- Zbliżamy się. – Powiedział jego towarzysz lotu.
Marubo, dowódca statku, nie znosił niespodzianek, ale na tej planecie nigdy nie był niczego pewny. Nie lubił tutaj przebywać, a ciało źle znosiło pobyt na Ziemi. Jego pobratymcy ciągle obserwowali mieszkańców tej planety. Z roku na rok było coraz mniej informacji o ludziach niepoddanych arteliss. Powodowało to olbrzymie zmiany kodu genetycznego, co zarazem wpływało na czynniki egzystencjalne oczyszczonych ludzi.
Po jakimś czasie statek zawisł nad ziemią.
- Wychodzę.
- W odległości dwóch kilometrów nie ma nikogo. Żadnych ludzi. – Powiedział Barounn.
Marubo opuścił statek. Jego wzrost wynosił dwieście dwadzieścia pięć centymetrów. Należał do osobników alfa, naczelnych Reptoidów. Jego wygląd przypominał typowego jaszczura. Skóra pokryta łuskami i ogon o długości całego ciała. Inteligencją i wiedzą znacznie przewyższał innych osobników swego gatunku. Jego rasa budowała statki kosmiczne tak zwane viwamy i podróżowali po wielu galaktykach. Podporządkowywali sobie inne istoty, jak również zajmowali się ich tworzeniem by mogły one służyć swoim twórcom. Reptilianie byli na czwartym poziomie gęstości. To znaczy, że mogli wpływać na inne stworzenia jak również wcielać się w nie i być niewidzialnymi. Reptoidy, jako istoty rozumne potrzebowały ludzi oraz innych stworzeń by nimi rządzić i pobierać od nich energię. Najgorszym ich zachowaniem było to, że mogą zmieniać postać i przebywać w ciałach innych stworzeń z niższych poziomów. Jako rasa wybrali poziom czwarty nie chcąc się dalej rozwijać? Mają kilka celów do spełnienia takich jak:
Ich błędem jest krótkowzroczność, gdyż widzą tylko to, co chcą widzieć. Mieszkają na wielu planetach. Organizacja ich nazywa się Związek Oriona.
*
Minęło pięćdziesiąt tysięcy lat od stworzenia człowieka. Jest rok trzysta dziewięć tysięcy osiemset osiemdziesiąty drugi przed naszą erą. Jest to rok, w którym zostanie oczyszczony ostatni człowiek.
Marubo przybył na tę planetę, by dokonać kolejnych, a zarazem jednych z ostatnich badań na ludziach, w celu sprawowania kontroli nad nimi i stworzenia rasy podporządkowanej Reptilianom. Według jego obliczeń to był już jego ostatni przylot. Stąpając po ludzkiej Ziemi myślał: badania kodu genetycznego mogą doprowadził do podporządkowania rasy ludzkiej jak wcześniej devilów i szaraków. Powoli chodząc spojrzał swym umysłem w przyszłość to, co zobaczył przestraszyło go. Ludzie przeszli na piąty poziom, a oni spadli w hierarchii. Nie wiedział, kiedy to ma nastąpić, ale dzikusy – tak ich nazywał – odzyskają dawne moce dzięki silnej pracy i wytrwałości.
- Cholerne stworzenia. – Powiedział głośno, bo tak myślał o ludziach. Był nieufny.
Wokoło pojawiło się kilku osobników człekokształtnych. Stał na środku. Jeden z nich doskoczył do niego, aby go uderzyć. Reptoid odwrócił się i zadał mu potężny cios ogonem. To była jedna z wielu broni, które posiadał. W pewnym momencie wszyscy stali się bezwładni. Podszedł do każdego z nich i pobrał próbkę krwi. Po kilku minutach miał już to, co chciał. Odwrócił się w stronę statku. Chciał wracać. W pewnym momencie został czymś uderzony. Żachnął się i nerwowo odwracając zobaczył małego człowieka.
- Ssyyyy – syknął, otworzył usta i pokazał język, który rozdwajał się na końcu - A, to ty! – Jego oczy pałały nienawiścią. Jak taki prostak mógł trafić go kamieniem. Nie zmienił swojej postaci. Nie stał się niewidzialnym. Chciał po prostu ukarać intruza. Patrzył na człowieka, a on trzymał w ręku kamień i był zdecydowany go ponownie rzucić. Jaszczur koncentrował się, ale podświadomość w ogóle nie działała na osobnika homo sapiens. Czuł pewien niepokój. Zbliżył się do człowieka. Nie rozumiał, dlaczego na niego to nie działa. W pewnym momencie stał się niewidzialny i pojawił się dwa kroki przed nim. Osobnik spanikował, upuścił kamień i chciał uciekać. Reptoid patrzył prosto mu w oczy i zadał mu cios ogonem prosto w podbródek. Mężczyzna upadł na plecy, ale po chwili wstał i spojrzał jaszczurowi prosto w oczy. Nie bał się jego. Przybysz nie rozumiał zachowania męskiego samca. Ponownie chciał go uderzyć ogonem, ale człowiek pozostawał w miejscu, próbując penetrować jego umysł. Marubo, jako osobnik z wyższego poziomu, nie mógł sobie na to pozwolić. Stworzył blokadę, ale czuł się słaby. Dlaczego? Teraz myślał już tylko o jednym i zadał mu potężne uderzenie ogonem. Pokonał przeciwnika. Wziął go na ręce i zaniósł na statek.
- Po co wziąłeś tego prymitywa. – Powiedział Barounn.
- Musiałem.
Położył człowieka na stole. Przywiązał go pasami i pozostawił samego w pomieszczeniu. Marubo stanął przed sterami, włączył pojazd i myśląc już o tym, co zrobi z tym samcem przygotowywał się do lotu. Zastanawiał się tylko, dlaczego ten człowiek się go nie bał. Nie dawało mu to spokoju.
Gdy jego rasa dowiedziała się o nowej planecie, na której Rada Wszechświata postanowiła rozwinąć nowe życie – a było to jakieś siedemdziesiąt cztery tysięcy lat temu - nigdy nie spoczął na poszukiwaniach tej nowej rasy ludzkiej. Aż nagle, pewnego razu, udając się na długą wyprawę, odnalazł planetę zamieszkałą przez stworzenia, które otrzymały kod genetyczny od stworzeń z wyższych poziomów gęstości niż jego rasa. Nie było to dla niego zrozumiałe. Dlaczego te istoty z niższego rzędu otrzymały aż dwieście trzydzieści dwa geny? Często zadawał sobie to pytanie. Uważał, że to jego rasa powinna otrzymać te geny. Czuł się niedoceniany przez istoty z piątego i wyższych poziomów. Po badaniach wiedział: Dlaczego? Nie wiedział jeszcze wszystkiego, ale obserwacje były obiecujące. Od wieli lat obserwował te stworzenia. Gardził nimi. Uważał inaczej niż cała jego rasa. W duchu nie był wierny ideom ani ideałom. Chciał je porzucić dla dobra swojego i innych. Ograniczały go i nie pozwalały rozwinąć.
Statek opuścił orbitę Ziemi i znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Wstał i udał się do pomieszczenia, w którym znajdował się ziemianin. Wchodząc zdumiał się. Człowiek siedział na łóżku. Zostawił go przymocowanym do łoża. Patrzyli sobie prosto w oczy. Samiec ludzki siedział nad łóżkiem, nie dotykał go ani na niczym nie był zawieszony. Jaszczur znał ten rodzaj medytacji.
- Nie musisz mi imponować. – Powiedział.
Człowiek wydał jakiś dziwny, nieartykułowany dźwięk. Bacznie obserwował wielkoluda.
- Nie mówisz. Nauczę cię.
Marubo wniknął w jego umysł. Przekazał kilka informacji dotyczących jasnego myślenia. Cały czas stali w tej samej odległości od siebie.
- Teraz spróbuj mówić. Powiedz tak.
- Taaaak. – Powiedział sepleniąco.
- Kto cię tego nauczył. –Marubo nawiązał do jego zdolności.
- Nazywał siebie istotą nie z tego świata.
Marubo zakończył konwersację. Wrócił do pomieszczenia pilotów. Był małomówny. Długo zastanawiał się nad tym, co usłyszał. Teraz już był pewien, że rasa ludzka może liczyć na pomoc istot wyższych. Jego rasa jest uwięziona, a przy tak wpojonym przez miliony lat ukierunkowaniu doszedł do wniosku, że koniec ich cywilizacji może być bliski. Ale dlaczego bliski. Zastanawiał się. Nie dopuści do tego. Są najstarszą rasą we wszechświecie na tym poziomie. Zmiany nad kodem genetycznym trwają już od ponad pięćdziesięciu tysięcy lat. Sam przyczynił się do tych zmian. Jako jeden z naczelnych znalazł sposób na usunięcie dziesięciu nici kodu genetycznego. Pozostały człowiekowi tylko dwie nici DNA. Odpowiadają one jedynie za podstawowe funkcje bytowe i rozrodcze. Dobrze wiedział, że gdyby tylko ludzkość, posiadała wszystkie nici kodu w tak krótkim czasie to przekroczyłaby ich poziom intelektualny i nie tylko. Mogliby się porozumiewać między sobą za pomocą myśli, wyobraźni i wizualizacji. Ten samiec posiada moc przemawiania poprzez umysł, przemieszczania obiektów siłą myśli, przewidywania przyszłości i przeszłości oraz możliwość przenoszenia się duchowo do innych wymiarów. Muszę go poddać testom. Na pewno nie miał jeszcze czyszczonego kodu genetycznego. Trzeba się wziąć za robotę. Trzeba ograniczyć jego możliwości.
Wszedł do pomieszczenia, gdzie cały czas znajdował się człowiek. Włączył urządzenie. Samiec spadł na łóżko. Zaczął przeprowadzać badania. Laser skierował w stronę głowy i włączył go. Mężczyzna zaczął się kręcić nerwowo i powiedział:
- Wasza nędzna rasa i tak wyginie. Ujrzysz to na własne oczy.
Przyjął to do wiadomości, ale nie przerwał eksperymentu. Jego DNA i kod genetyczny były bardzo rozbudowane. Zaczął go czyścić. Robił to bardzo dokładnie. Tak się przyłożył do pracy, że DNA mężczyzny można było przyrównać do DNA małpy. Wprowadził różne ograniczenia. Po dziesięciu minutach zakończył eksperyment. Człowiek leżał spokojnie na stole.
- Służycie tylko sobie, ale jednak jesteście potrzebni we wszechświecie.
Po słowach mężczyzny jaszczur zrozumiał, że tak naprawdę to właśnie on jest słaby. Jako jedna z niewielu osób z jego rasy mógł przewidywać przyszłość? Ma rację, ale dopiero za kilka miliardów lat, tak pomyślał...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt