Energotron - Zombiak
A A A
Od autora: Praca na konkursik, mam nadzieję, że się spodoba.

 

  Kawa. Nieskończona konsystencja ziarnkowości. Wysokoaromatyczna o równie wysokiej pitności. Gdy zaparzy się ją w dzbanku wszystko zaczyna pachnąć i nabierać energii. Nie powinna być ani za mocna, ani za słaba. Jeśli byłaby ze zbyt wielu łyżek, to i energii byłoby za dużo, a nadmierna produkcja energii, więc i energotronów powoduje nadmierne zgorzknienie, gdyż ów energotroni są niezwykle gorzcy. Za to jeśli kawa jest nadto wodnista, to energotroni wręcz rozpływają się z lenistwa i nie tworzą należycie energii. Także jedynie w kawie z odpowiednią liczbą atomów i cząsteczek kawowych energotroni mają życie jak się należy.

  Nie ma chyba nic gorszego od cukru. Nie wiem już co jest gorsze: Pojedyncze kryształki, które atakują gradem siekając i niszcząc nasze enargotrońskie kolonie, plemiona i rodziny, czy może kostki, przed którymi można wprawdzie łatwiej uciec, ale biada tym, którzy nie uciekną! Zostaną zmiażdżeni, ale nie powierzchownie, lecz dogłębnie. Już nie raz straciliśmy emerytowanych energotronów: kulejących i na wózkach, u których lata już nie te, więc i witalność już nie ta. No i jeszcze ci młodzieńczy energotroni, którzy niczego się nie boją.

Ale w sumie najgorsze są te powydziwiane kostki. Te karo i kiery, z ostrymi krawędziami, które sieczą, a ich ściany miażdżą.

  Ale nic okropnością nie dorówna zimnemu, lejącemu się mleku. Wypłukuje ono z nas wszystkie, ale to wszystkie substancje odżywcze, dlatego też się wybielamy i wyniszczamy zupełnie. Także sypanie cukru po nalaniu mleka jest dla nas totalną zagładą. Mleko wypłukuje nam całą energię, nie mamy więc jak uciekać przed zabójczym cukrem.

  Jednakże te wszystkie katastrofy często nas, energotonów spotykały. Zdążyliśmy się więc na nie choćby częściowo uodpornić. Tak więc te katastrofy w ogóle nie umywają się do tego, co zdarzyło się niedawno.

  Byłem wówczas na surfingu. Nie jest to trudne, gdyż cieczy, na której można surfować jest u nas mnóstwo. Bawiłem się znakomicie, gdy nagle grunt zaczął uciekać mi spod nóg. Byłoby to zwyczajne, gdyż byłem akurat w dzbanku z kawą, próbowałem więc płynąć dalej, ale wylądowałem nagle na wielkiej, metalowej wyspie. Wstałem i rozglądnąłem się. Niewielu obok mnie przeżyło tą tragedie. Porzuciłem więc deskę i zacząłem iść nie zważając na błagania o pomoc. Ktoś przecież musiał znaleźć wyjście z tej wyspy. Nie zaszedłem za daleko, gdy nagle wystrzeliła przede mną iskra, niemalże podsmażając mi palce i czubek nosa! Chciałem zawrócić, ale za mną również wybuchła iskra! Zacząłem biec przed siebie, wymijając wybuchy, ale nagle coś wystrzeliło tuż pode mną. Wyleciałem do góry i chyba się z czymś zderzyłem…

  Otworzyłem oczy i dostrzegłem, że się palę. W sumie nie tylko ja. Wokół mnie biegali inni przerażeni i rozżarzeni enargotroni, którzy wybuchali nagle. Jednak ja wstałem. Nie mogłem się poddać, przecież na moich barkach spoczywał los całego, kawowego świata. Wyszedłem z ognia. Wtem zauważyłem największą eksplozję. Odłamki stalowej wyspy latały wokół mnie i cięły mi grunt pod nogami. Wpadłem do środka jednego z powstałych kraterów na coś zielonego i pokrytego milionami szpikulców i nieregularnych srebrnych pasków. Było tu ciemno. I w przeciwieństwie do zewnętrza było tu dość mało miejsca i ciągle się o coś obijałem i nadziewałem. Natrafiłem nawet nogą na pęknięty drucik. Niewiarygodnie mnie on poparzył i poraził prądem. Nie miałem już nadziei. Leżałem. Nagle spadła na mnie gromada moich pobratymców, którzy przypłynęli tu z kawą. Wiadomo, że kawa zawiera wodę. Wszystkich więc przeszył prąd, niby piorun. Na domiar złego rozległ się nad nami przeraźliwy huk. Sufit nad nami widocznie się odkształcił w naszą stronę i popękał. Przez  dziurki gradem zaczęło nas zasypywać szkło i reszta kawy. Kawałek szkła wbił się w szpikulec obok mnie. Wyrwało to go, razem ze mną. Poszybowałem i wylądowałem w zakurzonej dziurze. Utknąłem tam i do środka wchodziły mi tylko nogi. Szpikulec za to wbił się gdzieś dalej. Coś przejechało mi po nogach i wciągnęło do środka. Spadłem twarzą w dół. Z trudem się obróciłem. Zobaczyłem nad sobą skrzydła wielkiego wiatraka. Było tu chłodno. Dostrzegłem światło prześwitujące przez dziurki, ale inne, niż te, przez które się tu dostałem. Wykorzystałem spadający akurat na wiatrak ułamek szkła i z trudem się dotoczyłem do najbliższego skrzydła. Uderzyło mnie ono od spodu i znów poszybowałem. Wbiłem się w kolejną dziurę. Połową byłem w środku, a połową na zewnątrz. Tkwiłem tam parę dobrych milisekund, gdy stoczył się na mnie z góry kawałek ucha od dzbanka. Wyszarpnął mnie on gwałtownie. Gdy plasnąłem o podłogę przewalcował się jeszcze po mnie i pojechał tak daleko, że uciekł mi z zasięgu wzroku. Niby byłem wolny, ale nic się nie działo. Czekałem milisekundy, sekundy i minuty, ale nikt po mnie nie przyszedł. Przeżyłem koniec świata sam, z dala od swoich, na zakurzonej podłodze, gdzie pokrył mnie bród, smród i roztocza…

  - Szefie, dzbanek z kawą spadł mi na komputer! – powiedział Tom.

- Wiem.  – odpowiedział szef.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zombiak · dnia 31.01.2013 00:06 · Czytań: 487 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Elwira dnia 01.03.2013 11:00
Gdy zaparzy się ją w dzbanku(,) wszystko zaczyna pachnąć
pachnieć

więc i energotronów(,) powoduje nadmierne

Nie ma chyba nic gorszego od cukru. Nie wiem już(,) co jest gorsze:
Gorszego, gorsze – powtórka

które atakują gradem(,) siekając i niszcząc nasze

Już nie raz straciliśmy emerytowanych energotronów: kulejących i na wózkach, u których lata już nie te, więc i witalność już nie ta.
3 razy już


Ale w sumie najgorsze są te powydziwiane kostki. Te karo i kiery, z ostrymi krawędziami, które sieczą, a ich ściany miażdżą.
2 razy te – oba do usunięcia, sieką

katastrofy często nas, energotonów(,) spotykały. Zdążyliśmy się więc na nie choćby częściowo uodpornić. Tak więc te katastrofy w ogóle nie umywają się do tego, co zdarzyło się niedawno.
3 razy katastrofy, 3 razy się


gdyż cieczy, na której można surfować(,) jest u nas mnóstwo.

Byłoby to zwyczajne, gdyż byłem akurat
Byłoby, byłem – powtórka

Niewielu obok mnie przeżyło tą tragedie. Porzuciłem
tę tragedię

więc deskę i zacząłem iść(,) nie zważając na błagania

Było tu ciemno. I(,) w przeciwieństwie do zewnętrza(,) było tu dość mało miejsca i ciągle się o coś obijałem i nadziewałem.
2 razy było, 3 razy i

Na domiar złego(,) rozległ się nad nami przeraźliwy huk. Sufit nad nami widocznie się odkształcił w naszą stronę i popękał.
2 razy nami, plus naszą, 2 razy się

Dostrzegłem światło(,) prześwitujące przez dziurki, ale inne, niż te, przez które
inne niż to

. Wyszarpnął mnie on gwałtownie. Gdy plasnąłem o podłogę przewalcował się jeszcze po mnie i pojechał tak daleko, że uciekł mi z zasięgu wzroku.
On – zbędne, 2 razy mnie, plus mi


Sam pomysł dobry. Zaszwankowało wykonanie. Powtórki, opowieść brzmi jak streszczenie. Konstrukcja zdań bardzo podobna. Zabrakło mi emocji. Uczucie chaosu towarzyszyło mi cały czas. Częściowo pewnie było zamierzone, ale jednak nie jestem usatysfakcjonowana. Opowiadanie powinno wrócić na warsztat i ulec solidnej redakcji.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty