Zmierzch Ery Kwezali - gharas
A A A

          Tilan-Tohil, kapłan boga Niebios i najważniejsza osoba w plemieniu Kiczów, siedział sam na polanie. Czekał na przywódcę Demonów o Lśniącej Skórze i Bladych Twarzach oraz na swojego kuzyna, wodza Kakczikalów, który rozumiał ich mowę. Nie był pewien czy zrobił dobrze przychodząc tutaj, ale mimo wszystko nadal czekał. Wokół słychać był śpiew kwezalów, co brał za dobrą wróżbę – ptaki Bogów jeszcze chyba nigdy nie wprowadziły go w błąd, zawsze im ufał i był przekonany, że gdyby nie znaki dawane przez te piękne i mądre stworzenia, nie osiągnął by tak wiele w swoim życiu. Wsłuchując się więc w kwezalskie śpiewy, czekał.

          Wkrótce przybył Kal Czikal Manan, a wraz z nim grupa Demonów. Mieli oni cztery nogi, ogon, ludzkie ręce i dwie głowy – jedną długą i diabelską, drugą podobną do ludzi, tyle że o niezdrowym bladym kolorze. Połowa ich tułowia była pokryta rudawobrązową, biało-czarną lub plamiastą sierścią, druga zaś połowa srebrną, połyskliwą łuską. Po chwili ze zdziwieniem zauważył, że tak naprawdę są to dwie różne istoty! Gdy uważniej się przyjrzał, stwierdził, że demony okazały się być bardzo podobne do ludzi, a stworzenia, na których jeździły przypominały bizony.

          Kal podszedł do Tilana i przywitał go serdecznie. Za nim stanął jeden z Demonów, prawdopodobnie ich przywódca, i powiedział coś w swoim niezrozumiałym języku.

— Kuzynie, to jest Pedro de Alvarado — przedstawił Demona wódz Kakczikalów. — Jest zainteresowany twoją pomocą.

Kapłan jeszcze raz zwątpił. Czy na pewno robi dobrze? Czy bogowie go nie przeklną? Nagle jeden z kwezali wzbił się w powietrze i przeleciał tuż nad ich głowami. To musiał być znak od Tohila! Skoro bogowie podjęli decyzję, kimże on jest, by się sprzeciwiać?

— Pomogę, kuzynie — zdecydował Tilan. — Spytaj Demona co mam zrobić.

— Skłoń Tecun Umana do bitwy — odpowiedział kuzyn, skonsultowawszy się z Alvaradem.

— Za dwa dni, w samo południe, Tecun Uman stanie do bitwy przeciwko Demonom — rzekł kapłan Tohila po chwili zastanowienia. Kal Czikal skinął kiwnął głową, potwierdzając zawarcie umowy.

          Po skończonej rozmowie Majowie pożegnali się, Demon uścisnął dłoń kapłana, co było zapewne ich sposobem pozdrowienia. Ofiarował również Tilanowi worek czarnych ziaren, a widząc, że majański kapłan nie wie do czego te ziarna służą, zademonstrował: kazał swoim sługom zagotować wody, po czym do wrzątku wrzucił kilka ziaren. Wkrótce z garnka  w niebo wzbiły się opary, piękna woń rozniosła się w promieniu kilku metrów, pieszcząc zmysły Tilana, woda zaś stałą się czarna jak noc. Demon napił się, po czym ostrożnie podał garnuszek kapłanowi, który powąchał nieufnie napój — pachniało naprawdę wybornie. Zachęcony przez Kal Czikala, spróbował. Wywar okazał się gorzki, aczkolwiek nadzwyczaj smaczny. Ponadto pobudził Tilana i orzeźwił. Kapłan podziękował za prezent, po czym udał się do Utatlan.

          Po powrocie do miasta Tilan zebrał starszyznę plemienia i ogłosił, iż bogowie przekazali mu swoją wolę: Kiczowie muszą przeciwstawić się Demonom o Lśniącej Skórze i Bladych Twarzach, gdyż te plugawe istoty pragną zbezcześcić ich świątynie. Kiczowie nie mogą do tego dopuścić! Starszyzna zawsze podporządkowywała się woli bogów, zdecydowano więc, że wojowników do walki przeciwko Demonom poprowadzi młody wódz, Tecun Uman i jeszcze tego samego dnia ogłosiła postanowienia przed ludem Kiczów. W Utatlan rozpoczęły się pospieszne przygotowania do walki i ewentualnej obrony miasta przed najeźdźcami. Tilan tymczasem zasiadł na szczycie piramidy – świątyni Tohila i zaparzył tajemniczy czarny napój. Popijając aromatyczny wywar, obserwował przygotowywania Kiczów do walki i słuchał śpiewów Kwezalów. Kapłan zdawał sobie sprawę, iż cokolwiek jutro się stanie – świat jaki dotychczas zna, skończy się. Nie pozostało mu więc nic innego  jak wygodnie się rozsiąść i podziwiać piękno otaczającego go Utatlan, być może po raz ostatni.

           Dwa dni później, w samo południe, Tecun Uman i jego dziesięciu tysięcy dzielnych wojowników oczekiwało wśród pól kukurydzy na nadejście Demonów. Tilan obserwował wszystko z pobliskiego wzgórza, popijając czarny napój. Śpiew kwezalów nigdy nie wydawał mu się piękniejszy niż dzisiaj. Wkrótce ujrzał, jak w oddali pojawia się wojsko Demonów sprzymierzone z Kakczikalami: kilka tysięcy wojowników pod wodzą jego kuzyna oraz drugie tyle demonów pod wodzą Pedro de Alvarado. Część z nich jechała na tych dziwnych czworonożnych stworzeniach, część szła pieszo. Srebrne łuski i lśniąca broń cudnie połyskiwały w słońcu. Jeżeli jeszcze jakiś czas temu Tilan śmiał mieć nadzieję na to, że uda się pokonać wrogów, tak teraz, ujrzawszy ich potęgę, zrozumiał, że Tecun Uman nie ma najmniejszych szans. Mimo wszystko Kiczowie z furią ruszyli na wroga. Śpiewy kwezali umilkły, zagłuszone szczękiem broni, bitewnymi krzykami i wyciem rannych. Dwie armie zlały się we wściekłą, ryczącą masę.

          Tecun Uman wyprowadził swoich żołnierzy na pola przed Utatlan. Uznał, że pola kukurydzy skąpane w promieniach złotego słońca będą najlepszym miejscem dla bitwy o ojczyznę Kiczów. Żaden z wojowników nie zapomni o co walczy, mając to dookoła siebie. Patrząc na niewielkie kolby będą mieli przed oczami twarze swoich rodzin, co wzmocni w nich ducha walki.

          Dowódca, widząc wyłaniające się z lasu wojska Demonów, wygłosił do swoich wojowników porywającą serca przemowę. Mówił o walce w sprawie wolności, o obronie bogów, żon i dzieci. Mówił o sprawiedliwości i o tym, że Demony bezwzględnie zabiją wszystkich, którzy przeżyją, więc oni, Kiczowie, również nie mogą mieć litości. Jednak gdy tylko ujrzał, że wśród Demonów są również znienawidzeni przez niego Kakczikalowie, umilkł. Ich sąsiedzi byli zdolni do wielu złych rzeczy, ale nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że wyrzekną się swoich bogów, ziem ojców i gotowi będą dla Demonów przelewać majańską krew. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej – wzniósł tylko swój makahutil do góry, ryknął wściekle i rzucił się naprzód, żądny krwi wrogów. Jego wojownicy widząc samotnie biegnącego wodza, również rzucili się do ataku i w kilka chwil później wściekle wpadli na Demony. Rozpoczęła się krwawa i zacięta bitwa. Tecun Uman szerzył popłoch pośród szeregów wrogów. Demony dysponowały strasznymi broniami: ostrymi srebrnymi mieczami, rurami, które pluły ognistymi kulami, niektóre z potworów miały aż cztery nogi i dwie głowy, na szczęście jednak okazało się, iż nie są odporne na ciosy Kiczów, jak co niektórzy sądzili. Wojownicy, widząc, że mogą zabić te krwiożercze istoty, uderzyli z jeszcze większą furią. Tecun Uman dopadł w końcu Kala Czikala Manana i roztrzaskał mu czaszkę. Obiecał mu to już jako dziecko, gdy ten zamordował jego ojca, a teraz, stojąc nad jego truchłem wzniósł makahutil w niebo, dziękując Tohilowi za łaskę zemsty.

           Następnie wódz Kiczów zaczął szukać przywódcy demonów. Zabił jednego rozkazującego innym, ale ten okazał się być jedynie podrzędnym dowódcą. W końcu Tecun zobaczył tego, którego szukał – miał cztery nogi i inną niż wszyscy skórę – połyskującą nie srebrem, a złotem, otaczało go zaś kilkanaście demonów, którzy mieli rury, plujące ognistymi kulami. Tecun jednak był nieustraszonym wojownikiem, rzucił się sam jeden na tę grupę i rozpędził ich na wszystkie strony, stając naprzeciwko przywódcy demonów. Majańczyk zadał makahutilem potężny cios, powalając władcę demonów na ziemię. Wódz Kiczów zaczął świętować swoje zwycięstwo, przedwcześnie jednak. Władca demonów rozdzielił się: głowa, którą ściął i cztery nogi demona zostały na polu, natomiast wyrosły mu dwie kolejne nogi, ludzkie. Tecun zobaczył błyszczący kij w rękach swojego wroga i poczuł silne ukłucie. Świat zawirował, oczy zaszły mu czerwienią i poczuł, że odpływa w krainę wiecznego spokoju. Tecun Uman upadł, a władca demonów wzniósł ręce w geście triumfu.

          Ostatnim widokiem, jaki Tecun Uman zabrał z tego świata, był widok zlatującego kwezala, który usiadł mu na zakrwawionej piersi. Bohaterski wódz Kiczów nie widział już jednak, jak kwezal zabarwia swój biały brzuch czerwoną krwią Tecuna i umiera wraz nim. Widział to jednak Tilan – Tohil, spokojnie popijający czarny napój i obserwujący uważnie bitwę ze wzgórza. Wkrótce po śmierci Tecuna Kiczowie zaczęli się wycofywać do miasta. W kilkanaście minut później w Utatlan nastała niemal zupełna cisza: odgłosy walki ustały, nie było również słychać pięknych śpiewów kwezali. Tilan – Tohil wiedział już, że świat się skończył, skończyła się era kwezali i nikt już nigdy nie usłyszy ich pięknego śpiewu.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
gharas · dnia 29.01.2013 09:21 · Czytań: 622 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Wasinka dnia 28.02.2013 13:16
Udało Ci się zamknąć mnie w świecie legendy, którą tutaj przywołałeś/łaś. Postać Tecuna Umana niejednokrotnie była natchnieniem dla artystów, widzę, że i Tobie udzieliła się aura jego bohaterstwa. I oczywiście nie może zabraknąć kweazli, które dodają atmosfery tekstowi (przypomina mi się od razu legenda związana z czerwonymi piórami na brzuchu tych ptaków, o czym napomykasz w swojej historii zresztą - o zabarwieniu białych piór krwią Tecuna).
Przyznam, że już tytuł wprowadził mnie w nastrój opowiadania. Kwezal to symbol wolności, a skoro zmierzch... wiadomo już, z czym będą się borykali bohaterowie... dodatkowo wiemy przecież, że kwezale w niewoli umierają...
Pomysł ogólnie nie jest może Twój, ale Twój jest sposób przybliżenia nam historii Kiczów, a zrobiłeś/łaś to zgrabnie i wciągająco. Uchwyciłeś/łaś klimat, zręcznie wplotłeś/łaś kawę, podrzuciłeś/łaś wyraźne, plastyczne obrazy. Dorzuciłeś/łaś też swoje pomysły/uzupełnienia/wypełnienia.

Ewentualne mikrusy:

Nie był pewien(,) czy zrobił dobrze

nie osiągnął by tak wiele - osiągnąłby

Spytaj Demona(,) co mam zrobić

Kal Czikal skinął kiwnął głową - o jedno za dużo - albo skinął, albo kiwnął

kapłan nie wie(,) do czego

zagotować wody - wodę

napój - pachniało - pachniał

świat(,) jaki dotychczas zna

nic innego(,) jak

jego dziesięciu tysięcy - dziesięć

nie zapomni(,) o co walczy

Patrząc na niewielkie kolby(,) będą

Jego wojownicy(,) widząc

nad jego truchłem(,) wzniósł

głowa, którą ściął(,) i cztery nogi


Pozdrawiam z ostatnim dniem lutego.
Elwira dnia 01.03.2013 10:41
Szalejąca interpunkcja, kilka literówek. Opowieść snuta dosyć smętnie, zabrakło mi jakiegoś dynamizmu, czegoś, co zrobiłoby bym, jak kawa w organizmie. Pomysł niezły. Zaszwankowało wykonanie.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty