To była sobota. Tak, na pewno sobota. Lubił te swoje ponadziemskie upodobania. Dawały w końcu mu tyle satysfakcji i co tu mówić - napełniały wciąż pustą kieszeń. Chałturzył zresztą od lat. Od niepamiętnych czasów. Kochał muzykę. Pierwszego "Defila"dostał od kumla, którego później przy okazji pijackich uniesień, rozwalił na środku kruszwickiego rynku. Trudno opisać co wtedy, tam" w środku się z nim działo. Muzyką był cały jego świat - gitara jej dzieckiem.
To był zwyczajny motel na trasie Inowrocław - Toruń. Znał już to miejsce wcześniej. W końcu to właśnie tu, zagrał już kilka "Sylwestrów". Jak na owe zadupie, podawano tam niezłe jedzenie. Smacznie i tanio. Owe "chałturzenie" widać przypadło właścicielowi, bo i coraz chętniej zaglądał do nich z ofertami zagrania co rusz to innej imprezy. Tak do nich. Było ich - dwóch. Zespół w którym grywali, szumnie nazywał się ROYAL. Zaczynali jeszcze jako młodzi chłopcy. Z czwórki którą owe wakacje z muzyką zaczynali, po latach, szara rzeczywistość konkurencji, wyrzuciła ich na brzeg i uszczupliła szeregi.
Tak - to była sobota. Godzina 19. 05
Dużo wcześniej "Para Młoda" pojawiła się w drzwiach. "100 lat" zagrzmiało mocno i donośnie jak trąba. Potem "Windą do nieba". Kilka kieliszków na kolejny toast, roznosiło po sali ochoczych tancerzy. Już po godzinie, można było sie domyslić że z wyborem zespołu, trafiono w przysłowią "10".
Oni sami, nigdy nie oszczedzali się w tym co robili. Owe "trzy kawałki i przerwa", nie wchodziły tutaj w rachubę. Szeroki repertuar, możliwości wokalne, jak i chęć pokazania się, nie pozostawiały złudzeń że impreza będzie naprawdę świetna.
Krótka przerwa była jedyną potrzebą na chwilę oddechu. Darek w tym właśnie czasie wszedł do sali obok. Przy stole z herbatką siedziały trzy osoby. Poznał ją natychmiast. Szeroki, ogromny kapelusz, nie pozostawiał złudzeń. Jak nic to ONA - Hanka Bielicka. Cholera - pomyslał. Muszę coś z tym zrobić. Tak chwila się może w życiu nie zdarzyć. Nawet nie wymyślił pretekstu, który byłby dobry by podejść do jej stolika. Serce łomotało. Przepraszam - niesmiało zagadał, czy ja mogę ucałować Pani rekę?.
Spod kapelusza lekko wyłoniła się jej twarz. Widać już zmęczona, ale przecież ta sama, którą ogladał z zaciekawieniem w telewizji. Jasne że pan może, młody człowieku. Nieśmiertelnie lekko podała ją. Pocałował. Ach, jaki pan jest miły - zagadała.
Całe ciepło wpłyneło Darkowi właśnie do ust - chciał zrobić to najpiekniej i zrobił. Odezwała się kobieta siedząca obok. Wskazała na mężczyznę obok. Czy wie pan kto to jest?. Zaskoczony nie odpowiedział. Uprzedziła zagubienie. W jednej sekundzie przemkneło przez myśl - Kilar.
Kilar - podał jemu rekę. Widzę że panowie świetnie sobie dają radę. Miło było posłuchać. Właśnie wstawali od stołu. Na koniec Pani Hania rzuciła luźną uwagę że wracają z wstępu w Mogilnie. Jest bardzo zmęczona. Szerokim słownym gestem "udanej imprezy" i ciepłego "do widzenia" rozpłyneli się, każde w swoja stronę.
Ten wieczór Darek uznał ża wyjatkowo udany, bo czy tak na codzień trafiają się dwa w jednym?
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt