Dragon Age 2 Prolog część druga - samarzysta
Proza » Inne » Dragon Age 2 Prolog część druga
A A A
Od autora: Druga część Prologu :) końcówka została lekko skrócona.

Z pagórka idealnie widać było Lothering, a raczej to, co z niego zostało. Dym unoszący się znad zabudowań, płonąca wieża Zakonu, ich dom. Stali tak chwilę, dopóki nie poczuli wibracji rozchodzących się po podłożu. W ich kierunku zmierzało coś dużego i niewątpliwie niebezpiecznego. Nim reszta zdążyła się zorientować, co się dzieje, Aveline już stała w pozycji obronnej.

-Ogr! – krzyknęła, lecz nim skończyła mówić, zagłuszył ją ryk stwora. Uskoczyła w ostatnim momencie, jednak to nie ona była celem. Była nim Leandra. Skuliła się, oczekując na cios, którego się nie doczekała. Stanął nad nią Carver.

-Wy skur…- jednak dalsze słowa ugrzęzły mu w gardle. Ogr złapał go w pasie, zacisnął olbrzymie palce na żebrach chłopaka. Z gardła Carvera wydobył się nieprzyjemny bulgot. Ogr zamachnął się, uderzył nim kilka razy o ziemię, po czym wyrzucił jak szmacianą lalkę. Ryk stworzenia poniósł się echem po dolinie. Sam zawyła, rzuciła się na stwora, tnąc na oślep. Bethany starała się celnie rzucać zaklęcia, jednak łzy napływające do oczu nie pomagały. Avelina zajęła się nową falą pomiotów. Gdy ogr padł w końcu na ziemię, a pomioty zostały unicestwione, dziewczęta usłyszały Leandrę.

-Carver, zbudź się! Bitwa skończona! Nic nam nie jest! – matka klęczała przy synu. Strużka krwi spływała z kącika jego ust. Twarz miał spokojną, pokrytą kilkoma siniakami. Pasmo czarnym włosów opadło na czoło Carvera.

-Przykro mi, pani.- rzekła Avelina. Patrząc na Leandrę, nie mogła opanować smutku.- Twój syn nie żyje.

-Nie! – krzyknęła Leandra.- Te istoty nie zabiorami Carvera! – zaczęła szlochać.

-Może odłożymy żałobę do czasu, gdy będziemy bezpieczni?- Sam starała się uspokoić matkę. Bethany stała za nią, ocierając łzy.

-Nie mów mi o rozpaczy! To twoja wina!- szlochała Leandra, ocierając oczy rękawem swojej szaty. Avelina położyła jej rękę na ramieniu. – Jak mogłaś pozwolić, by się tak zapędził? Mój biedny synek. Moje kochanie.

-Jeśli będziemy stać i rozpaczać, to nas także dopadną pomioty. – mówiąc to, Bethany miała bardziej na myśli matkę niż siebie. Nie pogodziła by się z jej stratą.

-Pani, pozwól mi polecić dusze twego syna Stwórcy. – Templariusz wyciągnął rękę nad Carvera, odmawiając cichą prośbę do Stwórcy o przyjęcie chłopaka do siebie. Leandra szlochała w ramię Aveliny, Sam odwróciła głowę, Bethany zamknęła oczy.

-Nigdy cię nie zapomnę, Carverze. – wyszeptała Leandra, po skończonej modlitwie Wesley’a. Złożyła pocałunek na jego czole.

Hawke wstała. Słyszała już następną falę zbliżających się pomiotów. Bethany i Avelina stanęły u jej boków, gotowe odeprzeć atak.

            Znikąd pojawił się olbrzymi smok. Zionął ogniem prosto w grupę mrocznych pomiotów, jakby nie zauważając grupki ludzi. Zmiótł ogonem cały garnizon, po czym stanął przed Hawke’ami, Aveliną i jej mężem. Spojrzał na nich i wtedy zaczął się zmieniać. Kroczyła ku nim kobieta, dostojnie, z dość nietypową fryzurą. Siwe włosy miała związane na kształt smoczych rogów. Ciągnęła za sobą martwego pomiota. W końcu wypuściła go, spojrzała bacznie na zbieraninę uchodźców.

-Dawniej w ogóle nie miewaliśmy w Głuszy gości, a teraz zjawiają się całymi hordami! – rzekła. Głos jej był lekko zachrypnięty, a ton z jakim wymówiła to zdanie sugerowało lekka irytację.

            Sam oprzytomniała.

-Nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby nie twoje przybycie..

-Ja wiem: wyzionęlibyście ducha. Wciąż jeszcze możecie.- odparła już spokojnie kobieta. – Jeśli próbujecie uciec przed mrocznymi pomiotami, wiedzcie, że zmierzacie w złym kierunku.- dodała, niby od niechcenia, i odwróciła się do nich plecami.

-A więc tak po prostu nas tutaj zostawisz?- wtrąciła się Bethany. Nie miała już siły walczyć, a skoro pojawił się sprzymierzeniec, mogli na tym skorzystać.

-Czemu nie?- kobieta odwróciła głowę i spojrzała na Bethany i Hawke znad ramienia. Powoli odwróciła się przodem do sióstr.- Cóż to za niebywały widok: potężny ogr pokonany! Któż mógł tego dokonać? – zrobiła efektowną pauzę, obserwując twarze sióstr.- Teraz jednak moja ciekawość została zaspokojona, a wy jesteście bezpieczni… na razie. Czy to zbyt mało?

-Sami nie damy rady pomiotom. – Hawke starała się ratować sytuację. Wiedziała, że bez pomocy nie uda im się stąd wydostać.

-Są wszędzie, jeśli nawet nie, to wkrótce będą. – nieznajoma zastanowiła się chwilę, po czym dodała- Dokąd planujecie uciec?

-Udajemy się do Kirkwall. To w Wolnych Marchiach. – odpowiedziała Bethany. W jej oczach malowała się nadzieja.

-Do Kirkwall?- kobieta była wyraźnie zdziwiona. Zaintrygowało ją to.- Ojej, planujecie nie lada wyprawę. Tak daleko, by uciec po prostu przed pomiotami?

-Nie mamy już domu i nie mamy dokąd iść.- Hawke spojrzała na zniszczone Lothering. Widać było dym unoszący się znad spalonych domostw, z oddali niósł się śpiew stali.

-Rozumiem. – odparła nieznajoma. – Stracona w odmęty chaosu, staniesz do walki… i cały świat drży przed tobą zdjęty trwogą. To przeznaczenie czy przypadek? Tak trudno zdecydować.- Hawke i Bethany popatrzyły po sobie. Wiedźma, zmieniająca się w smoka i mówiąca do siebie. Sam wzruszyła ramionami. – Wygląda na to, że los sprzyja nam obu. – powiedziała do Hawke. -Może zdołam wam jednak pomóc.

-Musi być w tym jakiś haczyk.- odparła podejrzliwie Hawke. Zastanowiła ją dość szybka zmiana nastawienia u nieznajomej. Wiedźma zaśmiała się.

-Zawsze jest. Życie to jeden wielki haczyk! Proponuję, byście się go chwycili, póki możecie!

-Czy powinniśmy jej zaufać? Nie wiemy nawet, czym jest! – wątpliwości ogarnęły Bethany. Czuła lęk i niepokój przed nieznajomą. Nie potrafiła jednak określić, dlaczego.

-Ja wiem. To Wiedźma z Głuszy.- odezwała się Avelinea, klęcząca koło męża.

-Niektórzy tak mnie nazywają. Inni mówią Flemeth. Asha’bellanar. „Starucha, która za dużo mówi”!- po tym ostatnim zaśmiała się, jakby o czymś sobie przypomniała. – Czy to ważne? Oto moja propozycja: pomogę wam wyminąć hordę, a wy w zamian dostarczycie pewną przesyłkę w miejsce leżące nieopodal szlaku waszej podróży. Zrobicie to dla Wiedźmy z Głuszy?

-Powinniśmy jej zaufać? –Hawke spojrzała na towarzyszy. Nie chciała sama podejmować decyzji. Spojrzała na Aveline i jej męża.

-Wesley jest ranny. Nie uda nam się uciec przed pomiotami.- wojowniczka zgodziła się.

-Jeśli będziecie musieli, zostawcie mnie…- rzekł słabo templariusz. Wyglądał źle. Na twarzy i odsłoniętych częściach ciała widać było szaroniebieskie żyły, kolor samej skóry był popielaty. Źrenice przybrały biały kolor, uwidoczniły się sińce pod oczami.

-Nie! – sprzeciwiła się Aveline.- Mówiłam już, że jeśli będzie trzeba, wyniosę cię na własnych plecach! – nie przyjmowała myśli, że mogłaby się z nim rozstać. Cały czas negowała i odrzucała tą myśl.

-Nie mamy wielkiego wyboru.- odparła Hawke, również godząc się na pomoc Flemeth.

-Rzadko go mamy.- powiedziała wiedźma. – Nieopodal Kirkwall znajdziesz klan dalijskich elfów. Dostarcz ten amulet ich Opiekunce, Marethari. Zrób z nim to, o co cię poprosi, a będziemy kwita. – Hawke skinęła głowa na zgodę. – Zanim was jednak dokądkolwiek zabiorę, jest jeszcze jedna sprawa…- spojrzenia wiedźmy i Aveliny spotkały się. Wojowniczka wiedziała, co wiedźma chce zrobić.

-Nie! Daj mu spokój! – krzyknęła.

-Tego mężczyznę dotknęła zaraza, krąży już w jego krwi.

-Kłamiesz!- okrzyknęła Avelina. Widział, co dzieje się z jej mężem, lecz wierzyła, że to przezwycięży.

-Ona ma rację, Avelino. Wyczuwam w sobie coś plugawego.- wyszeptał słabo Wesley.

-Na pewno da się coś zrobić.- Hawke spojrzała na wiedźmę. Starała się nie tracić nadziei.

-Jedyny ratunek to zostać Szarym Strażnikiem.- wiedźma wydawała się być niewzruszona.

-A oni wszyscy zginęli pod Ostagarem…-Avelina posmutniała. Nie wiedział, że jest aż tak źle.

-Nie wszyscy. – odparła Flemeth. – Ale ostatni spośród nich są teraz poza waszym zasięgiem.

-Avelino, posłuchaj mnie.- rzekł słabo Wesley. – Proszę cię. Ta zaraza to powolna śmierć. Nie mogę…- wojowniczka ze smutkiem malującym się na twarzy, spojrzała błagalnie na Hawke.

-To twój mąż, Avelino. Ja nie mogę decydować o jego losie. – Hawke starała się być dyplomatyczna, chociaż sytuacja była i tak dość nieciekawa.

            Avelina przysunęła się do męża. Ten przyciągnął jej głowę do siebie, gładził ją po włosach.

Czuła jego oddech na swoim uchu.

-Bądź silna, kochana.-  wyszeptał i wbił w swoje serce sztylet trzymany przez Avelinę. Kobieta złożyła ostatni pocałunek na ustach męża, po czym ciężko podniosła się.

-Tylko poprzez śmierć możliwy jest spokój. Rzekła Flemeth, patrząc na Avelinę. – Teraz będzie łatwiej. To dopiero początek waszych zmagań.

            Flemeth dotrzymała obietnicy i pomogła im dostać się do Gwaren, gdzie wsiedli na pokład statku. Dwa tygodnie spędzili w mrocznej ładowni, razem z przerażonymi i zdesperowanymi towarzyszami podróży. I wtedy je ujrzeli – Kirkwall, Miasto Kajdan. Dawno temu stanowiło cześć Imperium Tevinter, opanowanego przez magistrów. W jego kamieniołomach pracowali niewolnicy z całego świata.

            Po wyjściu na ląd kobiety dowiedziały się, że są w Katowni, miejscu, gdzie templariusze i magowie żyją obok siebie. Przez to, że do Kirkwall spływali uchodźcy z Fereldenu, do miasta nie wpuszczano nikogo. Jednak po namówieniu strażnika, by przyprowadził ich wuja, Gamlena, były w stanie wejść do Kirkwall. Po wykonaniu drobnej przysługi dla przemytniczki, daniu łapówek, Sam i Bethany stały się służącymi, najemniczkami i przemytniczkami, podczas gdy Aveline zaciągnęła się do straży miejskiej.

 

 

            I tak rozpoczął się pierwszy rok Bohaterki w Kirkwall.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
samarzysta · dnia 05.05.2013 09:44 · Czytań: 674 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
amsa dnia 22.04.2014 21:11
samarzyta - powiem, że mi się ten prolog podoba, całkiem interesujący wątek, ciekawe jak to dalej poprowadzisz.

Kilka uwag technicznych. W dialogach między myślnikami spacja, tak samo po początkowym. Jeśli piszesz, że powiedział, wyszeptał, rzekł zapytał, nie stawiaj kropki i wyrazy po myślniku z małej litery. Na portalu w pomocy jest wyjaśnienie zapisu dialogów. Trochę czasem masz problem z szykiem, te pomioty jakoś ponazywaj inaczej, bo za dużo powtarzasz. Podobnie z nieznajomą.

Pozdrawiam

B)

-Ca­rver, zbudź się! Bitwa skoń­czo­na! Nic nam nie jest! – (M)matka klę­cza­ła przy synu. Struż­ka krwi spły­wa­ła z ką­ci­ka jego ust. Twarz miał spo­koj­ną, po­kry­tą kil­ko­ma si­nia­ka­mi. Pasmo czar­nym wło­sów opa­dło na czoło Ca­rve­ra. – czoło chłopaka.

-Nie! – krzyk­nę­ła Le­an­dra.- Te isto­ty nie za­bio­ra­mi Ca­rve­ra! – za­czę­ła szlo­chać. – zabiorą mi


szlo­cha­ła Le­an­dra, ocie­ra­jąc oczy rę­ka­wem swo­jej szaty. Ave­li­na po­ło­ży­ła jej rękę na ra­mie­niu. – rękawem szaty; położyła rękę na jej ramieniu

-Je­śli bę­dzie­my stać i roz­pa­czać, to nas także do­pad­ną po­mio­ty. – mó­wiąc to, Be­tha­ny miała bar­dziej na myśli matkę niż sie­bie – przed myślnikiem usuń kropkę

-Pani, po­zwól mi po­le­cić dusze twego syna Stwór­cy. – Tem­pla­riusz wy­cią­gnął rękę nad Ca­rve­ra, od­ma­wia­jąc cichą proś­bę do Stwór­cy – usuń powtórzenie Stwórcy

Le­an­dra szlo­cha­ła w ramię Ave­li­ny, - na ramieniu


-Ni­g­dy cię nie za­po­mnę, Ca­rve­rze. – wy­szep­ta­ła Le­an­dra, po skoń­czo­nej mo­dli­twie We­sley’a. Zło­ży­ła po­ca­łu­nek na jego czole. – wyszeptała Leandra, składając pocałunek na jego czole, kiedy Wesley zakończył modlitwę

Hawke wsta­ła. Sły­sza­ła już na­stęp­ną falę zbli­ża­ją­cych się po­mio­tów. Be­tha­ny i Ave­li­na sta­nę­ły u jej boków, go­to­we ode­przeć atak. – u jej boku

Cią­gnę­ła za sobą mar­twe­go po­mio­ta. – za dużo tych pomiotów, użyj innego słowa

W końcu wy­pu­ści­ła go, spoj­rza­ła(spojrzawszy) bacz­nie na zbie­ra­ni­nę uchodź­ców.

-Daw­niej w ogóle nie mie­wa­li­śmy w Głu­szy gości, a teraz zja­wia­ją się ca­ły­mi hor­da­mi! – rze­kła. Głos jej był lekko za­chryp­nię­ty, a ton z jakim wy­mó­wi­ła to zda­nie su­ge­ro­wa­ło lekka iry­ta­cję.- lekką, ale spróbuj pokombinować, np. rzekła lekko zachrypniętym głosem, nie tając irytacji

-Ja wiem:(.) (W)wy­zio­nę­li­by­ście ducha.

Wciąż jesz­cze mo­że­cie.- od­par­ła już spo­koj­nie ko­bie­ta. – już

-A więc tak po pro­stu nas tutaj zo­sta­wisz?- wtrą­ci­ła się Be­tha­ny. Nie miała już siły wal­czyć, a skoro po­ja­wił się sprzy­mie­rze­niec, mogli na tym sko­rzy­stać.

-Cze­mu nie?- (K)ko­bie­ta od­wró­ci­ła

Po­wo­li od­wró­ci­ła się przo­dem do sióstr.-

-Są wszę­dzie, jeśli nawet nie, to wkrót­ce będą. – (N)nie­zna­jo­ma za­sta­no­wi­ła się chwi­lę, po czym do­da­ła(.)( )- Dokąd pla­nu­je­cie uciec?

-Uda­je­my się do Kir­kwall. To w Wol­nych Mar­chiach.(bez kropki) – od­po­wie­dzia­ła Be­tha­ny.

-Do Kir­kwall?- (K)ko­bie­ta była wy­raź­nie zdzi­wio­na. Za­in­try­go­wa­ło ją to.- Ojej, pla­nu­je­cie nie lada wy­pra­wę. Tak da­le­ko, by uciec po pro­stu przed po­mio­ta­mi? – by po prostu uciec



-Ro­zu­miem. – od­par­ła nie­zna­jo­ma. – Stra­co­na(strącona) w od­mę­ty cha­osu, sta­niesz do walki…

-Czy po­win­ni­śmy jej za­ufać? Nie wiemy nawet, czym jest! – wąt­pli­wo­ści ogar­nę­ły Be­tha­ny. Czuła lęk i nie­po­kój przed nie­zna­jo­mą. Nie po­tra­fi­ła jed­nak okre­ślić, dla­cze­go. – za dużo tych powtórek z nieznajomą

-Nie­któ­rzy tak mnie na­zy­wa­ją. Inni mówią Fle­meth. Asha’bel­la­nar. „Sta­ru­cha, która za dużo mówi”!- (P)po tym ostat­nim (zdaniu)za­śmia­ła się, jakby o czymś sobie przy­po­mnia­ła. – Czy to ważne? Oto moja pro­po­zy­cja(.) (P)po­mo­gę wam wy­mi­nąć

-Po­win­ni­śmy jej za­ufać? –Hawke spoj­rza­ła na to­wa­rzy­szy. Nie chcia­ła sama po­dej­mo­wać de­cy­zji. Spoj­rza­ła na Ave­li­ne i jej męża.

-We­sley jest ranny. Nie uda nam się uciec przed po­mio­ta­mi.- wo­jow­nicz­ka zgo­dzi­ła się. – zgodziła się wojowniczka

-Je­śli bę­dzie­cie mu­sie­li, zo­staw­cie mnie…- rzekł słabo tem­pla­riusz. Wy­glą­dał źle. Na twa­rzy i od­sło­nię­tych czę­ściach ciała widać było sza­ro­nie­bie­skie żyły, kolor samej skóry był po­pie­la­ty. Źre­ni­ce przy­bra­ły biały kolor, uwi­docz­ni­ły się sińce pod ocza­mi.

-Nie! – sprze­ci­wi­ła się Ave­li­ne.- Mó­wi­łam już, że jeśli bę­dzie trze­ba, wy­nio­sę cię na wła­snych ple­cach! – (N)nie przyj­mo­wa­ła myśli, że mo­gła­by się z nim roz­stać. Cały czas ne­go­wa­ła i od­rzu­ca­ła tą myśl. – np. Odrzucała możliwość rozstania z nim.

-Nie mamy wiel­kie­go wy­bo­ru.- od­par­ła Hawke, rów­nież go­dząc się na pomoc Fle­meth.

-Rzad­ko go mamy.- po­wie­dzia­ła wiedź­ma. – Nie­opo­dal Kir­kwall znaj­dziesz klan da­lij­skich elfów. Do­starcz ten amu­let ich Opie­kun­ce, Ma­re­tha­ri. Zrób z nim to, o co cię po­pro­si, a bę­dzie­my kwita. – Hawke ski­nę­ła głowa na zgodę. – Zanim was jed­nak do­kąd­kol­wiek za­bio­rę, jest jesz­cze jedna spra­wa…- (S)spoj­rze­nia wiedź­my i Ave­li­ny spo­tka­ły się. Wo­jow­nicz­ka wie­dzia­ła, co wiedź­ma chce zro­bić.

-Kła­miesz!- okrzyk­nę­ła Ave­li­na. – odkrzyknęła

Wi­dział(a), co dzie­je się z jej mężem, lecz wie­rzy­ła, że (on) to prze­zwy­cię­ży.

-Je­dy­ny ra­tu­nek to zo­stać Sza­rym Straż­ni­kiem.- (W)wiedź­ma wy­da­wa­ła się być nie­wzru­szo­na.

-A oni wszy­scy zgi­nę­li pod Osta­ga­rem…-Ave­li­na po­smut­nia­ła. Nie wie­dział(a), że jest aż tak źle.

-Ave­li­no, po­słu­chaj mnie.- rzekł słabo We­sley. – Pro­szę cię. Ta za­ra­za to po­wol­na śmierć. Nie mogę…- (W)wo­jow­nicz­ka ze smut­kiem ma­lu­ją­cym się na twa­rzy, spoj­rza­ła bła­gal­nie na Hawke.

-Tyl­ko po­przez śmierć moż­li­wy jest spo­kój. (-) (r)Rze­kła Fle­meth, pa­trząc na Ave­li­nę


Jed­nak po na­mó­wie­niu(namówiwszy) straż­ni­ka, by przy­pro­wa­dził ich wuja, Gam­le­na, były(mogły) w sta­nie – usuń - wejść do Kir­kwall.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty