Śmierć czyha bliżej niż myślimy... Żyjemy w coraz bardziej technologicznie unowocześnianym świecie, na każdym kroku uderza nas jej monumentalny zasięg. Ulepszana telewizja, coraz to nowe i wymyślne roboty kuchenne, nowa generacja przenośnych komputerów czy mikrochipów, które projektowane są do różnych celów. Nawet idąc na spacer, jesteśmy otaczani przeze technologię, gdy mijają nas ludzie korzystający ze smartphonów czy innych urządzeń. Tak, jakby nie było już ucieczki od tej komputerowej matni. Często zastanawiamy się, jakby wyglądało nasze życie, gdyby ludzie i roboty żyli w przyjacielskiej symbiozie. Jakby to było, gdyby nasza egzystencja potencjalnie zależała tylko od niej (jeśli już nie zależy). Czy to nie jest tak, że oddając się w jej ręce nie stajemy się komputerowym więźniem? Sami zamykamy sobie jedyne wyjście z klatki. Co zrobimy, gdy nastanie dzień, kiedy wszystkie samochody ożyją i będą polować na ludzi, telefony naraz zaczną dzwonić i wydawać jeden i ten sam nagrany komunikat, a roboty, czyhać w zakamarkach, by wbić nam metalowy hak w szyję. Zagrożenie zacznie czaić się wszędzie. W domu, szkole, na ulicy, w ulubionej kawiarni. Wszędzie tylko ryk silników, trzask metalowych części, krzyki mordowanych ludzi. Co zrobimy, gdy wszystko to, co tak tworzyliśmy dla podniesienia jakości życia, zbuntuje się i wstanie przeciwko nam, by na własnych warunkach stworzyć świat od nowa. Czy będziemy gotowi do walki, by zacząć nową wojnę, z najgroźniejszym przeciwnikiem, przed jakim mogła stanąć rasa ludzka? Gotowi do walki, która zaczyna się już dzisiaj.
Na te pytania, odpowiedzi znaleźć można w debiutanckiej książce Daniela H. Willsona, pt. Robokalipsa. Książka napisana jest prostym językiem, choć bywa wiele wtrąceń z języka informatycznego, autor postarał się, o tak dokładny przekaz, aby był zrozumiały nawet dla laika komputerowego, a sama fabuła dzięki dokładnym opisom i dopracowanym dialogom wydaje się być nad wyraz realistyczna. Narracja powieści jest wieloosobowa. Od uczestników nowej wojny, robota, który staje po stronie ludzi, po małą dziewczynkę, która przyczyni się do zmiany losu ludzkości i wydarzeń nowej wojny . Taka zmienna narracja pozwala na różnorodny odbiór książki. Co dla mnie, jest dodatkowym plusem. Przeważnie całość książki to odczyt spisu informacji które odczytał Cormac Wallace z jednego z pochwyconych robotów. Nie brakuje w niej krwawych opisów rzezi, wulgarnych dopowiedzeń, które mają nadać większej ekspresji książce, ale również i ukazania jak wielka tkwi siła w naszych pozornie słabych ciałach. Ile jest w stanie zrobić człowiek, by przeżyć. Prócz przestrogi przed skutkami naiwnego poddania się technologii, widnieje również w książce refleksja o istocie wspólnoty, gdzie w obliczu walki nie liczy się rasa ani pochodzenie. Według mnie, świetnie przedstawiony jest fakt, że ludzie nie są wielcy i niepokonani jednostką, a grupą. Widnieje w powieści motyw odrodzenia się ludzkiej nacji, w świadomości, że nie może ona już tak naiwnie ufać tworzonej przez siebie technologii. Robokalipsa została podzielona na pięć części, są to kolejne etapy walki od momentu pierwszego niepokojącego incydentu, ataku robota na dwóch pracowników kawiarni. Do dziwnych wydarzeń początkowo dochodzi w Ameryce, potem Japonii, aż fala zjawiska rozchodzi się na resztę świata. Roboty zaczynają się psuć, ludzie tracą nad nimi kontrolę, samochody same jeżdżą po ulicach w poszukiwaniu ludzi. A wszystko to, za sprawą Archosa, maszyny, która uznała, że największym zagrożeniem dla świata, są ludzie i właśnie dlatego, należy ich wyeliminować. Na ulicach zaczyna siać się panika, wielu ucieka na przedmieścia w stronę indiańskiej osady Grey Hourse, by tam szukać sprzymierzeńców i pomocy. Jednak to, co się dzieje, jest tylko niewielkim zalążkiem, tego, co dopiero się wydarzy. Po niespełna roku nowej wojny, wykształca się kolejny rodzaj robotów, które teraz prócz zabijania, zabierają pochwyconych zakładników do „obozów pracy”, w których dochodzi do tworzenia maszyno-ludzi.
Lektura powieści jest według mnie nie tylko przyjemna i oryginalna, ale również i refleksyjna. Autor unikając patosu i kiczowatość oraz moralizowania ukrywa idee książki między wierszami, po to, aby czytelnik sam mógł po nią sięgnąć. Chociaż o tematyce robotów powstało wiele książek z gatunku science-fiction, ta na pewno wyróżnia się spośród nich już samym podejściem do tematu. Według mnie to dobra książka na sobotnie wieczory, ale tez taka przed którą nie powinno się przejść obojętnie i wręcz należy dokładnie się zagłębić. Książka sama w sobie zachęca treścią, ale spodziewałam się po skończeniu czegoś więcej, tak jakby autor na samym ostatku pracy, stracił nieco natchnienia i na siłę dopisał ostatnie strony, co niestety zaowocowało obniżeniem poprzeczki. Książka nie do końca spełniła moje oczekiwanie, ale na pewno nie należy do lektury nudnych, które ot tak odstawia się na jakiś czas na półkę. Osobiście mogę polecić Robokalipsę, sądzę, że każdy może znaleźć w niej coś dla siebie.
Zalety:
- fabuła
- narracja i wielowątkowość
- realistyczne opisy
- przesłanie
- akcja
Wady:
- na końcu "pójście na łatwiznę" przez autora
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt