię.

Głupie wydawało mi się w naszej sytuacji używanie słówka pan, chociaż mężczyzna z pewnością starszy był ode mnie o dobrych kilka lat.

-  Lucyfer – Usłyszałam w odpowiedzi. - Masz rację, powinienem był wcześniej się przedstawić. Przepraszam.

Mimo, że wcale tego nie chciałam, na ustach pojawił mi się lekko drwiący uśmiech.

-  Żartujesz! - Nie mogłam się powstrzymać. - Jak ten upadły anioł?

-  Wybacz, ale niechętnie używam tego określenia. Wielu ludziom niedobrze się kojarzy, chociaż nigdy tak naprawdę, nic złego im nie zrobiłem. Jednak, jeśli Bóg raz przystawi komuś stempel, będzie on piętnował nieszczęśnika przez całą wieczność.

Nie wiedziałam, jak skomentować owe wyznanie. W bajki przestałam wierzyć już dawno temu i wydawało mi się, że całkiem racjonalnie umiem patrzeć na życie. Mimo to, musiałam przyznać, że w tym mężczyźnie było coś tajemniczego. Coś, co powoli budziło do życia, nieużywane do tej pory, strefy mojej duszy.

-  Czym zasłużyłeś sobie na boży gniew? - zażartowałam.

-  Zignorowałem jeden z ważniejszych zakazów w naszej sferze – odpowiedział, patrząc na mnie ciepło – i zakochałem się w ludzkiej kobiecie.

Pod wpływem jego słów poczułam dziwny ucisk na żołądku, a moje serce opanowały jednocześnie, ogromny smutek i paląca zazdrość. Natychmiast skarciłam się w duchu za głupie emocje, mając nadzieję, że Lucyfer nie potrafi czytać w myślach.

-  Wydaje mi się, że już kiedyś słyszałam tę historię – powiedziałam szybko. - Ale w niej Bóg ułaskawił owego anioła.

-  Co masz na myśli? Przyzwolenie na spacer po powierzchni Ziemi raz na sto lat? Tak, twoim zdaniem, powinno wyglądać boskie miłosierdzie?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Patrząc z tej strony, faktycznie nie było to jakieś szczególne wyróżnienie. Moja ciekawość została rozbudzona, więc postanowiłam pytać dalej.

-  I wciąż szukasz swojej ukochanej? - Ta myśl, w natrętny sposób, nie dawała mi spokoju.

Mężczyzna roześmiał się smutno.

-  Myślisz, że nie zdaję sobie sprawy z tego, jak krótkie jest życie śmiertelników? Wasze legendy obrabowały mnie z inteligencji.

Milczałam zawstydzona.

-  Powinnaś chyba zadzwonić do siostry – Lucyfer zgrabnie zmienił temat. - Inaczej gotowa jeszcze posłać za nami zastępy policjantów.

-  Masz rację – odpowiedziałam niechętnie, zła na siebie, że sprawiłam mu przykrość.

Posłusznie wyciągnęłam z kieszeni wiatrówki telefon komórkowy i wybrałam odpowiedni numer. Marzena odebrała po pierwszym sygnale.

-  Wszystko w porządku?! - wrzasnęła do słuchawki.

Nie byłam pewna czy ze strachu, czy może z powodu zagłuszającej wszystko muzyki.

-  Oczywiście. Przecież inaczej bym nie dzwoniła.

-  Nie daj się do niczego namówić! - krzyczała dalej. - Pamiętaj, że masz dopiero szesnaście lat!

-  Wyluzuj. Wiem, co robię – odparłam zniecierpliwiona, po czym przerwałam połączenie. - Przepraszam – zwróciłam się cicho do przyglądającego mi się z uwagą mężczyzny.

-  Nie przepraszaj za kogoś, kto się o ciebie troszczy – odpowiedział z uśmiechem. - To wiele znaczy.

Po tych słowach ponownie zapadło milczenie. Przerwałam je dopiero po dłuższej chwili.

-  Mogę zadać ci pytanie?

-  O co tylko zapragniesz.

-  Czego, tak właściwie, ode mnie oczekujesz?

Przez ułamek sekundy Lucyfer zawahał się.

-  Mam nadzieję, że zostaniesz moją osobistą zemstą na Najwyższym – odpowiedział w końcu.

Ton jego głosu sprawił, że moje wnętrze momentalnie skurczyło się do wielkości orzecha laskowego, nieznośnie przyśpieszając bicie serca.

-  Nie rozumiem – wyjąkałam.

-  Mówiłaś, że znasz legendę o upadłym aniele. Odłóżmy tę postać na bok i skupmy się na jego ukochanej. Jak myślisz, co czuła, gdy istota droga jej sercu, zniknęła nagle z powierzchni Ziemi i nigdy więcej nie powróciła?

-  Cierpienie – powiedziałam z przekonaniem. - Musiała niesamowicie cierpieć.

Mężczyzna pokiwał głową.

-  Czym sobie na to zasłużyła?

Wzruszyłam ramionami.

-  Aż tak dobrze nie znam tej opowieści – odpowiedziałam wymijająco.

-  Niczym. - Lucyfer przymknął na chwilę powieki. - Była wzorem wszelkich cnót, a mimo to została ukarana za cudze przewinienia.

-  Przykro mi – powiedziałam, jednocześnie zdając sobie sprawę, jak banalnie to zabrzmiało.

-  Została ukarana za to, że obdarzyła drugą istotę uczuciem największym z największych – mężczyzna nie zwrócił uwagi na moją nieporadną próbę okazania współczucia. - Czy tak postępuje Bóg, który sam, podobno, jest miłością?

Nic nie odrzekłam. Zbyt często, w trakcie oglądania wieczornych wiadomości, sama zadawałam sobie to pytanie i wciąż nie potrafiłam znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi.

-  W jaki sposób mogę pomóc? - zapytałam w końcu, przerywając przeciągające się po raz kolejny milczenie.

-  Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz?

Z trudem przełknęłam ślinę.

-  Jestem – powiedziałam cicho. - Chciałabym móc coś dla ciebie zrobić.

Lucyfer uklęknął, biorąc mnie za ręce.

-  W takim razie obiecaj mi, że będziesz szczęśliwa – zażądał, ogarnięty nagle niesamowitą żarliwością.

Jego dotyk wciąż był elektryzujący. Zadrżałam a gwałtowna fala ciepła przetoczyła się po moim ciele.

-  Jakże mogłabym – wyszeptałam, zagłębiając się w intensywnym spojrzeniu atrakcyjnych, męskich oczu. - Przecież to nie ode mnie zależy.

-  A od kogo? Kto jest odpowiedzialny za stan twojego ducha?

Milczałam onieśmielona i jednocześnie odrobinę zawstydzona.

-  Ty jedna! To w tobie drzemie niewiarygodna siła, zdolna przeciwstawić się nawet boskiej ingerencji. Musisz tylko ją w sobie odnaleźć – dokończył, podnosząc moją dłoń do ust.

Zakręciło mi się w głowie i prawdopodobnie straciłabym przytomność, gdyby w tym samym momencie, dzwoniąca komórka nie przywołała mnie do rzeczywistości. Wyrwałam się z jego rąk i odebrałam połączenie.

-  Natychmiast wracaj! - Marzena była bliska histerii. - Jedziemy do domu! Za piętnaście minut mamy autobus!

-  Zostaw mnie w spokoju! Nigdzie z tobą nie jadę! - odkrzyknęłam rozsierdzona.

-  Spokojnie – usłyszałam, tuż obok, łagodny głos Lucyfera. - Twoja siostra ma rację. Musimy wracać. Mój czas się kończy.

-  Nie – jęknęłam, czując rozczarowanie, sprawiające niemal fizyczny ból. - Jeszcze nie teraz.

Mężczyzna uśmiechnął się smutno, po czym wyjął telefon z moich drżących palców.

-  Nie gniewaj się – powiedział do słuchawki. - Już wracamy. Za kilka minut u was będziemy... Oczywiście – dodał jeszcze, po czym przerwał połączenie.

Patrzyłam na niego oczami pełnymi łez, niezdolna do żadnej reakcji.

-  Marto, obiecaj mi, że się postarasz – poprosił czule. - Sprawisz tym, że następne sto lat w otchłani będzie łatwiejsze do wytrzymania.

-  Obiecuję – pisnęłam. - Zrobię, co w mojej mocy.

Słowa te wywołane były nie tylko faktem, że w tym momencie nie potrafiłabym niczego mu odmówić. Wiedziałam, że mówię prawdę. Spotkanie z nim było przełomową chwilą w moim życiu. Taką, po której na zawsze pozostaną ślady.

-  Dziękuję – Lucyfer uśmiechnął się, biorąc mnie ponownie za rękę. - Chodź, musimy w końcu przekonać twoją siostrę, że nic ci nie zrobiłem.

Ogarnięta smutkiem, poszłam za nim, rozmyślając o czekającym nas za chwilę rozstaniu Jednocześnie czułam się pełna wigoru i chęci do działania - była to całkiem niezła mieszanka.

 

*  *  *

Autobus podjechał do krawężnika. Kierowca, nie wyłączając silnika, wysiadł i zapalił papierosa. Staliśmy w odległości kilku metrów od przystanku, objęci, w milczeniu patrząc sobie w oczy. W tych nieziemsko pięknych wyczytywałam wzruszenie i ogromną nadzieję, czego nie do końca byłam w stanie pojąć. Jak on mógł czuć cokolwiek pozytywnego, skoro dokładnie wiedział, co czeka go za niewielką chwilę? W moich natomiast, zapewne dojrzeć można było, przede wszystkim, smutek i tęsknotę. Tego też nie potrafiłam zrozumieć. Jak to możliwe, że mężczyzna poznany niecałe dwie godziny wcześniej wzbudzał we mnie tyle uczuć? Czyżbym zakochała się w kimś, w trakcie jednej tylko rozmowy? Miałam nadzieję, że nie, chociaż niezaprzeczalnie, Lucyfer poruszył we mnie te pokłady emocji, o istnieniu których, do tej pory, nie miałam zielonego pojęcia.

Kierowca wypuścił resztki dymu, zgniótł niedopałek obcasem i popatrzył na nas z sympatią.

-  No, gołąbki, czas do domu. Dosyć tego gruchania – roześmiał się dobrotliwie, po czym wszedł do autobusu.

Lucyfer zrobił niewielki krok do tyłu, wypuszczając mnie z objęć.

-  Marto – powiedział z łagodnym uśmiechem. – Dziękuję, że zechciałaś zaszczycić mnie swoim towarzystwem. Wspomnienia naszej rozmowy będę przechowywał tutaj – dodał, kładąc lewą rękę na piersi.

-  Nigdy już się nie spotkamy, prawda? - wyszeptałam, daremnie walcząc ze łzami.

Dwa gorące ziarenka spadły na płyty chodnika.

-  Na to nic nie zaradzimy – odpowiedział, delikatnie gładząc mnie po policzku – jednak w zamian za twoją obietnicę, też pragnę ci coś przyrzec.

-  Marta, odjeżdżamy! Pośpiesz się! – Z wnętrza autobusu doleciał nas niecierpliwy głos Marzeny.

-  Co takiego? - Nie ruszyłam się z miejsca.

-  Na swą duszę przyrzekam tobie tak, jak przyrzekałem twojej prababce, że gdy następnym razem otrzymam pozwolenie odwiedzenia tego miejsca, zrobię wszystko, by odszukać twoją prawnuczkę – powiedział, składając pocałunek na moich wargach.

Dotyk jego ust był delikatny, jak ruch skrzydełek motyla, pozostawiający jednak piętno rozgrzanego żelaza.

-  A teraz idź już – dodał, popychając mnie nieznacznie w kierunku autobusu – i pamiętaj, co mi obiecałaś.

Pobiegłam. Prawie na oślep wskoczyłam do środka, a drzwi zamknęły się za mną z głośnym sykiem. Ruszyliśmy. Twarzą mokrą od łez przylgnęłam do brudnej szyby.

Lucyfer wciąż tam był. Charyzmatyczny, pełen iskrzącej energii, dumny niczym niebiański wojownik.

-  Anioł – wyszeptałam.

W tym samym momencie, w ułamku sekundy, na plecach mężczyzny wyrosły ogromne, czarne skrzydła, a on podniósł dłoń w geście pożegnania, po czym rozpłynął się w powietrzu.

Krzyk rozpaczy utknął mi w gardle.

Jak w transie rzuciłam się w kierunku siedzących z tyłu, Marzeny i Roberta.

-  Pokaż mi zdjęcia, które zrobiłeś! - wyjęczałam do chłopaka, nie zważając na pełne przerażenia spojrzenie mojej siostry.

-  Jasne, nie ma sprawy – odpowiedział Robert, pośpiesznie wyszukując odpowiedni plik w telefonie.

Potem zbladł i wolnym ruchem podał mi komórkę.

-  Nie rozumiem – powiedział, jak gdyby sam do siebie. - Przecież go widziałem.

Spojrzałam na displej, dobrze wiedząc, co zobaczę.

Miałam rację. Ze zdjęcia spoglądała na mnie moja własna twarz o zaczerwienionych policzkach i szeroko otwartych, pełnych ogromnego zaskoczenia oczach.

Miejsce obok było puste.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Magicu · dnia 20.01.2013 09:50 · Czytań: 629 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 8
Komentarze
al-szamanka dnia 20.01.2013 11:15 Ocena: Świetne!
Cytat:
Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzie­je i w jaki sposób zna­lazłam się w sy­tu­a­cji, tak nie­po­do­b­nej do wszy­st­ki­ch, jakie do tej pory przeżyłam.


Cytat:
Zadrżałam(,) a gwałtowna fala ciepła prze­to­czyła się po moim ciele.


Cytat:
rozmyślając o cze­kającym nas za chwilę ro­z­sta­niu(.) Je­d­no­cześnie czułam się pełna wi­go­ru i chęci do działania


Jest jeszcze sporo interpunkcji do poprawienia, ale nie ja jestem specjalistką


Mam nadzieję, że będzie część następna, bo jak do tej pory wiele jest niewyjaśnionego. Dlaczego Lucyfer wybrał właśnie Martę, jako następczynię swojej ukochanej, jest jeszcze Marzena. I dlaczego właśnie jej prawnuczkę zamierza odwiedzić po latach... i właściwie dlaczego? Aby mu też przyrzekła, że będzie szczęśliwa? Trochę mi tu za mało, aby zemścić się na Bogu :)

A czytałam z przyjemnością i rosnącym zainteresowaniem :) :) :)
Chcę więcej!
mike17 dnia 20.01.2013 11:17 Ocena: Bardzo dobre
Co udało mi się wychwycić w twoim opowiadaniu:


Cytat:
Nie wy­bi­e­rał jakoś spe­cja­l­nie drogi,

"jakoś" zupełnie zbędne
Cytat:
je­d­nak tłum w dzi­w­ny sposób, ro­z­cho­dził się przed nim

bez przecinka
Cytat:
- Lu­cy­fer – Usłyszałam w od­po­wi­e­dzi.

- Lucyfer - usłyszałam w odpowiedzi.
Ten zapis pojawia się jeszcze wielokrotnie.
Cytat:
Mimo, że wcale tego nie chciałam,

bez przecinka
Cytat:
nigdy tak na­prawdę, nic złego im nie zrobiłem.

jak wyżej
Cytat:
i za­ko­chałem się w lu­dz­ki­ej ko­bi­e­cie.

bez "ludzkiej" - wiadomo, że kobieta jest człowiekiem
Cytat:
Zadrżałam(,) a gwałtowna fala ciepła

Cytat:
o ist­ni­e­niu których, do tej pory, nie miałam zi­e­lo­n­ego

drugi przecinek zbędny
Cytat:
Spo­j­rzałam na di­splej

spojrzałam na display

Opowiedziane z pazurem, dynamicznie, niebanalnie.
Historia od samego początku wciąga i nie chce puścić.
Świetnie poprowadzone dialogi, pełne kolejnych odsłon akcji.
Dość oryginalnie potraktowana postać Lucyfera, który zdaje się być kimś ciepłym i dobrym, bliskim odbiorcy, postacią swojską i budzącą zaufanie.
Lubię opowiadania, w których o przebiegu wydarzeń dowiadujemy się z dialogów - tu zastosowałaś ten zabieg, co nadało prędkości dzianiu się, nie było suchej narracji, która momentami może nieco nużyć.
Lucyferowi współczujemy, zdaje się być tylko pokrzywdzonym aniołem, kimś budzącym współczucie.
Całość czyta się płynnie, po drodze mając przeplatające się płaszczyzny realnego życia i tego, z czym na ziemię przybył Anioł.
No i wątek miłosno - romantyczny, który jest dodatkowym smaczkiem :)
al-szamanka dnia 20.01.2013 11:37 Ocena: Świetne!
Gapa ze mnie, zapomniałam wstawić ocenę, ale chyba po tym, jak Mike się wpisał, będzie to możliwe ;)
Magicu dnia 20.01.2013 13:20
al-szamanka, przykro mi, ale chyba muszę cię rozczarować. Dalszego ciągu nie będzie, gdyż autorka sama nie zna odpowiedzi na postawione przez ciebie pytania. :smilewinkgrin:
Dlaczego Lucyfer wybrał Martę zamiast Marzeny? Może dlatego, że ta bardziej potrzebowała pomocy kogoś z autorytetem, kto potrafiłby przekonać ją, że jest wartościowym człowiekiem? Może dlatego, że z wyglądu bardziej przypominała prababkę? A może najzwyczajniej w świecie dziewczynki mają różnych ojców? Nierozstrzygnięte kwestie pozostawiam wyobraźni czytelnika.

mike17, twoja opinia ma dla mnie duże znaczenie. Pozytywny komentarz od mężczyzny za „opowiadanie fantasy dla zakompleksionych nastolatek” jest ogromnym komplementem. :) Dziękuję.

Pozdrawiam Was.
JaneE dnia 20.01.2013 13:40
Zaskoczyłaś mnie - pozytywnie ;)
Po przeczytaniu pierwszej części myślałam, że wiem jak potoczy się ta historia, że nie znajdę w niej nic odkrywczego ;)
A tu proszę. Spodobało mi się twoje spojrzenie na upadłego anioła.
Wszystko mi tu pasowało, nie czuję niedosytu. Historia jest ukończona.

Chociaż oczywiście mogłaby z tego powstać książka. Miałabym już na nią pomysł ;)

Bardzo ładnie Magicu.

Pozdrawiam cieplutko
Sfora dnia 21.01.2013 22:29 Ocena: Bardzo dobre
Cofam moje "Greye" i "Zmierzchy" z komentarzy spod pierwszej części.
Bardzo miło zaskoczyłaś i uśmiecham się ciągle od odczytania "Lucyfer".
Nie żebym była jakąś fanką rzeczonego upadłego, ale uwielbiam być zaskakiwana.
Pozdrawiam :)
Wasinka dnia 23.01.2013 22:06
Ładna historia... A do tego przystojny, pełen czułości niepodporządkowany młodzieniec ;)
Przejadały mi się wątki z Lucyferem, ale przyjemnie czytało mi się tę romantyczną wersję.

Interpunkcja nie zawsze w porządku, czasem niepotrzebnie tniesz zdanie przecinkami.
Miałam też wrażenie nadużywania "po czym", ale to raczej w pierwszej części (teraz mi się przypomniało, bo tutaj na początku masz dwa razy).

Przykłady małych potknięć:
Cytat:
i w jaki sposób zna­lazłam się w sy­tu­a­cji, tak nie­po­do­b­nej do wszy­st­ki­ch, jakie do tej pory przeżyłam. Była ona gro­te­sko­wo-nie­rze­czy­wi­sta
- nieco niezgrabnie brzmi pierwsze zdanie, a w drugim może raczej: groteskowo nierzeczywista
Cytat:
-  Skoro już się tutaj zna­lazłam – po­wi­e­działam cicho. – To chętnie do­wi­e­działabym się, jak masz na imię.
: -  Skoro już się tutaj zna­lazłam – po­wi­e­działam cicho – to chętnie do­wi­e­działabym się, jak masz na imię.
Cytat:
-  Lu­cy­fer – Usłyszałam w od­po­wi­e­dzi.
- usłyszałam - małą literą
Cytat:
Mimo, że wcale tego
- nie stawiaj przecinka w takim zestawieniu (przed "mimo";)
Cytat:
do krawężnika. Ki­e­ro­w­ca, nie wyłączając si­l­ni­ka
- rym: krawężnika/silnika

itp.

Pozdrawiam księżycowo.
Elwira dnia 25.01.2013 23:49
Cytat:
odwrócił się, po czym pociągnął mnie lekko za sobą. Bez chwi­li namysłu skie­ro­wał się w stronę po­bli­skie­go wzgórza, porośniętego brzo­zo­wym la­skiem. Nie wy­bie­rał jakoś spe­cjal­nie drogi, jed­nak tłum w dziw­ny sposób, roz­cho­dził się

3 razy się
Cytat:
się ze mną dzie­je i w jaki sposób zna­lazłam się w sy­tu­acji, tak nie­po­dob­nej do

2 razy się i zbędny przecinek
Cytat:
-  Lu­cy­fer – (u)Usłyszałam w od­po­wie­dzi.

Cytat:
Mimo, że wcale tego nie chciałam

bez przecinka
Cytat:
Zadrżałam(,) a gwałtowna fala ciepła

Cytat:
Słowa te wywołane były nie tylko fak­tem, że w tym mo­men­cie

te, tym - powtórka, te bym wyrzuciła
Cytat:
czułam się pełna wi­go­ru i chęci do działania

nie można czuć się pełną chęci, można czuć, mieć chęci do działania i być pełną wigoru
Znowu mam wrażenie nadużywania przecinków. Kilka wyrzuć.

Co do historii, zaskoczyła mnie. Bałam się trochę, że to będzie jak zawsze opowieść o wielkiej miłości kaczątka do księcia. Na szczęście nie jest. Ciekawe spojrzenie na Lucyfera, inne. Jeśli miałabym się przyczepić, to czarnych skrzydeł. Dlaczego czarne są? Mogą być w każdym innym kolorze przecież. Na przykład zielonym - nadziei. I trochę szybko się ten koncert skończyły... Jednym słowem bardziej ograłabym rozmowę, drogę, dzwonienie nie raz a kilka, bo teraz miałam wrażenie, że minęło ze 20 minut.

To tyle ode mnie
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty