wspomnienia
pierwsza wizyta
Nie jestem przyzwyczajona do mówienia. Ale chyba sobie poradzimy? Przede wszystkim podoba mi się ten pokój. Jasne ściany. Myślałam, że będzie tu więcej drewna. Może biblioteczka? Półki za tobą też są ok. Mogę ci mówić po imieniu? Tak będzie mi łatwiej. Od czego powinnam zacząć? - chwila ciszy. - Nie wiem kiedy był początek. Rzadko się go zauważa, prawda? Nagle wszystko wydaje się obce i już wiesz, że coś zgubiłaś. Ale może nie jest to dobre określenie... Może to nie jest zagubienie, tylko taki kolejny początek, tylko tym razem nie wymarzony? Zawsze przecież coś się kończy, chociaż nigdy się do tego nie przyznajemy - śmieje się. - Ja nigdy się do tego nie przyznałam. Ciągle mam nadzieję, że to dopiero kontynuacja początku. Taki przerywnik, który pomaga spojrzeć na wszystko z pewnego dystansu. Boję się tylko, że w pewnym momencie może okazać się zbyt długi i ciężko będzie mi wrócić. Jeśli pozwolisz duszy odpłynąć, to już koniec. Ale na razie myślę, że trzymam ją mocno. Tu i teraz.
Chcesz wiedzieć, kiedy się zorientowałam, że coś jest nie tak? Wydaje się, że powinno to być całkiem proste. Przecież wiesz, jak powinien wyglądać twój odpowiedni porządek dnia. I jeśli coś dzieje się nie tak, powinnaś od razu się zorientować. Problem następuje wtedy, gdy zmiany zachodzą nieznacznie. Powoli, jak złodzieje kradną Ci porządek. Są bardzo sprytni. Na jego miejsce ciągle coś podkładają, więc nie zauważasz braków. Może czasem wydaje ci się, że kiedyś było inaczej, ale nie przywiązujesz do takich myśli zbytniej uwagi. Przecież zauważyłabyś, gdyby coś się działo? Tak właśnie było u mnie. Z pięknego dnia pachnącego bzem, nagle zniknęły kwiaty. Zapach jeszcze chwilę się utrzymywał i czasem sprzątałam z podłogi lekko zwiędłe płatki. Nie wiem jak, ale w pewnym momencie zapomniałam nawet, że bzy istniały. Zastąpiły je krzewy. Bez pięknego wyglądu i bez marzeń. Urosły w moim pokoju i zapełniły pustkę, zasłoniły słońce. Dałam się omamić ich soczysta zielenią, która znikała wraz z zachodem. Z czasem liście opadły i zostały same gałęzie. Drapiące i ostre... Łatwo się w nich zagubić. Nie wiesz w którą stronę trzeba iść. A gdy nagle poczujesz we wspomnieniach ukochany zapach bzów, nie jesteś sobie w stanie przypomnieć, co oznacza. Mgliście przypominasz sobie, że był czas, gdy zamiast gałęzi, w twoim pokoju rosły kwiaty. I nie jesteś w stanie sobie przypomnieć, jak to możliwe, że to ten sam pokój.
wizyta druga
Spróbowałam zrobić to, co powiedziałaś, ale nie jest to łatwe. Jak mam posadzić bzy? one potrzebują dobrej gleby i słońca. W pokoju nie ma dla nich teraz miejsca. Wiesz przecież, że rosną tam krzaki. Ostatnio znowu urosły im liście. Teraz zaczyna brakować miejsca nawet dla mnie. Moszczę sobie wśród nich miejsce. Blisko gleby, koło korzeni. Daję im spokój, więc one mnie też zostawiają. Mówisz, że nie walczę? A jak mam to zrobić? Łatwo ci mówić. Nie wiesz jak to jest! - cisza. - Wiem, że ostatnio mówiłam, że tęsknię za bzami... Ale czy ja jeszcze mogę je posadzić? Przecież one już u mnie nie zakwitną.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt