Trupadurzy - henrykinho
Proza » Groteska » Trupadurzy
A A A
Od autora: "Trupadurzy" a.k.a. "Handlarz".

Kolejka na przesłuchanie do nowego talent show wiła się jak pyton po obfitym posiłku.

Matki z dziećmi, dzieci z matkami, młodzi gniewni i starzy niedołężni, faceci z więziennymi tatuażami, a nawet transwestyci - sterczeli w niej absolutnie wszyscy. Niezależnie od stopnia IQ albo wagi posiadanych kompleksów, bez wglądu w kartoteki i bez wertowania teczek, kto żyw nadciągał przed gmach telewizji i trwał na obolałych nogach, ocierając się sąsiad o sąsiada, prawy o lewego.

Ludzi tych dzieliło wiele. Wspólne mieli tylko miny. Nietęgie, bitne, trochę obrażone.

Nic dziwnego, skoro nozdrza dzielnych kolejkowiczów zapoznały się już z każdym możliwym odcieniem zapachu potu. W podobnym towarzystwie nietrudno o spięcia, nerwy czy zawały. Wkurzają drobnostki, banały.

Dla przykładu: ktoś charczał jak popsuta lokomotywa, ktoś inny klął niezgorzej od budowlańca na porannej zmianie – może sam budowlaniec?  Jakiś żul przywlekł ze sobą swój rekord dni bez kąpieli w nadziei, że potrafi śpiewać, cycata tancerka go-go wtargnęła przed domorosłego magika uznając, że posiadane atuty ją do tego obligują – setki historii, awantur i przepychanek.

Szybko zawrzało.

Tłum przerodził się w kipiącą, bagnistą masę. Niczym potwór wydawał różne dźwięki i zapachy, pierdział, śmierdział i zapraszał w lepkie łapska każdego, kto tylko pragnął zawalczyć o pięć minut wątpliwej sławy.

 - Nadepnąłeś mi na nogę, szczylu! – wywrzaskuje jakiś snob z akordeonem.

 - No i na co te nerwy, panie kolego? – trochę ironicznie odpowiada mu matka dzieciaka.

 - Zamknąć mordy! – zażegnuje spór walczący o skupienie klaun.

Właśnie, po co komu te nerwy?

Rozdzielono się na dwa obozy. Honoru pierwszego bronili  zarówno początkujący, jak i zaawansowani, osobowości lub – osobistości - z pasją oraz talentem. Niezbyt wiele ich wyróżniało – prości z wyglądu, nieciekawi z życiorysów. Nudne czapki, powtarzalne szaliczki i błyszczące trzewiki z jednej hurtowni. Spod pach dyndały im zestawy nut, banja czy inne ukulele. Drżące ręce intonowały jakieś nerwowe, identyczne utwory. Sympatyczna zgraja, acz bez jaja.

Inaczej rzecz się miała z drugą grupką. Tych wyróżniał spokój, ton. Reprezentowali ją pokrzywdzeni przez los, wychowankowie domów dziecka oraz najmłodsi, w tym pakiet blond dzieci o mierzących w serce spojrzeniach, dziewczynki o kręconych loczkach i pyzatych, wyciskających łzy buziach. To na nich czekały najwyższe laury, wyrazy otuchy i słowa uznania.

 - Wychowały mnie psy – rzecze na przesłuchaniu gość z raczej niewyjściową facjatą. – A rodzice zginęli w północnym Kongo, gdzieś z dwadzieścia latek temu.

 - A te psy? Jakiej rasy? – pyta jegomość z jury.

 - Terrier? – zastanawia się zaskoczony gitarzysta. – Czy to ważne?

Nie, to absolutnie nie jest ważne. Nawet narady nie potrzeba. Kamera gościa kupi i nieźle sprzeda. Masz ci, człowieku, bilet do finału! 

Raz za razem serca widowni podbija nowy, lepszy to model. Przeplatają się role – niedowidzący, niedosłyszący, renciści, emeryci, każdy z cięższym bagażem doświadczeń, każdy opuszczający wybieg z akompaniamentem coraz donośniejszego aplauzu. 

Kto wygra, a kto przegra? Jak tu wybierać, jak to zmierzyć?

Karty rozdano. Rodzice i opiekunowie pokrzywdzonych już zaczęli zacierać ręce, mogli spokojnie przeliczać profity. Popyt na ładunek emocji, który zamierzali sprzedać, zdawał się w końcu dobić do linii mety. Teraz już spić śmietankę i pognać do domu.

Zaczęto gasić światła, zasuwano kurtynę.

Aż pojawił się on.

Mówił o sobie „menadżer”.

  - Kto?

  - Menadżerem jestem – stwierdził, odbierając plakietkę z numerkiem  4751. – Reprezentuję interes zespołu „Trupadurzy”. Pomagam ze sprzętem, wnoszę, wynoszę, transportem wesprę – wyszczerzył się i natychmiast  pomknął do swojego furgonu, aby wyładować z niego  tajemnicze, drewniane skrzynie.

Szybciej, szybciej, już na scenę!

Menadżer wkracza wraz z tobołami przed oblicze jury. To zdziwione oniemiało na niespotykany przecież widok: oto mężczyzna kolejno wyjmuje ze swoich kufrów… innych mężczyzn. Jednego, dwóch, trzech ubranych w smokingi starców sadza ostrożnie przy instrumentach.

Pierwszemu trafia się pianino – przycupnął na stołku i prostuje się jak linijka, jakby ktoś mu podmienił kręgosłup na sztywną belę. Drugiemu, łysemu i z okropną teksturą skóry zostaje wręczona gitara. Klęka z nią i trwa bez ruchu. Trzeciego menadżer przydziela do śpiewu. Ten ledwo stoi, chyba opiera się o mikrofon, głowę trzyma opuszczoną i wpatruje się głupawo w podłogę.

Rozpoczyna się koncert.

Do uszu jury dobiega absolutna, gęsta cisza. Widownia skrępowana, nie wie, jak się zachować. Wszyscy nasłuchują. Minuta, potem dwie, pięć, dziesięć. Nic. Nie wiadomo, co robić – nikt przecież nie przerwie, nie chce stracić twarzy!

Kto zostanie chamem, kto się odważy?

Twarz fortepianisty obsuwa się powoli. Pokonuje mikromilimetr za mikromilimetrem. Ruch to niedostrzegalny, miniaturowy, niby zbywalny, ale… to kropla, co drąży skałę.

Głowa w końcu traci równowagę i opada bezwładnie. Muzyk wali czołem o klawisze.  

Wydobywa się mocny, pojedynczy dźwięk. Budzą się wszyscy.

Sędzia – blondyna – korzysta z okazji. Gwałtownie powstaje z fotela. Z jej oczu siąpi deszcz łez, czerwień białek sugeruje obfite, niemal autentyczne wzruszenie.

 - Doskonałe! – wykrzykuje pół-kobieta pół-zbiornik silikonu. – Znakomite!

Ujęcie na twarz. Jest cholernie dobre, przekonywujące.

 - No, no, Trupadurzy… - mówi przewodniczący, chyba najbezwzględniejszy celebryta w całej stacji. – To było wzruszające! Macie ogromny, ogromny talent. Widzimy się w finale!

Idzie czerwiec. Temperatura powietrza trzydzieści stopni Celsjusza.

W wielkim finale coś zaczyna cuchnąć - grają słynni Trupadurzy. Nie wolno przerywać, zwracać uwagi; myśli to niestosowne, niepożądane!

 - Ci ludzie mają problemy, ale też piękną, bogatą historię. Życie dało im w kość – wyjaśniła niegdyś w wywiadzie dla lokalnej gazety pani Martynka, sprzątaczka. - Stopień krzywdy, jaki ich dotknął, wymaga od nas, widzów, największego współczucia! Ja tam ślę na nich sms-y, no bo co?

Trupadurzy wcześniej kończą ostateczny występ. Wszystko ze względu na słabą, wręcz skandalicznie działającą klimatyzację – tak przynajmniej stwierdza ich menadżer. Niby to zdenerwowany pakuje podopiecznych do skrzyń i prowadzi ze sceny.

Brawa, brawa!

Werdykt może być tylko jeden. Niepełnosprawni, dzieci i starcy – nie ta liga, giną w nierównym boju  z doskonałością Trupadurów.

 - Panie… - rzekł do menadżera producent programu. – Wiem, że stawką było wydanie płyty, ale błagam, proszę, jak ja to sprzedam? – żali się. – Urocze to może było w telewizji, prawda, jednak płyty – nikt nie kupi!

 - Mój drogi – odpowiada menadżer, przeliczając plik banknotów. – Jeśli pan się pośpieszy, nagra z chłopakami parę kawałków, to zdąży coś wydać przed świętami. Ach, a jeśli wydawać, to najlepiej na „Krystyny”. Imieniny - to jest to!

 - Na Kry... Krystyny? – robi wielkie oczy nagle zmalały producent.

Menadżer uśmiecha się szelmowsko.

Zabiera walizkę z gotówką i zamierza opuścić rozmówcę. Ostatecznie staje jednak w progu, spogląda przez ramię i rzuca na pożegnanie:

 - Bo Krystyny… to czułe dziewczyny.  

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
henrykinho · dnia 24.05.2013 08:17 · Czytań: 893 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 11
Komentarze
Quentin dnia 24.05.2013 09:25 Ocena: Bardzo dobre
Jest satyra na wszelkiej maści programy typu talent show.
To rzeczywiście straszne momentami, czym telewizja obdarowuje swoich widzów. Siąść i płakać. Właściwie to opisujesz realia, chociaż numeru z kimś w stylu tytułowych Trupadurów nie widziałem nigdy, ale kto wie, może to kwestia czasu tylko.
O dzisiejszej telewizji można by pisać i pisać i nawet ostrzej niż ty to robisz, bo jest co karcić. Jak sobie pomyślę o dawnych programach, które uchodziły za miałkie, głupkowate itd, to trudno powstrzymać się od tezy, że wcale kiedyś nie było z tym najgorzej.
W programach telewizyjnych najlepiej oczywiście sprzedają się uczucia, trudne historie, rewelacyjnie jakby ktoś nie miał nóg, rąk, był niewidomy i zaśpiewał Whitney Houston i próbował zatańczyć. Sukces murowany. Ewentualnie wystarczy być świrusem, jak menedżer Trupadurów, który przyznać należy świetnie odnalazł się w realiach i utarł nosa wszystkim zwolennikom debilizmu i tandety.
Ostro traktujesz temat i za to jak najbardziej klaszczę w dłonie. Obie.
Pozdrawiam
henrykinho dnia 24.05.2013 22:12
Dzięki Quentin za komentarz i celne spostrzeżenia!
Jasne, można ostrzej, ale nie chciałem wychodzić szczególnie mocno poza jakieś normy, nie chciałem też wywoływać przesadnych kontrowersji... wolałem ukazać absurd samej sytuacji, uderzyć w tanie sztuczki wykorzystywane przez media.
pablovsky dnia 25.05.2013 13:35
Fajna historia henry, są niezłe momenty, ale sądziłem, że dasz więcej czadu! Ta cisza na scenie, podczas występu grupy Trupadurów - to był ten moment, w którym oczekiwałem na więcej, bo chciałem się mocniej zdziwić, pośmiać.
Wytłumaczyłeś, że nie chciałeś przekroczyć granicy absurdu, ale dlaczego nie? Jakbyś przekroczył, to dopiero byłby niezły numer. Zwłaszcza, że doskonal wiem, iż stać Cię na tego typu "przesadyzm" :) Ale ogólnie i tak czytało się znakomicie, pojechałeś delikatnie po komercji.
Jestem na tak, przechodzisz dalej! :p
shinobi dnia 25.05.2013 16:24 Ocena: Bardzo dobre
Dobrze to wykombinowałeś i zgrabnie wykonałeś. Ładne pod względem stylu, celne jesli chodzi o obserwacje, a humor nienachalny. Jest zgrabnie, w sam raz na mocną piątkę.
zajacanka dnia 25.05.2013 18:01
Hehe, groteska pełną gębą. Brawo! Fakt, że leciutko i można byłoby ostrzej przywalić, ale wyczuwa się w tym tekście dystans autora od kiczowatości/banalności/jechania po emocjach/zarabiania na tym kasy w podobnych programach. Niezły pomysł z nazwą trupy :)
puma81 dnia 26.05.2013 11:08 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry pomysł henrykino na pokazanie absurdalnego tworu tych czasów, jakim są wszelakiej maści reality show. Telewizja wykreuje i rozkrzewi dokładnie to, co będzie chciała, nawet tytułowych "Trupadurów". Podobało się:)
Pozdrawiam serdecznie:)
henrykinho dnia 26.05.2013 18:17
zajacanka, pablovsky> "delikatnie", "leciutko" - o ja, nie spodziewałem się, że aż tak zabraknie wam tego pieprzu ;p ale okej, następnym razem przywalę z całą mocą - jak tylko posunę do przodu pisane teraz fabuły to spróbuję - tak, żeby aż przesadzić, niech stracę!

shinobi> dzięki, fajno, że mój humor okazał się być "nienachalny" ;)

puma81> otóż to, tv rządzi i dzieli. Dzięki!
Wasinka dnia 30.05.2013 11:17
"Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy" - zaśpiewało mi się po przeczytaniu.
Choć nie tylko tutaj o tym.
W komentarzu którymś napisałeś, że bałeś się przesadzić, ale przecież tak naprawdę w grotesce przesadzić nie jest chyba łatwo. Tak czy owak - nie czepiam się tego, bo lekkość podejścia do tematu paradoksalnie podkreśla jego istotę.
Wyjaskrawiłeś nam tu pewien aspekt życia naszego współczesnego, pokazałeś, jak funkcjonuje komercja, dałeś prztyczka w nos co niektórym trybikom machiny. No, w zasadzie wszystkim się dostało po trochu.
Gdyby tak chcieć zrobić horror z koncertu, z którym tu mieliśmy do czynienia, to z pewnością scenka by się nadała...

Pozdrawiam słonecznie, choć spod zawiesistej kurtyny szaroburych chmur.
henrykinho dnia 04.06.2013 19:24
Cytat:
lekkość podejścia do tematu paradoksalnie podkreśla jego istotę.

i o to mniej więcej też chodziło!
Cytat:
w grotesce przesadzić nie jest chyba łatwo

wezmę to sobie do serca, choć... często się zdarza, że ludzie obrażają się na autorów i ich wypociny mimo stosowanej konwencji. Ale cóż, tak chyba musi być.

dzięki za wizytę ;)
Usunięty dnia 22.11.2013 18:29 Ocena: Świetne!
henrykinho - od czasów, kiedym piękna i młoda, zapoznałam się z Ionesco imieniem na E., uwielbiam groteskę i farsę. Z tego okresu pozostało mi uwielbienie, reszta przepadła, a kysz...
Kapitalny tekst, następnym razem pójdę z Tobą, jeśli dasz znać i stanę w pewnej odległości od kolejki. Bo tym razem byłam w niej, stałam poszturchiwana, obsmarkana (nie że miałam katar), wychuchana (nie, nie że wypieszczona).
I ten zespół, tercet egzotyczny w swojej wirtuozerii trwania i upadku - koncert na myśl, ulotną - odleciała, roztaczający namacalny, jak się okazało ów nimb niedościgniony.

Poruszona jestem dogrobowo, jakby.

Twoje poczucie groteski bardzo mi odpowiada, zapoznam się z innymi dziełami na miarę... skoczę tylko po miarę do krawca:)))

Cytat:
nerwy czy za­wa­ły. Wku­rza­ją drob­nost­ki, ba­na­ły.
- tak się nieco jakby rymuje, może banały, drobnostki.

Pozdrawiam

B)
henrykinho dnia 27.11.2013 19:27
Cytat:
Twoje poczucie groteski bardzo mi odpowiada

...więc może jeszcze powrócę do tematu. Jakoś ta groteska ostatnio mnie omijała szczerze mówiąc, choć codzienne poczucie absurdu już nie ;)

Cytat:
- tak się nieco jakby rymuje, może banały, drobnostki.

Nie mam pojęcia, czy to błąd, ale chciałem upłynnić w tym miejscu tekst, stąd rym.

pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty