Andrzej Pilipiuk - Piszemy Bestsellera cz. II - valdens
Dla użytkownika » Warsztaty Andrzeja Pilipiuka » Andrzej Pilipiuk - Piszemy Bestsellera cz. II
A A A

powrót do
części pierwszej






W poprzednim odcinku roztoczyłem przed Wami, drodzy przyszli pisarze, ponurą wizję tragicznego losu waszych rękopisów. Wizja ta nie byłaby pełna gdybym pominął problem redaktora. A zatem kto to taki?
Z Waszego punktu widzenia redaktor to koleś który weźmie do ręki Wasze dzieło i skrzywiwszy się po przeczytaniu siepnie je do kosza.
Jednak jeśli nie stać Was na założenie własnej gazety celem publikacji swoich utworów jesteście skazani na kontakty z takimi typkami. Nie ważne co piszecie, czy są to artykuły do gazet, felietony, opowiadania czy powieści - zawsze traficie na redaktora.

Skąd biorą się redaktorzy? Przeważnie z przypadku. Trafiłem w życiu na kilku różnych. Byli wśród nich niedoszły biolog, technik urządzeń chłodniczych, dentysta, świadek Jehowy, grafik komputerowy, artysta od sztuki nowoczesnej, były tłumacz, technolog żywności, magister archeologii... - jak widać aby zostać redaktorem nie jest konieczne specjalne wykształcenie. Od razu zaznaczę że wśród wyżej wymienionych trafili się zarówno fachowcy jak i totalni partacze. Jak odróżnić fachowca od partacza? Fachowiec umie ocenić i zredagować tekst, partaczowi wydaje się ze umie.
Redakcji tekstu nie można się nauczyć w zasadzie nigdzie. Podstawy poznałem w czasie warsztatów organizowanych przed laty przez "Klub Tfurców". To była jednak tylko pewna ogólna podstawa. Dalsze umiejętności zdobyłem dokonując szczegółowej analizy gramatycznej różnych rodzajów błędów językowych. Przypuszczać należy że redaktorzy którzy cośkolwiek wiedzą o tej robocie kształcą się systemem cechowym - starsi i bardziej doświadczeni szkolą swoich uczniów - zachowując atoli dla siebie najważniejsze sekrety fachu, co sprawia że uczniowie nie są w stanie zagrozić w przyszłości ich pozycji.
Partacze nie uczą się wcale, wydaje im się że wiedza wyniesiona z liceum wystarczy. Ano niestety nie wystarczy. Gramatyki uczy się u nas w sposób kompletnie skandaliczny - zmuszając uczniów do kucia formułek i odwalania głupich ćwiczeń, zamiast położyć nacisk na rozumienie zasad i umiejętność ich zastosowania. Kilka zagadnień z dziedziny wyższej gramatyki postaram się Wam przybliżyć w przyszłości.

Najgorszym rodzajem redaktora na jakiego możecie trafić jest niespełniony pisarz. Gość godzinami zastanawia się nad tym dlaczego nie jest w stanie nic spłodzić. Po kilku latach takich rozmyślań staje się zgorzkniały i cyniczny. Kontaktując się nim narażamy się na to że z dziką radochą uwali nasz tekst tylko dlatego że napisaliśmy go nieźle - lepiej niż on sam by potrafił. Oczywiście prawdziwy "Wielki Redaktor" nie uwala tekstów od tak, on musi znaleźć sobie powód. Tu nie wystarczy sama nienawiść do nas - trzeba ją podbudować odpowiednim uzasadnieniem.
A zatem redaktor taki będzie z ołówkiem w ręce liczył ile mamy znaków w linijce i ile linijek na stronie. Z satysfakcję będzie zaznaczał gdzie zapomnieliśmy postawić przecinka po czym odrzuci tekst z uwagi na "rażące niedoróbki formy". Dla niego natrafienie w naszym tekście na literówkę jest jak wydłubanie z muszli dorodnej perły, a każdy błąd ortograficzny, niczym piękny diament znaleziony po wielu dniach pracy. Człowiek taki będzie analizował tekst pod kontem jego odrzucenia.
Teraz rozumiecie dlaczego tyle miejsca poświeciłem w poprzednim felietonie na wbicie wam do głów jak powinien wyglądać dobry maszynopis? Tego typu sukinsynowi nie możemy dać żadnej formalnej okazji do uwalenia z miejsca naszego tekstu. Większość redaktorów oceniających opowiadania jest w porządku, jednak ostrożność i tu nie zawadzi.

Praca redakcji zazwyczaj wygląda następująco: Na czele stoi redaktor naczelny. Czasem jednocześnie pełni funkcje redaktora prozy polskiej. Podlega mu redaktor graficzny - który zajmuje się obrazkami (on na nie interesuje, chyba że uprze się by dać jakieś bazgroły jako ilustracje naszego tekstu), oraz sekretarz redakcji. Redakcja zazwyczaj liczy od dwu do 5 osób, do przeszłości odeszły kilkunastoosobowe składy...

A zatem redaktorski grzech główny - lenistwo. Lenistwo naczelnego sprawia że całość działa bardzo niemrawo. Człowiek który sam przeżywa życie w półśnie nie jest w stanie zdopingować podwładnych do roboty. Rozmamłanie faceta od prozy polskiej powoduje że nasz tekst może zostać przeczytany po tygodniu od nadesłania, lub po miesiącu. Bywa że wcale nie zostanie przeczytany. Jeśli słodka błogość nieróbstwa dotknie sekretarza redakcji sytuacja jest tragiczna - gdyż to od tego gościa zależy czy i kiedy dostaniemy naszą forsę...
Leniwy redaktor nie zechce nic poprawiać, wyrzuci nasz utwór do kosza. O ile frustrata ciężko pokonać, o tyle rozanielonego można przeskoczyć dość łatwo. Wystarczy napisać na tyle dobrze by przełożył tekst na kupkę tych do wydania i zapadł w dalszą drzemkę...

Niekiedy lenistwo redaktorów powoduje skutki zgoła dramatyczne. Na przykład w pewnym wiodącym wydawnictwie naszej branży spiętrzył się stos około stu(!!!) maszynopisów nadesłanych powieści. Stos ten narasta od lat. Tworzą go głównie maszynopisy debiutantów, w tym jeden - 700 stron autorstwa niżej podpisanego... Tekst ten złożyłem bodaj w 1998 roku. Do dziś dzień nie został przeczytany i pewnie nie zostanie bo z dobrze poinformowanych źródeł wiem że z racji grubości został użyty do podparcia konstrukcji regału...

Inną wadą redaktorów jest bałaganiarstwo. Redaktor potrafi zgubić wszystko. Nasze dane, nasz tekst, nasze umowy, nawet nasze honoraria. Tu na marginesie uwaga psychologiczna. Chaos panujący na biurku i w otoczeniu redaktora zazwyczaj jest dokładnym odbiciem stanu jego myśli. Ludzie zorganizowani utrzymują wokół siebie porządek i z reguły nie gubią ważnych papierów...
Wspominałem poprzednio o podpisywaniu maszynopisów z obu stron. W pewnej redakcji widziałem niezły stosik tekstów które w zasadzie kwalifikowały się do druku, ale podpisane zostały jedynie imieniem i nazwiskiem. Autor dane pozwalające na nawiązanie kontaktu zawarł w liście lub umieścił na kopercie - i niestety zostały one zagubione w redakcyjnym bałaganie.

Ponadto redaktorzy posiadają swoje specyficzne narowy. Po prostu pewna tematyka im się podoba inna nie. Jak poznać gust takiego typa? Ano analizując co też dopuścił do druku. Oczywiście dużo ciekawsze byłoby zbadanie czego nie dopuścił - ale to niestety w naszych warunkach jest niewykonalne. (chyba że wiemy do którego zasobnika z makulaturą trafiają odrzucone przez redakcję maszynopisy).
Miejscem gdzie możemy dokonać rozpoznania redaktora są konwenty miłośników fantastyki. Warto wybrać się na spotkanie z redakcją i posłuchać o czym i w jaki sposób będą mówili zaproszeni redaktorzy.

W zasadzie na konwentach nie należy wręczać im swoich maszynopisów. Wysoce prawdopodobne jest że zostaną one zgubione. Cóż impreza taka trwa kilka dni i kilka nocy, częste zmiany knajp... Jeden z redaktorów zgubił nawet komplet kart kredytowych, więc maszynopis lepiej wręczać w budynku redakcji. W żmudnym procesie poznawania narowów redaktora ważne może okazać się zasięgnięcie opinii u autorów którzy już coś w danym piśmie puścili. Starszy kolega po piórze może być kopalnią ciekawych informacji, zwłaszcza jeśli postawimy mu piwo i pociągniemy za język. Dowiemy się wówczas rozmaitych rzeczy które pozwolą nam starannie zaplanować strategię.

Spośród cech charakteru redaktorów warto wymieć jeszcze jedną - zaborczość.
Bywa i tak, że po szczęśliwym debiucie redaktor uzna nas za swoja wyłączną własność i alergicznie będzie reagował na próby publikacji gdzie indziej. Tak było w przypadku pewnego autora.
Złożył w wydawnictwie dwa maszynopisy - powieści i zbioru opowiadań. Zbiór został odrzucony z wstrętem powieść skierowana "do produkcji". Autor nie przejmując się odmową zaniósł opowiadania do konkurencji gdzie zostały przyjęte przychylnie i oddane szybko do druku. Niebawem ukazały się w postaci sympatycznej książeczki. Na wieść o tym, pierwszy wydawca wpadł w szał i nie wydaną jeszcze powieść wykreślił z grafiku. Autor nie zrażony pokazał mu figę i udał się tam gdzie wydali jego powiadania. Niestety redaktorom powieść się nie spodobała i niestety musiało minąć coś ze cztery lata zanim wreszcie doczekała się publikacji jeszcze gdzie indziej. Mamy tu więc zaborczość połączoną z mściwością...

W przypadku czasopism nie jest to aż tak ostro, choć pamiętam, że jako autor "ze stajni" Fenixa do redakcji "Fantastyki" po raz pierwszy szedłem z duszą na ramieniu... Z przypadkami zaborczości nie spotkałem się w aż tak ostrej formie, choć z redaktorem Grzędowiczem miałem umowę że opowiadania o Wędrowyczu puszczam tylko u niego. Dopiero gdy pokłóciliśmy się o honoraria (konkretnie poszło nie o wysokość tylko dlaczego z czteromiesięcznym poślizgiem) tytułem ostrzeżenia puściłem jeden tekst o Jakubie w "Magii i Mieczu".

Najłagodniejszą formą tego narowu jest dumne głoszenie wszem i wobec że autor debiutował właśnie w piśmie kierowanym przez danego redaktora, lub że "debiutował u konkurencji ale te naprawdę wartościowe teksty poszły u mnie". Albo "coś tam chałturzył w tych fanzinach a ja go nauczyłem pisać"...

W przypadku wydawnictw książkowych umowa na wyłączność lub pierwokup jest usprawiedliwiona jeśli wydawca inwestuje w reklamę i promocję autora.
I wreszcie na zakończenie. Jak poznać dobrego redaktora? Taki koleś zaprosi nas do redakcji pokaże nam nasz maszynopis tu i ówdzie pokreślony na czerwono a potem wyjaśni nam szczegółowo jakie kropnęliśmy błędy i jak należy je skorygować... Prawdziwy redaktor powinien być nie tylko fachowcem w swoim fachu ale także porządnym i życzliwym człowiekiem. Niewielu dziś takich ale trzeba szukać.



przejdź do
następnej części
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 16.08.2008 13:16 · Czytań: 9156 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 16
Komentarze
Joachim dnia 16.08.2008 14:19
wyższej gramatyki? :D
valdens dnia 17.08.2008 12:33
Cytat:
A zatem redaktor taki będzie z ołówkiem w ręce liczył ile mamy znaków w linijce i ile linijek na stronie. Z satysfakcję będzie zaznaczał gdzie zapomnieliśmy postawić przecinka po czym odrzuci tekst z uwagi na "rażące niedoróbki formy". Dla niego natrafienie w naszym tekście na literówkę jest jak wydłubanie z muszli dorodnej perły, a każdy błąd ortograficzny, niczym piękny diament znaleziony po wielu dniach pracy. Człowiek taki będzie analizował tekst pod kontem jego odrzucenia.


Czy rzeczywiście tak jest? Chodzi mi o przecinki zwłaszcza. Czytałem już u Kresa, bodajże u Kinga też i w innych miejscach, że interpunkcja to kwestia względna. Tak wzglądna i popaprana, że wielu pisarzy daje sobie z nią na luz. Wcale się kreseczkami nie przejmują.
Redaktorzy o tym nie wiedzą?
Usunięty dnia 17.08.2008 16:17 Ocena: Słabe
opisałem przypadk gdy redaktor frustrat będzie szukał dziury w cały. Niestety redaktorów takich jest na pęczki.
Tomi dnia 17.08.2008 16:29
rzuciło się w oczy:
"Człowiek taki będzie analizował tekst pod kontem jego odrzucenia."
valdens dnia 17.08.2008 16:40
Tak trzymaj, Tomi. Masz zadatki na redaktora :smilewinkgrin:
Usunięty dnia 17.08.2008 19:41 Ocena: Dobre
:) Dobrze Tomi. Uważam, że tekst o dobrym pisaniu powinien być napisany b e z b ł ę d n i e. Z czystej definicji. I nie ma w moich słowach cienia frustracji. Co do błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i innych: Spotkałem się z poradą, że aby samemu jak najmniej takich błędów czynić, trzeba dużo czytać. Ale co, kiedy w tekstach przez nas czytanych takowe błędy się zdarzają... Abstrahując, porady pożyteczne. Ukazują sytuację z punktu twardego realizmu. Człowiek nie zorientowany mógłby sobie imaginować, że takie redakcje, ludzie, którzy w nich pracują, są światli, są ponad, z racji tego, czym się zajmują. Ach, ten idealizm...
Usunięty dnia 18.08.2008 15:21 Ocena: Dobre
Pisanie jest kreatywnym p o s z u k i w a n i e m niewyrażalnego, a nie ostatecznym jego z n a l e z i e n i e m, ponieważ twórczość, to forma językowej zabawy, słownej gry w nieuchwytne połowy nieuchwytnych miraży.

Pisanie, to bezustanna loteria, nie kończąca się pogoń za ulotnością przekazu: pisać potrafi byle grafoman; na hektar pisarskich talentów przypada niewielu go wykorzystujących. Literat nie powinien wstydzić się pisać po ludzku: powinien być sobą, a nie chórzystą - pitolistą, jednym z miliarda wyluzowanych facecików w czapce z daszkiem do tyłu. Sobą, a więc otwartym, wrażliwym na oryginalne mówienie i myślenie.

Powinien mieć prawo do błądzenia w gramatycznym lesie, w którym przyszło mu się pogubić, bo język, to gąszcz niewykorzystywanych możliwości, to nieustanna przygoda w świecie podróży do wyobraźni; powinien rozróżniać gryzipiórkowe, formularzowe, sprawozdawcze i bezduszne, od pisania emocjonalnego, rządzącego się nie sztywną literą praw, ale namiętnościami, pasją, chęcią wyartykułowania tego, co mu w duszy gra, lecz nie tego, co w niej rzęzi.
Usunięty dnia 19.08.2008 10:52 Ocena: Słabe
kurcze aż sobie do słownika zaglądnąłem. Faktycznie "pod kątem" - dziwne wydawało mi się że to od słowa "konto". Mea culpa.
Usunięty dnia 19.08.2008 10:58 Ocena: Słabe
Owsianko zauważa:

> pisać potrafi byle grafoman;

obawiam się że tkwisz w błędzie. B)

> Powinien mieć prawo do błądzenia w
> gramatycznym lesie

no bez jaj. :D odróżniajmy eksperymenty (czyli dzieła pisane dla krytyków w nadziei wyłudzenia dotacji) od zwykłego nieuctwa.

Z racji tego że czytam rocznie 50-80 tekstów rozmaitych "którzy chcą pisać" mogę sie pokusić o pewne wnioski. W gramatyce gubią się ci sami którzy gubią się też w fabule, ortografii, logice etc.

Nasza szkoła w większości przypadków nie uczy operowania polszczyzną choćby w stopniu podstawowym.
Usunięty dnia 19.08.2008 13:06 Ocena: Dobre
Pilipiuk!

Masz rację, że szkoła nie uczy polszczyzny. Podobnie, jak nie uczy NIEZALEŻNEGO myślenia. Nauka w szkole ograniczona jest do zmechanizowanego wkuwania nie uporządkowanej wiedzy. Belfer nie uczy pojmowania świata jako całości, gdyż sam, często niedouk, koncentruje się na tym, co WYDAJE MU SIĘ, że zna: przekazuje uczniom duperele nieprzydatne w ich dorosłym życiu.
Dzisiejszy wychowanek nie ma we krwi, np. łacińskich przysłów , o etymologii ma pojęcie takie, jak Ty o rodowodzie słowa KONTO, nie wspominając aroganckiej ignorancji historii literatury, nie mówiąc o tym, że w obrębie języka porusza się po omacku: z doskonałą nieznajomością rzeczy.
Ps.
Co do tego, że PISAĆ potrafi byle grafoman: dodaj sobie W JEGO BESSERWISERSKIM PRZEKONANIU, TAK MU SIĘ WYDAJE.
Ps.2
Już valdensowi klarowałem, że nie można traktować literatury, jak fabryki prostowania gwoździ. Powiadasz: trzymajta się procedur, receptur, moich przepisów na rewelację, a nawet się nie spostrzeżecie, jak wypsnie się WAM Bestseller.
Ps.3
Język literacki powinien być inny od języka urzędowego, zgrzytającego banałami. Nie ma w nim śladu po sucharkowej akuratności, sezonowych przepisów, paragrafów i namolnego frazesowania stosowanego np. w pralni, w kotłowni, czy w innej biurokratycznej melinie. Język literacki, twórczy, artystyczny, różni się od administracyjnego tym, że jest przetworzony przez wspomnienia, projekcje i życiowe doświadczenia pisarza.
valdens dnia 19.08.2008 13:41
Ja też czytam sporo. Jakieś 5 opowiadań dziennie przez 3 lata, więc 5000 już razem, jak w mordę strzelił, i doszedłem do wniosku, że ludzie nie potrafią budować scen. Już wyjaśniam o co mi chodzi: potrafią budować zdania (tego nauczyła ich szkoła podst., średnia i studia), ale nie potrafią budować akapitów z tych zdań.
akapit=scena
I tego powinni uczyć w szkole średniej. W podstawówce - budowania zdań.
Podstawową częścią mowy może i jest zdanie (czy tam słowo, jak kto woli), ale dla mnie podstawą opowiadania są akapity. To są te klocki.

Nie wiem jak Wy, ale ja nie słyszałem o nauczycielu j. polskiego, który by przyszedł i powiedział: "A teraz wyciągamy karteczki... i opisujemy pożar stodoły. Raz, raz, raz!"
Tak to powinno wyglądać moim nie-aż-tak-skromnym-zdaniem.

A wygląda tak, że ludzie po studiach humanistycznych nie potrafią po polsku opowiadać. Najwyżej jeden z nich na cały wydział i to wcale nie prymus, ale ten co ledwo ledwo zalicza kolokwia. Tak to wygląda w moich oczach.
Jeśli u Was absolwenci filologii polskiej potrafią opowiedzieć o pożarze stodoły, to najwidoczniej żyjemy w innych światach. Albo w innych czasach.
gabstone dnia 19.08.2008 14:29 Ocena: Przeciętne
P. Pilipiuk napisał:
Cytat:
kurcze aż sobie do słownika zaglądnąłem. Faktycznie "pod kątem" - dziwne wydawało mi się że to od słowa "konto". Mea culpa.


Możecie negować sobie wszelkie zasady gramatyki, ortografii i itd. Jednak nie zmienia to faktu, że ktoś po coś te zasady wymyślił i tyle. Ja oczywiście rozumiem, że tak jest łatwiej pisać, kiedy nie trzeba się zastanawiać nad każdą kropką czy przecinkiem, ale choćby tu, ze względu na szacunek do czytelnika powinniście na takie błędy uważać. Nie wydaje mi się być dobrym pomysłem uczenie młodych ludzi niepoprawnego pisania. I, jak wcześniej już ktoś wspominał, przyzwyczajenie do "luksusu korekty" nie dotyczy każdego. Uważam wręcz przeciwnie: uczyć nie tylko jak pisać, ale jak takich błędów unikać. Gdybym miała się na tym wzorować, to sorry, ale nie.
Usunięty dnia 20.08.2008 09:36 Ocena: Słabe
można zrobić to na dwa sposoby:

albo uważać przy pisaniu
albo sprawdzić i poprawić po napisaniu.
milla dnia 26.08.2008 16:42 Ocena: Bardzo dobre
No cóż... Ja jeszcze nie spotkałam dobrego redaktora... Albo moje prace były kapitalnie denne:)
Asti dnia 05.02.2009 16:49 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
warto wymieć


Raczej - warto wymienić? :)

Oby więcej takich tekstów - są bardzo pomocne, bo przedstawiają realne doświadczenia i wynikające z nich trafne wskazówki - a tych brakuje początkującym pisarzom.
Aramin dnia 02.11.2009 22:36 Ocena: Bardzo dobre
W odróżnieniu od poprzedniego artykuły ten był dla mnie bardziej interesujący. Nie powiem, zgrabnie napisane, pozwala spojrzeć bardziej realnie na redaktoruff bez wspomnianej przez kogoś idealizacji.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty