Pożółkła żarówka leniwie wydzierała ciemności kontury nielicznych, lichych, jak i ona, sprzętów. Nie była osłonięta, a światło drżało, jakby napędzała je niewiara. Pod nią znajdowało się biurko, na którym stało kilka dających jasne nieprzyjemne światło pierścieniowatych lamp. Pracująca przy biurku dziewczyna wydawała się zawieszona w przestrzeni — dostrzegałem jedynie piękne, sprytne dłonie (oświetlone bezcieniowymi lampami), manipulujące przedmiotami na blacie, oraz twarz, ledwie doświetloną żółtym światłem. Reszta ginęła w mroku. Otwarcie stanąłbym do dyskusji z każdym, kto by stwierdził, że kobieta jest w nieokreślonym wieku, jednak nie miało to znaczenia: w pewnym sensie była zawsze i wszędzie. Więcej nie potrzebowałem.
Nawet nie uniosła głowy. Nie zdziwiło mnie to — ponoć mam charakterystyczny chód. Zafascynowany obserwowałem teatr pobrużdżonych cieni, rozgrywający się od czoła po brodę dziewczyny. Cóż za ekspresja! Kiedy mrużyła oczy, wokół nich rozkwitał labirynt zmarszczek, które niespodziewanie przenosiły się na czoło, gdy podnosiła wzrok (wciąż mnie ignorując). Sprawdzałem, człowiek ma pięćdziesiąt cztery mięśnie twarzy, u niej jednak zdawało się być ich znacznie więcej, a każdy pracował ciężko i bez wytchnienia solo, parami, całymi grupami. Podirytowanie malowało malutką fałdkę, nadając twarzy nieco demonicznego wyrazu, triumf rozpogadzał ją, podciągając asymetrycznie koniuszki ust. Nawet nos wydawał się wieść niezależny żywot, a jego koniuszek, niech mnie, wyraźnie się poruszał! Ech, a jak mnie to poruszało!
Przygotowywała się do wymagającego szczególnej precyzji etapu pracy, a gdy delikatnie ujęła w dłonie niewielkie elementy, zamierzając umieścić je w niemal gotowym przedmiocie, stanąłem za nią i się pochyliłem.
— Ani się waż — powiedziała prawie-że-na-serio, czule bezbronna.
Ucałowałem przyjemne w dotyku ucho i delikatnie wsunąłem dłoń w jej majtki, pomiędzy rozgrzane uda, szukając i znajdując.
— Pobawiłeś się już? — zapytała po chwili, nadając głosowi zrezygnowany ton.
Cóż teraz musiało się wyprawiać na tablicy tej cudownie plastycznie twarzy! Odczekałem jeszcze moment, by, dokładnie w chwili, gdy nabierała powietrza przed kolejną wypowiedzią, wycofać się i przylgnąć do wyślizganej framugi. Wypuściła cicho powietrze, zabawnie pokiwała głową i powróciła do pracy, a ja do bezwstydnego katalogowania ulotnych grymasów, chimerycznych migawek anatomicznego rozbrykania, którego byłem jedynym świadkiem i sędzią.
— Gotowe — wyszeptała raczej, niż powiedziała. Westchnęła, mrugnęła i wtedy dopiero jej twarz zastygła. Wpatrywała się we wzbudzający grozę gotowy produkt, wyeksponowany światłami niczym gwiazda rocka. Jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z możliwych zastosowań, k o n s e k w e n c j i. Nie przypominał tych złowieszczo zabawnych zielonych motylków z Afganistanu, wyglądał dokładnie na to, czym był, niczego nie ukrywał.
Przeszkadzała mi nieruchoma maska, która zastąpiła tak lubiany przeze mnie spektakl. Podszedłem, by słowem, myślą i uczynkiem tchnąć w nią życie.
— I tak cię nie kocham — oplotła mnie słowami, rękoma. Moja dziewczyna, która robiła miny. A najlepsze dla mnie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt