Kawa dekorowana krwią - Godhand
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Stanisław Bińczak wstał wcześnie. Jako mężczyzna, który już dawno wkroczył w jesień życia nie potrzebował dużo snu. Poszedł do łazienki i umył twarz lodowatą wodą. Starannie rozrobił krem do golenia i z pomocą pędzla nałożył okrężnymi ruchami na twarz.

Golił się powoli i dokładnie. Brzytwa przyjemnie muskała skórę na policzkach.

Opłukał się wodą i z satysfakcją popatrzył w lustro. Twarz, poza dumnym wąsem, była idealnie gładka. Dokładnie oczyścił brzytwę, jedną z dwóch używanych naprzemiennie.

Dziadek mówił że codzienne golenie jedną brzytwą nie daje ostrzu "odpocząć".

Stanisław lubił się otaczać starymi przedmiotami. Dawały mu złudne poczucie że znajduje się w czasach, które uznawał za lepsze od aktualnych. Satysfakcję psuł tylko fakt, że był tej złudności całkowicie świadomy.

Przeszedł do garderoby. Ubrał koszulę i pieczołowicie zawiązał krawat na swój ulubiony podwójny węzeł windsorski. Do tego prosty, szary garnitur.

Według Stanisława Bińczaka elegancja i schludność były obowiązkiem każdego mężczyzny.

Skierował się do połączonego z kuchnią salonu. Usiadł w fotelu i włączył telewizor.

Katastrofa autobusu wiozącego dzieciaki na kolonię. Kierowca uznał, że klin na kaca nie zaburzy jego pracy. Mylił się. Kilkanaście dzieciaków zmarło. Staruszka zakatowana w swoim mieszkaniu. Sprawców nie znaleziono pomimo, że nagranie ze zbrodni wyciekło do internetu. Matka porzucająca dziecko na przystanku autobusowym. Dwie ulice od "okna życia".

Bińczak wyłączył telewizor i zamyślił się.

Nie rozumiał już świata i czuł się w nim obco.

To, co widział podczas wieczornych spacerów utwierdzało go w tym przekonaniu.

Pary gwałcące się szybko w ciemnych zaułkach. Robiące to w pośpiechu, tak aby alkohol nie zdążył wyparować z żył. Wolny - według nich - seks dzieliła od świadomości życiowego błędu granica kilku promili. Znając prawdę, chronili te promile jak skarb.

Czas pogardy, jak napisał ktoś.

Pijacy w królestwach brudu i smrodu. Książęta zarzyganej wolności. Żeglarze na falach etanolu. Co jakiś czas łódź któregoś z nich tonęła i niedawny władca swojego losu dławił się własnymi wymiocinami. Koledzy brali wtedy jego ciało i wrzucali do stojącego w najciemniejszym miejscu uliczki, nigdy nie opróżnianego, kontenera. Nazywali to "zbiorową mogiłą".

Wydruk komputerowy przypięty do słupa ogłoszeniowego. W treści jakiś dzieciak opisuje jak potrącił samochodem psa. Zdarzenie było przypadkowe, ale dzieciak opisuje to z taką radością, jakby ustrzelił nagrodę na strzelnicy. Wesołe emotikony są jak pieczątki zaświadczające o wypraniu z uczuć. Wycieraczki przygniatające setki ulotek, na których roznegliżowane kobiety reklamowały "salon masażu". Następnego dnia rano dzieciaki idące do szkoły będą miały ubaw.

Przygniecione ulotki.

Żadnych przygniecionych sumień.

Świat się staczał. Nie obowiązywały już żadne wartości.

Dziwne czasy. Czasy e-papierosów i e-miłości.

Wiedział.

Wiedział jeszcze zanim zaczęto mówić o kalendarzach , przebiegunowaniu i wzroście aktywności Słońca.

Wiedział, zanim się zaczęło.

 

****

 

Pan Bińczak wiódł życie samotnika. Nie miał żony ani dzieci. Rodzice już dawno odeszli.

W jego życiu istniała tylko jedna miłość. Jedyna czuła kochanka.

Kawa.

Wiedział wszystko na temat arabiki i robusty, miał świadomość istnienia arabusty i kawy liberyjskiej. Znał rodzaje kawy, od brazylijskiej arabiki Minas począwszy, przez legendarną jamajską Blue Mountain, na wietnamskiej robuście kończąc. Czytał o sposobach uprawy i metodach przygotowywania ziaren.

Kawa nie miała przed nim tajemnic.

Dlatego gdy pierwszy kamień rozbił okno w domu sąsiada, pan Stanisław usiadł spokojnie przy kuchennym stole i wyjął z małej szkatułki przechowywaną tam od długiego czasu kartkę. Doskonale wiedział co musi zrobić przed końcem. Zdjął z regału atlas i sprawdził odległość do miejsca docelowego, bo zawsze stawiał sobie tylko takie cele, które były możliwe do zrealizowania. Spakował tylko szablę kawaleryjską wz 1917 - pamiątkę rodzinną. Wypastował buty na wysoki połysk. Potem obejrzał się krytycznie w lustrze i oceniwszy że wygląda odpowiednio elegancko, zabrał kluczyki do swojego samochodu i wyszedł z domu.

Nie zamykał za sobą drzwi. Wiedział że nie ma po co.

Usiadł za kierownicą. Z tego miejsca doskonale widział grupę wyrostków po drugiej stronie ulicy. Było ich kilku, a każdy pchał przed sobą wypełniony po brzegi wózek sklepowy. Wyjeżdżali ze sklepu przez lukę w stłuczonej szybie wystawowej.

Stanisław włączył silnik. Zanim ruszył rzucił jeszcze okiem na kartkę.

Na adres Marka Łukaszewskiego. Najlepszego baristy w kraju.

 

****

 

Jadąc, pan Stanisław widział wiele.

Wypatroszone z wnętrzności sklepy i apteki, ograbione lombardy i punkty złotnicze. Dzieci bijące się zapamiętale o rowerki i dorosłych walczących w szale o zapasy.

Zawsze miał świadomość że zagładę sprowadzą nie bieguny i meteory, a ludzie.

Spodziewał się jednak - powodowany naiwną nadzieją - że do powszechnej eskalacji przemocy dojdzie po dłuższym czasie. Mylił się. Już po kilku godzinach jazdy usłyszał w radiu że zamieszki objęły siedemdziesiąt procent kraju. Prowadzący audycję poinformował, że podobne zdarzenia mają miejsce na całym świecie.

Początek końca, pomyślał pan Stanisław.

Ciszył się, że nikt nie wpadł na pomysł blokowania dróg. Nie mógł wiedzieć, że za kilkanaście godzin będzie to proceder powszechny na większości szlaków komunikacyjnych.

Szczęśliwie dotarł aż pod dom Łukaszewskiego. Zaparkował samochód na podjeździe. Kilkaset metrów dalej wałęsała się grupka młokosów ale nie zwrócili na niego uwagi. Stanisław popatrzył uważnie wzdłuż ulicy. Kilka wybitych szyb w domach, dwa zdemolowane sklepiki. Z poprzewracanych kontenerów wysypywały się śmieci, pourywane skrzynki na listy leżały na wypielęgnowanych trawnikach niczym martwe ptaki. Jednak poza krajobrazem chaosu wydawało się spokojnie. Wiedział jednak, że to tylko kwestia czasu nim pękną tamy i zacznie się radosna przemoc wobec mieszkańców.

Wziął z samochodu szablę. Ostrożnie wszedł po schodkach do domu. Zastanawiał się chwilę, aż w końcu zdecydowanie nacisnął klamkę. Drzwi były otwarte.

W środku panowała absolutna cisza. Powoli szedł przez hol. Na ścianach wisiały wielkie zdjęcia. Hawai Kona, Jemen Matari, Blue Mountain, słynna Kopi Luwak.

Korytarz płynnie przechodził w wielki salon, a w nim - leżąc na wielkim, białym fotelu ze skóry - krwawił Marek Łukaszewski.

Stanisław wybiegł na zewnątrz. Po chwili wrócił z apteczką samochodową. Przyjrzał się ranie w piersi baristy.

- Proszę opowiedzieć co się stało - powiedział wyjmując opatrunek z opakowania.

- A kim... pan w ogóle... - zajęczał ranny.

- Fascynatem kawy.

Lekki uśmiech przebiegł po ustach Łukaszewskiego, zastępując na sekundę grymas bólu.

- Jak to wszystko.. się zaczęło.. podszedłem do okna - barista mówił powoli, co jakiś czas na jego ustach pękała krwawa bańka. - Jacyś... przejeżdżali samochodem, któryś musiał... zobaczyć mnie w oknie i... strzelił.

Pan Stanisław pokręcił ze smutkiem głową. Opatrzył ranę jak tylko potrafił, ale wiedział że to chwilowe rozwiązanie.

- Musimy jechać do szpitala.

Łukaszewski popatrzył na niego, z trudem powstrzymując opadające powieki.

- Szpitale... puste. Nic nie może pan... zrobić.

Stanisław usiadł ciężko na ziemi i ukrył twarz w dłoniach.

Krew rannego zostawiła wielkie palmy na szarej marynarce.

Myśli kłębiły mu się w głowie jak stado jadowitych węży. Z zamyślenia wyrwał go jęk Marka.

- A pan... tutaj...?

Podniósł głowę i spojrzał uważnie na rannego mężczyznę.

Z kącika ust Łukaszewskiego sączyła się krew.

- Jeśli chce pan wiedzieć... - Stanisław uśmiechnął się słabo. - Wiedziałem że to już koniec, więc postanowiłem spełnić swoje marzenie. Napić się zrobionej przez pana kawy. Mówią, że ma pan tyle tajemnic parzenia...

Marek chciał coś odpowiedzieć ale rozkaszlał się tylko.

- Więc odkryjmy... karty - wykrztusił w końcu, uśmiechając się.

Przez następne pół godziny pan Stanisław robił kawę według wskazówek najlepszego baristy w kraju.

Nalewał wodę do ibrika, podgrzewał, wsypywał kawę i cukier, trzykrotnie doprowadzał do wrzenia, używając wszelkich sztuczek jakie zdradzał mu mistrz. W końcu z dumą nalał kawę do dwóch filiżanek z grubej porcelany i podszedł do Marka. Przysunął filiżankę do jego ust. Barista spróbował, część kawy pociekła mu po brodzie mieszając się z krwią. Potem spojrzał Bińczakowi w oczy, uśmiechnął się i z uznaniem kiwnął głową. Opadł na oparcie fotela.

Uśmiech aprobaty zastygł na martwych ustach.

Pan Stanisław zamknął mu oczy. Wstał. Wziął w dłoń swoją filiżankę, w drugą chwycił opartą o ścianę szablę i usiadł na drugim fotelu. Szablę położył na kolanach, przymknął oczy i napił się kawy.

Przez następne kilkanaście minut był w niebie.

W końcu z żalem odstawił filiżankę. Słyszał że w stronę domu kieruje się grupa ludzi.

Podniósł się, poprawił ubranie i wyszedł na zewnątrz.

Było ich pięciu, uzbrojonych w kije do bejsbola.

Mężczyzna uniósł szablę. Chciał pokonać przynajmniej dwóch nim go zabiją.

Stawiał sobie tylko takie cele, które były możliwe do zrealizowania. 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Godhand · dnia 30.01.2013 22:14 · Czytań: 821 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Elwira dnia 25.02.2013 09:56
wkroczył w jesień życia(,) nie potrzebował dużo snu.


Dziadek mówił(,) że codzienne golenie jedną



złudne poczucie(,) że znajduje się w czasach,



Ubrał koszulę
W co ją ubrał? Chyba ubrał się w koszulę albo nałożył koszulę?


Sprawców nie znaleziono pomimo, że nagranie
Przecinek przesuń na przed pomimo.


widział podczas wieczornych spacerów(,) utwierdzało go w tym przekonaniu.


Pary(,) gwałcące się szybko


dzieciak opisuje(,) jak potrącił samochodem psa.


Dzieciaki(,) idące do szkoły(,) będą miały ubaw.


Doskonale wiedział(,) co musi zrobić przed końcem.


kawaleryjską wz 1917 - pamiątkę rodzinną.
wz?


Oceniwszy(,) że wygląda odpowiednio elegancko,


Wiedział(,) że nie ma po co.



Zanim ruszył(,) rzucił jeszcze okiem na kartkę.



i dorosłych(,) walczących w szale o zapasy.


Zawsze miał świadomość(,) że zagładę sprowadzą


usłyszał w radiu(,) że zamieszki objęły


grupka młokosów(,) ale nie zwrócili na niego


.

- Proszę opowiedzieć(,) co się stało – powiedział(,) wyjmując opatrunek z opakowania.


Opatrzył ranę(,) jak tylko potrafił, ale wiedział(,) że to chwilowe rozwiązanie.



Wiedziałem(,) że to już koniec,


Odpowiedzieć(,) ale rozkaszlał się tylko.

- Więc odkryjmy... karty


Słyszał(,) że w stronę domu kieruje się grupa ludzi.



ć przynajmniej dwóch(,) nim go zabiją.


Ostatnie zdanie rozbraja. Cóż, marzenia są po to, żeby je realizować, choćby z dniu końca świata, aby umrzeć szczęśliwym. Czego i Tobie i sobie życzę.

Pozdrawiam.
Godhand dnia 25.02.2013 14:14
Dziękuję,

Życzenia obejmują realizację marzeń czy śmierci z uczuciem szczęścia w duszy? ;)
Interpunkcja jest moją Nemezis.
Mam nadzieję, że pod innymi względami nie było tragicznie.

Pozdrawiam,

G.
Magicu dnia 27.02.2013 11:22 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się to opowiadanie, a pod jednym zdaniem mogę podpisać się obiema rękoma:

Cytat:
Za­w­sze miał świ­a­do­mość że zagładę spro­wadzą nie bi­egu­ny i me­te­ory, a lu­dzie.



Kilka drobiazgów rzuciło mi się w oczy:

Cytat:
Ka­ta­stro­fa au­to­bu­su wiozącego dzie­ci­a­ki na ko­lo­nię. Ki­e­ro­w­ca uznał, że klin na kaca nie zabu­rzy jego pracy. Mylił się. Kil­ka­naście dzie­ci­aków zmarło.


Cytat:
Pary gwałcące się szy­b­ko w cie­m­ny­ch zaułkach. Robiące to w pośpie­chu, tak aby al­ko­hol nie zdążył wy­pa­ro­wać z żył.

Nie nazwałabym tego gwałtem. Gwałt (a raczej zgwałcenie) to: "zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę."
Nie widzę tego w przedstawionej przez ciebie scence. Wprawdzie seks jest tu mało przyjemny, ale mimo wszystko mam wrażenie, że za obopólną zgodą.

Cytat:
Żegla­rze na fa­la­ch eta­no­lu. Co jakiś czas łódź któregoś z nich tonęła i nie­da­w­ny władca swo­j­ego losu dławił się własny­mi wy­mi­o­ci­na­mi. Ko­le­dzy brali wtedy jego ciało i wrzu­ca­li do stojącego w naj­ci­e­m­ni­e­j­szym mie­j­scu uli­cz­ki, nigdy nie opróżni­a­n­ego, kon­te­ne­ra. Na­zy­wa­li to "zbi­o­rową mogiłą".

Nie rozumiem...

Cytat:
W treści jakiś dzie­ci­ak opi­su­je jak potrącił sa­mo­cho­dem psa. Zda­rze­nie było przy­pa­d­ko­we, ale dzie­ci­ak opi­su­je to z taką radością, jakby ustrze­lił na­grodę na strze­l­ni­cy.


Cytat:
Pan Bińczak wiódł życie sa­mo­t­ni­ka. Nie miał żony ani dzie­ci. Ro­dzi­ce już dawno ode­szli. W jego życiu ist­niała tylko jedna miłość.


Cytat:
Zdjął z regału atlas i spra­w­dził odległość do mie­j­sca do­ce­lo­w­ego, bo za­w­sze sta­wiał sobie tylko takie cele, które były możliwe do zre­ali­zo­wa­nia. Spa­ko­wał tylko szablę ka­wa­le­ry­jską wz 1917 - pamiątkę ro­dzinną.
zajacanka dnia 27.02.2013 15:23
Ciekawy tekst, powiedziałabym w klimacie lekko wychowawczo-edukacyjnym. Bardzo trafne przemyślenia i opisy zachowań ludzkich, ich natury, człowieczeństwa, a właściwie jego braku. Świetny pomysł z szablą, elegancją i wypastowanymi butami. Podobało mi się.

Pozdrawiam.
Godhand dnia 28.02.2013 11:42
Bardzo wszystkim dziękuję.

Magic, wytłumaczę się (po starej znajomości) :

Pary gwałcące się szy­b­ko w cie­m­ny­ch zaułkach. Robiące to w pośpie­chu, tak aby al­ko­hol nie zdążył wy­pa­ro­wać z żył.

Napisałaś:

Gwałt (a raczej zgwałcenie) to: "zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę."

Być może nie wpisuje się to w defiicję, ale raz że chodziło mi przymus społeczny, środowiskowy, narzucający inicjację w młodym wieku, dwa że słowo "gwałt" miało pokazać absolutny brak pozytywnych, głębszych emocji w akcie płciowym.
Wasinka dnia 28.02.2013 12:09
Powyżej masz parę sugestii dotyczących zmian w tekście, więc ja już nie będę powtarzać. Warto jednak dopracować.
Ostatnie zdaniem ma siłę, przyznam. Tym bardziej że wcześniej już było czytelnikowi podrzucone. W kontekście sytuacji, brzmi naprawdę "działająco".
Historia ciekawa, z przekazem, rzekłabym, mocno nakreślonym. A i tytuł taki, że się zainteresowałam tekstem.

Chyba nikt o tym nie wspomniał, więc:
Cytat:
ro­zn­egliżowane ko­bi­e­ty re­kla­mo­wały
- może lepiej "reklamujące", bo czas przeszły wyskakuje

Pozdrawiam czwartkowo.
Godhand dnia 28.02.2013 18:14
Wasinka:

Oczywiście masz rację. Moje przeoczenie.
Dziękuję tym bardziej, że na wymowie ostatniego zdania bardzo mi zależało.

Zajacanka:

Dziękuję za zauważenie wszystkich najważniejszych atrybutów bohatera, które w zamierzeniu miały być metaforą starych zanikających wartości.

Pozdrawiam,

G.
zajacanka dnia 28.02.2013 20:41
Godhand (niezły nick),
tak mnie ostatnio ciągnie do przeszłości, prawego życia, wyższych wartości, którymi kierowali się moi przodkowie. Nudne dla niektórych, dla mnie wciągające, dające kierunek, ścieżkę życia. To u Ciebie też zauważyłam i pozwoliłam sobie wspomnieć w komentarzu. Niech atrybuty bohatera nie zostaną li tylko metaforą, niech wcielają się w życie kreatora postaci tego opowiadania.
Pozdrawiam
A.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty