Przy kawie z filiżanki babci Zosi - Michaszka
Kategoria Konkursowa » Konkurs "Armagedon" (proza) » Przy kawie z filiżanki babci Zosi
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

– Mówiłaś, że rzucasz palenie. – Fabian spoglądał na nią, nieszczerze się uśmiechając. Dobrze wiedział, że każdą obietnicę rzuca na wiatr. Po prostu chciał jej dopiec.

Baśka była nadzwyczaj spokojna. Zanim odpowiedziała, zaciągnęła się papierosem, wypuszczając chmurę cuchnącego i śmierdzącego dymu. Następnie wzięła łyk aromatycznej kawy z wyszczerbionej filiżanki w czerwone piwonie. Jednej z nielicznych pamiątek po nieżyjącej już babci Zosi.

– Naprawdę tak powiedziałam? Coś źle usłyszałeś – odpowiedziała od niechcenia. Z wyjątkowym opanowaniem, zważywszy na zaistniałe okoliczności.

Dziś nie ma już znaczenia, czy rzuci palenie, czy też nie. Jak powiadała babcia Zosia – na coś trzeba umrzeć. I zgodnie z tą zasadą babcia wypalała średnio dwie paczki papierosów "Poznańskie" bez filtra dziennie. Papierosy były jej słabością. I kawa też. Szczerze, Baśka wolałaby tak, jak ona umrzeć na raka płuc. Wiedziałaby chociaż, dlaczego umiera. I że zapracowała sobie na to. Podobnie jak umierała babcia Zosia, teraz ona siedzi w starym, zielonym fotelu na czterech kółkach. I czeka na śmierć z filiżanką kawy w ręku. Choć z zupełnie innego powodu. Oczekuje śmierci, która ma nadejść w każdej chwili. Właśnie tego wieczoru. Nikt nie wie dlaczego. I tak naprawdę nie ma znaczenia, czy ktoś pali papierosy i wypija hektolitry kawy, czy też nie. Umrze każdy. Bez wyjątku.

– To twój stały tekst. Nigdy nie dotrzymujesz słowa. Wciąż przesiadujesz z kubkiem kawy w ręku, a w drugiej z fajką. Cuchniesz jak popielniczka – małżonek nieco się oburzył i obdarzył ją jednym ze swoich tekstów, wyuczonych przez lata. Może nie zauważył tego, ale ich życie małżeńskie składa się jedynie ze stałych tekstów. Rozmów, które do niczego nie prowadzą. Równie dobrze mogliby siedzieć obok siebie i milczeć. Przemawiają różnymi językami, nie rozumiejąc się nawzajem. Pewnie, tworząc tę budowlę, fachowo zwaną rodziną, czymś rozgniewali Boga. I pokarał ich niczym budowniczych wieży Babel. – Baśka, odpowiedz coś. Na Boga! Siedzisz zamyślona. Patrzysz przed siebie, jakbyś postradała rozum. W twoich oczach szaleje sztorm. Burza z błyskawicami pośród morskiej toni. Baśka?!

– Mówisz do mnie? – zapytała po dłuższej chwili nieobecnym tonem głosu. Nie docierało do niej nic z tego, co powiedział.

Zastanawiała się nad ich małżeństwem. Już tego dnia, kiedy wypowiedziała sakramentalne „tak”, przeczuwała, iż ten nowy początek jest początkiem końca. Ale wtedy nie sądziła, że ów koniec jest tak blisko. Bezsensowny koniec. Umierają, a on przejmuje się tymi wszystkimi mało istotnymi sprawami, jak na przykład jej nałogi. W dniu sądu ostatecznego powinni trzymać się razem. Podobnie jak tonący pasażerowie Titanica, uczepić się rozpaczliwie jeden drugiego. I nie wypuścić z ramion. Nie ma nic gorszego, niż umierać ze świadomością, iż jest się samotnym. Idiota. Czy nie widzi, że wszelkie słowa są tutaj zbędne? Zawsze były zbędne. Ale kiedy był blisko niej, gdy tylko jego wcale nie muskularne, choć seksowne ciało z przez lata wypracowanym mięśniem piwnym, połączyło się z jej odrobinę za szczupłym, lecz wciąż jeszcze ponętnym ciałem, wtedy roztapiała się. Bez reszty pochłaniała ją wyuzdana namiętność. Chemia. Nieskończone elektrolity podniecenia scalające ich związek. Na amen. Wszystko, czego od niego chciała. Wszystko, czego potrzebowała. I potrzebuje dziś przy być może ostatnim łyku wieczornej kawy. Być może ostatnim papierosie. W obliczu końca.

– Ależ oczywiście, że mówię do ciebie, Basiu. Mamy przed sobą ostatni dzień, kiedy możemy porozmawiać. Rzadko to robimy. Właściwie, wcale nie rozmawiamy. Mieszkamy razem pod jednym dachem tej obskurnej kamienicy w centrum Poznania, ale mam wrażenie, że mimo wszystko osobno. Nigdy nie byłaś zbyt rozmowna. Uszanowałem to. Lecz proszę cię – uszanuj mnie dziś. Odstaw ten kubek z kawą, zgaś papierosa i porozmawiaj ze mną. – Fabian wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać.

Oczy w kolorze tytoniowego dymu błyszczały, a w ich kącikach kręciły się słone bąbelki. Za kogo ona wyszła? Za lada moment szalony meteoryt wywierci w Ziemi olbrzymią dziurę, wtedy ta rozpadnie się na miliardy odłamków, nasączonych krwią i pokrytych rozdartą skórą, roztrzaskanymi narządami... A on chce porozmawiać?! Od lat tego nie robili! Przecież sam to przyznał. Dlaczego akurat teraz?! Tylko takie myśli wypełniały jej głowę. Lecz, nagle pośród tych pełnych wzburzenia treści, pojawiła się inna, nieco obca dla niej myśl. Czytała o tej idei w którymś z brukowców, które zdarza się jej czasem przekartkować. Gdzieś miedzy artykułami o strasznej katastrofie, o końcu życia na ziemskim globie, dojrzała porady psychologa w sprawie poprawienia relacji partnerskich. Kompromis. Czyżby tego było im trzeba? Eureka! Zatem po dłuższej chwili odpowiedziała mu, inspirując się ową odkrywczą myślą.

– Mam lepszy pomysł. Pójdźmy na kompromis. Oboje zrobimy coś, czego dotąd nie robiliśmy. Napijesz się ze mną kawy z filiżanki babci Zosi. I zapalisz papierosa. Spalimy razem całą paczkę papierosów! Wypijemy razem cały dzbanek kawy! A przy tym będziemy rozmawiać. Porozmawiam z tobą na tematy, które lubisz. Pogadamy o piłce nożnej i polityce. Mimo iż wiesz, że nie znoszę sportu i polityki. A w międzyczasie będziemy się pierdolić do utraty tchu. Będziesz siedział na tym fotelu, ja będę cię dziko ujeżdżać. Tak jak lubisz. Potem przygnieciesz mnie swoim rozpalonym, mokrym od potu ciałem do tego starego, zmechaconego dywanu. Damy sobie tyle rozkoszy, ile tylko zdołamy. To będzie nasz erotyczny Armagedon. A potem, po gigantycznej eksplozji znów napijemy się kawy, zapalimy papierosa. Będziemy cuchnąć seksem i tytoniem! I będziemy rozmawiać tak długo, aż nie zamilkniemy na wieki. Póki śmierć nas nie rozłączy. Jak przyrzekaliśmy przed Bogiem. Proszę cię, Fabianie! Nie wyobrażam sobie innego końca z tobą. Będzie inaczej niż zawsze, choć w ten ostatni dzień – mówiła wciąż nieprzerwanie pełna entuzjazmu.

Jeszcze chyba nigdy nie wypowiedziała do niego tylu słów naraz. Zalała go lawiną słów. Oniemiał. Patrzył na Baśkę z niedowierzaniem. Po raz pierwszy od niespełna trzech lat przemówiła do niego w jego rodzimym języku. Dlaczego akurat dziś, gdy nad kulą ziemską zawisła śmiertelna przepowiednia? Mówiłaby pewnie dalej, gdyby jej nie przerwał. Bowiem stłumił eksplozję tych słów pocałunkiem. Zachłannym i pełnym pożądania. Uwierzył jej słowom. Uwierzył, że koniec może być piękniejszy niż niejeden początek. Ich piękny i wspólny koniec przy kawie z filiżanki babci Zosi, pośród tytoniowej mgły. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Michaszka · dnia 23.01.2013 11:57 · Czytań: 796 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Komentarze
Elwira dnia 01.03.2013 10:22
że mówię do Ciebie, Basiu.
– dlaczego zaimek jest wielką literą?


Porozmawiam z Tobą na tematy,
– znów zaimek wielką literą


A w między czasie
– międzyczasie

będziemy się pie*dolić do utraty tchu.
– co się robić? Napiszże normalnie.


Proszę Cię, Fabianie! Nie wyobrażam sobie innego końca z Tobą.
– jak wyżej


w jego kierunnku tylu słów naraz.
– kierunku, ale słów chyba się nie mówi w czyimś kierunku, ale do kogoś


Piękny koniec. Oby wszystkie pary, żyjące obok, chciały tak skończyć i kończyć za każdym razem, kiedy ktoś przepowie koniec. Właśnie finał zawsze powinien być najlepszy. Cieszę się, że taki tekst pojawił się w konkursie.
Pozdrawiam.
Michaszka dnia 01.03.2013 15:51
Dziękuję za komentarz i wszelkie cenne uwagi:) Mam zawsze dylemat z zaimkami dzierżawczymi. W poezji, gdy zwracam się do konkretnej osoby, wolę pisać je z wielkiej litery. W tym opowiadaniu bezwiednie zapisałam część zaimków z małej, część z dużej. Już poprawione:) Pozdrawiam
mike17 dnia 01.03.2013 19:02 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
je­d­nym ze swo­i­ch tekstów(,) wy­u­czo­ny­ch przez lata.

Cytat:
że owy

że ów
Cytat:
ro­z­pa­d­nie się na mi­lia­r­dy odłamków(,) nasączo­ny­ch krwią i po­kry­ty­ch ro­z­da­rtą skórą,

Cytat:
Zalała go lawiną tych słów.

"tych" zbędne

Ciekawy, niebanalny w całej swojej prostocie obrazek ludzi sobie bliskich, a jednak dalekich.
Sporo tu dysharmonii, dysonansów wszelakich.
I prawda czysto życiowa, że tacy ludzie istnieją i mają podobne rozterki.
To się dzieje gdzieś obok.
Podoba mi się motyw perwersyjny, nieźle ukazany.
I końcówka, skoro świat ma się rozpaść, dajmy czadu i basta!
Michaszka dnia 02.03.2013 14:09
Mike, dziękuję:) niestety, miewam problemy z interpunkcją. Czytam tekst po kilka razy, zanim opublikuję, lecz zawsze jakiś błąd się uchowa:) dziękuję raz jeszcze za cenne uwagi, przemyślałam, poprawiłam;) Pozdrawiam
Wasinka dnia 03.03.2013 13:59
A do mnie tekst jednak nie przemówił tak, jak do poprzedników. Pewnie dlatego, ze nie polubiłam tej pary. Koniec zbliża ludzi, i dobrze. Naprawdę. Małżonkowie poszli na kompromis... ale co to za kompromis... Uświadamiający, jak bardzo byli od siebie odlegli zawsze, jak mało sobie nawzajem dawali. A kobieta... zmusza gościa, żeby palił w zamian, że da mu coś w sumie naturalnego, co powinno się między małżonkami "odbywać" na co dzień. Nie z łaski.
Rozumiem zamysł, pewnie, jest okej. Ale nie mogę powiedzieć, że na mnie zadziałał pozytywnie.
Subiektywnie.

To chyba jeszcze nie zostało wyłapane:
Cytat:
– Mówiłaś, że rzu­ca­sz pa­le­nie(.) – Fabi­an spoglądał na nią, nie­szcze­rze się uśmie­chając.

Cytat:
Pe­w­nie(,) tworząc tę bu­do­wlę(,) fa­cho­wo zwaną ro­dziną,

Cytat:
Lecz nagle pośród tych pełnych wzbu­rze­nia treści, po­ja­wiła się
- Lecz nagle pośród tych pełnych wzbu­rze­nia treści po­ja­wiła się / Lecz, nagle pośród tych pełnych wzbu­rze­nia treści, po­ja­wiła się
Cytat:
Mimo, iż wiesz,
- Mimo iż wiesz

Pozdrawiam niedzielnie.
Michaszka dnia 03.03.2013 15:18
Dziękuję, Wasinko:) za uwagi i szczerą opinię:)

Niestety, często ludzie żyją obok siebie. I zdają sobie z tego sprawę, dopiero w obliczu dramatu. Wtedy może być już za późno. Armagedon jest tutaj symboliczny. Tym Armagedonem może być każda inna życiowa tragedia. Chciałam ukazać, że pomimo iż ci dwoje przez wszystkie lata trwania ich małżeństwa, nie znaleźli wspólnego języka, to odnaleźli go w obliczu końca. Choć, jak słusznie zauważyłaś, jedynie pozornie. Bo jeśli ludzie żyją obok siebie, od podstaw tworzą związek oparty jedynie na namiętności, pozbawiony szacunku, przyjaźni, więzi emocjonalnej, wtedy każde pojednanie będzie jedynie pozorne. Na chwilę. Być możne tragedia nieco scali ten związek. Uratuje, co się da. Lecz, jeśli tych wszystkich wartości zabrakło u podstaw, to nawet w obliczu końca ich zabraknie. Dalego bohaterka "zmusza" męża m.in. do palenia papierosów, w zamian darując to, co wydaje się, że jest naturalne. A tak naprawdę, czy w każdym związku jest? Dodatkowo, chwilowy kompromis miał nieco osłodzić ten nadchodzący koniec świata. Nie chciałam, żeby zakończenie było jedynie dramatyczne, choć raczej nie preferuję w swoich opowiadaniach happy endu. Być może nie udało mi się w pełni przekazać czytelnikowi tego, co zamierzałam. Z pewnością przemyślę. I popracuję jeszcze na tekstem.

Pozdrawiam
Wasinka dnia 03.03.2013 15:26
To, o czym teraz napisałaś, jest w tekście widoczne. A i że koniec świata może też być jeno symboliczny zrozumiałam ;).
Happy endy być nie muszą, ale lubię lubić :) bohaterów. Nawet gdy nie są idealni.

Pozdrowienia kolejne, kolorowe, od kapryśnego czytelnika.



edyt.
A ja znowu wróciłam. Bo wyjaśnić muszę, że nielubienie bohaterów (czy też ich postawy ogólnej w stosunku do czegoś, kogoś), nie oznacza, że tekst ogólnie jest zły.
No.
A tak w ogóle - tytuł ma w sobie klimat, lubię stare filiżanki z przeszłością.

To ja zmykam :)
Michaszka dnia 04.03.2013 07:18
Dziękuję, Wasinko:) nie każdego bohatera da się polubić, ale masz rację - również lubię lubić bohaterów:) Cenię sobie szczere opinie, bo nie o to chodzi, żeby każdy zachwalał, ale też mówił otwarcie, jeśli coś się nie podoba. Nie zniechęca mnie to, wręcz przeciwnie, motywuje do dalszej pracy nad swoim warsztatem;) Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty