Pierwsza wyprawa w bieszczadzkie „ostępy” - aga63
Proza » Inne » Pierwsza wyprawa w bieszczadzkie „ostępy”
A A A

      No więc dotarliśmy wreszcie na słynny polski „Dziki Wschód”. Po jeździe, która zdawała nam się ciągnąć w nieskończoność (z centralnej Polski mamy w końcu niezły kawałek drogi, bo około 500 km), po tłuczeniu się po parszywie dziurawej drodze do Mucznego przy akompaniamencie pisków mojej siostry, że szwagier za szybko jedzie i drobne kamienie wyrywane z dziur na pewno porysują im auto (jak się później okazało, ich auto w Bieszczadach nie takie drogi przeżyło…) oraz pisków moich, kiedy na tejże malowniczej drodze wpadła mi przez otwarte okno osa (a mam uczulenie na jad osy, więc moje piski mroziły krew w żyłach), mogliśmy się w końcu rozpakować w pokoju Hotelu Muczne. Kiedy wyszłam na balkon w mojej obcisłej bluzeczce i pełnym makijażu i okazało się, że wyrasta przede mną „góra” lasu, a Muczne posiada tyle domostw, że praktycznie wszystkie można zliczyć stojąc na tym balkonie, poczułam się jak jakiś kosmita. Nie wiem, co ja sobie myślałam szykując się na ten wyjazd w taki sposób (w końcu było to 10 lat temu, więc mam prawo nie pamiętać, co mną powodowało, że przed wyjazdem z domu, który miał miejsce o jakiejś 4 rano zerwałam się wcześniej specjalnie po to, żeby się umalować…), ale był to mój pierwszy i ostatni wyjazd w Bieszczady w takim „opakowaniu”. Dobrze, że chociaż tkwiłam wtedy w takim stylu muzycznym, którego nieodłącznym elementem były glany, bo jakbym do tego wszystkiego była tak zwaną solarą lub tapeciarą, to pewnie wzięłabym ze sobą takie buty, że lepszym rozwiązaniem byłoby już chodzić boso, a tak chociaż miałam swoje stare, poczciwe glany, które okazały się być obuwiem bardzo "akuratnym" na bieszczadzkie szlaki :). W każdym razie rozpakowaliśmy się wreszcie i mogłam wyjść na balkon i…się zachwycić! Był lipiec (wiem, nie najlepsza pora na wyjazd w Bieszczady, o czym mieliśmy się przekonać już wkrótce…), więc zieleń buchała zewsząd, do tego było po deszczu więc „buchanie” było dosłowne. Parujący las przed naszym balkonem powalił mnie, zniewolił i sprawił, że Bieszczady mną zawładnęły. Po prawdzie, zachwyciła mnie już droga ze Stuposian do Mucznego (no, gdyby nie ta osa i gderanie mojej siostry, pewnie zachwyciłaby mnie jeszcze bardziej), z wielkimi, kwitnącymi zielskami po obu stronach  i kocmołuchowatymi węglarzami przy swoich retortach, ale widok lasu przygniótł mnie ostatecznie. Co prawda, zanim wyjechałam w „Biesy”, że tak nie dopowiem, „w d…byłam i g….widziałam” (to nie moje "kulturalne" powiedzonko, lecz zasłyszane od jednej z klientek biura podróży, w którym kiedyś miałam okazję pracować...), ale od tego czasu minęło już sporo lat, w czasie których gdzieś tam jednak byłam i coś widziałam, a jednak do Bieszczadów pałam nadal niespełnioną miłością - spełniona by była, gdybym mogła wybudować sobie tam dom i zamieszkać gdzieś w jakiejś Terce albo Buku albo, pójdźmy na kompromis, nawet gdzieś okolicach Sanoka, Leska lub Ustrzyk Dolnych, bo o domku na terenie Bieszczadzkiego PN to nawet nie mam co marzyć.

     Moja siostra i szwagier podzielali mój zachwyt i jak już się tak nazachwycaliśmy, zjedliśmy kolację w hotelowej restauracji oraz odespaliśmy miniony dzień, postanowiliśmy gdzieś wyjść. Już pierwszego dnia zakupiłam w hotelu przewodnik oraz mapę, ale żadne z nas nie wpadło na to, żeby do nich zajrzeć przed spacerem. Chcieliśmy się przejść na Bukowe Berdo, a z Mucznego prowadzi tam przecież tylko jeden szlak, nie było zatem możliwości, żeby się pomylić. Więc wyszliśmy. Minęliśmy zabudowania wsi i zagłębiliśmy się w ciemny las. Znaki na drzewach były, więc szliśmy zgodnie z nimi.

- Cholera, rzeczywiście dzikie te Bieszczady, skoro mają takie dzikie szlaki - Powtarzaliśmy jedno przez drugie i trzecie.

No bo tak - dróżka jakaś taka wąska, na strasznie błotnistym podłożu, co chwilę gdzieś ginęła, trzeba było szukać na tych drzewach znaków ciągle od nowa, czasami zaś szlak prowadził w ogóle nie żadną dróżką, tylko przez jakieś chaszcze, a czasami biegł koleinami od wozów lub samochodów do zwózki drewna. Co kawałek jakieś strumienie, przez które, oczywiście, żadnej kładki i trzeba było je obchodzić dookoła jakoś bokiem lub przeskakiwać po kamieniach…dobrze, że ja miałam te glany…oni mieli adidasy…Żadnej góry nie widać, a las coraz bardziej ciemny i gęsty. W końcu coś przed sobą zobaczyliśmy - wysokie zbocze porośnięte lasem, a ponad nim jakby jakiś prześwit.

- To musi być to Bukowe Berdo - Tak sobie mówiliśmy.

Przecież w recepcji hotelu pani mówiła, że tam się idzie jakąś godzinę, a my tak chaszczowaliśmy już dłuższy czas. I buki są, to też by się zgadzało - w końcu od czego ta nazwa? Ucieszeni, że wreszcie dotarliśmy do celu, postanowiliśmy wdrapać się na szczyt tego zbocza w nadziei, że będą stamtąd jakieś bardziej urozmaicone widoki niż krzaki i drzewa. W końcu Bieszczady połoninami stoją, liczyliśmy więc na to, że zza tej góry wyłoni nam się może jedna z nich. Tyle, że jakoś nie mogliśmy zrealizować naszego zamierzenia, ponieważ dróżka znikła na dobre, znaki na drzewach też. Jakiś czas kręciliśmy się w kółko, szukając drzewa oznaczonego farbą, bo baliśmy się iść w ciemno, żeby nie zabłądzić. Drzewo takowe naszym oczom się już nie ukazało, w związku z czym postanowiliśmy zejść na dół, pójść do pokoju, przyjrzeć się dokładnie mapie i spróbować kolejnego dnia.

            W czasie studiowania mapy wyszło na jaw, że szlak na Bukowe Berdo biegł zupełnie którędy indziej i zrozumieliśmy, że, wielce mądrze i odpowiedzialnie, wybraliśmy się bez żadnej mapy w bieszczadzki las, po śladach zwózki drewna, bo znaki na drzewach to nie było oznaczenie szlaku turystycznego, tylko drzewa naznaczone do ścięcia…A ja, zagłębiając się wieczorem w przewodnik, przy okazji doczytałam, że w Bieszczadach żyje największa populacja niedźwiedzi w Polsce, a bytują sobie one m.in. w okolicach Mucznego…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
aga63 · dnia 10.06.2013 08:12 · Czytań: 1058 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Quentin dnia 11.06.2013 10:35
Kiedy ujrzałem tytuł twojego opowiadania, pomyślałem, że pewnie będzie to coś w rodzaju typowego opowiadanka w sam raz na lekcję języka polskiego. Zaszedłem więc, bo chciałem sprawdzić obawy, które niestety w dużym stopniu potwierdziłaś.
Od samego początku czekałem na coś, sam nie wiem na co. Na jakieś mniej konwencjonalne zakończenie, jakąś bombę, trzęsienie ziemi, coś co sprawi, że opowiadanie zostanie w pamięci na dłużej. Niestety. Nie chcę być, głupkowato chamski, ale całą historię można by scharakteryzować schematem: szli, szli, nie doszli ;) To trochę jak z "Władcą Pierścieni", bo mówi się, że to film o chodzeniu ;)
Domyślam się, że opisujesz rzeczywistą przygodę, jaką miałaś okazję przeżyć, więc trudno koloryzować świat realnych wspomnień na potrzeby fikcji literackiej, jednak mimo wszystko, jako czytelnik, nie tego się spodziewałem.
Plusem na pewno jest język i poprawność, bo do tego chyba nie można mieć zastrzeżeń. No, może prócz tego fragmentu:
Cytat:
„w d…byłam i g….wi­dzia­łam”

dupa i gówno to piękne słowa, których nie trzeba maskować ;)
podsumowując, nie tego się spodziewałem. Liczyłem na zaskoczenie, ale nie udało się. Przykro mi, nie tym razem, ale chętnie zajrzę do innych tekstów twojego autorstwa.
Pozdrawiam, Aga
aga63 dnia 11.06.2013 11:17
Witaj, Quentin,

Po pierwsze:
Cytat:
Nie chcę być, głupkowato chamski, ale całą historię można by scharakteryzować schematem: szli, szli, nie doszli


Jak napisałam w omawianym tekście, pracowałam przez pewien czas w biurze podróży, a tam mogłam się nasłuchać głupkowatych i chamskich tekstów do woli...Więc może i zostałam przez tę pracę znieczulona, ale zapewniam Cie, że w Twojej wypowiedzi nie znajduję nic głupkowatego ani chamskiego ;)

Po drugie, zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to mój najlepszy tekst, nie uważam z resztą, że którykolwiek mój tekst jest szczególnie wybitny. Ten akurat ma dla mnie wartość sentymentalną, a może chociaż taką małą "bombką" będzie dla Ciebie, jak się przyznam, że popełniając te ciężkie grzechy turystyki aktywnej byłam już wtedy studentką geografii...a nawet turystyki :/ Cóż, nie chciałam się zanadto ośmieszać, ale ośmieszanie się to moja specjalność, więc jeden raz mniej, czy więcej zbytniej różnicy mi już nie robi :p

No i wreszcie, po trzecie i ostatnie :) :
Masz rację, to tekst dokładnie o tym, że "szli, szli i nie doszli"...może nacechowany jest zbyt małym ładunkiem emocjonalnym, żeby był bardziej interesujący, ale chodziło mi w nim o to, żeby przedstawić, jak to wielcy, mądrzy turyści, wybrali się na opiewany w niejednej turystycznej piosence "bieszczadzki szlak", wielce podnieceni swoją wyprawą, która zakończyła się sromotną klęską rozwagi i inteligencji :/

Ale, oczywiście, uważam, że masz rację :)
Pozdrawiam!
zajacanka dnia 11.06.2013 17:16
Ja tam lubię wspomnienia :) Też troszkę różności z gór mi się nazbierało, ale takiego numeru, żeby bez mapy się zapuścić w nieznane, to nie zrobiłam ;) Ironicznie o sobie i rodzinie na wakacjach. I tak trzymać, aga. Czekam na cd :)
akacjowa agnes dnia 15.06.2013 19:06
Naprawdę umiesz opowiadać. Usiadłabym z Tobą przy ognisku i słuchała, słuchała, słuchała....
aga63 dnia 16.06.2013 20:54
Dziękuję :)Cieszę się, że moje opowiadania sa dla Ciebie interesujące :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:35
Najnowszy:pica-pioa