Jestem.
Pierwsze wypowiedziane słowa. Jestem.
Siadłam w cieniu dębu, z głową zwieszoną nad podciągniętymi pod brodę kolanami. Włosy, poruszane niewielkimi powiewami wiatru, łaskotały nagie ramiona. Promienie słońca, przebijające się przez zielony gąszcz liści, dotykają śniadej skóry na karku. Schowałam twarz w dłoniach, próbując sobie przypomnieć zapomniane.
Ta nieznośna cisza, namacalne napięcie. Sen? Nie, na pewno. Ale przecież, skąd?
Pojawiasz się przede mną, stoisz jak zjawisko, odziany aurą zachodzącego słońca, w czerni myśli, na odwyku od kochania, w oczach nieodgadnione myśli. Po prostu patrzysz. Odgadujesz moje myśli, zagubienie. Widzisz w nich swoje odbicie, przenikasz przeze mnie na wskroś wzrokiem, czujesz już zapach, ten jeden gest poznajesz, ogarnęła cię niemoc, dlaczego to nie ty. Mimo to dalej jesteś, stoisz przede mną, obserwujesz. Zgubiona we wspomnieniach, przeplatanych twarzami, nie poznaję. Rozsypując się, patrzę w twe oczy.
Zapadłam się w otchłani wspomnień, przeplatanych łzami i śmiechem. Wpatrzona w błękit nieba, czekam. Na co? Błysk nadziei, światełko w tunelu, przypływ sił? Znów tam byłeś, słyszałam twój głos, tak znajomy, przyjemny, ukoił me myśli, znów zasiał spokój. Mimo odległości myśli byłeś tam, zapatrzona w twe niebieskie oczy, uśmiechnęłam się. Przymknęłam powieki, wciągnęłam znajomy zapach twego ciała na naszej polanie. Zaprowadziłeś spokój w mej świadomości uspokajającym głosem.
Wysiadłam na stacji wspomnień, przywołując duchy przeszłości. Usiadłam na ławce, patrzyłam jak ludzie wsiadają do pociągu myśli, przepełnieni mnóstwem zmartwień, radości, smutków. Zamyśleni szli przed siebie, nie widząc nikogo dookoła. Każdy w swoim świecie, płynął własną łodzią ze snów.
Czy jesteś tu wciąż? Zamykam oczy, chcę przywołać cię szeptem. Wtulić się w ramiona, zapomnieć o świecie, znowu poczuć się ważną. Lecz pewnie nie słyszysz mego wołania, owładnięty myślami, rozdarty między niebem a ziemią. Wciąż błądzisz w przestworzach, gonisz za niespełnionym marzeniem. Jak w szklanej kuli owiany boskim wiatrem schodzisz na ziemię, szukasz natchnienia, znów uciekasz. W rytm muzyki wypowiadasz słowa, starannie dobrane, ułożone dokładnie.
Powoli, układam to w całość, jak puzzle. Wszystko ma swoje miejsce, które trzeba znaleźć.
Zdawało mi się, że cię widziałam. Zapatrzony w chodnik, z rękoma w kieszeniach, twój płaszcz powiewał w rytm wiatru. Pewnie nie chciałeś widzieć mętnych oczu fałszywego szczęścia. Znałeś każde jego oblicze od wewnątrz. Chyba przyspieszyłeś kroku, wciągnąłeś powietrze głęboko do płuc, lekko się wyprostowałeś. Już nie patrzyłeś w chodnik, tylko przed siebie, gdzieś w dal, nieosiągalnym wzrokiem śledziłeś lot gołębia. Wyjąłeś rękę z kieszeni, znów przyśpieszyłeś, obróciłeś się, jakbyś chciał sprawdzić, czy nikt cię nie śledzi. Chyba nie zobaczyłeś mnie, siedzącej na ławce. Zostawiłeś po sobie pióra. Znaczyły twoją drogę, odkąd pamiętam. Białe, z krwawymi końcami. Na pewno były twoje.
Tańcząc w deszczu spływał smutek i strach, rodziły się nowe myśli, a towarzyszył im tylko szum mokrej polany i uśmiech na mokrej twarzy. Głowa spoczęła na poduszce z mchu, szum lasu przepływał przez uszy, śpiew ptaków usypiał. Podmuch wiatru studził emocje, łagodził wspomnienia i goił rany.
Otworzyłam oczy. Kot, obok na poduszce, układał się do snu. Spojrzałam na zegarek. 3:15. Odrzuciłam kołdrę, podeszłam do okna. Burza szła z daleka, słyszałam pierwsze grzmoty. Snem okazały się wspomnienia, majaczące na obrzeżach świadomości. Westchnęłam. Już miałam odchodzić, gdy palce musnęły parapet. Zahaczyły o coś miękkiego. Zerknęłam. Pióro, długie, białe. Nie byłam już pewna, czy sen to był czy rzeczywiście wspomnienia.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt